wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 295010.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 538d 00h 20m
  • Prędkość średnia: 22.73 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2009

Dystans całkowity:1902.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:73:31
Średnia prędkość:25.87 km/h
Maksymalna prędkość:72.80 km/h
Suma podjazdów:12326 m
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:73.16 km i 2h 49m
Więcej statystyk
Czwartek, 30 kwietnia 2009Kategoria Użytkowo, Treking
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 25.59 km/h ALT: 65 m MAX: 35.70 km/h Temp:24.0 'C
Środa, 29 kwietnia 2009Kategoria Wycieczka, Rower szosowy
Warszawa - Góra Kalwaria - Celestynów - Otwock - Warszawa

Dłuższa pętla wiślańska, bardzo fajny leśny kawałek od Celestynowa do Otwocka
Dane wycieczki: DST: 83.10 km AVS: 28.01 km/h ALT: 269 m MAX: 46.70 km/h Temp:24.0 'C
Wtorek, 28 kwietnia 2009Kategoria Użytkowo, Treking
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 24.17 km/h ALT: 71 m MAX: 38.40 km/h Temp:22.0 'C
Niedziela, 26 kwietnia 2009Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wycieczka, >300km
Nowy rekord!

Warszawa - Nieporęt - Pułtusk - Ciechanów - Mława - Działdowo - Iława - Prabuty - Malbork - Pruszcz Gd. - Gdańsk - Gdynia - Władysławowo - Hel

Z tym wyjazdem nosiłem się już od dawna, trasa na Hel to dobry odcinek na tak długi dystans - nie ma większych górek, ruch też umiarkowany; w ten weekend wreszcie udało mi się pogodzić wolne w pracy z dobrym wiatrem :)

Ruszam w sobotę o 18, błyskawicznie przebijam się przez Warszawę, po czym skręcam na Nieporęt. Z rok nie jechałem tą drogą - i okazało się, że niedawno położony asfalt jest już w kiepskim stanie, jednym słowem zwykłe partactwo, wykonawca powinien za to płacić słoną karę. Nad Zalewem Zegrzyńskim powoli zaczyna już zmierzchać, fajnie prezentuje się zachodzące słońce w falach Narwi. Zupełnie ciemno robi się przed Pułtuskiem, bardzo się spieszyłem by tam dotrzeć - bo droga Serock - Pułtusk i dalej do Augustowa jest bardzo ruchliwa, z masą tirów, zupełnie nie nadaje się do jazdy nocą, nawet na tym kawałku miałem parę wyprzedzeń "na gazetę". Za Pułtuskiem robi się już puściutko, noc jest piękna, masa gwiazd, niestety bezksiężycowa. 20km przed Ciechanowem znowu powrót na bardziej ruchliwą drogę (ale oczywiście z tą do Pułtuska nieporównywalną) - i po ok. 20km w całkiem przyzwoitej formie docieram do Ciechanowa, gdzie w centrum odpoczywam pół h, ciepło się na postój ubierając. Za Ciechnowem ciemny (nawet jak na noc :) odcinek - prawie nie ma wiosek, sporo lasów, więc i oświetlenia minimalna ilość. Odżywam dopiero w Mławie, gdzie parę km jadę w mieście, do Działdowa także jest sporo lamp. więc odcinek dość szybko schodzi; w samym Działdowie odpoczywam ze 20min. Natomiast za Działdowem wjeżdżam w przysłowiową "czarną dupę" - świateł nie ma prawie w ogóle, jadę tu fragment skrótem bocznymi drogami do drogi na Nowe Miasto Lubawskie. Że boczne drogi były w nienajlepszym stanie - to mnie specjalnie nie zdziwiło, ale gdy wjechałem na główniejszą do Nowego Miasta - okazało się że jest jeszcze gorsza, przez 10-15km jedzie się bardzo marnie, a nawet w całkiem dużych wioskach (jak Rybie) brakuje świateł. Po skręcie na Lubawę wraca na parę km lepszy asfalt, po tym znowu kiepski odcinek i przed samym miastem wreszcie kończy się zła droga. W Lubawie na parę km wjeżdzam na główną drogę do Torunia, gdzie nawet o tej godzinie (ok.3) jest trochę ruchu; po czym skręcam na Iławę. Te 15km dało mi nieźle w kość, zaczynam odczuwać zmęcznie i mocne zniechęcenie wielogodzinną jazdą nocą, do Iławy wlekę się 20-24km/h. Na półgodzinny postój staję w centrum miasta, mimo przebrania się we wszystko co miałem - nieźle mnie wytrzęsło, jest 6'C, powoli zaczyna świtać i gdy się nie jedzie - marźnie się błyskawicznie.

Za Iławą jedzie się znacznie lepiej - przede wszystkim wreszcie zaczyna świtać, a to zawsze daje potężnego kopa motywacyjnego i poczucie, że najgorsze już mną. Do tego i trasa robi się naprawdę ładna, nie brakuje jeziorek odbijających promienie wschodzącego słońca i małych górek, w Suszu i Prabutach w centrum jest charakterystyczna kostka dodająca im uroku (choć jazdy na wąziutkich kołach nie ułatwia). Za Prabutami niestety jakość drogi bardzo się zepsuła, cały czas jest nierówno położony asfalt, na którym trzęsie jak cholera, nie pozwala to na czerpanie przyjemności z pięknych krajobrazów (bo widokowo ten odcinek jest bardzo fajny). Dopiero za Suszem wraca świetny asfalt, do tego do Malborka mam mocny wiatr równo w plecy, ciągnie się 32-34km/h. W Malborku staję na treściwszy posiłek w McDonaldzie, robię rundkę przy ogromnym zamku krzyżackim, Nogat przejeżdżam drewnianym mostkiem. Do Tczewa jadę DK50 - myślałem że na drodze tej klasy nie będzie kłopotów z asfaltem, co najwyżej duży ruch; ale - gdzie tam, po paru km droga zamienia się w nierówne betonowe płyty, gdzie skacze się co 2-3m, dalej jest asfalt położony na tych płytach - jednym słowem makabra. Trochę mnie zaskoczył przejazd przez Wisłę - spodziewałem się bardzo szerokiej rzeki, a jest węższa niż w Warszawie, widać woda poszła tu w głębokość, nie szerokość :). Za mostem na DK50 zaczyna się po prostu zwykła kostka, tego było już dla mnie za wiele - więc skręcam na boczną drogę do Tczewa. Przebijam się przez miasto i wjeżdżam na "jedynkę" do Gdańska. Tu wreszcie nie ma kłopotów z drogą, jedzie się szybko i sprawnie. Niestety za Pruszczem zaczyna się już typowa miejska jazda, z masą świateł i dużym ruchem, po ponad 300km pozamiejskiej podróży trudno do tego na nowo przywyknąć. Na odpoczynek staję w Gdańsku na pięknym Starym Mieście, tuż pod słynną fontanną Neptuna. O tej godzinie jest już cieplutko, można jechać w krótkim rękawku.

Następne kilometry - to bardzo nieprzyjemna jazda trójmiejską aglomeracją, cały czas ogromny ruch, światła, do tego jeszcze zakazy (które oczywiście ignoruję, bo po 300km nie mam czasu i chęci na męczenie się jazdą ścieżkami). W ten sposób tłukę się niemal 40km, dopiero za rozjazdem w Redzie można odetchnąć. Kawałek za tym skrętem zaliczam największy podjazd na tej trasie (miał może 60m :)), ładną pagórkowatą drogą docieram pod Puck, gdzie wreszcie mogę zobaczyć Bałtyk. Widać też już Mierzeję Helską którą będę musiał zaliczyć; bardzo obawiam się wiatru, bo na Mierzei jest idelanie przeciwny i do tego całkiem mocny. We Władysławowie robię zakupy, po czym staję na odpoczynek w lasku już na Mierzei. Ostatnie kilometry - to ciężka walka z wiatrem, chwilami pomaga las, niestety droga najczęściej prowadzi południową stronę Mierzei - tak więc wiatr ma pole do popisu. Cały czas w dolnym chwycie, cały czas 22-25km/h, do tego mocno już daje o sobie 400km w nogach. Jadę szosą, ignorując ścieżkę z nierównej kostki (zresztą od Jastarni już terenową). W Jastarni staję na kilka minut, ostatni odcinek na Hel daje odzipnąć, niemal cały czas w lesie, bardzo fajna kręta droga, z pięknym zapachem pełnej wiosny w powietrzu. Parę minut po 16 docieram wreszcie do celu, wjeżdżam do portu, strzelam sobie fotki z widokiem na morze (niestety pod słońce).

Na dłuższą regenerację, czy rybkę ze smażalni już nie było czasu - bo o 16.30 mam pociąg. Do Gdyni jedzie się osobowym "tramwajem" - całkiem wygodny, jest sporo miejsca, mimo naprawdę dużej ilości rowerzystów. Natomiast pospieszny z Gdynie do Warszawy - to masakra - 5,5h pod śmierdzącym i zalanym kiblem, pociąg nabity na ful, do tego spóźnił się z pół h; za stary się już robię na takie podróże - wolę jednak zapłacić dwa razy więcej za ekspres niż tak się mordować po jeszcze bardziej morderczej trasie :)

Pokaż trasę GPS">Ślad GPS
Zdjęcia
Dane wycieczki: DST: 474.20 km AVS: 27.79 km/h ALT: 2206 m MAX: 53.40 km/h Temp:15.0 'C
Piątek, 24 kwietnia 2009Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.30 km AVS: 25.24 km/h ALT: 72 m MAX: 41.00 km/h Temp:20.0 'C
Czwartek, 23 kwietnia 2009Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Po Warszawie z Marcinem (jego pierwsza trasa w tym sezonie)
Dane wycieczki: DST: 45.60 km AVS: 19.27 km/h ALT: 225 m MAX: 39.40 km/h Temp:21.0 'C
Środa, 22 kwietnia 2009Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.40 km AVS: 24.69 km/h ALT: 65 m MAX: 35.90 km/h Temp:16.0 'C
Wtorek, 21 kwietnia 2009Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 24.17 km/h ALT: 59 m MAX: 40.50 km/h Temp:15.0 'C
Poniedziałek, 20 kwietnia 2009Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 24.86 km/h ALT: 60 m MAX: 39.60 km/h Temp:12.0 'C
Niedziela, 19 kwietnia 2009Kategoria >100km, Rower szosowy, Wycieczka
Warszawa - Janki - Nadarzyn - Grodzisk Maz. - Żyrardów - Puszcza Mariańska - Skierniewice - Jeżów - Brzeziny - Wiśniowa Góra - Łódź

Dzisiaj nie miałem w planach dłuższego wypadu, ale dobra pogoda skłoniła mnie do dłuższej trasy. Jako, że miał być niezły wiatr północno-wschodni postanowiłem się wybrać do Łodzi do Mikiego by zobaczyć jego nowiutki rower. Z Warszawy wyjeżdżamy przez Dawidy i stawy raszyńskie, później szosą katowicką do Nadarzyna, skąd bocznymi drogami jadę do Grodziska. Tam wjeżdżam na drogę 719. Jedzie się szybko, z wiatrem w plecy, są niebrzydkie odcinki przez las, szczególnie za Żyrardowem. Za Skierniewicami odcinek fatalnej drogi, kawałek dalej zaczynają się małe górki wyprowadzające na wysokość ok. 190m. Kawałek przed Jeżowem spotykam Mikiego jadącego na swoim nowym Surly. Po oględzinach roweru ruszamy do Jeżowa, gdzie stajemy na krótki odpoczynek. Z Jeżowa jedziemy główną drogą do Brzezin, dalej skręcamy na boczne drogi, który Miki znający świetnie okolicę prowadzi do Łodzi. pogoda ciągle dobra, cały czas słońce i dobry wiatr, choć trochę zimno. Do Łodzi wyrabiamy się spokojnie przed odjazdem mojego pociągu (ok.19) - więc jest trochę czas by obejrzeć miasto, zaliczamy obowiązkowy przejazd ulicą Piotrkowską, skąd udajemy się na dworzec Łódź Fabryczna, gdzie żegnamy się z Mikim (dzięki za fajną wycieczkę!)
Dane wycieczki: DST: 169.60 km AVS: 28.66 km/h ALT: 787 m MAX: 55.80 km/h Temp:13.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl