wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wypad

Dystans całkowity:81420.54 km (w terenie 333.00 km; 0.41%)
Czas w ruchu:3572:53
Średnia prędkość:22.79 km/h
Maksymalna prędkość:83.80 km/h
Suma podjazdów:606506 m
Suma kalorii:101309 kcal
Liczba aktywności:475
Średnio na aktywność:171.41 km i 7h 31m
Więcej statystyk
Sobota, 21 marca 2009Kategoria Wypad, Rower szosowy, >100km
Nowy Sącz - Limanowa - Gdów - Wieliczka - Kraków - [pociąg] - Piaseczno - Warszawa

W nocy, mimo wygodnego łóżka niestety w ogóle nie mogłem spać, widać zmęczenie wczorajszym dniem zrobiło swoje. Wstajemy ok. 8, jemy porządne śniadanie i o 10 ruszamy z Transatlantykiem w trasę. Pogoda zmieniła się diametralnie - jest słońce, nic nie pada, 4-5'C, jednym słowem - aż chce się jechać! Na dzień dobry zaliczamy długi podjazd na Wysokie, w sumie na ok.670m, widoki przepiękne, cała okolica w śniegu, droga w większości już sucha. Na szczycie meldujemy się w dobrej formie, po czym zaliczamy szybki zjazd do Limanowej, gdzie z ulgą opuszczamy główną drogę, kierując się na trasę przez Stare Rybie do Łapanowa. Górki na tym odcinku są cały czas i to całkiem porządne, trafia się kilka ścianek po 10%, wypłaszcza się dopiero przed Łapanowem, gdzie wjeżdżamy na główniejsza drogę do Gdowa. Docieramy tam po dwóch hopkach i zatrzymujemy się na przystanku na jedyny tego dnia odpoczynek. Temperatura bardzo przyzwoita, 5'C - mozna więc odpoczywać na powietrzu, bo wczoraj było to juz bardzo nieprzyjemne. Z Gdowa kierujemy się na Wieliczkę, odcinek ten na mapie wygląda bardzo niepozornie, ale Marek wiedział co mówił, gdy mnie przed nim ostrzegał. Niby tylko 14km - ale non-stop po górkach, non-stop ścianki po 30-40m, dobrych kilka dochodzi do 10%, tak więc dla mnie był to najtrudniejszy kawałek tego dnia. Za Wieliczką wreszcie się wypłaszcza i wjeżdżamy na "4"; po kilku kilometrach żegnam się z Markiem (jadącym do córki) - i jeszcze raz dzięki za wspólny wyjazd! Przebijam się przez Kraków, robię krótką pętelkę po centrum i jadę na dworzec; wysiadam w Piasecznie i po 21 docieram do domu.

Zdjęcia z wyjazdu
Ślad GPS tego dnia

Dane wycieczki: DST: 106.70 km AVS: 22.46 km/h ALT: 1326 m MAX: 53.20 km/h Temp:5.0 'C
Piątek, 20 marca 2009Kategoria Wypad, Rower szosowy, >200km, >100km, >300km
Warszawa - Góra Kalwaria - Warka - Radom - Wąchock - Nowa Słupia - Szydłów - Pacanów - Dąbrowa Tarnowska - Żabno - Wojnicz - Czchów - Nowy Sącz

Ideą tego wyjazdu było wykorzystanie wiatru, który ostatnio wiał dość silnie z północy. Umówiłem się więc z Transatlantykiem mieszkającym w Nowym Sączu (z którym razem z aardem byliśmy w zeszłym roku na wymagającej wyprawie w Alpy). Trasa z Warszawy na Nowy Sącz prowadzi niemal wyłącznie na południe, a dobry wiatr dawał szanse na pokonanie aż takiego długiego dystansu (z początku pomyliłem się w liczeniu sądząc, że to będzie troszkę ponad 300km).

Parę minut po piątej ruszam w trasę, oczywiście zimno (0-1'C), pogoda pod psem - wszędzie chmury i mokra szosa. Pierwsze kilometry idą bardzo sprawnie, wiatr, aczkolwiek nie tak mocny jak przez parę wcześniejszych dni - wyraźnie pomaga. Pierwsze 100km do Radomia szybko schodzi, staję tam na pierwszy odpoczynek pod pomnikiem Jana Kochanowskiego, bardzo zmarzłem. Następnie ruszam moją ulubioną świętokrzyską trasą (wiele razy już pokonywaną) - na Wierzbicę i Wąchock, od Radomia cały czas pada śnieg. Za Mircem rozpoczynają się pierwsze poważniejsze górki - i pagórkowato jest aż do Nowej Słupii, gdzie po 170km staję na kolejny dłuższy odpoczynek - tym razem już nie na powietrzu, a w kawiarni. Za Nową Słupią górki dalej trzymają - aż do Szydłowa, za którym wyraźnie się wypłaszcza. Jedzie się dobrze - wiatr ciągle niemal równo w plecy, tylko ciągle śnieży, przez co jest mokra szosa i na wąskich oponach trzeba uważać. W Pacanowie kolejny większy odpoczynek w barze. Gdy po około pół godzinie ruszam w trasę - zaczyna padać porządny śnieg, na razie jeszcze to nie przeszkadza, ale boję się co będzie dalej, bo do Sącza jeszcze ponad 100km a ja mam opony 23mm średnio nadające się na zalodzone i zaśnieżone drogi (wg prognoz nic nie miało padać). Nad Wisłę jedzie się fajnie, ale odcinek do Dąbrowy Tarnowskiej bardzo kiepski - kupa dziur w drodze, brak pobocza i duży ruch tirów. Z ulgą skecam na Żabno, gdy zaczyna zmierzchać łapię gumę w przednim kole, zacząłem naprawę na przystanku. Zeszło się na to pół godziny (dla świętego spokoju zmieniłem też oponę), bardzo ciężko jest nabić szosowe koła do 8-9atm małą ręczną pompką. Do Wojnicza jadę już nocą, odcinek niespecjalny, w samym Wojniczu odpoczywam kilkanaście minut pod sklepem. Z Wojnicza do Zakliczyna jedzie się fatalnie - kupa dziur, duży ruch, dobrych parę razy w nie wpadałem, nawet gdy odpaliłem PowerLeda w trybie High nie wszystko dało się zauważyć - tak gęsto padał śnieg. No i co gorsza śnieg ów zaczyna już zalegać na drodze, jest trochę błota pośniegowego, z metr szerokości szosy jest we śniegu, często trzeba jechać niemal środkiem. Na kołach 23mm trzeba w tych warunkach bardzo uważać - jadę cały czas w szerokim chwycie kierownicy, mój ulubiony przy wsporniku jest za bardzo niebezpieczny, ograniczam prędkość szczególnie na zjazdach. Po skręcie do Jurkowa wreszcie zaczyna się świetna szosa - i tak już jest do samego Nowego Sącza. Z Czchowa daję znać Transatlantykowi, który ma po mnie kawałek wyjechać. Zaliczam jeszcze ponad stumetrowy podjazd nad Jeziorem Rożnowskim (na szczycie -1'C), zjeżdżam z duszą na ramieniu - i za mostem na Dunajcu spotykam wreszcie Marka po 340km w nogach. Ostanie kilometry szybko schodzą i ok. 22.30 docieramy do domu Marka. Na rozmowach schodzi nam aż do 1 w nocy, a przecież jutro czeka nas kolejny dzień rowerowania.

Wielkie dzięki dla Marka za jego gościnę i towarzystwo, z pewnością jeszcze niejedną wspólną trasę zrobimy!

Zdjęcia z wyjazdu




Dane przewyższeń różnią się od tych z licznika, bo każda strona publikująca dane z GPS ma swój próg zliczania. Mój licznik ma próg 1m, sam odbiornik GPS pokazał 2181m
Dane wycieczki: DST: 351.40 km AVS: 26.89 km/h ALT: 2011 m MAX: 55.20 km/h Temp:1.0 'C
Niedziela, 11 stycznia 2009Kategoria Treking, Wypad
Tatrzańska Polanka - Stary Smokovec - Przeł. Zdziarska (1089m) - [PL] - Łysa Polana - Wierch Poroniec - Zakopane

Ostatni dzień wypadu. Nieudany atak na Śląski Dom (za głęboki śnieg na moje opony), zjazdy Cestą Slobody z wspaniałymi widokami na masywy Gerlacha i Łomnicy. Druga część trasy bardzo górzysta, non-stop podjazdy i zjazdy, już w Polsce trochę niebezpieczna trasa (zalodzony śnieg) przez Wierch Poroniec, a na koniec - już w samym Zakopanem wywrotka :)
Dane wycieczki: DST: 78.20 km AVS: 19.23 km/h ALT: 1084 m MAX: 46.30 km/h Temp:-2.0 'C
Sobota, 10 stycznia 2009Kategoria >100km, Treking, Wypad
Dolny Kubin - Rużomberok - Liptovski Mikulas - Strbske Pleso (1354m) - Tatrzańska Polanka

II dzień tatrzańskiego wypadu. Pierwsze 50km bardzo zimne w temperaturze poniżej -10'C. Akurat gdy dojechałem do stóp Tatr wyszło słońce, przejaśniło się zupełnie i zaczęła się fantastyczna jazda z niesamowitymi widokami. Od ok. 1000m cała Cesta Slobody w śniegu
Dane wycieczki: DST: 103.80 km AVS: 19.28 km/h ALT: 1454 m MAX: 45.90 km/h Temp:-7.0 'C
Piątek, 9 stycznia 2009Kategoria Treking, >100km, Wypad
Bielsko-Biała - Żywiec - Korbielów - Przeł. Glinne (809m) - [SK] - Namestovo - Przeł. Prislop (808m) - Oravsky Podzamok - Dolny Kubin

Pierwszy dzień zimowego wypadu dookoła Tatr. Typowo zimowe warunki, cały czas ujemna temperatura, ostatnie 25km pokonane ciemną nocą. Dokładniejsza relacja na mojej stronie
Dane wycieczki: DST: 114.00 km AVS: 19.83 km/h ALT: 1337 m MAX: 43.40 km/h Temp:-6.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl