Wpisy archiwalne w kategorii
Canyon 2024
Dystans całkowity: | 15249.34 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 624:33 |
Średnia prędkość: | 24.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 80.19 km/h |
Suma podjazdów: | 123629 m |
Suma kalorii: | 349251 kcal |
Liczba aktywności: | 73 |
Średnio na aktywność: | 208.90 km i 8h 33m |
Więcej statystyk |
Ryga
Co to była za wyrypa!
Piękna sobota, której wisienką na torcie był przejazd nad Biebrzą. Później 13-godzinna noc, której wg prognoz miało być 4-5 stopni, a ponad 100km musiałem jechać na mrozie w letnich butach bez ochraniaczy 😄
Drugiego dnia pogoda również dopisała - odwiedziłem Kiejdany, Poniewież i (po raz pierwszy) Birże.
Czasu miałem (tak mi się przynajmniej wydawało 😄) dużo w zapasie, dlatego go specjalnie nie pilnowałem i mocno przesadziłem z postojami. Tak więc nieoczekiwanie końcówka to już był ostry wyścig z czasem by zdążyć na autobus, nie ma to jak sprint z 700km w nogach. W samej Rydze to i ekspresówką nie pogardziłem i most z trzema pasami w każdym kierunku też wpadł 😄
Sumarycznie - trochę za chojracko podszedłem do tej trasy. 700km o tej porze to jest kawał wyzwania, to nie ta sama bajka co latem bo pogoda dużo od siebie "dodaje". Tak długa i zimna noc potrafi dać popalić (do tego miałem długi przerzut Suwałki - Kowno ponad 130km bez stacji), prognozy okazały się nic nie warte - w nocy było dużo zimniej, a drugiego dnia słonecznie, a miało być pochmurnie.
Zdjęcia z trasy
Co to była za wyrypa!
Piękna sobota, której wisienką na torcie był przejazd nad Biebrzą. Później 13-godzinna noc, której wg prognoz miało być 4-5 stopni, a ponad 100km musiałem jechać na mrozie w letnich butach bez ochraniaczy 😄
Drugiego dnia pogoda również dopisała - odwiedziłem Kiejdany, Poniewież i (po raz pierwszy) Birże.
Czasu miałem (tak mi się przynajmniej wydawało 😄) dużo w zapasie, dlatego go specjalnie nie pilnowałem i mocno przesadziłem z postojami. Tak więc nieoczekiwanie końcówka to już był ostry wyścig z czasem by zdążyć na autobus, nie ma to jak sprint z 700km w nogach. W samej Rydze to i ekspresówką nie pogardziłem i most z trzema pasami w każdym kierunku też wpadł 😄
Sumarycznie - trochę za chojracko podszedłem do tej trasy. 700km o tej porze to jest kawał wyzwania, to nie ta sama bajka co latem bo pogoda dużo od siebie "dodaje". Tak długa i zimna noc potrafi dać popalić (do tego miałem długi przerzut Suwałki - Kowno ponad 130km bez stacji), prognozy okazały się nic nie warte - w nocy było dużo zimniej, a drugiego dnia słonecznie, a miało być pochmurnie.
Zdjęcia z trasy
Dane wycieczki:
DST: 743.22 km AVS: 26.39 km/h
ALT: 2803 m MAX: 54.23 km/h
Temp:4.0 'C
Piątek, 4 października 2024Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon 2024, Wycieczka
Jesień na Mazurach
Pogoda w ten weekend była niespecjalna, ale Mazury wyglądały najsensowniej, więc postanowiłem się wybrać na dłuższą pętlę. Startuję przed północą z Ostrołęki, pierwsze nocne 130km jadę do Ełku pod wiatr, ale pociesza mnie fakt, że później zacznie mi pomagać. Temperatury i kolory już jesienne, ani razu nie było powyżej 10 stopni, ani razu nie wyszło słońce, ale właśnie taka pogoda dobrze oddawała nostalgię jesieni, cos a la "Dolina Muminków w listopadzie" 😉
Zdjęcia z trasy
A dla zainteresowanych - mój subiektywny test Garmina Edge 1050, test pod kątem moich dość specyficznych zastosowań, czyli jazdy długich dystansów. Wczoraj przejechałem trasę 350km po Mazurach, z Ostrołęki przez Ełk, Mikołajki, Nidzicę do Mławy. Jechałem z Edge 1040 Solar i Edge 1050 by porównać osiągi urządzeń, oba z najnowszymi wersjami firmware. Trzeba tu dodać, że po wprowadzeniu na rynek E1050 wypuszczono poważniejszą zmianę firmware do E1040, E840 i E540, która wprowadza kilka nowych rozwiązań z E1050, m.in. ulepszone planowanie kursów czy też zmianę algorytmu wyliczania nachylenia na podjeździe. Generalnie soft oba te urządzenia mają bardzo zbliżony - np. te same fonty, bardzo podobny układ ekranów. E1050 ma nieco przeprojektowane menu, ale nie są to duże różnice, raczej kosmetyka typu wygodniejsze przestawianie układu ekranów.
I ma też dość wkurzającą sprawę odnośnie układów profili, gdy mamy tych profilów więcej niż jeden - to po wyłączeniu i ponownym włączeniu urządzenie automatycznie ustawia się na pierwszy profil, a nie jak w E1040 na ostatnio używany, przy czym kolejności profilów nie można edytować, przynajmniej ja nie widziałem takiej opcji. Irytujące jeśli mamy jakiś poboczny profil typu dojazdy do pracy i np. na wyprawie przypadkiem zapomnimy zmienić któregoś dnia. Bo dalej obowiązuje fatalne rozwiązanie, że nie można edytować dystansów profilów, to się liczy od założenia profilów. Więc chcąc mieć policzony dystans np. wyprawy czy wielodniowego wyścigu trzeba na to stworzyć osobny profil. Tę fatalną opcję wprowadzono w E1030 i odtąd obowiązuje, wcześniej w E800 nie było profilów aktywności, tylko rowery, a dystans całkowity był w pełni konfigurowalny - co było niebo lepszym rozwiązaniem. A teraz żeby zmienić ten dystans profilu to już trzeba wyższej matematyki i edycji pliku .fit, a takich edytorów praktycznie nie ma, jak ostatnio szukałem to nic nie znalazłem.
Oba urządzenia dzielą też irytującego buga - w czasie używania urządzenia "na sucho", bez odpalonej aktywności regularnie się wywalają, czyli nagle urządzenie się wyłącza, a później włącza. A tego nie było w E1040, to weszło wraz z tą poważniejszą zmianą firmware. Więc jak to nieraz bywało wraz z nowym firmware Garmin coś fajnego wprowadził i jednocześnie odwalił kaszanę. Myślę, że jest nadzieja, że ten problem zostanie usunięty w nowszych wersjach softu. Na szczęście w trakcie odpalonej aktywności bug nie występuje, nie zanotowałem żadnego wywalenia podczas wielogodzinnej aktywności.
Zasadnicze różnice pomiędzy E1040 a E1050 są dwie - głośnik zastępujący dotychczasowy beeper oraz nowy typ ekranu o wyższej rozdzielczości.
Głośnik - jak dla mnie duże rozczarowanie. Sam pomysł niegłupi, natomiast wykonanie do niczego, bo wgrany układ dźwięków jest skopany. Przede wszystkim owe dźwięki są za ciche, też i za krótkie. Tutaj zwyczajnie dźwięki z beepera są dużo lepsze, bo wystarczająco głośne, co za tym idzie spełniają swoją główną funkcję, czyli informują użytkownika. A w E1050 dźwięki ostrzegające przed skrętem są na tle ciche, że można ich nie usłyszeć i jak nie patrzymy na ekran to przestrzelić zakręt. W E1040 były dwa ostrzeżenia - pierwsze na jakieś 180m przed skrętem, drugie na 50m, tutaj jest podobnie, z czego pierwszego ostrzeżenia prawie nigdy nie słychać, drugie jest już z reguły słyszalne, ale bardzo krótkie. Dźwięki o ukończeniu okrążenia też praktycznie niesłyszalne, start/stop też marniutko. I to wszystko nie jest kwestią hardware, bo głośnik ma wystarczającą siłę do emitowania dźwięków, problem jest w skopanych plikach audio do owego głośnika. Ale to też daje nadzieję, że w kolejnych wersjach softu może to naprawią.
Oprócz tradycyjnych dźwięków jest też możliwość włączenia komunikatów głosowych, znanych z nawigacji samochodowych. Działa to w języku polskim, jest do wyboru głos kobiecy lub męski, są różne opcje ustawień - dla komunikatów nawigacyjnych, wszelakich alertów itd. I tutaj już siła dźwięku jest wystarczająca, to już słychać. Tyle, że to nie każdemu odpowiada, dla mnie to już trochę za duża ingerencja w jazdę, szczególnie np. na maratonie, gdy musisz co skręt wysłuchiwać takich komunikatów z urządzeń paru innych zawodników.
Natomiast jest funkcja, która Garminowi naprawdę wyszła, niby zwykły gadżet - ale ile daje człowiekowi radości :lol: Mówię tu o dzwonku, naprawdę to jest fajnie pomyślane i działa jak potrzeba, sygnał jest wystarczająco głośny by spełniać swoje zadanie. Włączyć go jest łatwo - dwa kliknięcia w ekran, a jeśli mamy manetki Di2 lub pilota Edge - to jednym naciśnięciem guzika, bez odrywania rąk od kierownicy. Natomiast brakuje customizacji, żeby dało się tu wstawić własny sygnał dźwiękowy - to już byłby pełen sztos.
No i teraz do najważniejszej różnicy pomiędzy urządzeniami, czyli ekranu. Róźnica jest widoczna gołym okiem - w E1050 po prostu sporo ładniej to wygląda; przede wszystkim jeśli chodzi o mapę - i wyższa rozdzielczość i odwzorowanie kolorów robią swoje. Np. o ile w nocnym układzie barw w E1040 już jest słabiutko z tą czytelnością mapy - to w E1050 działa to elegancko. Tutaj dla przykładu fotki:
Przy czym podświetlenie w E1050 na tych zdjęciach to było ustawione 0% (bo takiego absolutnego zera, żeby w ogóle nie działało to nie da się ustawić, aczkolwiek ustawiając suwakiem a nie przez menu można zjechać jeszcze trochę niżej na wartość powiedzmy "minusową", ale to już ledwo co widać), w E1040 na 20%.
Tak więc tutaj mamy odwrócony układ zużycia energii - E1050 mniej jej zużywa nocą niż dniem (choć to jeszcze od temperatur zależy, ja akurat miałem nocą ledwie 2-3 stopnie mniej niż za dnia), bo wymaga mniejszego podświetlenia. Natomiast z nastaniem dnia rolę się odwracają - już krótko po świcie urządzenie się robi za ciemne i trzeba włączyć podświetlenie. Pogoda na mojej trasie była pochmurna, słońce nie wyszło ani razu - i na te warunki wystarczyło mi podświetlenie 30%. Natomiast w dzień ekrany danych w z E1040, bez podświetlenia wyglądają nieco lepiej w E1040, natomiast w E1050 ze względu na podświetlenie znacznie mniej widać na ekranie śladów po palcach. Natomiast mapa na pewno działa wygląda lepiej w E1050, rozdzielczość swoje robi.
I w takich warunkach zużycie energii było dla mnie zaskakujące, okazało się, że bateria w E1050 radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Na starcie w E1040 miałem 92% baterii, na mecie po 350km miałem 67% (z czego dużo zjadło w nocy). A w E1050 na starcie 98%, a na mecie 66%, zużycie circa 10%/1000km. Co daje estymację dystansu bez ładowania w okolicach 1000km! A oprócz tego jest jeszcze tryb "oszczędzania baterii", gdzie można ustawić wygaszanie ekranu po 15 sekundach, testowałem to i działa dobrze - jedno kliknięcie wybudza ekran, też się sam wybudza przed skrętami.
Oczywiście trzeba tu mocno brać pod uwagę, ze ten mój test nie jest do końca obiektywny, ja jeżdżę na dość oszczędnych ustawieniach urządzenia, wielu bajerów nie używam, a poziom podświetlenia miałem tak ustawiony, by to był minimalny akceptowalny przeze mnie level. Też ja jechałem na ręcznym ustawieniu podświetlenia, co jest dość upierdliwe, dla urządzenia z takim typem ekranu wiele wygodniejsze jest przestawienie podświetlenia na "jasność adaptacyjną" - działa to bardzo przyzwoicie i wrzuca poziom podświetlenia który daje już pełen wypas. No i przede wszystkim pogoda - w E1050 w pochmurny dzień bez słońca to zużycie prądu będzie sporo niższe niż w dzień słoneczny. I tu bardzo ciekaw jestem jak to by wyglądało przy mocniejszym slońcu, jaki poziom podświetlenia by trzeba ustawić by ekran był widoczny? Też czym innym jest słońce w październiku czym innym słońce w lipcu, inny kąt padania słońca swoje robi, podobnie jak czas ekspozycji na owo słońce. To już widzę w swojej wersji solarnej E1040, że nawet w pełni słoneczny dzień w październiku/listopadzie to doładowanie solarne jest dużo mniej efektywne niż w lipcu.
A druga kwestia - to na ile obiektywne są dane o poziomie baterii w E1050. Bo mnóstwo współczesnych urządzeń przekłamuje te dane i powiedzmy od 30% w dół to już ta bateria schodzi bardzo szybko. Ale dotychczasowe Garminy pokazywały ten poziom baterii bardzo realnie nawet na dolnych zakresach, zobaczymy jak pokazuje go E1050 ze sporo większą baterią. Bo tu też mogą być spore przekłamania.
Tak więc to zużycie baterii jakie miałem na trasie w październiku, w pochmurny dzień, z czego 1/3 to była jazda nocą - w słoneczny dzień może wyglądać zupełnie inaczej.
Co do drobniejszych kwestii - w E1050 trochę inaczej wygląda ekran wysokościomierza, ten przejechany przez nas odcinek jest przysłonięty taką szarą linią, też kolory nieco zmieniono jak dla mnie gorzej to wygląda niż to co było w E1040, mniej to jest przejrzyste:
Natomiast poprawiono ClimbPro, wcześniej bardzo irytujące było, że 150m przed podjazdem wskakiwał ekranik z profilem i jeśli akurat droga skręcała (nierzadki przypadek szczególnie na bocznych drogach w górach) to trzeba się było szybko przerzucać na ekran mapy. A teraz wjeżdża ekranik podzielony na mapę i profil, więc nie ma takiej potrzeby. Do tego ekranik jest konfigurowalny, możemy przesunąć ręką i albo zwiększyć profil, albo mapę. Natomiast podobnie jak na ekranie wysokościomierza jest ta szara strefa pokazująca już przejechany odcinek. Natomiast pojazdy ClimbPro pojawiły się na mapie, są na śladzie zaznaczone na zielono, jest też widżet Climbpro, który pokazuje nam na mapie podjazdy niedaleko naszej lokalizacji.
I jeszcze kwestia zmiany algorytmu wyliczającego chwilowe nachylenie (to dotyczy obu modeli). Teraz wygląda to tak, ze urządzenie reaguje błyskawicznie na zmiany nachylenia drogi, natomiast też sporo mocniej skacze. Na krótkich górkach jak na Mazurach to sporo wnosi, bo tam w starym algorytmie to zanim nachylenie doszło do prawdziwych wartości to już się górka skończyła, natomiast na więskzych górach to już to skakanie może być problemem.
Zmieniła się też klasyfikacja wykrywania podjazdów ClimbPro, wcześniej były 3 stopnie i ten środkowy był dla mnie akurat, z grubsza to wykrywało podjazdy po 50m w pionie i większe. A teraz mamy aż 6 stopni, wzorowanych na kategoriach podjazdów Tour de France - kategoria HC "Poza Kategorią" oraz premie 1,2,3 i 4-tej kategorii. A oprócz tego jeszcze kategoria mniejszych podjazdów. Garmin to klasyfikuje mnożąc długość podjazdu w metrach przez średnie nachylenie w procentach i tak mamy:
Kategoria HC - 80 000 i więcej
Kategoria 1 - 64 000 i więcej
Kategoria 2 - 32 000 i więcej
Kategoria 3 - 16 000 i więcej
Kategoria 4 - 8 000 i więcej
Małe podjazdy - 1500 i więcej
Na polskie warunki - za duży IMO jest przeskok pomiędzy Kategorią 4, a małymi podjazdami. Małe to wystarczy 500m długości i 3% średniego nachylenia (to jest najniższy level od jakiego podjazd wchodzi do ClimbPro). To średnio wychodzą podjazdy po 15-25m przewyższenia, to już tego za dużo się zbiera i czasem dość śmieszne górki jak na tych Mazurach, gdzie mi wykryło aż 13 podjazdów, gdy miałem najniższe ustawienie i żadnego gdy miałem na Kategorię 4.. Natomiast 8000 punktów to już wymaga konkretnego podjazdu w okolicach ze 100m w pionie i więcej, więc ucina ileś podjazdów na poziomie 50m przewyższenia. Np. dla tegorocznej trasy MPP to przy ustawieniu na Kategorię 4 - to znalazło ledwie 13 podjazdów - 1 na Kaszubach, 1 na Jurze i trzeci to już była Marcyporęba. Tak więc stary system uważam tu za lepszy - to co nam Garmin wrzucił to się sprawdza może w Alpach, gdzie jest masa długich podjazdów, natomiast polska specyfika jest inna.
Pogoda w ten weekend była niespecjalna, ale Mazury wyglądały najsensowniej, więc postanowiłem się wybrać na dłuższą pętlę. Startuję przed północą z Ostrołęki, pierwsze nocne 130km jadę do Ełku pod wiatr, ale pociesza mnie fakt, że później zacznie mi pomagać. Temperatury i kolory już jesienne, ani razu nie było powyżej 10 stopni, ani razu nie wyszło słońce, ale właśnie taka pogoda dobrze oddawała nostalgię jesieni, cos a la "Dolina Muminków w listopadzie" 😉
Zdjęcia z trasy
A dla zainteresowanych - mój subiektywny test Garmina Edge 1050, test pod kątem moich dość specyficznych zastosowań, czyli jazdy długich dystansów. Wczoraj przejechałem trasę 350km po Mazurach, z Ostrołęki przez Ełk, Mikołajki, Nidzicę do Mławy. Jechałem z Edge 1040 Solar i Edge 1050 by porównać osiągi urządzeń, oba z najnowszymi wersjami firmware. Trzeba tu dodać, że po wprowadzeniu na rynek E1050 wypuszczono poważniejszą zmianę firmware do E1040, E840 i E540, która wprowadza kilka nowych rozwiązań z E1050, m.in. ulepszone planowanie kursów czy też zmianę algorytmu wyliczania nachylenia na podjeździe. Generalnie soft oba te urządzenia mają bardzo zbliżony - np. te same fonty, bardzo podobny układ ekranów. E1050 ma nieco przeprojektowane menu, ale nie są to duże różnice, raczej kosmetyka typu wygodniejsze przestawianie układu ekranów.
I ma też dość wkurzającą sprawę odnośnie układów profili, gdy mamy tych profilów więcej niż jeden - to po wyłączeniu i ponownym włączeniu urządzenie automatycznie ustawia się na pierwszy profil, a nie jak w E1040 na ostatnio używany, przy czym kolejności profilów nie można edytować, przynajmniej ja nie widziałem takiej opcji. Irytujące jeśli mamy jakiś poboczny profil typu dojazdy do pracy i np. na wyprawie przypadkiem zapomnimy zmienić któregoś dnia. Bo dalej obowiązuje fatalne rozwiązanie, że nie można edytować dystansów profilów, to się liczy od założenia profilów. Więc chcąc mieć policzony dystans np. wyprawy czy wielodniowego wyścigu trzeba na to stworzyć osobny profil. Tę fatalną opcję wprowadzono w E1030 i odtąd obowiązuje, wcześniej w E800 nie było profilów aktywności, tylko rowery, a dystans całkowity był w pełni konfigurowalny - co było niebo lepszym rozwiązaniem. A teraz żeby zmienić ten dystans profilu to już trzeba wyższej matematyki i edycji pliku .fit, a takich edytorów praktycznie nie ma, jak ostatnio szukałem to nic nie znalazłem.
Oba urządzenia dzielą też irytującego buga - w czasie używania urządzenia "na sucho", bez odpalonej aktywności regularnie się wywalają, czyli nagle urządzenie się wyłącza, a później włącza. A tego nie było w E1040, to weszło wraz z tą poważniejszą zmianą firmware. Więc jak to nieraz bywało wraz z nowym firmware Garmin coś fajnego wprowadził i jednocześnie odwalił kaszanę. Myślę, że jest nadzieja, że ten problem zostanie usunięty w nowszych wersjach softu. Na szczęście w trakcie odpalonej aktywności bug nie występuje, nie zanotowałem żadnego wywalenia podczas wielogodzinnej aktywności.
Zasadnicze różnice pomiędzy E1040 a E1050 są dwie - głośnik zastępujący dotychczasowy beeper oraz nowy typ ekranu o wyższej rozdzielczości.
Głośnik - jak dla mnie duże rozczarowanie. Sam pomysł niegłupi, natomiast wykonanie do niczego, bo wgrany układ dźwięków jest skopany. Przede wszystkim owe dźwięki są za ciche, też i za krótkie. Tutaj zwyczajnie dźwięki z beepera są dużo lepsze, bo wystarczająco głośne, co za tym idzie spełniają swoją główną funkcję, czyli informują użytkownika. A w E1050 dźwięki ostrzegające przed skrętem są na tle ciche, że można ich nie usłyszeć i jak nie patrzymy na ekran to przestrzelić zakręt. W E1040 były dwa ostrzeżenia - pierwsze na jakieś 180m przed skrętem, drugie na 50m, tutaj jest podobnie, z czego pierwszego ostrzeżenia prawie nigdy nie słychać, drugie jest już z reguły słyszalne, ale bardzo krótkie. Dźwięki o ukończeniu okrążenia też praktycznie niesłyszalne, start/stop też marniutko. I to wszystko nie jest kwestią hardware, bo głośnik ma wystarczającą siłę do emitowania dźwięków, problem jest w skopanych plikach audio do owego głośnika. Ale to też daje nadzieję, że w kolejnych wersjach softu może to naprawią.
Oprócz tradycyjnych dźwięków jest też możliwość włączenia komunikatów głosowych, znanych z nawigacji samochodowych. Działa to w języku polskim, jest do wyboru głos kobiecy lub męski, są różne opcje ustawień - dla komunikatów nawigacyjnych, wszelakich alertów itd. I tutaj już siła dźwięku jest wystarczająca, to już słychać. Tyle, że to nie każdemu odpowiada, dla mnie to już trochę za duża ingerencja w jazdę, szczególnie np. na maratonie, gdy musisz co skręt wysłuchiwać takich komunikatów z urządzeń paru innych zawodników.
