wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 295010.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 538d 00h 20m
  • Prędkość średnia: 22.73 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2019

Dystans całkowity:780.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:34:10
Średnia prędkość:22.84 km/h
Maksymalna prędkość:64.30 km/h
Suma podjazdów:3168 m
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:37.16 km i 1h 37m
Więcej statystyk
Czwartek, 31 stycznia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 14.20 km AVS: 19.36 km/h ALT: 30 m MAX: 33.30 km/h Temp:1.0 'C
Środa, 30 stycznia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 14.90 km AVS: 17.88 km/h ALT: 30 m MAX: 29.70 km/h Temp:1.0 'C
Sobota, 26 stycznia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Dane wycieczki: DST: 13.40 km AVS: 16.75 km/h ALT: 30 m MAX: 29.10 km/h Temp:-4.0 'C
Piątek, 25 stycznia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 13.90 km AVS: 18.95 km/h ALT: 30 m MAX: 29.60 km/h Temp:-4.0 'C
Czwartek, 24 stycznia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 14.20 km AVS: 17.75 km/h ALT: 30 m MAX: 32.00 km/h Temp:-5.0 'C
Środa, 23 stycznia 2019Kategoria >100km, >200km, Canyon 2019, Wycieczka
Zimą na Święty Krzyż

Nowy Rok się zaczął już ponad 3 tygodnie temu, więc w końcu trzeba się zmobilizować i zrobić jakąś porządniejszą traskę ;). Zima zagościła chyba na dłużej, więc nie ma się co na nią obrażać, tylko spróbować wziąć się z nią za bary ;)).

Cel klasyczny - czyli wyjazd na Święty Krzyż, jedna z moich najbardziej ulubionych tras z Warszawy, zawsze tam lubię jeździć. Prognozy może nie idealne, ale postanawiam jechać - ma być wiatr boczny (wschodni) koło 5m/s, ale za to ma być pełne słońce cały dzień; jednym słowem piękne oblicze zimy, a nie syf i szarość jakimi nas najczęściej ta pora roku raczy. Największe wyzwanie na takich długich trasach zimą - to wyjść z domu, jak już człowiek się do tego zmobilizuje - to połowa sukcesu ;). Budzę się o 4, długo rozważam, czy jechać czy nie jechać, ale że w prognozach ciągle pełne słońce - więc w końcu jadę, o 5.30 jestem na trasie.

Początek do Góry Kalwarii jeszcze po ciemku, mimo takiej pory i mrozu rowerzystów spotkałem chyba z dziesięciu, w tym trafił się klasyczny "wioskowy Armstrong", czyli rowerzysta który nas wyprzedza, by kawałek dalej skręcić w bok, pozostając niepokonanym ;). Jeszcze lepszy numer to baba, która jechała do Konstancina od strony Góry (a ranem jest tam naprawdę duży ruch osób jadących do pracy w Warszawie) - bez żadnego oświetlenia, ani przedniego, ani tylnego, jedynie kamizelkę odblaskową miała; jak widać dla niektórych "no risk no fun" :). Za Górą powoli zaczyna dnieć, jest nawet cieplej niż oczekiwałem, koło -6'C, bo przy wyżowej pogodzie ranem potrafi być bardzo zimno. Ale gdy się bardziej przejaśniło widzę czym jest to spowodowane, wcale nie ma jasnego nieba, wręcz przeciwnie, całe jest w chmurach, więc i trochę cieplej. Trasa dobrze znana, wiatr specjalnie nie przeszkadza, ale za to sporo czasu tracę na zmiany pozycji, bo ciągle to i owo pobolewa.


Do Radomia docieram po 100km jazdy na mrozie, więc uznałem, że pora na dobrą regenerację i zjechałem do Maca, gdzie zawsze dobrze grzeją ;). W czasie postoju sprawdzam prognozy, żeby zobaczyć co z tym słońcem, którego nie ma w ogóle. Wg prognozy (zarówno na yr.no jak i Accuweather) w Radomiu świeci słońce, szkoda tylko że ono nic o tym nie wiedziało ;).

Za Radomiem zaczyna się jechać cieniutko, przede wszystkim wiatr, który na odkrytych terenach za tym miastem daje bardzo w kość. A zimą wiatr niszczy w dwujnasób w porównaniu do lata - i mocniej spowalnia i bardzo wychładza, szczególnie twarz. Przed Wąchockiem zaczynają się górki, przybywa też śniegu w okolicy, co dodaje jej sporo uroku, a drogi dalej suche. Słońca niestety ciągle nie ma, totalna pomyłka w prognozach, w sumie wyszło na 3min przed Nową Słupią - i to była cała jego obecność dzisiejszego dnia


Niestety yr.no w prognozach dla Polski to jest dramat, wygodna grafika, ale jakość prognoz słabiutka. Ale widoki są niezgorsze, wrażenie szczególnie robił ośnieżony Święty Krzyż nad którym ulokowała się ciemniejsza chmura. W Nowej Słupi krótki postój na batonika oraz przelanie wody z większego termosa do mniejszego z którego da się pić w czasie jazdy, mróz dalej koło -6'C. Za Nową Słupią najbardziej górzysty odcinek trasy, najpierw przejazd przez ramię Łysej Góry, a następnie sama Łysa Góra. Podjazd idzie drętwo, parę razy stawałem na regulacje czy fotki jednocześnie łapiąc chwile odpoczynku, bo czułem już trudy trasy i prawie 200km w nogach. Droga na Święty Krzyż w dobrym stanie, jedynie kilka skorup lodowych się trafiło, poza tym jak na ten rejon bardzo OK. Na szczycie zimno, blisko -10'C, robię trochę fotek, wchodzę na taras widokowy, pisząc SMS do bliskiej osoby zupełnie kostnieją mi ręce.


Długi zjazd z prędkością 40-50km/h przy blisko -10'C to przeżycie z gatunku filmików na YT "Jestem hardcorem", ale wszystkiego w życiu warto spróbować, na dole przewiane na maksa zatoki fajnie łupały ;). Stąd już tylko rzut beretem do Górna, gdzie staję na obiad w restauracji na stacji BP, którą swego czasu pokazał mi Transatlantyk.

Niestety fatalnie mi się ułożyły pociągi ze Skarżyska, były tylko o 18 i 21, by się wyrobić na ten pierwszy musiałbym się cały dzień żyłować z minimalną liczbą postojów, a tego zupełnie nie miałem ochoty robić. Staję więc na dłuższy postój obiadowy, ponad godzinę siedząc w cieple. Nocna końcówka do Skarżyska idzie całkiem przyzwoicie, zaliczam dwa spore podjazdy - na przełęcz Krajeńską oraz za Bodzentynem, ruch na drogach niewielki, fajnie nocą z góry wyglądają oświetlone miejscowości. Do Skarżyska docieram ze sporym zapasem czasu, w Warszawie jestem po północy, a rano już robota czeka ;)

Wyjazd udany, chociaż nabrałem się na prognozy zapowiadające pełne słońce, gdybym wiedział jak będzie w rzeczywistości to pewnie bym wyjazd odpuścił. Ale jak wspominałem zimą największym wyzwaniem jest wyjść na tak długą trasę, jak już człowiek zacznie jechać - to połowa sukcesu ;). Tak więc na samej trasie nie miałem już zwątpień czy pokus by skrócić trasę i wcześniej wrócić, choć fragmentami jechało się ciężko, a trasa tej klasy (250km i 2000m w pionie) o tej porze roku to już daje popalić. Ale i frajda z walki z warunkami spora, jazda zimą jest ciężka, ale i daje sporo satysfakcji, a dzisiaj warunki drogowe były całkiem dobre, niemal całość trasy po suchych szosach.
Zdjęcia
Mapa
Dane wycieczki: DST: 248.50 km AVS: 22.69 km/h ALT: 1977 m MAX: 64.30 km/h Temp:-6.0 'C
Wtorek, 22 stycznia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 8.20 km AVS: 21.39 km/h ALT: 18 m MAX: 26.40 km/h Temp:-2.0 'C
Wtorek, 22 stycznia 2019Kategoria Canyon 2019, Wycieczka
Pętla do Cieciszewa.
Wreszcie fajna zimowa pogoda - słonecznie, mróz, a na drogach sucho. Ale jazda pod wiatr na odkryty terenie od razu potrafi solidnie wychłodzić ;)
Dane wycieczki: DST: 44.00 km AVS: 26.40 km/h ALT: 99 m MAX: 43.20 km/h Temp:-2.0 'C
Niedziela, 20 stycznia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 13.40 km AVS: 19.61 km/h ALT: 30 m MAX: 28.20 km/h Temp:-1.0 'C
Sobota, 19 stycznia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 13.40 km AVS: 19.14 km/h ALT: 30 m MAX: 29.60 km/h Temp:-1.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl