Depułtycze - Zamość - Szczebrzeszyn - Zwierzyniec - Józefów - Cieszanów - Radymno - Przemyśl - Fredropol - Aksmanice
W nocy praktycznie nie spałem (zarywanie pierwszej nocy na wyjeździe robi się już normą, na szczęście jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza), na trasę ruszam ok. 6.45. Pogoda dalej świetna - aż chce się jechać. Pierwszy kawałek nieoczekiwanie bardzo pagórkowaty, nie są to duże wzniesienia, ale są cały czas, to przyjemna odmiana po wczorajszej niemal płaskiej trasie, krajobrazy od razu robią się ciekawsze, na podjazdach szybko się rozgrzewam (rano jest 13 stopni),po drodze obserwuję jak się na wsi obchodzi Święto Wniebowzięcia NMP - obowiązkowo wszyscy odświętnie ubrani w kościele, tak więc na szczęście druga Francja (gdzie laickość się wszędzie wylewa, a kościoły są nawet sprzedawane) nam nie grozi, szczególnie w małych miasteczkach (gdzie nie ma tylu pokus co w dużych) widać jak religia ciągle jest ważna dla Polaków. Przed Zamościem wjeżdżam na 300m, do miasta prowadzi dłuższy zjazd. Samo centrum Zamościa - robi wrażenie, rynek klasy światowej, całe Stare Miasto ma swój urok. Siedzę krótką chwilkę na rynku, ale że czasu nie ma dużo (dziś znowu długi dystans) - więc ruszam dalej trasą na Szczebrzeszyn. Wbrew temu czego oczekiwałem jest dość płasko, za to niestety równo pod wiatr, prawie 30km. Za Szczebrzeszynem robi się wiele ciekawiej, sporo lasów, zbliżam się do centrum Roztocza - czyli Zwierzyńca. Turystów nie brakuje - bo jest i co pooglądać, park i stawy robią wrażenie, szczególnie kościół św. Jana Nepomucena na wyspie. Za Zwierzyńcem wjeżdżam do Roztoczańskiego PN, dalej dość płasko, bardzo dużo lasów, puste drogi jedzie się przyjemnie, na pierwszy duży odpoczynek staję już w Puszczy Solskiej. Dalej kontynuuję jazdę w stronę Woli Obidzkiej, gdzie skręcam na Cieszanów - ten kawałek jadę na wschód z niezłym wiatrem, następnie skręcam na Oleszyce i już tak dobrze nie jest. Z głównej drogi na Oleszów zjeżdżam do Bobrówki, gdzie staję na duży odpoczynek, zaczyna mnie pobolewać mięsień pod kolanem, efekt za krótkiego mostka, który zmieniłem ze względu na za bardzo wyciągniętą sylwetkę (bo siodło muszę mieć daleko do tyłu ze względu na kolana). Ale za krótki mostek spowodował, że zsuwam się trochę za siodło co powoduje ból mięśnia, na tak długim dystansie łatwo o groźną kontuzję. W rejonie Radymna przejeżdżam San i wjeżdżam na główną drogę do Przemyśla, w pierwszej części po dwa pasy w każdą stronę, dalej jest jednak sporo remontów i ruch jest puszczany wahadłowo. Przed samym Przemyślem robi się też mocno pagórkowato, parę krótkich ale ostrych górek daje w kość pod koniec dnia. Przemyśl - pięknie położony, w górskiej kotlinie, zabytkowe centrum robi duże wrażenie, byłem tu już parę razy ale zawsze przyjeżdżałem pociągiem i dalej ruszałem na trasę, teraz pierwszy raz wjeżdżam rowerem. W centrum zabawiłem tylko parę minut, jest już późno, a zdecydowanie nie chcę jechać nocą. Przemyśl opuszczam drogą na Hermanowice, dalej Fredropol. Trasa bardzo fajna, sporo pagórków, zachodzące słońce, malutkie wioski - po długiej wyprawie i dużej ilości południowo-europejskich rejonów, wysuszonych na wiór, bardzo docenia się polskie pejzaże i dochodzi się do wniosku, że wcale u nas nie jest tak źle jak to wielu narzeka. Nocuję na polu, kawałek za Aksmanicami, mocno mnie pobolewa naciągnięty mięsień podkolanowy.
Zdjęcia
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
W nocy praktycznie nie spałem (zarywanie pierwszej nocy na wyjeździe robi się już normą, na szczęście jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza), na trasę ruszam ok. 6.45. Pogoda dalej świetna - aż chce się jechać. Pierwszy kawałek nieoczekiwanie bardzo pagórkowaty, nie są to duże wzniesienia, ale są cały czas, to przyjemna odmiana po wczorajszej niemal płaskiej trasie, krajobrazy od razu robią się ciekawsze, na podjazdach szybko się rozgrzewam (rano jest 13 stopni),po drodze obserwuję jak się na wsi obchodzi Święto Wniebowzięcia NMP - obowiązkowo wszyscy odświętnie ubrani w kościele, tak więc na szczęście druga Francja (gdzie laickość się wszędzie wylewa, a kościoły są nawet sprzedawane) nam nie grozi, szczególnie w małych miasteczkach (gdzie nie ma tylu pokus co w dużych) widać jak religia ciągle jest ważna dla Polaków. Przed Zamościem wjeżdżam na 300m, do miasta prowadzi dłuższy zjazd. Samo centrum Zamościa - robi wrażenie, rynek klasy światowej, całe Stare Miasto ma swój urok. Siedzę krótką chwilkę na rynku, ale że czasu nie ma dużo (dziś znowu długi dystans) - więc ruszam dalej trasą na Szczebrzeszyn. Wbrew temu czego oczekiwałem jest dość płasko, za to niestety równo pod wiatr, prawie 30km. Za Szczebrzeszynem robi się wiele ciekawiej, sporo lasów, zbliżam się do centrum Roztocza - czyli Zwierzyńca. Turystów nie brakuje - bo jest i co pooglądać, park i stawy robią wrażenie, szczególnie kościół św. Jana Nepomucena na wyspie. Za Zwierzyńcem wjeżdżam do Roztoczańskiego PN, dalej dość płasko, bardzo dużo lasów, puste drogi jedzie się przyjemnie, na pierwszy duży odpoczynek staję już w Puszczy Solskiej. Dalej kontynuuję jazdę w stronę Woli Obidzkiej, gdzie skręcam na Cieszanów - ten kawałek jadę na wschód z niezłym wiatrem, następnie skręcam na Oleszyce i już tak dobrze nie jest. Z głównej drogi na Oleszów zjeżdżam do Bobrówki, gdzie staję na duży odpoczynek, zaczyna mnie pobolewać mięsień pod kolanem, efekt za krótkiego mostka, który zmieniłem ze względu na za bardzo wyciągniętą sylwetkę (bo siodło muszę mieć daleko do tyłu ze względu na kolana). Ale za krótki mostek spowodował, że zsuwam się trochę za siodło co powoduje ból mięśnia, na tak długim dystansie łatwo o groźną kontuzję. W rejonie Radymna przejeżdżam San i wjeżdżam na główną drogę do Przemyśla, w pierwszej części po dwa pasy w każdą stronę, dalej jest jednak sporo remontów i ruch jest puszczany wahadłowo. Przed samym Przemyślem robi się też mocno pagórkowato, parę krótkich ale ostrych górek daje w kość pod koniec dnia. Przemyśl - pięknie położony, w górskiej kotlinie, zabytkowe centrum robi duże wrażenie, byłem tu już parę razy ale zawsze przyjeżdżałem pociągiem i dalej ruszałem na trasę, teraz pierwszy raz wjeżdżam rowerem. W centrum zabawiłem tylko parę minut, jest już późno, a zdecydowanie nie chcę jechać nocą. Przemyśl opuszczam drogą na Hermanowice, dalej Fredropol. Trasa bardzo fajna, sporo pagórków, zachodzące słońce, malutkie wioski - po długiej wyprawie i dużej ilości południowo-europejskich rejonów, wysuszonych na wiór, bardzo docenia się polskie pejzaże i dochodzi się do wniosku, że wcale u nas nie jest tak źle jak to wielu narzeka. Nocuję na polu, kawałek za Aksmanicami, mocno mnie pobolewa naciągnięty mięsień podkolanowy.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 228.40 km AVS: 22.95 km/h
ALT: 1482 m MAX: 58.10 km/h
Temp:24.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!