Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2014
Dystans całkowity: | 904.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 43:04 |
Średnia prędkość: | 21.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.60 km/h |
Suma podjazdów: | 3795 m |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 41.10 km i 1h 57m |
Więcej statystyk |
Po mieście. Bardzo nieprzyjemna jazda, wracałem w wielkim korku i pod silny wiatr
Dane wycieczki:
DST: 15.10 km AVS: 18.88 km/h
ALT: 32 m MAX: 30.50 km/h
Temp:-9.0 'C
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 15.10 km AVS: 19.70 km/h
ALT: 40 m MAX: 30.50 km/h
Temp:-11.0 'C
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 15.10 km AVS: 19.28 km/h
ALT: 40 m MAX: 31.80 km/h
Temp:-9.0 'C
Zima na Litwie - dzień 3
Nad ranem temperatura nieoczekiwanie wynosiła "zaledwie" -15'C, okazało się że mamy zachmurzenie, co od razu podniosło temperaturę. Sprawnie zwijamy obozowisko i ruszamy w stronę Polski. Dojazd do granicy mocno pagórkowaty, a po polskiej strony mamy wąziutką, nierówną szutrówkę, na której i ja wywinąłem orła ;). Od Berżników na Giby już równiejszy zaśnieżony asfalt, w Gibach robimy dłuższy postój na miejscowej stacji benzynowej. Stąd kilka km jazdy odśnieżoną krajówką i we Frąckach wjeżdżamy na piękną drogę wzdłuż Czarnej Hańczy, która w górnej części dzięki żwawemu nurtowi jeszcze nie zamarzła. Szlak wygodniejszy do jazdy niż rok temu, gdy ten kawałek też zimą przejeżdżałem, mniej śniegu, a nawierzchnia lepiej ubita. W Wysokim Moście wjeżdżamy na boczne drogi, którymi jedziemy do klasztoru kamedulskiego nad Wigrami. Tam robimy krótki postój i zaczyna nas kusić przeprawa po zamarzniętym jeziorze skracająca trasę o kilka kilometrów. Mieliśmy trochę obaw, ale szybko okazało się, że pokrywa lodu jest wystarczająco gruba, dobre 20cm. Po drodze mijaliśmy sporo wędkarzy, też kilka bojerów, a nawet i quad. Przeżycie z takiej jazdy jedyne w swoim rodzaju, nieczęsto się takie atrakcje trafia ;)) Po drugiej stronie jeziora wjeżdżamy na odśnieżoną drogę na Suwałki i sprawnie docieramy do miasta, ponad godzinę do odjazdu pociągu spędzamy w McDonaldzie.
Wyjazd bardzo udany, spełnił wszystkie swoje założenia - mieliśmy mnóstwo kapitalnych zimowych widoków, zaliczyliśmy wiele kilometrów zaśnieżonych dróg, daliśmy sobie radę podczas niełatwych zimowych biwaków. Wielkie brawa dla Wąskiego, który nigdy wcześniej zimą nie jeździł, a tym wyjazdem od razu skoczył na głęboką wodę, bo jest wielka różnica pomiędzy temperaturami koło -10'C, a pod -20'C, jest ogromna róznica pomiędzy trasami do 50km pod domem, a trasami na cały dzień, gdy nocować trzeba pod namiotem.
Zdjęcia z wyjazdu
Nad ranem temperatura nieoczekiwanie wynosiła "zaledwie" -15'C, okazało się że mamy zachmurzenie, co od razu podniosło temperaturę. Sprawnie zwijamy obozowisko i ruszamy w stronę Polski. Dojazd do granicy mocno pagórkowaty, a po polskiej strony mamy wąziutką, nierówną szutrówkę, na której i ja wywinąłem orła ;). Od Berżników na Giby już równiejszy zaśnieżony asfalt, w Gibach robimy dłuższy postój na miejscowej stacji benzynowej. Stąd kilka km jazdy odśnieżoną krajówką i we Frąckach wjeżdżamy na piękną drogę wzdłuż Czarnej Hańczy, która w górnej części dzięki żwawemu nurtowi jeszcze nie zamarzła. Szlak wygodniejszy do jazdy niż rok temu, gdy ten kawałek też zimą przejeżdżałem, mniej śniegu, a nawierzchnia lepiej ubita. W Wysokim Moście wjeżdżamy na boczne drogi, którymi jedziemy do klasztoru kamedulskiego nad Wigrami. Tam robimy krótki postój i zaczyna nas kusić przeprawa po zamarzniętym jeziorze skracająca trasę o kilka kilometrów. Mieliśmy trochę obaw, ale szybko okazało się, że pokrywa lodu jest wystarczająco gruba, dobre 20cm. Po drodze mijaliśmy sporo wędkarzy, też kilka bojerów, a nawet i quad. Przeżycie z takiej jazdy jedyne w swoim rodzaju, nieczęsto się takie atrakcje trafia ;)) Po drugiej stronie jeziora wjeżdżamy na odśnieżoną drogę na Suwałki i sprawnie docieramy do miasta, ponad godzinę do odjazdu pociągu spędzamy w McDonaldzie.
Wyjazd bardzo udany, spełnił wszystkie swoje założenia - mieliśmy mnóstwo kapitalnych zimowych widoków, zaliczyliśmy wiele kilometrów zaśnieżonych dróg, daliśmy sobie radę podczas niełatwych zimowych biwaków. Wielkie brawa dla Wąskiego, który nigdy wcześniej zimą nie jeździł, a tym wyjazdem od razu skoczył na głęboką wodę, bo jest wielka różnica pomiędzy temperaturami koło -10'C, a pod -20'C, jest ogromna róznica pomiędzy trasami do 50km pod domem, a trasami na cały dzień, gdy nocować trzeba pod namiotem.
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 78.40 km AVS: 16.80 km/h
ALT: 483 m MAX: 35.80 km/h
Temp:-10.0 'C
Zima na Litwie - dzień 2
W nocy temperatura spadła do -21'C, podczas zwijania obozowiska było -19'C, więc wydostanie się z ciepłych śpiworów wymagało nie lada odwagi ;). Trochę nam się zeszło czasu, bo musieliśmy gotować jedzenie i herbatę (oczywiście przez topienie śniegu) na drogę dla dwóch osób na mojej maszynce benzynowej, maszynka gazowa po kilku minutach bardzo słabego płomienia wysiadła, pomimo, że Arek w nocy kartusz gazowy miał ogrzany w śpiworze. Pogoda dalej jest doskonała, bo tak silny mróz najczęściej oznacza piękną wyżową pogodę. Od razu na starcie zaczynają się ciekawe drogi, kierujemy się na boczną trasę na Giby, prowadzącą przez środek Puszczy Augustowskiej, trochę się baliśmy o jej przejezdność, było parę odcinków gdzie jechaliśmy koło 10km/h, ale przejechać się dało, na trasie Arek jadący na oponach bez kolców zanotował pierwsze gleby ;). Odcinek piękny, gęsty las oświetlony słońcem odbijającym się od śniegu, na 20km do Gib nie spotkaliśmy jednego samochodu. W Gibach robimy większe zakupy, odpoczywamy też na stacji benzynowej, po czym zalodzoną drogą kierujemy się na Zelwę (pięknie widać tu zamarznięte jezioro), a dalej na leśne przejście graniczne na Litwę, jak wczoraj koło 12 robi się całkiem ciepło, koło -12'C.
Na Litwie podobnie jak u nas drogi zaśnieżone, więc nie ma większego znaczenia czy jedzie się asfaltem czy też szutrem. W Kapciamestis robimy postój na powietrzu i kontynuujemy jazdę na zachód, by zrobić rundkę po miejscowym parku narodowym grupującym malownicze jeziorka, na których sporo osób łowi ryby spod lodu, to bardzo popularna rozrywka w krajach byłego ZSRR. Kawałek na wschód dał nam popalić, bo jedziemy równo pod odczuwalny wiatr, a było tu trochę prostych po odkrytym terenie, za to dzięki zaśnieżeniu drogi ominęła nas wątpliwa przyjemność jazdy po bruku. Za Viktarinas odbijamy na północ, a następnie na zachód i na postój docieramy do większego Veiseiajai, położonego niebrzydko nad jeziorem. Robimy zakupy w markecie i o zmierzchu wyjeżdżamy parę kilometrów za miasto, rozbijając się na nocleg przy drodze. Temperatura szybko spada dochodząc do -20'C, tak że butelkę wody zakupioną w markecie na gotowanie - trzeba było rozcinać nożem, bo już w połowie zdążyła zamarznąć ;)
Zdjęcia z wyjazdu
W nocy temperatura spadła do -21'C, podczas zwijania obozowiska było -19'C, więc wydostanie się z ciepłych śpiworów wymagało nie lada odwagi ;). Trochę nam się zeszło czasu, bo musieliśmy gotować jedzenie i herbatę (oczywiście przez topienie śniegu) na drogę dla dwóch osób na mojej maszynce benzynowej, maszynka gazowa po kilku minutach bardzo słabego płomienia wysiadła, pomimo, że Arek w nocy kartusz gazowy miał ogrzany w śpiworze. Pogoda dalej jest doskonała, bo tak silny mróz najczęściej oznacza piękną wyżową pogodę. Od razu na starcie zaczynają się ciekawe drogi, kierujemy się na boczną trasę na Giby, prowadzącą przez środek Puszczy Augustowskiej, trochę się baliśmy o jej przejezdność, było parę odcinków gdzie jechaliśmy koło 10km/h, ale przejechać się dało, na trasie Arek jadący na oponach bez kolców zanotował pierwsze gleby ;). Odcinek piękny, gęsty las oświetlony słońcem odbijającym się od śniegu, na 20km do Gib nie spotkaliśmy jednego samochodu. W Gibach robimy większe zakupy, odpoczywamy też na stacji benzynowej, po czym zalodzoną drogą kierujemy się na Zelwę (pięknie widać tu zamarznięte jezioro), a dalej na leśne przejście graniczne na Litwę, jak wczoraj koło 12 robi się całkiem ciepło, koło -12'C.
Na Litwie podobnie jak u nas drogi zaśnieżone, więc nie ma większego znaczenia czy jedzie się asfaltem czy też szutrem. W Kapciamestis robimy postój na powietrzu i kontynuujemy jazdę na zachód, by zrobić rundkę po miejscowym parku narodowym grupującym malownicze jeziorka, na których sporo osób łowi ryby spod lodu, to bardzo popularna rozrywka w krajach byłego ZSRR. Kawałek na wschód dał nam popalić, bo jedziemy równo pod odczuwalny wiatr, a było tu trochę prostych po odkrytym terenie, za to dzięki zaśnieżeniu drogi ominęła nas wątpliwa przyjemność jazdy po bruku. Za Viktarinas odbijamy na północ, a następnie na zachód i na postój docieramy do większego Veiseiajai, położonego niebrzydko nad jeziorem. Robimy zakupy w markecie i o zmierzchu wyjeżdżamy parę kilometrów za miasto, rozbijając się na nocleg przy drodze. Temperatura szybko spada dochodząc do -20'C, tak że butelkę wody zakupioną w markecie na gotowanie - trzeba było rozcinać nożem, bo już w połowie zdążyła zamarznąć ;)
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 80.50 km AVS: 16.10 km/h
ALT: 508 m MAX: 34.70 km/h
Temp:-15.0 'C
Zima na Litwie - dzień 1
W tym roku zima długo kazała na siebie czekać, ale gdy już się u nas pojawiła - to od razu pokazała na co ją stać.
Razem z Wąskim postanowiliśmy wykorzystać panujące warunki do sprawdzenia się w bezkompromisowej zimowej jeździe na rowerze - czyli w silnym mrozie, po bocznych, zaśnieżonych drogach i z noclegami pod namiotem.
Ruszamy z Białegostoku ok. 9, już na samym starcie wita nas potężny mróz -17'C. Pierwsze kilometry trasy to dojazd główną drogą do Sokółki, pierwszy odcinek pusty, za Wasilkowem na trasę wjeżdżają tiry z obwodnicy Białegostoku i już tak przyjemnie się nie jedzie. Trasa pagórkowata, a w takich temperaturach, z większym bagażem takie górki wyraźnie się odczuwa. Na pierwszy postój stajemy po 40km w Biedronce w Sokółce, robimy tu większe zakupy i kilkanaście minut odtajamy w cieple ;). W Sokółce zjeżdżamy na boczną drogę do Lipska, dalej jest tu asfalt, ale ruch w porównaniu do krajówki minimalny. Cały czas mamy pełne słońce, w jego barwach okolica w zimowej szacie prezentuje się kapitalnie, koło południa robi się też wyraźnie cieplej, koło -10-12'C, a to w porównaniu do -17'C spora różnica. Na drugi postój mieliśmy stanąć w Dąbrowie Białostockiej, ale że nie było tu sensownego baru pojechaliśmy do położonego 10km dalej Lipska, gdzie jemy okropną podróbkę żurku w miejscowej mordowni (gdzie towarzycho wali tylko wódę i piwo).
Za Lipskiem kończy się asfalt i wjeżdżamy na boczne, zaśnieżone drogi, powoli zaczyna też zmierzchać, a temperatura po zachodzie słońca znowu spada do -16'C. Po drodze kapitalnie wyglądała niezamarznięta Wolkuszanka, nad którą unosiły się nad polami całe kłęby mgieł; do Gruszek docieramy już nocą, a jako że jechaliśmy pustą drogą obok siebie pilnujący tutaj okolicy patrol Straży Granicznej wziął nas za jadący samochód, nieźle się zdziwili widząc dwóch rowerzystów o takiej porze iw takich warunkach ;). Dojeżdżamy zgodnie z planem w rejon Kanału Augustowskiego i za Mikaszówką rozbijamy się na nocleg, w ładnym lasku, tuż przy miejscowym cmentarzu ;)
Zdjęcia z wyjazdu
W tym roku zima długo kazała na siebie czekać, ale gdy już się u nas pojawiła - to od razu pokazała na co ją stać.
Razem z Wąskim postanowiliśmy wykorzystać panujące warunki do sprawdzenia się w bezkompromisowej zimowej jeździe na rowerze - czyli w silnym mrozie, po bocznych, zaśnieżonych drogach i z noclegami pod namiotem.
Ruszamy z Białegostoku ok. 9, już na samym starcie wita nas potężny mróz -17'C. Pierwsze kilometry trasy to dojazd główną drogą do Sokółki, pierwszy odcinek pusty, za Wasilkowem na trasę wjeżdżają tiry z obwodnicy Białegostoku i już tak przyjemnie się nie jedzie. Trasa pagórkowata, a w takich temperaturach, z większym bagażem takie górki wyraźnie się odczuwa. Na pierwszy postój stajemy po 40km w Biedronce w Sokółce, robimy tu większe zakupy i kilkanaście minut odtajamy w cieple ;). W Sokółce zjeżdżamy na boczną drogę do Lipska, dalej jest tu asfalt, ale ruch w porównaniu do krajówki minimalny. Cały czas mamy pełne słońce, w jego barwach okolica w zimowej szacie prezentuje się kapitalnie, koło południa robi się też wyraźnie cieplej, koło -10-12'C, a to w porównaniu do -17'C spora różnica. Na drugi postój mieliśmy stanąć w Dąbrowie Białostockiej, ale że nie było tu sensownego baru pojechaliśmy do położonego 10km dalej Lipska, gdzie jemy okropną podróbkę żurku w miejscowej mordowni (gdzie towarzycho wali tylko wódę i piwo).
Za Lipskiem kończy się asfalt i wjeżdżamy na boczne, zaśnieżone drogi, powoli zaczyna też zmierzchać, a temperatura po zachodzie słońca znowu spada do -16'C. Po drodze kapitalnie wyglądała niezamarznięta Wolkuszanka, nad którą unosiły się nad polami całe kłęby mgieł; do Gruszek docieramy już nocą, a jako że jechaliśmy pustą drogą obok siebie pilnujący tutaj okolicy patrol Straży Granicznej wziął nas za jadący samochód, nieźle się zdziwili widząc dwóch rowerzystów o takiej porze iw takich warunkach ;). Dojeżdżamy zgodnie z planem w rejon Kanału Augustowskiego i za Mikaszówką rozbijamy się na nocleg, w ładnym lasku, tuż przy miejscowym cmentarzu ;)
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 108.00 km AVS: 18.20 km/h
ALT: 707 m MAX: 37.30 km/h
Temp:-14.0 'C
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 27.50 km AVS: 19.88 km/h
ALT: 100 m MAX: 43.00 km/h
Temp:-8.0 'C
Po mieście, mróz trzyma
Dane wycieczki:
DST: 15.10 km AVS: 20.59 km/h
ALT: 40 m MAX: 33.30 km/h
Temp:-6.0 'C
Po mieście, wreszcie prawdziwa zima się zaczęła
Dane wycieczki:
DST: 15.10 km AVS: 21.07 km/h
ALT: 40 m MAX: 32.20 km/h
Temp:-5.0 'C
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 15.10 km AVS: 22.65 km/h
ALT: 29 m MAX: 30.90 km/h
Temp:0.0 'C