Natomiast jest funkcja, która Garminowi naprawdę wyszła, niby zwykły gadżet - ale ile daje człowiekowi radości :lol: Mówię tu o dzwonku, naprawdę to jest fajnie pomyślane i działa jak potrzeba, sygnał jest wystarczająco głośny by spełniać swoje zadanie. Włączyć go jest łatwo - dwa kliknięcia w ekran, a jeśli mamy manetki Di2 lub pilota Edge - to jednym naciśnięciem guzika, bez odrywania rąk od kierownicy. Natomiast brakuje customizacji, żeby dało się tu wstawić własny sygnał dźwiękowy - to już byłby pełen sztos.
No i teraz do najważniejszej różnicy pomiędzy urządzeniami, czyli ekranu. Róźnica jest widoczna gołym okiem - w E1050 po prostu sporo ładniej to wygląda; przede wszystkim jeśli chodzi o mapę - i wyższa rozdzielczość i odwzorowanie kolorów robią swoje. Np. o ile w nocnym układzie barw w E1040 już jest słabiutko z tą czytelnością mapy - to w E1050 działa to elegancko. Tutaj dla przykładu fotki:
Przy czym podświetlenie w E1050 na tych zdjęciach to było ustawione 0% (bo takiego absolutnego zera, żeby w ogóle nie działało to nie da się ustawić, aczkolwiek ustawiając suwakiem a nie przez menu można zjechać jeszcze trochę niżej na wartość powiedzmy "minusową", ale to już ledwo co widać), w E1040 na 20%.
Tak więc tutaj mamy odwrócony układ zużycia energii - E1050 mniej jej zużywa nocą niż dniem (choć to jeszcze od temperatur zależy, ja akurat miałem nocą ledwie 2-3 stopnie mniej niż za dnia), bo wymaga mniejszego podświetlenia. Natomiast z nastaniem dnia rolę się odwracają - już krótko po świcie urządzenie się robi za ciemne i trzeba włączyć podświetlenie. Pogoda na mojej trasie była pochmurna, słońce nie wyszło ani razu - i na te warunki wystarczyło mi podświetlenie 30%. Natomiast w dzień ekrany danych w z E1040, bez podświetlenia wyglądają nieco lepiej w E1040, natomiast w E1050 ze względu na podświetlenie znacznie mniej widać na ekranie śladów po palcach. Natomiast mapa na pewno działa wygląda lepiej w E1050, rozdzielczość swoje robi.
I w takich warunkach zużycie energii było dla mnie zaskakujące, okazało się, że bateria w E1050 radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Na starcie w E1040 miałem 92% baterii, na mecie po 350km miałem 67% (z czego dużo zjadło w nocy). A w E1050 na starcie 98%, a na mecie 66%, zużycie circa 10%/1000km. Co daje estymację dystansu bez ładowania w okolicach 1000km! A oprócz tego jest jeszcze tryb "oszczędzania baterii", gdzie można ustawić wygaszanie ekranu po 15 sekundach, testowałem to i działa dobrze - jedno kliknięcie wybudza ekran, też się sam wybudza przed skrętami.
Oczywiście trzeba tu mocno brać pod uwagę, ze ten mój test nie jest do końca obiektywny, ja jeżdżę na dość oszczędnych ustawieniach urządzenia, wielu bajerów nie używam, a poziom podświetlenia miałem tak ustawiony, by to był minimalny akceptowalny przeze mnie level. Też ja jechałem na ręcznym ustawieniu podświetlenia, co jest dość upierdliwe, dla urządzenia z takim typem ekranu wiele wygodniejsze jest przestawienie podświetlenia na "jasność adaptacyjną" - działa to bardzo przyzwoicie i wrzuca poziom podświetlenia który daje już pełen wypas. No i przede wszystkim pogoda - w E1050 w pochmurny dzień bez słońca to zużycie prądu będzie sporo niższe niż w dzień słoneczny. I tu bardzo ciekaw jestem jak to by wyglądało przy mocniejszym slońcu, jaki poziom podświetlenia by trzeba ustawić by ekran był widoczny? Też czym innym jest słońce w październiku czym innym słońce w lipcu, inny kąt padania słońca swoje robi, podobnie jak czas ekspozycji na owo słońce. To już widzę w swojej wersji solarnej E1040, że nawet w pełni słoneczny dzień w październiku/listopadzie to doładowanie solarne jest dużo mniej efektywne niż w lipcu.
A druga kwestia - to na ile obiektywne są dane o poziomie baterii w E1050. Bo mnóstwo współczesnych urządzeń przekłamuje te dane i powiedzmy od 30% w dół to już ta bateria schodzi bardzo szybko. Ale dotychczasowe Garminy pokazywały ten poziom baterii bardzo realnie nawet na dolnych zakresach, zobaczymy jak pokazuje go E1050 ze sporo większą baterią. Bo tu też mogą być spore przekłamania.
Tak więc to zużycie baterii jakie miałem na trasie w październiku, w pochmurny dzień, z czego 1/3 to była jazda nocą - w słoneczny dzień może wyglądać zupełnie inaczej.
Co do drobniejszych kwestii - w E1050 trochę inaczej wygląda ekran wysokościomierza, ten przejechany przez nas odcinek jest przysłonięty taką szarą linią, też kolory nieco zmieniono jak dla mnie gorzej to wygląda niż to co było w E1040, mniej to jest przejrzyste:
Natomiast poprawiono ClimbPro, wcześniej bardzo irytujące było, że 150m przed podjazdem wskakiwał ekranik z profilem i jeśli akurat droga skręcała (nierzadki przypadek szczególnie na bocznych drogach w górach) to trzeba się było szybko przerzucać na ekran mapy. A teraz wjeżdża ekranik podzielony na mapę i profil, więc nie ma takiej potrzeby. Do tego ekranik jest konfigurowalny, możemy przesunąć ręką i albo zwiększyć profil, albo mapę. Natomiast podobnie jak na ekranie wysokościomierza jest ta szara strefa pokazująca już przejechany odcinek. Natomiast pojazdy ClimbPro pojawiły się na mapie, są na śladzie zaznaczone na zielono, jest też widżet Climbpro, który pokazuje nam na mapie podjazdy niedaleko naszej lokalizacji.
I jeszcze kwestia zmiany algorytmu wyliczającego chwilowe nachylenie (to dotyczy obu modeli). Teraz wygląda to tak, ze urządzenie reaguje błyskawicznie na zmiany nachylenia drogi, natomiast też sporo mocniej skacze. Na krótkich górkach jak na Mazurach to sporo wnosi, bo tam w starym algorytmie to zanim nachylenie doszło do prawdziwych wartości to już się górka skończyła, natomiast na więskzych górach to już to skakanie może być problemem.
Zmieniła się też klasyfikacja wykrywania podjazdów ClimbPro, wcześniej były 3 stopnie i ten środkowy był dla mnie akurat, z grubsza to wykrywało podjazdy po 50m w pionie i większe. A teraz mamy aż 6 stopni, wzorowanych na kategoriach podjazdów Tour de France - kategoria HC "Poza Kategorią" oraz premie 1,2,3 i 4-tej kategorii. A oprócz tego jeszcze kategoria mniejszych podjazdów. Garmin to klasyfikuje mnożąc długość podjazdu w metrach przez średnie nachylenie w procentach i tak mamy:
Kategoria HC - 80 000 i więcej
Kategoria 1 - 64 000 i więcej
Kategoria 2 - 32 000 i więcej
Kategoria 3 - 16 000 i więcej
Kategoria 4 - 8 000 i więcej
Małe podjazdy - 1500 i więcej
Na polskie warunki - za duży IMO jest przeskok pomiędzy Kategorią 4, a małymi podjazdami. Małe to wystarczy 500m długości i 3% średniego nachylenia (to jest najniższy level od jakiego podjazd wchodzi do ClimbPro). To średnio wychodzą podjazdy po 15-25m przewyższenia, to już tego za dużo się zbiera i czasem dość śmieszne górki jak na tych Mazurach, gdzie mi wykryło aż 13 podjazdów, gdy miałem najniższe ustawienie i żadnego gdy miałem na Kategorię 4.. Natomiast 8000 punktów to już wymaga konkretnego podjazdu w okolicach ze 100m w pionie i więcej, więc ucina ileś podjazdów na poziomie 50m przewyższenia. Np. dla tegorocznej trasy MPP to przy ustawieniu na Kategorię 4 - to znalazło ledwie 13 podjazdów - 1 na Kaszubach, 1 na Jurze i trzeci to już była Marcyporęba. Tak więc stary system uważam tu za lepszy - to co nam Garmin wrzucił to się sprawdza może w Alpach, gdzie jest masa długich podjazdów, natomiast polska specyfika jest inna.
Dane wycieczki:
DST: 352.15 km AVS: 26.21 km/h
ALT: 2068 m MAX: 49.19 km/h
Temp:7.0 'C
Sobota, 17 sierpnia 2024Kategoria Canyon 2024, Wycieczka
Wieczorna rundka nad Wisłę
Dane wycieczki:
DST: 22.07 km AVS: 28.79 km/h
ALT: 40 m MAX: 35.71 km/h
Temp:26.0 'C
Kolejna ciekawa trasa na moim koncie - czyli tym razem wybrałem się na wschód. Zawsze zastanawiałem się jak to byłoby zrobić ultra na Ukrainie, więc tym razem postanowiłem spróbować :). Pełne ultra to nie wyszło bo ze względu na stan wojenny na większości terytorium Ukrainy (poza Zakarpaciem) obowiązuje godzina policyjna i na jej czas musiałem przerwać jazdę, niemniej sporo jazdy nocą zaliczyłem. Celem był Kamieniec Podolski - zarówno twierdza jak i miasto robią duże wrażenie, jedno z najładniejszych miejsc na Ukrainie i całkiem sporo turystów. O wojnie przypominają przede wszystkim zdjęcia poległych żołnierzy, obecne niemal w każdym mijanym mieście, pokazujące jak straszną cenę płaci ten kraj za odparcie rosyjskiej napaści. Jazda po Podolu ciekawa, dużo górek, bo jadąc w osi wschód-zachód przecina się liczne jary naddniestrzańskie, którymi płyną dopływy Dniestru, więc do miasta często zjeżdża się 100m w dół, by z niego wyjeżdżając zaliczyć 100m podjazdu.
Z Ukrainy wjechałem do Mołdawii, która ma gorsze drogi niż Ukraina, bo o ile na Ukrainie złe drogi przeplatają się z sensownymi to w Mołdawii dziury są może nieco mniejsze, ale są niemal cały czas, więcej niż 2-3km normalnego asfaltu jednym ciągiem to nie trafiłem. Za to Rumunia zaskoczyła mnie w drugą stronę - cały czas doskonałe drogi, bardzo wiele się pod tym kątem tam zmieniło od czasów mojego ostatniego tam pobytu jakieś 10 lat temu. Ale niestety ruch na tych drogach jest często dotkliwy, w Maramureszu zaskoczyły mnie wioski ciągnące się na dziesiątki kilometrów, ze 20km więcej niż planowałem musiałem przejechać by znaleźć miejscówkę na namiot i to kiepską.
Do Polski wracałem górzystą trasą przez Słowację zaliczając przełom Dunajca i Velo Dunajec, początkowo miałem jechać ze Słowacji przez 2 dni do Skarżyska, a skończyła się na ponad 500km przerzucie spod Spiskiego Hradu do Warszawy ;)
Galeria zdjęć i filmików
Z Ukrainy wjechałem do Mołdawii, która ma gorsze drogi niż Ukraina, bo o ile na Ukrainie złe drogi przeplatają się z sensownymi to w Mołdawii dziury są może nieco mniejsze, ale są niemal cały czas, więcej niż 2-3km normalnego asfaltu jednym ciągiem to nie trafiłem. Za to Rumunia zaskoczyła mnie w drugą stronę - cały czas doskonałe drogi, bardzo wiele się pod tym kątem tam zmieniło od czasów mojego ostatniego tam pobytu jakieś 10 lat temu. Ale niestety ruch na tych drogach jest często dotkliwy, w Maramureszu zaskoczyły mnie wioski ciągnące się na dziesiątki kilometrów, ze 20km więcej niż planowałem musiałem przejechać by znaleźć miejscówkę na namiot i to kiepską.
Do Polski wracałem górzystą trasą przez Słowację zaliczając przełom Dunajca i Velo Dunajec, początkowo miałem jechać ze Słowacji przez 2 dni do Skarżyska, a skończyła się na ponad 500km przerzucie spod Spiskiego Hradu do Warszawy ;)
Galeria zdjęć i filmików
Dane wycieczki:
DST: 531.50 km AVS: 23.45 km/h
ALT: 5031 m MAX: 79.00 km/h
Temp:20.0 'C
Sobota, 10 sierpnia 2024Kategoria >100km, Canyon 2024, Wyprawa
Dane wycieczki:
DST: 189.60 km AVS: 23.36 km/h
ALT: 1688 m MAX: 64.42 km/h
Temp:24.0 'C
Piątek, 9 sierpnia 2024Kategoria >100km, >200km, Canyon 2024, Wyprawa
Dane wycieczki:
DST: 231.59 km AVS: 25.26 km/h
ALT: 1252 m MAX: 63.38 km/h
Temp:21.0 'C
Czwartek, 8 sierpnia 2024Kategoria >100km, >200km, Canyon 2024, Wyprawa
Dane wycieczki:
DST: 263.30 km AVS: 23.72 km/h
ALT: 2581 m MAX: 64.06 km/h
Temp:23.0 'C
Wtorek, 6 sierpnia 2024Kategoria Canyon 2024, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 11.09 km AVS: 24.64 km/h
ALT: 32 m MAX: 33.91 km/h
Temp:13.0 'C
Dane wycieczki:
DST: 560.73 km AVS: 24.10 km/h
ALT: 4881 m MAX: 58.76 km/h
Temp:19.0 'C
Piątek, 2 sierpnia 2024Kategoria Canyon 2024, Wycieczka
Do Góry Kalwarii, by potestować wymieniony pomiar mocy
Dane wycieczki:
DST: 74.03 km AVS: 31.28 km/h
ALT: 164 m MAX: 52.89 km/h
Temp:25.0 'C