wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wypad

Dystans całkowity:81420.54 km (w terenie 333.00 km; 0.41%)
Czas w ruchu:3572:53
Średnia prędkość:22.79 km/h
Maksymalna prędkość:83.80 km/h
Suma podjazdów:606506 m
Suma kalorii:101309 kcal
Liczba aktywności:475
Średnio na aktywność:171.41 km i 7h 31m
Więcej statystyk
Niedziela, 21 maja 2017Kategoria >100km, Canyon 2017, Wypad
Majówka - dzień 6

Po dniu leniuchowania wracam rowerem do Warszawy, tym razem z wiatrem już tak elegancko nie było, bo wiało z kierunków północnych. Ale aż tak źle też nie było, bo wiało z północnego zachodu, a ja odbijałem na północny-wschód, więc jakoś mocno mnie nie wytarmosił ;). Pierwszy odcinek to fajna jazda wzdłuż Pilicy, dużo zielonych łąk i zupełnie puste drogi, odpoczynek robię w Inowłodzu. Po drodze groźna sytuacja spowodowana przez idiotę za kierownicą mercedesa, na zakręcie wąskiej drogi, z zerową widocznością drogi przed nim wyprzedzał z ogromną prędkością aż dwa samochody naraz! Nie miałem innego wyjścia poza ucieczką na pobocze, a gdybym akurat na krótką chwilkę się zamyślił czy spojrzał na licznik to i sam bym skończył na masce, bo na wąskiej drodze jechał grubo ponad 100km/h. Na takich ludzi po prostu nóż się w kieszeni otwiera, przez swój debilizm i skrajną brawurę co roku tacy kretyni zabijają wielu ludzi w Polsce. Końcówka trasy już nudna, od Nowego Miasta do Grójca duży ruch, no i trasy dobrze znane, do Warszawy docieram przed 19.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 198.00 km AVS: 26.23 km/h ALT: 684 m MAX: 48.30 km/h Temp:17.0 'C
Piątek, 19 maja 2017Kategoria >100km, Canyon 2017, Wypad
Majówka - dzień 4

Dzień zaczynam szybkim zjazdem, po czym walczę z wiatrem jadąc na Święty Krzyż, tym razem jego siła tylko mnie cieszy, bo po nawrotce stanie się moim sprzymierzeńcem. Podjazd na Święty Krzyż wchodzi sprawnie, pod klasztorem robię sobie duży, godzinny postój. Wycieczek szkolnych prawdziwe zatrzęsienie, w okolicy soczysta wiosna, pięknie prezentowała się rozległa łąka u stóp klasztoru, z setkami kwitnących mleczy. Po zjeździe wiatr wyraźnie pomaga, często przekraczam 30km/h, zaplanowaną trasę nieco zmieniłem by ominąć ruchliwy rejon Kielc, niestety nie uniknąłem fatalnego kawałka Morawica - Chęciny, gdzie waliło mnóstwo tirów. Polska bije smutny rekord ilości tirów w całej UE - i to niestety coraz mocniej widać na drogach, które są regularnie niszczone przez te ogromne pudła produkujące tony spalin, a i kolarstwo szosowe mocno na tym cierpi. W Chęcinach lody na rynku, za miastem ruch maleje, a od Małogoszcza wjeżdżam na boczne drogi, za Ludynią to już leśna szutrówka, którą jadę parę km. We Włoszczowie spotykam pierwszych rowerzystów jadących na zlot, po zakupach robię jeszcze postój na rynku. Do Małuszyna odcinek z ruchem wahadłowym, ale sprawnie przejechany, ostatni kawałek to bardzo przyjemna, boczna droga z dużą ilością zieleni wzdłuż Pilicy. Do Krzętowa docieram po 18, była okazja spotkać wielu znajomych, pogadać z innymi rowerzystami i oczywiście Kotem :)) oraz m.in. Mariuszem i Dodoelkiem, którzy na zlot zrobili trasę ponad 600km i to w większości pod wiatr!

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 139.20 km AVS: 26.26 km/h ALT: 905 m MAX: 59.10 km/h Temp:29.0 'C
Czwartek, 18 maja 2017Kategoria >100km, Canyon 2017, Wypad
Majówka - dzień 3

Pierwsze 70km to zupełnie płaska trasa do Sandomierza, niestety po dojechaniu do Sanu ruch znacznie się zwiększył, bo wzdłuż rzeki jest sporo miast, a co za tym idzie i samochodów. Ale z wiatrem jechało się szybko i sprawnie więc odcinek do Sandomierza szybko zleciał. Dotąd było słonecznie, ale temperatura w okolicach 22-24'C, dziś robi się już upalnie, koło 30'C. W Sandomierzu robię długi odpoczynek, rynek przeżywa prawdziwe zatrzęsienie szkolnych wycieczek (chyba okres zielonych szkół), więc szybko ewakuowałem się na skraj skarpy, gdzie znalazłem fajne, zacienione miejsce na odpoczynek. Za Sandomierzem wjeżdżam w krainę sadów, przyjemne boczne drogi na Klimontów i Iwaniska, małe górki są cały czas, dzięki czemu trasa jest sporo ciekawsza od nudy do Sandomierza. Drugi postój robię pod zamkiem Krzyżtopór, ruiny robią duże wrażenie. Prowadzi tu szlak Greenvelo, są też punkty odpoczynkowe dla rowerzystów z wygodnymi wiatami, niestety w tak turystycznych miejscach jak to hołota już odciska swoje piętno śmieciami. W Rakowie robię zakupy, po czym jadę jeszcze kawałek na kolejny leśny nocleg. Wieczorem sporo emocji, 10m od mojego namiotu pojawiły się 3 wielkie dziki, na szczęście bez wrogich zamiarów ;)

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 160.50 km AVS: 26.17 km/h ALT: 908 m MAX: 57.80 km/h Temp:25.0 'C
Środa, 17 maja 2017Kategoria >100km, >200km, Canyon 2017, Wypad
Majówka - dzień 2

Początek dnia to górki Roztocza, zaliczam dwie ostrzejsze ścianki powyżej 300m. Nawierzchnie pozostawiają wiele do życzenia, ale jest to cena, którą warto zapłacić za minimalny ruch samochodowy. Ten rejon południowo-wschodniej Polski to jedno z miejsc z najmniejszą w kraju gęstością zaludnienia - co widać od razu na drogach, kontrast do wprost zawalonego metalowymi puszkami Mazowsza jest wielki. Przez pierwszą część dnia jadę pod wiatr, który w nocy zmienił się na wschodni, ale psychicznie jestem dobrze nastawiony, bo wiem że po nawrotce zacznie mi znów pomagać. W Gorajcu wjeżdżam na trasę tegorocznego Pięknego Wschodu, postanowiłem sobie ten fajny kawałek przejechać na spokojnie i w dobrej pogodzie. No i był to dobry pomysł, bo ekstra się jechało, a po nawrocie pod ukraińską granicą doszedł dodatkowo wiatr w plecy. Za Cieszanowem wyraźnie się wypłaściło, jadę długim pasem łąk, nocuję w lesie ok. 20km za Tarnogrodem.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 218.20 km AVS: 25.87 km/h ALT: 1174 m MAX: 62.70 km/h Temp:22.0 'C
Wtorek, 16 maja 2017Kategoria >100km, >200km, Canyon 2017, Wypad
Majówka - dzień 1

Startuję koło 8.30, pierwsze kilometry to świetnie mi znana trasa do Warki. Jedzie się bardzo fajnie - wiatr w plecy i wreszcie doskonała pogoda, na którą w tym roku przyszło nam długo czekać. Tym razem do Kazimierza jadę lewobrzeżnym wariantem, IMO sporo ciekawszym niż płaska jak stół droga do Dęblina. Zaliczam Czarnolas, a kawałek dalej docieram do Janowca na prom, którym przepływam Wisłę. W Kazimierzu odpoczynek nad rzeką i ruszam w kierunku na Roztocze. Końcówka jazdy to już pierwsze roztoczańskie górki, ekstra wygląda pofalowana okolica z dużą ilością kwitnącego właśnie rzepaku. Miejscówka noclegowa też ekstra - fajnie położony na wzniesieniu sad.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 221.10 km AVS: 27.70 km/h ALT: 1033 m MAX: 55.60 km/h Temp:21.0 'C
Piątek, 28 kwietnia 2017Kategoria Canyon 2017, Wypad
Na maraton w Parczewie podjechałem pociągiem do Łukowa, stamtąd już na kołach. Całość w lejącym ulewnie deszczu, wiele rzek w okolicy już na skraju przelania, bądź nawet rozlane. Do tego na odcinku Radzyń - Parczew trafił się remont, koło 20km było z wahadłami, były odcinki błota, szutru, co już mnie wnerwiło, bo sam deszcz wystarczająco dawał popalić ;). Na szczęście nocleg miałem na kwaterze, kaloryfery działały, więc udało się wszystko przesuszyć
Dane wycieczki: DST: 63.20 km AVS: 26.89 km/h ALT: 111 m MAX: 36.40 km/h Temp:6.0 'C
Wtorek, 28 marca 2017Kategoria >100km, Canyon 2017, Wypad
Wiosną do Budapesztu - dzień 5

Rano nieoczekiwanie znowu mam mróz, myślałem że za Karpatami, na wysokości koło 200m będzie sporo cieplej. Ale gdy ruszam - temperatura szybko rośnie, wkrótce przekracza 10 stopni, a po ok. 40km - nawet 20! Trochę mi to problemów stworzyło, bo nie bardzo miałem miejsce na wiezienie ciepłych spodni i kurtki, ale improwizując dało radę - i pierwszy raz w tym roku miałem okazję pojechać w krótkich spodenkach! Trasa przez Węgry przyjemna, głównie boczne drogi (choć i sporo dziur), sporo małych pagóreczków; cieszy świetna pogoda i prawdziwa wiosna na którą tak długo przyszło w tym roku czekać. W rejonie Budapesztu kwitną już mirabelki, a część drzew jest zielona, wegetacja jest tu dłuższa niż w Polsce. Przyjemna jazda kończy się wraz z wjazdem do aglomeracji Budapesztu, trzeba było koło 20km przejechać w dużym ruchu miejskim.

Wyjazd bardzo udany, o tej porze roku zawsze z przyjemnością się jeździ, bo jest duży głód roweru. Warunki trafiłem dobre, ani razu nie padało, wiatry raczej korzystne, tyle że poza ostatnim dniem chłodno, ale to niewiele mi przeszkadzało. Również pod względem towarzyskim bardzo udana trasa - z Kotem jak zawsze świetnie mi się jeździ, do tego miło było odwiedzić starych znajomych "po fachu".

Zdjęcia z wyjazdu


Dane wycieczki: DST: 131.90 km AVS: 23.77 km/h ALT: 811 m MAX: 55.60 km/h Temp:18.0 'C
Poniedziałek, 27 marca 2017Kategoria >100km, >200km, Canyon 2017, Wypad
Wiosną do Budapesztu - dzień 4

Ruszam na mrozie, ujemna temperatura utrzymywała się koło 30km, ale szybko rozgrzałem się na podjeździe pod Przysłop. W Szczawnicy ostatnie w Polsce zakupy - po czym wjeżdżam na piękny szlak przełomem Dunajca. W lato mocno oblężony - dzisiaj praktycznie pusty, spotkałem ledwie kilkanaście osób. A za Szczawnicą zaczęła się wreszcie klarować pogoda - wyszło słońce, więc przejazd szlakiem miał wiele uroku, na koniec piękne widoki - z jednej strony na Trzy Korony, z drugiej na zaśnieżone Tatry.

Podjazd na Magurskie Sedlo (pierwszy raz tu jechałem) dość łatwy, natomiast zjazd pierwsza klasa - długie, mocno nachylone proste, daje się przekroczyć 70km/h, a w tle podziwiać Tatry. Dziś najbardziej górzysty dzień wyjazdu - za Popradem zaliczam długą serię podjazdów przez Niżne Tatry, poza główny ok. 400m w pionie jest też wiele mniejszych ścianek. Ale twardo trzymałem się planu, przejechałem całe Karpaty, kręciłem do 22 by dojechać pod węgierską granicę, tak by jutro nie mieć problemów z wyrobieniem się na autobus.

Zdjęcia z wyjazdu


Dane wycieczki: DST: 258.40 km AVS: 22.40 km/h ALT: 2721 m MAX: 71.80 km/h Temp:9.0 'C
Niedziela, 26 marca 2017Kategoria >100km, Canyon 2017, Wypad
Wiosną do Budapesztu - dzień 3

Rano razem ze Zbyszkiem i Markiem odprowadzamy Marzenę na pociąg do Zawiercia, Kotu pomyliły się godziny odjazdu pociągu, więc na owym dojeździe nieźle nas przeczołgała ;)). Po odjeździe pociągu ruszamy z powrotem w rejon Ogrodzieńca, tym razem do Podzamcza kierujemy się inną drogą, jak to na Jurze - ostrych ścianek nie brakuje. Marek żegna się z nami kawałek za Ogrodzieńcem, ze Zbyszkiem jedziemy aż do Wolbromia, przyjemną trasą po bocznych drogach z dobrymi asfaltami; jeszcze raz dziękujemy za gościnę i towarzystwo!

Z Wolbromia kieruję się na Ojców, oglądam wspaniały zamek w Pieskowej Skale, przejeżdżam doliną Prądnika, to miejsce ma wiele klimatu. Na drodze do Krakowa wreszcie zaczyna się robić cieplej, bo dotąd temperatura była mizerniutka, zaledwie w okolicach 4-5 stopni. Przejazd przez Kraków nieprzyjemny, z ulgą wydostaję się z aglomeracji podjazdem za Wieliczką. Droga przez Dobczyce to już wjazd w większe górki, podjazdy coraz wyższe i trudniejsze. Koniec dnia to podjazd do Kasiny Wielkiej, na którym łapie mnie zarówno zmrok jak i mróz, że będzie aż tak zimno nie przypuszczałem; w okolicy fajnie widać podświetlony stok narciarski. Nocuję w lesie kawałek za miejscowością.

Zdjęcia z wyjazdu


Dane wycieczki: DST: 146.70 km AVS: 22.40 km/h ALT: 1692 m MAX: 57.00 km/h Temp:6.0 'C
Sobota, 25 marca 2017Kategoria >100km, >200km, Canyon 2017, Wypad
Wiosną do Budapesztu - dzień 2

Noc chłodna, rano dojeżdżam niecałe 20km do Ostrowa, parę minut po tym jak Kot dotarł na dworzec. Po krótkiej regeneracji ruszamy na trasę, szybko zaczyna się robić cieplej, wiatr też korzystny. W pierwszej części dnia mamy dużo bocznych dróg i niestety dużo dziur. Po wjeździe do śląskiego jedzie się już sporo lepiej, nasza trasa wykręciła tak, że wiatr był zdecydowanie korzystny, a lepsze drogi pozwoliły na szybszą jazdę. Zmierzch łapie nas po przekroczeniu szosy katowickiej, Jurę zaliczamy więc tym razem po ciemku, z licznych górek obserwując światełka miasteczek. Widać też niestety charakterystyczne dla pagórkowatych terenów problemy ze smogiem, wielu ludzi pali niskiej jakości opałem, a sporo wręcz śmieciami smrodząc na całą okolicę, a dymy utrzymują się w małych kotlinkach. Na ostatnie kilometry wyjeżdża nam naprzeciw Zbyszek, z którym wspólnie pokonujemy ostatnie kilometry. Końcówka przyjemna (choć i chłodna), ekstra było widać podświetlony zamek w Ogrodzieńcu, zarówno z daleka, jak i z bliska; dzięki nocnej wizycie nie mieliśmy doczyniena ze zwykłą dla takich miejsc komerchą. Po odwiedzinach zamku jedziemy do Marka, który wraz z żoną Ulą bardzo mile nas ugościli.

Zdjęcia z wyjazdu


Dane wycieczki: DST: 240.20 km AVS: 23.47 km/h ALT: 1323 m MAX: 52.60 km/h Temp:10.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl