wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wypad

Dystans całkowity:81420.54 km (w terenie 333.00 km; 0.41%)
Czas w ruchu:3572:53
Średnia prędkość:22.79 km/h
Maksymalna prędkość:83.80 km/h
Suma podjazdów:606506 m
Suma kalorii:101309 kcal
Liczba aktywności:475
Średnio na aktywność:171.41 km i 7h 31m
Więcej statystyk
Czwartek, 13 sierpnia 2015Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
Pomorze - dzień 2

Rano pogoda elegancka, o poranku jeszcze całkiem rześko, na początek dnia zaliczamy pomorskie gminy blisko Wisły, jest tu trochę ładnych miasteczek jak Skarszewy z pochyłym rynkiem czy też Pelplin z wielką bazyliką. W Skórczu fundujemy sobie w cukierni smaczne ciastka - i odbijamy w głąb Borów Tucholskich. Bardzo przyjemny kawałek, wiatr lekko pomagał, zupełnie puste drogi - tak jechało się już prawie do końca dnia. Pod wieczór docieramy na pojezierze, w rejonie Swornegaci lasom dodają uroku liczne jeziorka i meandrująca po okolicy Brda. Miejscówka pierwsza klasa - polanka z miękkim mchem w sosnowym lesie.
Zdjęcia


Zaliczone gminy
- 9 (SKARSZEWY, Starogard Gdański-wieś, STAROGARD GDAŃSKI - miasto powiatowe, PELPLIN, Morzeszczyn, Bobowo, Skórcz-wieś, SKÓRCZ, CZERSK)

Dane wycieczki: DST: 160.30 km AVS: 23.12 km/h ALT: 682 m MAX: 43.70 km/h Temp:26.0 'C
Środa, 12 sierpnia 2015Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wypad
Pomorze - dzień 1

Celem tego wyjazdu było zebranie ostatnich gmin, które mi brakowały do zaliczenia całej Polski. Dojeżdżam pociągiem do Prabut, stamtąd rozpoczynam zaliczanie prawobrzeżnych pomorskich gmin, rejony niebrzydkie, ale wiele bocznych dróg w mizernym stanie. Po zaliczeniu rejonu Kwidzyna powoli zaczyna się chmurzyć, gdy wyjeżdżam z malborka dopada mnie burza, popadało solidniej z pół h i się uspokoiło i już do końca dnia była sensowna temperatura. Zaliczam kilka żuławskich gmin i przerzucam się na drugą stronę Wisły, w Tczewie odpieram na stacji Kota i razem jedziemy kawałek za miasto i już nocą rozkładamy obozowisko.

Zdjęcia

Zaliczone gminy
- 13 (Kwidzyn-wieś, Gardeja, Sadlinki, KWIDZYN - miasto powiatowe, Ryjewo, Stary Targ, Stare Pole, Miłoradz, Lichnowy, NOWY STAW, Ostaszewo, Cedry Wielkie, Suchy Dąb)


Dane wycieczki: DST: 202.70 km AVS: 23.52 km/h ALT: 818 m MAX: 44.70 km/h Temp:27.0 'C
Piątek, 7 sierpnia 2015Kategoria >100km, >200km, Canyon, Wypad
Tour de Pologne Amatorów - dzień 2

Rano jedziemy na start Tour de Pologne Amatorów pod hotel w Bukowinie, tłumy ogromne (kilka koszulek BBTour też widziałem), w trakcie oczekiwania na start dowiadujemy się, że jedzie aż 1800 osób! Pierwszy odcinek wyścigu to start honorowy i zjazd do Poronina, ogromny peleton na górskiej drodze robi wielkie wrażenie, choćby dlatego warto wziąć udział w tej imprezie. W Poroninie start ostry, startowałem w miarę na początku. Krótki kawałek po starcie zaczyna się podjazd do Zębu, tempo od razu idzie mocne, sporo więcej osób wyprzedzam niż mnie wyprzedzają. Niestety, gdy zrzucałem na mała tarczę z przodu zaklinował mi się łańcuch i musiałem stanąć i ręcznie go założyć, ze 20-30 sekund poleciało. Podjazd ostrym tempem, tętno cały czas na poziomie ok. 200. Na zjazdach z kolei mnie znacznie więcej osób wyprzedza - widać jednak braki w technice, przy tej ilości osób wolałem jechać ostrożnie, niektórzy mocno ryzykowali, jadąc slalomikiem, czy też nawet zahaczając o nieasfaltowe pobocze przy 60km/h.

Za Zębem czeka nas królewski podjazd TdP, czyli Gliczarów, na dojeździe pod górę, jeszcze przed samą ścianką jakieś 100m przede mną widzę samochód serwisowy Mavica, który na chama ciągnie kolarza trzymającego się za drzwi, bezczelność niektórych ludzi nie zna granic, wszystko to na oczach wielu jadących uczciwie zawodników. Pod Gliczarów podjazd wymagający, wspomniany samochód Mavica zablokował go mocno, bo wlókł się za stającymi kolarzami, przez co dla zawodników zostało koło metra szerokości trasy, zezwolenie na wjeżdżanie samochodów na takie miejsce (gdzie wiadomo, ze wiele osób prowadzi) to nieporozumienie, mimo wyplutych płuc jeszcze opieprzyłem tego oszusta. Do tego na Gliczarowie widzę kolejne oszustwa, kilka jadących wyścig osób było umówionych ze znajomymi (znali ich imiona, więc to nie były przypadkowe osoby), którzy ich pchali na podjeździe i nie mówię tu o symbolicznym pchaniu, a wpychaniu ich na połowę góry; trzeba być naprawdę małym fiutkiem, żeby coś takiego robić, osobiście wolałbym pchać całą górę o własnych siłach niż uzyskać najlepszy ze wszystkich czas dzięki oszustwu.

Z Gliczarowa znowu dość wymagający, kręty zjazd, z odcinkami dziurawej nawierzchni, potem krótki kawałeczek delikatnego podjazdu do ronda na Jurgów - i zaczyna się końcowy podjazd do Bukowiny. Najprostszy z tych trzech, ale byłem tu już mocno wypruty, jeszcze trochę pościgałem się z kolegą z mojej drużyny, ale nie dałem rady utrzymać koła, płuca już wypluwałem. Na metę docieram z przyzwoitym czasem 1h11:07, co dało 195 miejsce na 1668 osób, które wyścig ukończyły. Na liście z wynikami na 186 miejscu widzę Dariusza Bulandę, który wygrał klasyfikację Open BBTour 2014, więc chyba nie tak źle mi poszło ;). Całość jechałem na maksa, wczorajszy rekord maksymalnego tętna podniosłem do poziomu 209, średnie tętno aż 189, a średnia z właściwej jazdy była ze 195, bo trzeba uwzględnić zjazdy, niewątpliwie upał miał na to wpływ, bo na trasie było 33-35 stopni. Ze 3-4min można było zyskać na zjazdach, ale do tego trzeba przejechać ileś takich wyścigów by się oswoić z szybkimi zjazdami w dużym peletonie. No i co najważniejsze - takie jazdy to zupełnie co innego niż ultramaratony, zupełnie inny typ wysiłku, tu trzeba ponad godzinę jechać na zupełnego maksa, tam się jedzie bardzo długo, ale na innym poziomie intensywności, zupełnie inaczej się to trenuje. Trasa TdP Amatorów bardzo krótka, właściwy wyścig to ledwie 31km, ale na tak krótkim kawałku jest aż 840m podjazdów, przejechanie tego na maksa daje ostro w kość, przed startem jednak tego nie doceniłem, za szybko po króciutkim dystansie uznałem to za łatwiznę, jeśli walczymy o swój wynik, a nie jedziemy na przejechanie - to takie 30km po górach ostro daje popalić. Ale generalnie zadowolony jestem że tu startowałem, warto taką masową imprezę przejechać, trasa bardzo ciekawa i wymagająca, wkurzały mnie jedynie jawne oszustwa w okolicach Gliczarowa, warto tez wspomnieć, że dla wielu osób na mecie zabrakło medali, co przy tej wysokości wpisowego miejsca mieć nie powinno, szczególnie, że dla większości z jadących samo ukończenie trasy jest najważniejsze i ten medal to dla nich miła nagroda. Jako ciekawostkę warto dodać,ze wyścig przejechał tżz Czesław Lang, ze świetnym czasem 1h06:55, co dało drugie miejsce w kategorii powyżej 60 lat, sekundę straty do pierwszego.

Wraz z pakietem startowym był darmowy wstęp na wypasione termy w Bukowinie, musiałem użyć całych pokładów swojej odporności psychicznej, żeby w tym upale zgodnie z planem pojechać kolejne 170km do Krakowa ;)). Ale po tym jak doszedłem do siebie po wyścigu - jednak ruszam dalej, na trasie kupa gór - Głodówka, Gubałówka, w Jabłonce postój na lody i obiad. Następnie wjeżdżam na trasę MP i zaliczam Zubrzycką, Makowską i ciężki podjazd do Zachełmna, odbijam też do Lanckorony. Tam łapie mnie zmierzch, dopiero koło 19.30 temperatura spadła poniżej 30 stopni. Nocny kawałek z Kalwarii Zebrzydowskiej do Krakowa przyjemny, wreszcie trochę chłodniej, ale w samym Krakowie (położonym w kotlinie) jeszcze o 22 jest 28-30 stopni!
Kilka fotek


Dane wycieczki: DST: 206.00 km AVS: 24.33 km/h ALT: 2732 m MAX: 76.60 km/h Temp:29.0 'C
Czwartek, 6 sierpnia 2015Kategoria >100km, Canyon, Wypad
Tour de Pologne Amatorów - dzień 1

Jako, że trafiła mi się szansa startu w Tour de Pologne Amatorów z opłaconym startem - postanowiłem ją wykorzystać. Sam wyścig na niecałe 40km to trochę za mało na wyjazd z Warszawy do Zakopanego, więc start w tej imprezie połączyłem z dłuższym górskim dojazdem w góry.

Rano pierwszym pociągiem docieram do Krakowa, wysiadam na dworcu Płaszów, by ominąć krakowskie centrum; zaraz z dworca wjeżdżam na drogę wyjazdową na Wieliczkę. Do Bukowiny jadę trasą tegorocznego MP, warunki tez trafiłem podobne, bo już od rana praży słońce, a temperatura szybko przekracza poziom 30 stopni ;). Sprawnie zaliczam podjazdy przed Gdowem, a następnie długą ścianę na Stare Rybie. Ze zjazdu nie skręcam do Limanowej, a jadę w lewo do Laskowej. Tutaj czekał mnie gwóźdź dzisiejszego programu - czyli rzeźnicki podjazd na Laskową, obecnie najcięższy kawałek asfaltu w Polsce, średnio 20% na kilometrze (na moim GPS wyszło 892m z przewyższeniem 179m, co daje średnio 20,07%). Większość bagażu zostawiłem na dole, podjazd z szosowymi przełożeniami cholernie ciężki do wjechania. Bez odpoczynków mi się nie udało, jakieś 50m w pionie przed końcem lekko mi skręciło rower i musiałem stanąć, żeby się nie przewrócić, trochę szkoda, bo choć mocno mnie odcinało, chyba bym te 50m dał radę wciągnąć bo widziałem już koniec ściany. Podniosłem za to swój poziom maksymalnego tętna do 206 (dość rzadko używam pulsometr) ;). Ale podjazd w całości wjechałem, a to na szosówce jest już spory wyczyn, choć za wiele sensu nie ma, szkoda mięśni i kolan, na takie nachylenia trzeba mieć przełożenia MTB. Maksymalne nachylenie to aż 28%, dla mnie podjazd o wiele cięższy niż Karkonoska, choć sporo krótszy, jednak bez odpoczynkowych kawałków i średnio dużo mocniej nachylony.

Po Laskowej wracam na na trasę MP, spokojnym tempem zaliczam Ostrą, tam zrobiłem sobie obiad na przełęczy (miałem kuchenkę). Po zjeździe dość ruchliwy kawałek wzdłuż Dunajca, po tym już przyjemne boczne drogi do końca trasy - Pieniny, Łapszanka oraz skrót na rondo w Bukowinie z Jurgowa. W Bukowinie odbieram pakiet startowy i zjeżdżam do Białki, gdzie miałem załatwiony nocleg.

Kilka zdjęć



Dane wycieczki: DST: 176.30 km AVS: 21.90 km/h ALT: 2634 m MAX: 66.80 km/h Temp:29.0 'C
Wtorek, 28 lipca 2015Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
Opolszczyzna - dzień 5

Rano elegancka pogoda, utrzymał się wczorajszy mocny wiatr, ale że dzisiaj jadę w kierunku Wrocławia - na większej części trasy bedzie mi sprzyjać. Na pierwszy ogień idzie Nowa Ruda (kapitalny pochyły rynek), samotna gmina, która mi się ostała w tym rejonie, przez co na tym wyjeździe musiałem wjechać w solidniejsze góry. Z Nowej Rudy jadę na najwyższą górę tego wyjazdu - czyli przełęcz Woliborską (711m). Zjazd w miarę sensowny - co w tym rejonie to jednak rzadkość, bo południowa część województwa dolnośląskiego to jedne z najgorszych dróg Polski. Zaliczam kilka okolicznych gmin, za Niemczą fatalne asfalty, w ogóle większość bocznych dróg to masa dziur, w porównaniu z resztą kraju w tym rejonie prawie nic się nie robi by stan poprawić.

W Strzelinie robię sobie postój, mam spory zapas czasu by się wyrobić na autobus we Wrocławiu. Czasu rzeczywiście miałem sporo - ale do momentu gdy w Oławie złapałem gumę na tyle, do tego jeszcze w padającym deszczu. Po pierwszej naprawie podczas pompowania kolejny strzał - okazało się, że opona z boku jest minimalnie przetarta, a to w przypadku opon szosowych oznacza ich koniec - taki był niestety efekt wielu km fatalnych dolnośląskich dróg. Na szczęście miałem zapas, ale była to bardzo lekka opona 160g, a czasu już za mało by załatać ewentualną kolejną gumę przed Wrocławiem, do tego były wielkie problemy z pompowaniem, bo pompka Topeaka z wężykiem (wyjątkowe dziadostwo) miała wielkie problemy by napompować dętkę z Decathlonu na której nie było gwintu pod pierścień blokujący na obręczy.

Tak więc po naprawie ruszyłem mocniejszym tempem, modląc się by kolejnej kiszki na tej cienkiej oponie nie złapać, na szczęście w końcówce trafiłem dobre drogi i nawet jadąc pod wiatr wyrobiłem się na autobus we Wrocławiu.

Wypad udany - udało mi się "zamknąć" kolejne 3 województwa, już niewiele gmin zostało do końca tej tej zabawy. Podziękowania dla Kota za dwa dni wspólnej jazdy, Marzenka też się coraz mocniej wkręca w zaliczanie gmin ;)). Mnie już trochę ta zabawa nuży, takie wypady dają solidnie w kość, robienie po 200km dziennie, sporo pod wiatr - to wymagająca zabawa. Ale pod względem gminnym, tego typu wyjazdy, parudniowe, z samodzielnymi noclegami niewątpliwie są najbardziej efektywne.
Zdjęcia z wyjazdu

Zaliczone gminy - 13 (NOWA RUDA, BIELAWA, PIŁAWA GÓRNA, NIEMCZA, Ciepłowody, Kondratowice, STRZELIN - miasto powiatowe, Borów, Oława-wieś, OŁAWA - miasto powiatowe, JELCZ-LASKOWICE, Czernica, SIECHNICE)
Dane wycieczki: DST: 166.40 km AVS: 23.44 km/h ALT: 1037 m MAX: 55.40 km/h Temp:22.0 'C
Poniedziałek, 27 lipca 2015Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wypad
Opolszczyzna - dzień 4

Rano zaczyna popadywać, namiot składałem już w siąpiącym deszczu. Wkrótce rozpadało się mocniej, w sumie ok. 40km jechałem w deszczu. Ale było też z wiatrem, więc odcinek do Lewina Brzeskiego szybko przeleciał. Do Brzegu niestety koło 15km fatalnej DK94, na tym odcinku bez pobocza i z mnóstwem fatalnie jeżdżących kierowców tirów. Po iluś wyprzedzeniach na gazetę widząc kolumnę samochodów jadących z naprzeciwka wyjechałem na środek pasa by zablokować możliwość takiego wyprzedzania kierowcy jadącemu za mną, wyjechałem nie w ostatniej chwili, ale tak by spokojnie zdążył wyhamować. A co ten zrobił? Władował się na pełnym gazie tuż przed jadącą z naprzeciw kolumnę, ostro skręcając na swój pas po wyprzedzeniu mnie na gazetę - ze 2m brakowało do groźnego wypadku, ja też mało nie dostałem końcem pojazdu. I wszystko przez to, że kretynowi za kierownicą tira nie chciało się wyhamować jak powinien, żeby przepisowo wyprzedzić rower na odległość metra. Niestety kultura drogowa polskich kierowców to jest dramat, dramat którego bolesnym dowodem są setki ofiar śmiertelnych, niemal wszystkie z powodu łamania przepisów drogowych.

Za Brzegiem niestety skończyła się szybka jazda, cały kolejny odcinek w stronę Kotliny Kłodzkiej jadę pod mocny wiatr wg prognoz nawet 7-8m/s. Powolutku doczłapałem się do Ząbkowic Śląskich (piękny ratusz), wg planu miałem nocować przed przełęczą Srebrną.Ale okazało się, że przy drodze na przełęcz kilometrami ciągną się wioski, tak więc by znaleźć miejsce na rozbicie namiotu musiałem jeszcze dziś przejechać przełęcz. Na szczycie jeszcze zorientowałem się że złapałem gumę na przodzie, na częściowym flaku zjechałem kawałek i już o zmierzchu rozbiłem się na wzgórzu z szerokim widokiem
Zdjęcia z wyjazdu

Zaliczone gminy - 15 (GŁOGÓWEK, BIAŁA, KORFANTÓW, Tułowice, LEWIN BRZESKI, Olszanka, Skarbimierz, BRZEG - miasto powiatowe, Lubsza, GRODKÓW, Przeworno, Kamiennik, ZIĘBICE, Kamień Ząbkowicki, ZĄBKOWICE ŚLĄSKIE - miasto powiatowe)
Dane wycieczki: DST: 201.80 km AVS: 22.30 km/h ALT: 1149 m MAX: 53.30 km/h Temp:20.0 'C
Niedziela, 26 lipca 2015Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wypad
Opolszczyzna - dzień 3

Na dzień dobry wita nas mocny wiatr z zachodu, w sam raz dla nas bo mamy ponad 40km do Opola równo w tym kierunku. Wiatr dość silny, ale na szczęście nie było tak źle, bo na drodze blokowały go szpalery, a następnie las, więc do Opola dojeżdżamy w miarę sprawnie. Tam postój na smakołyki w kawiarni i ruszamy na drugą stronę Odry by pozaliczać kolejne gminy. Tereny nudne, mocno zurbanizowane i cały czas płasko. Marzenka musiała dziś wracać do pracy, więc postanowiłem ją odprowadzić kawałek dalej na Górę Świętej Anny, na której byłem aż 14 lat temu i zapamiętałem jako ciekawe miejsce. Ale tym razem przeżyłem mocne rozczarowanie - sanktuarium zamieniło się w obleśny jarmark, nikt tam nie dba o porządek i otoczenie, skutkiem czego ludzie ładują się samochodami gdzie popadnie, cały las u stóp sanktuarium jest obstawiony puszkami. Do tego obleśna gastronomia (w upalną pogodę obłożona dziesiątkami os), brzydkie jarmarczne budy z tandetnymi pamiątkami - tak niestety wygląda Góra Świętej Anny AD 2015. Na odpoczynek musieliśmy odbić trochę w bok, w rejon pomnika powstańców śląskich, ale i tam co rusz kolejne puszki się ładowały.

Żegnam się z Marzenką, która wracała do Strzelców Opolskich, ja natomiast ruszyłem w kierunku Kędzierzyna. I dopiero za tym miastem zaczęła się fajna jazda, południowa Opolszczyzna jest sporo przyjemniejsza na rower niż zupełnie płaska i mocno zurbanizowana północna. Jechałem głównie bocznymi drogami, przecinając liczne pasma wzgórz, wśród złotych kolorów zboża - aż chciało się jechać, nie czułem specjalnie dużego dystansu w nogach. Na nocleg też trafiłem miejscówkę w tym klimacie - na skoszonym polu, na szczycie łagodnego wzgórza, więc z namiotu miałem niebrzydka panoramę okolicy.
Zdjęcia z wyjazdu


Zaliczone gminy - 16 (STRZELCE OPOLSKIE - miasto powiatowe, Izbicko, Tarnów Opolski, PRÓSZKÓW, KRAPKOWICE - miasto powiatowe, Strzeleczki, Walce, GOGOLIN, ZDZIESZOWICE, LEŚNICA, Reńska Wieś, Cisek, Polska Cerkiew, Pawłowiczki, BABORÓW, Branice)
Dane wycieczki: DST: 209.20 km AVS: 22.58 km/h ALT: 1162 m MAX: 51.90 km/h Temp:24.0 'C
Sobota, 25 lipca 2015Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
Opolszczyzna - dzień 2

Na dziś prognozy nie były dobre - silny przeciwny wiatr i solidne opady w drugiej części dnia. Ale na szczęście rzeczywistość nie okazała się tak wredna, wiatr dawał się we znaki większość dnia, ale opady ograniczyły do intensywnej, ale krótkiej burzy. Pierwsza część dnia to duży upał, temperatura dochodziła już do 37 stopni. A potem, po ok. 100km błyskawicznie sie ochłodziło o ponad 10 stopni i dopadła nas wspomniana burza. Mijało nas jedynie jej skrzydło, dopiero ze 2-3h później oglądaliśmy spustoszenia jakich dokonało jej główne uderzenie - silny wiatr powyrywał drzewa z korzeniami, uszkadzając w ten sposób linie napięcia. Pod koniec dnia mamy jeszcze niezły ubaw w Dobrodzieniu, z powodu niemieckiej nazwy miasta - "Guttentag" ;)). Nocujemy w lesie, kawałek za Zawadzkim.
Zdjęcia z wyjazdu


Zaliczone gminy
- 18 (Perzów, Rychtal, Domaszowice, NAMYSŁÓW - miasto powiatowe, Świerczów, Pokój, Murów, Popielów, Dobrzeń Wielki, Łubniany, Turawa, Chrząstowice, OZIMEK, Zębowice, DOBRODZIEŃ, KOLONOWSKIE, ZAWADZKIE, Jemielnica)
Dane wycieczki: DST: 197.40 km AVS: 23.00 km/h ALT: 593 m MAX: 35.40 km/h Temp:29.0 'C
Piątek, 24 lipca 2015Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
Opolszczyzna - dzień 1

Celem tego wyjazdu było zamknięcie gminnych zdobyczy trzech województw - wielkopolskiego, dolnośląskiego oraz przede wszystkim opolskiego, gdzie zaliczonych dotąd gmin miałem niewiele.

Ruszam z Częstochowy, pierwszy dzień bardzo spokojny, wygodna jazda, bo większość trasy jechałem z wiatrem w plecy. Tereny trochę nudne, po pierwszych pagórkach za Częstochową szybko zrobiło się płasko, trochę lepiej było gdy wjechałem na boczne drogi, tam można było pooglądać wiele obrazków z okresu żniw, a złote pola w lipcu bardziej mi się podobają niż zielone na wiosnę. Zgodnie z planem docieram do Kępna, tam jem obiad i o 22 odbieram na dworcu Kota, który dotarł tu pociągiem z Poznania. Razem jedziemy 10km za miasto i nocą rozbijamy się na nocleg w lesie.
Zdjęcia z wyjazdu


Zaliczone gminy
- 10 (Radłów, Rudniki, KLUCZBORK - miasto powiatowe, Lasowice Wielkie, WOŁCZYN, BYCZYNA, Trzcinica, Baranów, KĘPNO - miasto powiatowe, Bralin)
Dane wycieczki: DST: 191.30 km AVS: 25.97 km/h ALT: 679 m MAX: 52.60 km/h Temp:28.0 'C
Poniedziałek, 13 lipca 2015Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
Północna Wielkopolska - dzień 3

Rano niestety leje, zwijam mokry namiot i ruszam na trasę, prognozy na ten dzień nie pozostawiały większych złudzeń, miało cały dzień lać. Ale okazało się, ze nie taki diabeł straszny - po 10km skończył się większy deszcz i do końca dnia miałem jedynie niegroźne, przelotne opady. Teren do jazdy już sporo mniej ciekawy niż wczoraj, tereny typowo rolnicze, płaskie jak stół, na ponad 160km uzbierało się ledwie ponad 400m podjazdów, nawet na płaskim Mazowszu na 100km wchodzi z reguły 300-350m; ale Wielkopolska jest jeszcze sporo bardziej płaska ;)). Ale gminy do zaliczenia miałem - więc trochę na siłę wydusiłem te 160km, bo wielkiej chęci do jazdy nie miałem. Trochę mnie już nudzi to zbieranie gmin, bo z odcinkami naprawdę ciekawymi (jak wczorajszy dzień) przeplata się dużo nudnych kawałków - ale na tym polega ta zabawa, by zobaczyć dokładnie całą Polskę.
Zdjęcia


Zaliczone gminy
- 10 (Wągrowiec-wieś, Budzyń, MARGONIN, GOŁAŃCZ, WĄGROWIEC - miasto powiatowe, SKOKI, Kiszkowo, Mieścisko, KŁECKO, Mieleszyn)
Dane wycieczki: DST: 174.20 km AVS: 24.59 km/h ALT: 467 m MAX: 41.90 km/h Temp:21.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl