wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 297372.41 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 542d 11h 35m
  • Prędkość średnia: 22.72 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 15 kwietnia 2009Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
Kościelisko - Zakopane - Wierch Poroniec (1109m) - Głodówka (1139m) - Nowy Targ - Obidowa (812m) - Skomielna Biała - Lubień - Myślenice - Kraków - [pociąg] - Warszawa

Mimo bardzo przyzwoitej kwatery znowu niemal oka nie zmrużyłem, ostatnio mam duże problemy ze snem na wyjazdach, zakupiłem więc na śnaidanie produkty z kofeiną - Tigera i oczywiście Coca-Colę by jakoś ten dzień pociągnąć; sprawdziły się całkiem nieźle. Po śniadaniu szybko zjeżdżamy na dół do Zakopanego, pogoda idealna, piękne widoki. W mieście zaliczamy podjazd w stronę Kuźnic, Damian dochodzi do wniosku, że lepiej będzie jak wróci do Katowic pociągiem, bo bardzo czuje wczorajszą, tak trudną trasę w nogach, a na dzisiejszej też górek nie brakuje. Żegnamy się więc i dalej ruszam sam. Pierwsza część to droga przez Wierch Poroniec, którą pokonywałem zimą, tym razem idzie to o wiele łatwiej, niestety dziur masa. Na Wierch Poroniec docieram w dobrej formie, brak snu aż tak jakby to się mogło wydawać nie przeszkadza. Stąd już tylko rzut beretem na Głodówkę słynącą z pięknej panoramy Tatr, a jako że dzisiaj jest widoczność - jest co pooglądać. Z Głodówki już niemal cały czas do Nowego Targu w dół, jedzie się szybko, ale jakiś bardzo ostrych odcinków na drodze przez Bukowinę nie ma. Z 10km przed Nowym Targiem zauważam, że tylna opona, która już wcześniej miała duże rozdarcie - kończy swój żywot, właśnie zaczyna wyłazić dętka, jeszcze kilometr więcej i łatałbym także dętkę. Zmieniam więc oponę (zabrałem zapasową, wiedząc w jakim stanie jest stara) i jadę dalej. Do Krakowa postanawiam jechać zakopianką, nie miałem dobrej mapy, więc nie chciałem się pakować na boczne drogi, zresztą ta masa dziur na Podhalu trochę mnie zniechęciła do takich eksperymentów. Zakopianka co prawda jest ruchliwa, ale asfalt świetny, a do Krakowa jedzie się wyraźnie łatwiej niż w drugą stronę (jechałem tędy do Zakopanego latem). Szybko zaliczam podjazd pod Obidową, na zjeździe do Chabówki przez kilka km jest szosa dwujezdniowa. Później dwie ścianki w rejonie Skomielnej - i długi zjazd do Lubienia, kawałek za miasteczkiem staję na długi odpoczynek. Do Myślenic płasko, dalej już pagórki i co gorsza nieustanne, ciągnące się od x lat remonty. Największy podjazd za Głogoczowem (100m, z nachyeleniem chwilami nawet i po 10%) zaliczam w korku samochodowym (ruch puszcza się jedną nitką drogi). Ze szczytu do Krakowa już właściwie tylko w dół, szybko przebijam się przez miasto, krótka wizyta na rynku - i od razu wsiadam w pociąg

Ślad GPS
Zdjęcia z trasy
Dane wycieczki: DST: 145.40 km AVS: 26.12 km/h ALT: 1546 m MAX: 66.30 km/h Temp:20.0 'C

Komentarze
Wilku, no cóż. Będziemy musieli jakoś dać radę. Przynajmniej nie będziesz się na szosówce mordował ;)
aard
- 12:35 piątek, 17 kwietnia 2009 | linkuj
Piękny wypad. Tylko pozazdrościć. Na przyszłość polecm sądecke podjazdy i trasy
i w razie potrzeby zapraszam.
transatlantyk
- 08:42 piątek, 17 kwietnia 2009 | linkuj
Gratuluje świetnej wycieczki. Nie leniłeś się po Świętach :) vagabond - 01:07 piątek, 17 kwietnia 2009 | linkuj
Nie wiedziałem, że tak blisko jest z Krakowa do Zakopca... Czyli jakby nie patrząć, z Jaworzna to niecałe 200 km będe miał ;) To się musze kiedyś wybrać :)
vanhelsing
- 23:23 czwartek, 16 kwietnia 2009 | linkuj
Adres e-mail do mnie masz. Jak będziesz miał czas i chęci - zapraszam.
marcus075
- 23:05 czwartek, 16 kwietnia 2009 | linkuj
@Marcus
Rzeczywiście błąd, już poprawiłem.
Co do wspólnych wypadów, na pewno coś się uda zorganizować, bo ja jazdę po górach bardzo lubię, a jeszcze tam parę fajnych podjazdów zostało do zaliczenia :)
Tylko to niestety dość kosztowna zabawa, bo te dojazdy ekspresami tanie nie są, ale w tym roku pewnie się coś jeszcze zorganizuje.
@Miki
Zobaczymy jak to z tą Słowacją będzie, bo ja nóżki to po tych dwóch dniach niewąsko czuję, a tam mają być trzy takie dni pod rząd jak tu zrobiliśmy z Damianem ten pierwszy :))
wilk
- 22:59 czwartek, 16 kwietnia 2009 | linkuj
Michale! Ja również się cieszę, że wreszcie udało się spotkać. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni. Jakbyś chciał kiedyś po górach pojeździć - uderzaj śmiało! Jak już pisałem: u mnie w domu łóżko dla Ciebie się znajdzie, wyskoczymy na jakieś dwie setki w góry. :-) W najbliższym czasie (być może w czwartkowe popołudnie) zamierzam udać się na Hrobaczą Łąkę, sprawdzić jak się tam ma asfalt po zimie.

Przyczepię się tylko: Kęty, ale do Kęt, a nie (jak napisałeś) Kętów.

Wielki szacunek za dwa dni ciężkiego (bo w końcu górskiego!) pedałowania!
marcus075
- 22:41 czwartek, 16 kwietnia 2009 | linkuj
Wow, znów niewąski wypad zaliczyłeś! Znów tatrzańskie okolice i znów kompletna dla mnie zaskoczka. Brawo - zwłaszcza za pierwszy dzień i te podjazdy na szosówce! :)
aard
- 22:41 czwartek, 16 kwietnia 2009 | linkuj
no własnie na podjeżdzie dzisiaj były roboty, ale ogólnie nie było źle:)
podziwiam te wyjeżdzone km!!!!
tiger i cola?to musi dawać kopa:)
pozdrawiam
karla76
- 19:58 czwartek, 16 kwietnia 2009 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl