Zima na Litwie - dzień 2
W nocy temperatura spadła do -21'C, podczas zwijania obozowiska było -19'C, więc wydostanie się z ciepłych śpiworów wymagało nie lada odwagi ;). Trochę nam się zeszło czasu, bo musieliśmy gotować jedzenie i herbatę (oczywiście przez topienie śniegu) na drogę dla dwóch osób na mojej maszynce benzynowej, maszynka gazowa po kilku minutach bardzo słabego płomienia wysiadła, pomimo, że Arek w nocy kartusz gazowy miał ogrzany w śpiworze. Pogoda dalej jest doskonała, bo tak silny mróz najczęściej oznacza piękną wyżową pogodę. Od razu na starcie zaczynają się ciekawe drogi, kierujemy się na boczną trasę na Giby, prowadzącą przez środek Puszczy Augustowskiej, trochę się baliśmy o jej przejezdność, było parę odcinków gdzie jechaliśmy koło 10km/h, ale przejechać się dało, na trasie Arek jadący na oponach bez kolców zanotował pierwsze gleby ;). Odcinek piękny, gęsty las oświetlony słońcem odbijającym się od śniegu, na 20km do Gib nie spotkaliśmy jednego samochodu. W Gibach robimy większe zakupy, odpoczywamy też na stacji benzynowej, po czym zalodzoną drogą kierujemy się na Zelwę (pięknie widać tu zamarznięte jezioro), a dalej na leśne przejście graniczne na Litwę, jak wczoraj koło 12 robi się całkiem ciepło, koło -12'C.
Na Litwie podobnie jak u nas drogi zaśnieżone, więc nie ma większego znaczenia czy jedzie się asfaltem czy też szutrem. W Kapciamestis robimy postój na powietrzu i kontynuujemy jazdę na zachód, by zrobić rundkę po miejscowym parku narodowym grupującym malownicze jeziorka, na których sporo osób łowi ryby spod lodu, to bardzo popularna rozrywka w krajach byłego ZSRR. Kawałek na wschód dał nam popalić, bo jedziemy równo pod odczuwalny wiatr, a było tu trochę prostych po odkrytym terenie, za to dzięki zaśnieżeniu drogi ominęła nas wątpliwa przyjemność jazdy po bruku. Za Viktarinas odbijamy na północ, a następnie na zachód i na postój docieramy do większego Veiseiajai, położonego niebrzydko nad jeziorem. Robimy zakupy w markecie i o zmierzchu wyjeżdżamy parę kilometrów za miasto, rozbijając się na nocleg przy drodze. Temperatura szybko spada dochodząc do -20'C, tak że butelkę wody zakupioną w markecie na gotowanie - trzeba było rozcinać nożem, bo już w połowie zdążyła zamarznąć ;)
Zdjęcia z wyjazdu
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
W nocy temperatura spadła do -21'C, podczas zwijania obozowiska było -19'C, więc wydostanie się z ciepłych śpiworów wymagało nie lada odwagi ;). Trochę nam się zeszło czasu, bo musieliśmy gotować jedzenie i herbatę (oczywiście przez topienie śniegu) na drogę dla dwóch osób na mojej maszynce benzynowej, maszynka gazowa po kilku minutach bardzo słabego płomienia wysiadła, pomimo, że Arek w nocy kartusz gazowy miał ogrzany w śpiworze. Pogoda dalej jest doskonała, bo tak silny mróz najczęściej oznacza piękną wyżową pogodę. Od razu na starcie zaczynają się ciekawe drogi, kierujemy się na boczną trasę na Giby, prowadzącą przez środek Puszczy Augustowskiej, trochę się baliśmy o jej przejezdność, było parę odcinków gdzie jechaliśmy koło 10km/h, ale przejechać się dało, na trasie Arek jadący na oponach bez kolców zanotował pierwsze gleby ;). Odcinek piękny, gęsty las oświetlony słońcem odbijającym się od śniegu, na 20km do Gib nie spotkaliśmy jednego samochodu. W Gibach robimy większe zakupy, odpoczywamy też na stacji benzynowej, po czym zalodzoną drogą kierujemy się na Zelwę (pięknie widać tu zamarznięte jezioro), a dalej na leśne przejście graniczne na Litwę, jak wczoraj koło 12 robi się całkiem ciepło, koło -12'C.
Na Litwie podobnie jak u nas drogi zaśnieżone, więc nie ma większego znaczenia czy jedzie się asfaltem czy też szutrem. W Kapciamestis robimy postój na powietrzu i kontynuujemy jazdę na zachód, by zrobić rundkę po miejscowym parku narodowym grupującym malownicze jeziorka, na których sporo osób łowi ryby spod lodu, to bardzo popularna rozrywka w krajach byłego ZSRR. Kawałek na wschód dał nam popalić, bo jedziemy równo pod odczuwalny wiatr, a było tu trochę prostych po odkrytym terenie, za to dzięki zaśnieżeniu drogi ominęła nas wątpliwa przyjemność jazdy po bruku. Za Viktarinas odbijamy na północ, a następnie na zachód i na postój docieramy do większego Veiseiajai, położonego niebrzydko nad jeziorem. Robimy zakupy w markecie i o zmierzchu wyjeżdżamy parę kilometrów za miasto, rozbijając się na nocleg przy drodze. Temperatura szybko spada dochodząc do -20'C, tak że butelkę wody zakupioną w markecie na gotowanie - trzeba było rozcinać nożem, bo już w połowie zdążyła zamarznąć ;)
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 80.50 km AVS: 16.10 km/h
ALT: 508 m MAX: 34.70 km/h
Temp:-15.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!