wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wypad

Dystans całkowity:81420.54 km (w terenie 333.00 km; 0.41%)
Czas w ruchu:3572:53
Średnia prędkość:22.79 km/h
Maksymalna prędkość:83.80 km/h
Suma podjazdów:606506 m
Suma kalorii:101309 kcal
Liczba aktywności:475
Średnio na aktywność:171.41 km i 7h 31m
Więcej statystyk
Piątek, 24 marca 2017Kategoria >100km, Canyon 2017, Wypad
Wiosną do Budapesztu - dzień 1

Dzień dojazdowy do Ostrowa, na jutrzejsze spotkanie z Kotem. Bez większej historii, bardzo płaskie tereny, wiatr raczej korzystny; przyjemnie było wreszcie ruszyć się na większy wyjazd po zimowej przerwie ;)

Zdjęcia z wyjazdu


Dane wycieczki: DST: 178.80 km AVS: 25.91 km/h ALT: 484 m MAX: 46.00 km/h Temp:11.0 'C
Niedziela, 16 października 2016Kategoria Canyon, Wypad
Szczecinek 3

W nocy lało, rano ciągle popaduje i jest zimno. W tych warunkach odpuściliśmy sobie jazdę nad morze, bo jechanie w deszczu przy 2-3'C to już prawdziwe ekstremum. Postanawiamy dojechać do pobliskiego Szczecinka i stamtąd wrócić pociągiem.

Pociąg do Poznania z przygodami - w Pile dosiadło się kilku kiboli Lecha jadących na mecz do Poznania. Na 5-6 osób mieli duży plecak z butelkami piwa, które cały czas chlali. Szybko się upili, darli gęby cały czas, rycząc same wulgarne kawałki, oczywiście ileś antysemickich sloganów (a Żyda pewnie na oczy nie widzieli) - jednym słowem kibolstwo najgorszego sortu, do którego dociera tylko policyjna pała. Tylko dlaczego zwykli pasażerowie kolei muszą się męczyć jazdą z takim bydłem? Przed Poznaniem wsiadła do pociągu też spora grupa harcerzy, na peronie w Poznaniu coś sobie pośpiewali - kontrast porażający, zupełnie inne światy, na przepite mordy i przekrwione oczy kiboli wysiadających z pociągu przykro było patrzeć.
Dane wycieczki: DST: 25.40 km AVS: 22.75 km/h ALT: 56 m MAX: 36.90 km/h Temp:3.0 'C
Sobota, 15 października 2016Kategoria >100km, >200km, Canyon, Wypad
Szczecinek 2

Rano jadę po Kota na dworzec, pogoda już sporo gorsza niż wczoraj, wiatr dalej mocny, ale słońca już nie ma, rano ledwie 3'C. Wyjeżdżamy z miasta krajówką na Bydgoszcz, ten odcinek jedziemy sprawnie i z wiatrem. Ale za Wisłą odbijaliśmy sporo na północ i tutaj wiatr dał nam niewąsko popalić, a temperatura trzymała się koło 4-5'C i nie rosła jak wczoraj do 9-10'C. Dopiero po wjechaniu w Bory Tucholskie zaczęło się lepiej jechać, zaczęły się też atrakcyjniejsze tereny - jezioro Charzykowskie, Swornegacie. Do Rzeczenicy docieramy już w deszczu, którym straszyły prognozy, planujemy nocować trochę wcześniej. Ale podczas zakupów przestało padać i dociągnęliśmy aż za Czarne.
Zdjęcia



Dane wycieczki: DST: 219.10 km AVS: 23.35 km/h ALT: 836 m MAX: 43.70 km/h Temp:5.0 'C
Poniedziałek, 11 lipca 2016Kategoria >100km, Canyon, Wypad
Mazury z Kotem - dzień 4

Odcinek dojazdowy do Małkini, pierwszy kawałek do Ostrołęki niebrzydki - sporo lasów i rozległe łąki, puściutko; jakże inne tereny od Mazur, jest tu totalnie płasko, na 50km chyba 18m podjazdów miałem ;)). Za Ostrołęką już słabiutka jazda, tylko na dojechanie - wiatr od początku przeciwny mocno się nasilił, złapał upał o godzinie 13 dochodzący do 35 stopni, do tego droga wojewódzka była z dużym ruchem i sporą ilością tirów; tak więc tablicę z nazwą miejscowości przyjąłem ze spora ulgą ;))

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 134.60 km AVS: 24.18 km/h ALT: 226 m MAX: 35.80 km/h Temp:30.0 'C
Niedziela, 10 lipca 2016Kategoria >100km, Canyon, Wypad
Mazury z Kotem - dzień 3

Startujemy wcześnie tak by bezpiecznie wyrobić się na powrotny pociąg, na pierwszy ogień idzie jeden z bardziej widowiskowych kawałków trasy Pierścienia, czyli odcinek do Sztynortu, na przesmyku pomiędzy jeziorami Dargin i Mamry. Wcześnie rano w niedzielę jest tu zupełnie pusto, krótki postój robimy koło plaży gdzie na Pierścieniu był PK. Do Kętrzyna jedziemy innym wariantem niż prowadzi trasa Pierścienia, czyli przez Gierłoż, miejsce słynnego Wilczego Szańca - kwatery wojennej Hitlera. Ci którzy narzekali na Pierścieniu na odcinek przez Silec - zdecydowanie powinni się przejechać wariantem przez Gierłoż - wtedy drogę przez Silec wzięliby z pocałowaniem rączki. Najpierw długi odcinek dziur, a później 4km chamskiego bruku, gdzie więcej jak 12-13km/h nie dało się jechać i to jeszcze parę górek tym brukiem trzeba było zaliczać ;)).

W Kętrzynie robimy dłuższy postój w ładnym parku pod zabytkową bazyliką i ruszamy na południe, w kierunku do Mrągowa. W czasie jazdy okazuje się, że moja linka przerzutkowa kończy już żywot, dobrze że to wykryłem zanim się zerwała, bo wtedy łatwo o zakleszczenie się resztki linki z beczką w manetce. Operacja wymiany linki w rowerze z wewnętrznym prowadzeniem linek skomplikowana, trzeba zdjąć linki obu przerzutek i obie później ustawiać. Rzadko to robię więc musiałem nawet filmik serwisowy odpalić być zobaczyć jak puszcza się linkę przez manetkę. Poleciało na to wszystko ponad 45min, więc zrezygnowaliśmy z jazdy na Mrągowo i odbiliśmy na Korsze najkrótszą drogą, wracając do Kętrzyna. Odcinek mocno upierdliwy, całość pod odczuwalny wiatr, tereny już inne, zaczyna się tu pas równin i zielone łąki ciągnące się pod Kaliningrad. Ale czasu było wystarczająco, więc z pół godzinnym zapasem meldujemy się w Korszach i szynobusem wracamy do Olsztyna. Tutaj żegnam się z Kotem - wielkie dzięki za bardzo przyjemny weekend! :))

Ja jadę jeszcze ok. 60km w rejon Wielbarku, pogoda zaczyna się klarować, pod wieczór robi się słonecznie. Na tym kawałku wkurzyły mnie nowe okulary, które pękły w czasie jazdy! W pewnym momencie odczuwać zacząłem jakiś ból w skroni, okazało się że pękł koniec zausznika. Okulary BSkin Luna kupione tuż przed tym wyjazdem, z samych szkieł byłem bardzo zadowolony, niestety oprawki to zupełny, chiński szajs, zdecydowanie za sztywne, dużo za mała elastyczność - co zaowocowało takim kuriozalnym pęknięciem.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 149.40 km AVS: 22.81 km/h ALT: 604 m MAX: 41.20 km/h Temp:20.0 'C
Sobota, 9 lipca 2016Kategoria >100km, Canyon, Wypad
Mazury z Kotem - dzień 2

W nocy dużo padało, ale w sumie elegancko się ułożyło - bo cała zła pogoda skumulowała się, gdy my spaliśmy. Rano jest pochmurno, ale nie pada, temperatura całkiem przyjemna. Jedziemy przede wszystkim bocznymi drogami, które jak to na Mazurach są bardzo urokliwe, ale też i bardzo dziurawe ;)). Ale wyjazd z założenia miał być luźny, więc nigdzie się nie spieszymy - to i dziury jakoś wielce nie przeszkadzają. Za Pieckami powoli zbliżamy się do turystycznego serca Mazur - czyli Wielkich Jezior. W Rucianem-Nida robimy zasłużony popas fundując sobie świetne gofry z truskawkami ;). Za Rucianem bardzo ciekawa droga na północ - najpierw śluza Guzianka na jezioro Bełdany, następnie przejazd przez lasy, gdzie jest eksperymentalna hodowla konika polskiego, wolno chodzące konie po lesie udało nam się zobaczyć. W Popielnie odbijamy nad Mazurskie Morze - czyli Śniardwy, oglądamy je w bardzo urokliwym porcie w wioseczce. Następnie jedziemy na prom Wierzba, którym przepływamy na drugą stronę jeziora Bełdany (jeden z niewielu w Polsce promów transportowych przez jeziora). Do Mikołajek czeka nas około 4km jazdy po szutrze, z reguły dobrej jakości. Pod koniec z drogi fajnie widać Mikołajki z góry.

Dalej jedziemy malowniczą drogą do Giżycka, nie ma ruchu, a pogoda bardzo dynamiczna, co rusz przechodzą ciemne chmury, ale nic nas nie zmoczyło, pogoda "fotograficzna", bo świetnie te chmury i przebijające przez nie słońce wygląda. W połowie odcinka do Giżycka zatrzymujemy się na obiad - jak Mazury to oczywiście rybki, zamówiliśmy bardzo smaczne łososie ;)). Końcówka dnia to krótka rundka po Giżycku, na nocleg rozbijamy się kawałek za miastem.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 146.20 km AVS: 22.04 km/h ALT: 851 m MAX: 42.10 km/h Temp:22.0 'C
Piątek, 8 lipca 2016Kategoria >100km, >200km, Canyon, Wypad
Mazury z Kotem - dzień 1

Rano ruszam bezpośrednio z Warszawy, wiatr na Olsztyn zapowiadano niekorzystny, ale w rzeczywistości nie było tak źle, wiało głównie z boku i dało się sensownie jechać. Trasa dobrze znana, do Modlina lewym brzegiem Wisły, następnie lasami w stronę Nasielska, do Ciechanowa wzdłuż gdańskiej linii kolejowej. Tam robię postój pod dworcem, wreszcie zupełnie wyremontowanym, bo stary już był w tragicznym stanie. Do Mławy pojawiają się pierwsze pagóreczki, pod miastem wjeżdżam na 30km na szosę gdańską do Nidzicy. Dotąd tą drogą całkiem nieźle się jeździło, bo pomimo ruchu ma szerokie pobocze, a bocznymi drogami trzeba nadkładać wiele kilometrów. Niestety trwa już budowa S-8 i od granicy województwa warmińsko-mazurskiego jest już w paru miejscach rozkopana i trzeba jechać krótkimi objazdami na których nie ma pobocza. Ale jakoś się przemęczyłem, za Nidzicą wracam na boczne drogi, dalej już niemal cały czas jedzie się lasami, które kończą się na przedmieściach Olsztyna.

Na dworcu odbieram z pociągu Kota - i od razu ruszamy na północ, bo prognozy zapowiadały wieczorem i w nocy sporo opadów. Ujechaliśmy ponad 20km, oglądając po drodze niebrzydkie Barczewo, na nocleg rozkładamy się na zielonym wzgórzu, z którego jest niebrzydka panorama na okoliczne jezioro.

Zdjęcia



Dane wycieczki: DST: 251.10 km AVS: 25.36 km/h ALT: 966 m MAX: 50.20 km/h Temp:22.0 'C
Poniedziałek, 4 lipca 2016Kategoria >100km, Canyon, Wypad
Wracając z Pierścienia pojechałem trochę dłuższą trasą do Działdowa, zamiast do Olsztyna. Sporo ładnych bocznych dróg, trafił się nawet fragment szutru i bardzo wrednego bruku, pogoda dużo przyjemniejsza niż na maratonie - koło 20 stopni i orzeźwiający wiaterek. Wjechałem również na Dylewską Górę - najwyższy szczyt tego rejonu Polski. Do Działdowa dotarłem w sam raz, bo tuż przed burzą. Nogi po Pierścieniu mocno było czuć, solidne zakwasy tak szybko nie przechodzą ;)


Dane wycieczki: DST: 127.40 km AVS: 24.04 km/h ALT: 917 m MAX: 56.20 km/h Temp:21.0 'C
Piątek, 1 lipca 2016Kategoria Canyon, Wypad
Przyjemna trasa z Olsztyna do bazy zawodów Pierścienia
Dane wycieczki: DST: 56.50 km AVS: 26.28 km/h ALT: 324 m MAX: 47.60 km/h Temp:26.0 'C
Poniedziałek, 13 czerwca 2016Kategoria Canyon, Wypad
Alpejski Tydzień - dzień 8

Dziś tylko krótki odcinek dojazdowy z Mittenwaldu do Garmish, skąd pociągami dostaję się do Zgorzelca, gdzie obiera mnie Wąski (wielkie dzięki za pomoc i nocleg!).

Wyprawa niestety nieudana, na co złożył się szereg spraw. Przede wszystkim zaplanowana była za ambitnie, dystanse po 200km w Alpach to za wiele jak na jazdę z bagażem. Przy dobrej pogodzie jeszcze z dużym trudem do zrobienia, natomiast gdy pogoda się zdecydowanie psuje - już bardzo trudne do zrealizowania. A rozsypujący się plan wyjazdu z kolei działa dołująco na psychikę, a gdy ta siada, tracimy zupełnie motywację do jazdy. Tutaj doszła jeszcze niespodziewana kontuzja Wąskiego, która zmusiła go do przedwczesnego wycofania się, a to z kolei też zmniejszyło moją motywację, bo we dwójkę jednak jest sporo raźniej. Wielkim błędem było też sprawdzanie prognoz pogody, co (w razie gdy są niekorzystne) działa bardzo dołująco na psychikę, ostatni raz popełniłem na wyjeździe taki błąd. Jak się chce jechać trudną trasę - to należy ją jechać bez oglądania się na pogodę, bo sprawdzanie prognoz daje łatwy pretekst do kombinowania, szukania objazdów, ułatwień, skracania trasy, wreszcie wycofania się.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 20.00 km AVS: 26.67 km/h ALT: 105 m MAX: 55.80 km/h Temp:12.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl