Wpisy archiwalne w kategorii
>200km
Dystans całkowity: | 150165.32 km (w terenie 220.00 km; 0.15%) |
Czas w ruchu: | 6199:18 |
Średnia prędkość: | 23.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 80.19 km/h |
Suma podjazdów: | 1008871 m |
Suma kalorii: | 458356 kcal |
Liczba aktywności: | 433 |
Średnio na aktywność: | 346.80 km i 14h 21m |
Więcej statystyk |
Piątek, 18 kwietnia 2014Kategoria Rower szosowy, Wypad, >100km, >200km
Koło 7 ruszamy na trasę, pierwszy 60km odcinek na Piaski mocno dziurawy (szczególnie odcinek do Żółkiewki), pagóreczków też nie brakowało. Za to za Łęczną zupełne wypłaszczenie, 100km totalnie płaskie, ten rejon to chyba największy płaski teren w Polsce. Ale dzięki temu jechało się dość sprawnie, wiatr też nam pomagał; za Łosicami trochę bocznych dróg - i zaliczamy całą pętlę MP. Nocą docieramy do Siedlec i ostatnim pociągiem (z awarią) docieramy koło 1 do Warszawy, mocno już zmęczeni tym wymagającym wyjazdem.
Zdjęcia
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 298.80 km AVS: 25.95 km/h
ALT: 1000 m MAX: 51.90 km/h
Temp:18.0 'C
Czwartek, 17 kwietnia 2014Kategoria >100km, Rower szosowy, >200km, Wypad
Wspólnie z Krzyśkiem ruszyliśmy na rekonesans trasą MP.
Wcześnie rano dojechaliśmy do Siedlec, kawałek za tym miastem wjechaliśmy na trasę. Pierwsza część dość płaska, pagóreczki zaczęły się kawałek za Lublinem, a od Bychawy towarzyszyły nam już cały czas. W końcówce trochę przeszkadzał wiatr i dziurawe drogi, ale i tereny były sporo ciekawsze, wjechaliśmy już na Roztocze. Kilkanaście km przed Szczebrzeszynem dołączył do nas Kviato i wspólnie, już o zmierzchu zaliczyliśmy fajny podjazd przed tym miastem, na obiad zatrzymaliśmy się w restauracji Klemens, tam też zdecydowaliśmy się przenocować
Zdjęcia
Wcześnie rano dojechaliśmy do Siedlec, kawałek za tym miastem wjechaliśmy na trasę. Pierwsza część dość płaska, pagóreczki zaczęły się kawałek za Lublinem, a od Bychawy towarzyszyły nam już cały czas. W końcówce trochę przeszkadzał wiatr i dziurawe drogi, ale i tereny były sporo ciekawsze, wjechaliśmy już na Roztocze. Kilkanaście km przed Szczebrzeszynem dołączył do nas Kviato i wspólnie, już o zmierzchu zaliczyliśmy fajny podjazd przed tym miastem, na obiad zatrzymaliśmy się w restauracji Klemens, tam też zdecydowaliśmy się przenocować
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 260.20 km AVS: 25.43 km/h
ALT: 1375 m MAX: 61.30 km/h
Temp:14.0 'C
Poniedziałek, 14 kwietnia 2014Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wycieczka
Po szpilki ;)
Wyjazd nie miał na celu zakupu damskich szpilek, chodziło w nim natomiast o odzyskanie szpilek do namiotu. Podczas pierwszego noclegu na niedawnym wypadzie na Podkarpacie tak się pechowo złożyło, że zapomniałem zapakować szpilek do bagażu, zorientowałem się, że ich nie mam dopiero na kolejnym noclegu, gdy już było zdecydowanie za późno. Przejechałem, więc trasę zgodnie z planem, szpilki zastępując patykami (przy takim typie gruntu jak w sporej części Polski takie rozwiązanie daje radę). Ale, że szkoda mi było świetnych szpilek, a sprowadzanie ich z zagranicy byłoby bardziej kosztowne niż dojazdy na taką trasę - postanowiłem zorganizować wyprawę ratunkową ;))
Po nieprzespanej nocy ruszam przed 6 z Rzeszowa, pierwsze kilometry mało ciekawe - prawie 50km DK9, która pobocze ma dość wąskie, a ruch o tej godzinie już się zaczyna robić solidny. Ale, że wiatr sprzyja te kilometry szybko mijają, w Majdanie skręcam na Baranów Sandomierski i po jakiś 10km docieram na miejsce niedawnego noclegu. Okazuje się, że wyprawa była skuteczna, znajduję szpilki tam, gdzie jak przypuszczałem je zostawiłem - pozostaje więc przejechać resztę trasy do Radomia. Przejeżdżam Wisłę, w Osieku dopada mnie solidna ulewa, niestety prognoza pogoda na dziś nie pozostawiała wiele złudzeń. Po jakiś 20-30min deszczu przestało padać, zaryzykowałem też jazdę zamkniętą dla ruchu drogą do Staszowa, na czym dobrze wyszedłem, bo remont był już skończony i cały kawałek przejechałem bez samochodów po dobrym asfalcie. Za Staszowem drogi wyschły i najładaniejszy kawałek dzisiejszego dnia, liczne pagóreczki w rejonie Rakowa, Łagowa i Nowej Słupi jechałem w dobrych warunkach. Niestety pod Starachowicami skończyła się dobra jazda i solidnie lunęło, a temperatura spadła aż o 7 stopni do poziomu 6'C. W sporym deszczu jechałem już cały odcinek do Radomia, za przyjemnie nie było - ale przeżyć się dało ;)
Wyjazd nie miał na celu zakupu damskich szpilek, chodziło w nim natomiast o odzyskanie szpilek do namiotu. Podczas pierwszego noclegu na niedawnym wypadzie na Podkarpacie tak się pechowo złożyło, że zapomniałem zapakować szpilek do bagażu, zorientowałem się, że ich nie mam dopiero na kolejnym noclegu, gdy już było zdecydowanie za późno. Przejechałem, więc trasę zgodnie z planem, szpilki zastępując patykami (przy takim typie gruntu jak w sporej części Polski takie rozwiązanie daje radę). Ale, że szkoda mi było świetnych szpilek, a sprowadzanie ich z zagranicy byłoby bardziej kosztowne niż dojazdy na taką trasę - postanowiłem zorganizować wyprawę ratunkową ;))
Po nieprzespanej nocy ruszam przed 6 z Rzeszowa, pierwsze kilometry mało ciekawe - prawie 50km DK9, która pobocze ma dość wąskie, a ruch o tej godzinie już się zaczyna robić solidny. Ale, że wiatr sprzyja te kilometry szybko mijają, w Majdanie skręcam na Baranów Sandomierski i po jakiś 10km docieram na miejsce niedawnego noclegu. Okazuje się, że wyprawa była skuteczna, znajduję szpilki tam, gdzie jak przypuszczałem je zostawiłem - pozostaje więc przejechać resztę trasy do Radomia. Przejeżdżam Wisłę, w Osieku dopada mnie solidna ulewa, niestety prognoza pogoda na dziś nie pozostawiała wiele złudzeń. Po jakiś 20-30min deszczu przestało padać, zaryzykowałem też jazdę zamkniętą dla ruchu drogą do Staszowa, na czym dobrze wyszedłem, bo remont był już skończony i cały kawałek przejechałem bez samochodów po dobrym asfalcie. Za Staszowem drogi wyschły i najładaniejszy kawałek dzisiejszego dnia, liczne pagóreczki w rejonie Rakowa, Łagowa i Nowej Słupi jechałem w dobrych warunkach. Niestety pod Starachowicami skończyła się dobra jazda i solidnie lunęło, a temperatura spadła aż o 7 stopni do poziomu 6'C. W sporym deszczu jechałem już cały odcinek do Radomia, za przyjemnie nie było - ale przeżyć się dało ;)
Dane wycieczki:
DST: 223.30 km AVS: 27.91 km/h
ALT: 1349 m MAX: 61.10 km/h
Temp:8.0 'C
Wtorek, 8 kwietnia 2014Kategoria Wypad, Rower szosowy, >200km, >100km
Podkarpacie - dzień 6
Dzisiaj znowu mocno wieje, generalnie z południa, więc w pierwszej części trasy wiatr mam częściowo sprzyjający, na zjeździe do Bukowska przekraczam nawet 70km/h, niestety często silnie wieje z boku. Do Iwonicza-Zdroju wjeżdżam wąską dróżką od wschodu, z ostrą 15% ścianką, następnie sprawnie zaliczam rejon Krosna, z miasta wyjeżdżając przez góry do Strzyżowa, gdzie staję na zasłużony postój. Od Strzyżowa znowu zaczęła się męka z wiatrem, do tego w końcówce też sporo dziurawych dróg za Jedliczami; tak więc na nocleg przed Chyrową docieram już solidnie zmordowany.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 18 (Bukowsko, Zarszyn, Besko, RYMANÓW, IWONICZ-ZDRÓJ, Miejsce Piastowe, Krościenko Wyżne, Haczów, KROSNO - miasto powiatowe + powiat grodzki, Korczyna, STRZYŻÓW - miasto powiatowe, Wiśniowa, Wielopole Skrzyńskie, Frysztak, Wojaszówka, Tarnowiec, JEDLICZE, Chorkówka)
Dzisiaj znowu mocno wieje, generalnie z południa, więc w pierwszej części trasy wiatr mam częściowo sprzyjający, na zjeździe do Bukowska przekraczam nawet 70km/h, niestety często silnie wieje z boku. Do Iwonicza-Zdroju wjeżdżam wąską dróżką od wschodu, z ostrą 15% ścianką, następnie sprawnie zaliczam rejon Krosna, z miasta wyjeżdżając przez góry do Strzyżowa, gdzie staję na zasłużony postój. Od Strzyżowa znowu zaczęła się męka z wiatrem, do tego w końcówce też sporo dziurawych dróg za Jedliczami; tak więc na nocleg przed Chyrową docieram już solidnie zmordowany.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 18 (Bukowsko, Zarszyn, Besko, RYMANÓW, IWONICZ-ZDRÓJ, Miejsce Piastowe, Krościenko Wyżne, Haczów, KROSNO - miasto powiatowe + powiat grodzki, Korczyna, STRZYŻÓW - miasto powiatowe, Wiśniowa, Wielopole Skrzyńskie, Frysztak, Wojaszówka, Tarnowiec, JEDLICZE, Chorkówka)
Dane wycieczki:
DST: 202.10 km AVS: 23.82 km/h
ALT: 2245 m MAX: 71.50 km/h
Temp:20.0 'C
Niedziela, 6 kwietnia 2014Kategoria Wypad, Rower szosowy, >200km, >100km
Podkarpacie - dzień 4
Na dziś zapowiadano lekkie pogorszenie pogody, przelotne opady i temperaturę koło 12 stopni. To nie jest to na co czekałem - ale tragedii nie ma, więc ruszając rano w deszczu i przy 4'C specjalnie zdołowany nie byłem. Ale w miarę upływu kilometrów, gdy cały czas padało, a temperatura stała w miejscu zaczyna do mnie docierać, że prognozy fatalnie zawiodły, a warunki do jazdy będą tragiczne przez cały dzień, bo deszcz przy tak niskiej temperaturze mocno już przeszkadza. Po ok. 100km (w tym nie brakowało bocznych bardzo dziurawych dróg) docieram do Sieniawy, tam staję na obiad w pizzeri, wreszcie można się rozgrzać. Z Sieniawy ruszam daleko na wschód, aż pod granicę ukrainską, do gminy Horyniec-Zdrój, oczywiście pod wiatr. Tereny ściany wschodniej ładne - mała gęstość zaludnienia, dużo lasów, ma to wiele uroku, ale nie w takich warunkach jak dziś - bo wtedy jedzie się tylko na przejechanie. Z Lubartowa do Wielkich Oczu jadę jakąś fatalną wąziutka dróżką, która z asfaltu przechodzi już w szuter, na szczęśćie na koniec dnia przestało wreszcie padać. Pomimo ciężkich warunków (w deszczu w sumie jechałem ze 160km) udało mi się przejechać całą dzisiejszą trasę, nocuję kawałek za przejściem granicznym w Korczowej.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 12 (Krzeszów, RUDNIK NAD SANEM, ULANÓW, Jarocin, Harasiuki, Kuryłówka, Adamówka, SIENIAWA, Stary Dzików, OLESZYCE, Horyniec-Zdrój, Wielkie Oczy)
Na dziś zapowiadano lekkie pogorszenie pogody, przelotne opady i temperaturę koło 12 stopni. To nie jest to na co czekałem - ale tragedii nie ma, więc ruszając rano w deszczu i przy 4'C specjalnie zdołowany nie byłem. Ale w miarę upływu kilometrów, gdy cały czas padało, a temperatura stała w miejscu zaczyna do mnie docierać, że prognozy fatalnie zawiodły, a warunki do jazdy będą tragiczne przez cały dzień, bo deszcz przy tak niskiej temperaturze mocno już przeszkadza. Po ok. 100km (w tym nie brakowało bocznych bardzo dziurawych dróg) docieram do Sieniawy, tam staję na obiad w pizzeri, wreszcie można się rozgrzać. Z Sieniawy ruszam daleko na wschód, aż pod granicę ukrainską, do gminy Horyniec-Zdrój, oczywiście pod wiatr. Tereny ściany wschodniej ładne - mała gęstość zaludnienia, dużo lasów, ma to wiele uroku, ale nie w takich warunkach jak dziś - bo wtedy jedzie się tylko na przejechanie. Z Lubartowa do Wielkich Oczu jadę jakąś fatalną wąziutka dróżką, która z asfaltu przechodzi już w szuter, na szczęśćie na koniec dnia przestało wreszcie padać. Pomimo ciężkich warunków (w deszczu w sumie jechałem ze 160km) udało mi się przejechać całą dzisiejszą trasę, nocuję kawałek za przejściem granicznym w Korczowej.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 12 (Krzeszów, RUDNIK NAD SANEM, ULANÓW, Jarocin, Harasiuki, Kuryłówka, Adamówka, SIENIAWA, Stary Dzików, OLESZYCE, Horyniec-Zdrój, Wielkie Oczy)
Dane wycieczki:
DST: 202.20 km AVS: 24.26 km/h
ALT: 849 m MAX: 37.50 km/h
Temp:5.0 'C
Sobota, 5 kwietnia 2014Kategoria Wypad, Rower szosowy, >200km, >100km
Podkarpacie - dzień 3
Już od rana widać, że dzisiaj to wiatr będzie karty rozdawał - mocno wieje, aż 7m/s ze wschodu, a oczywiście tak wypadło, że jadę głównie na wschód. Duża pętla w rejonie Łańcuta poleciała jeszcze w miarę sprawnie, ale na odcinku Łańcut-Pruchnik-Rokietnica była już ściana płaczu. Cały czas pod wiatr, który szarpie mocnymi porywami, do tego na trasie są zupełnie odkryte tereny, praktycznie bez lasów, do tego całe mnóstwo podjazdów, które pod taki wiatr jedzie się bardzo ciężko. Odetchnąłem dopiero po ponad 120km, gdy odbiłem na Jarosław, a do Przeworska poleciałem już elegancko z wiatrem. Końcówka to płaściutka jazda wzdłuż Sanu, zupełnie puściutką DK 77, nocuję w rejonie Nowej Sarzyny.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 24 (Krasne, Rakszawa, Żołynia, Białobrzegi, Markowa, Gać, KAŃCZUGA, Jawornik Polski, Zarzecze, PRUCHNIK, Roźwienica, Rokietnica, Chłopice, Pawłosiów, JAROSŁAW - miasto powiatowe, Wiązownica, Jarosław-wieś, Przeworsk-wieś, PRZEWORSK - miasto powiatowe, Tryńcza, Grodzisko Dolne, Leżajsk-wieś, LEŻAJSK - miasto powiatowe, NOWA SARZYNA)
Już od rana widać, że dzisiaj to wiatr będzie karty rozdawał - mocno wieje, aż 7m/s ze wschodu, a oczywiście tak wypadło, że jadę głównie na wschód. Duża pętla w rejonie Łańcuta poleciała jeszcze w miarę sprawnie, ale na odcinku Łańcut-Pruchnik-Rokietnica była już ściana płaczu. Cały czas pod wiatr, który szarpie mocnymi porywami, do tego na trasie są zupełnie odkryte tereny, praktycznie bez lasów, do tego całe mnóstwo podjazdów, które pod taki wiatr jedzie się bardzo ciężko. Odetchnąłem dopiero po ponad 120km, gdy odbiłem na Jarosław, a do Przeworska poleciałem już elegancko z wiatrem. Końcówka to płaściutka jazda wzdłuż Sanu, zupełnie puściutką DK 77, nocuję w rejonie Nowej Sarzyny.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 24 (Krasne, Rakszawa, Żołynia, Białobrzegi, Markowa, Gać, KAŃCZUGA, Jawornik Polski, Zarzecze, PRUCHNIK, Roźwienica, Rokietnica, Chłopice, Pawłosiów, JAROSŁAW - miasto powiatowe, Wiązownica, Jarosław-wieś, Przeworsk-wieś, PRZEWORSK - miasto powiatowe, Tryńcza, Grodzisko Dolne, Leżajsk-wieś, LEŻAJSK - miasto powiatowe, NOWA SARZYNA)
Dane wycieczki:
DST: 208.90 km AVS: 24.43 km/h
ALT: 1802 m MAX: 56.40 km/h
Temp:13.0 'C
Piątek, 4 kwietnia 2014Kategoria Wypad, Rower szosowy, >200km, >100km
Podkarpacie - dzień 2
Rano szybko docieram do Baranowa Sandomierskiego, tam wizyta pod pięknie położonym zamkiem, ładnie się prezentującym w porannym słońcu. Bo od rana zapowiada się piękna pogoda, szybko robi się ciepło, jest piękne słońce, umiarkowany wiatr raczej sprzyja. Zaliczam gminy w rejonie Mielca i Dębicy, tam wjeżdżam na krajową 4-kę, zaskakująco ruch jest tam w normie, mało tirów, a pobocze szerokie, więc jazda elegancka. Sprawnie docieram do Rzeszowa, jeszcze robię pętlę na południe od miasta i na nocleg rozkładam się na szczycie sporego szutrowego podjazdu za Tyczynem.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 24 (BARANÓW SANDOMIERSKI, Padew Narodowa, Tuszów Narodowy, Gawłuszowice, Borowa, Czermin, Mielec-wieś, MIELEC - miasto powiatowe, Niwiska, PRZECŁAW, Wadowice Górne, RADOMYŚL WIELKI, Czarna, Żyraków, DĘBICA - miasto powiatowe, Dębica-wieś, Ostrów, ROPCZYCE - miasto powiatowe, SĘDZISZÓW MAŁOPOLSKI, Iwierzyce, Świlcza, Lubenia, TYCZYN, BŁAŻOWA)
Rano szybko docieram do Baranowa Sandomierskiego, tam wizyta pod pięknie położonym zamkiem, ładnie się prezentującym w porannym słońcu. Bo od rana zapowiada się piękna pogoda, szybko robi się ciepło, jest piękne słońce, umiarkowany wiatr raczej sprzyja. Zaliczam gminy w rejonie Mielca i Dębicy, tam wjeżdżam na krajową 4-kę, zaskakująco ruch jest tam w normie, mało tirów, a pobocze szerokie, więc jazda elegancka. Sprawnie docieram do Rzeszowa, jeszcze robię pętlę na południe od miasta i na nocleg rozkładam się na szczycie sporego szutrowego podjazdu za Tyczynem.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 24 (BARANÓW SANDOMIERSKI, Padew Narodowa, Tuszów Narodowy, Gawłuszowice, Borowa, Czermin, Mielec-wieś, MIELEC - miasto powiatowe, Niwiska, PRZECŁAW, Wadowice Górne, RADOMYŚL WIELKI, Czarna, Żyraków, DĘBICA - miasto powiatowe, Dębica-wieś, Ostrów, ROPCZYCE - miasto powiatowe, SĘDZISZÓW MAŁOPOLSKI, Iwierzyce, Świlcza, Lubenia, TYCZYN, BŁAŻOWA)
Dane wycieczki:
DST: 229.90 km AVS: 26.43 km/h
ALT: 954 m MAX: 61.10 km/h
Temp:16.0 'C
Sobota, 1 marca 2014Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wypad
Wschodnia Wielkopolska - dzień 3
Rano zupełnie inne warunki - mgła tak gęsta, że widać na 50m, na drodze do Władysławowa trzeba było uważać na samochody wyłaniające się z naprzeciwka ;). Sprawnie zaliczam Rychwał, Grodziec i Rżgów, kawałek przed Koninem spotykam się z Vagabondem, z którym umówiliśmy się na dzisiejsza jazdę. Razem jedziemy na Kazimierz Biskupi (tam robimy postój), rejony na północ od Konina już ciekawsze niż bardzo nudna część Wielkopolski na południe od tego miasta. Tutaj zaczyna się już pojezierze, jest trochę jeziorek, bagien - jednym słowem trasa sporo bardziej urozmaicona. Razem przejechaliśmy szutrowy kawałek nad jeziorami Suszewskim i Kownackim, wyszło tez słońce, więc jazda była całkiem przyjemna. W Skulsku wjeżdżamy na krajówkę, w Ślesinie robimy postój nad jeziorem na ładnie urządzonym brzegu. Kolejny punkt programu - to słynna bazylika w Licheniu, największy kościół w Polsce, który miałem okazję widzieć po raz pierwszy. Kunsztem wykonania to może wrażenia nie robi (są nawet elementy z plastiku ;), ale rozmiarami z pewnością, też niebrzydko wkomponowany w okolicę, pod bazyliką ładny park. Jednym słowem - obiekt który zdecydowanie najmocniej zapadł mi w pamięć z całego tego wyjazdu. W Licheniu żegnam się z Robertem wracającym do Konina (podziękowania za wspólną jazdę!) i jadę na pociąg do Koła, niestety niemal całość pod wiatr, głównie pod odkrytym terenie, tak więc na dworzec (ładnie odnowiony) dojechałem już zmarznięty, cały dzień dawało mi się też we znaki kolano .
Wyjazd udany, udało się zaliczyć całą planowaną trasę, dystanse ambitne - pierwsze gminy w tym roku zdobyte!
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 11 (Władysławów, RYCHWAŁ, Grodziec, Rżgów, Stare Miasto, Kazimierz Biskupi, Ostrowite, Orchowo, Skulsk, Kramsk, Osiek Mały)
Rano zupełnie inne warunki - mgła tak gęsta, że widać na 50m, na drodze do Władysławowa trzeba było uważać na samochody wyłaniające się z naprzeciwka ;). Sprawnie zaliczam Rychwał, Grodziec i Rżgów, kawałek przed Koninem spotykam się z Vagabondem, z którym umówiliśmy się na dzisiejsza jazdę. Razem jedziemy na Kazimierz Biskupi (tam robimy postój), rejony na północ od Konina już ciekawsze niż bardzo nudna część Wielkopolski na południe od tego miasta. Tutaj zaczyna się już pojezierze, jest trochę jeziorek, bagien - jednym słowem trasa sporo bardziej urozmaicona. Razem przejechaliśmy szutrowy kawałek nad jeziorami Suszewskim i Kownackim, wyszło tez słońce, więc jazda była całkiem przyjemna. W Skulsku wjeżdżamy na krajówkę, w Ślesinie robimy postój nad jeziorem na ładnie urządzonym brzegu. Kolejny punkt programu - to słynna bazylika w Licheniu, największy kościół w Polsce, który miałem okazję widzieć po raz pierwszy. Kunsztem wykonania to może wrażenia nie robi (są nawet elementy z plastiku ;), ale rozmiarami z pewnością, też niebrzydko wkomponowany w okolicę, pod bazyliką ładny park. Jednym słowem - obiekt który zdecydowanie najmocniej zapadł mi w pamięć z całego tego wyjazdu. W Licheniu żegnam się z Robertem wracającym do Konina (podziękowania za wspólną jazdę!) i jadę na pociąg do Koła, niestety niemal całość pod wiatr, głównie pod odkrytym terenie, tak więc na dworzec (ładnie odnowiony) dojechałem już zmarznięty, cały dzień dawało mi się też we znaki kolano .
Wyjazd udany, udało się zaliczyć całą planowaną trasę, dystanse ambitne - pierwsze gminy w tym roku zdobyte!
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 11 (Władysławów, RYCHWAŁ, Grodziec, Rżgów, Stare Miasto, Kazimierz Biskupi, Ostrowite, Orchowo, Skulsk, Kramsk, Osiek Mały)
Dane wycieczki:
DST: 210.00 km AVS: 24.66 km/h
ALT: 523 m MAX: 54.60 km/h
Temp:7.0 'C
Piątek, 28 lutego 2014Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wypad
Wschodnia Wielkopolska - dzień 2
Kolejnego dnia już trochę gorsze warunki, rankiem zimno, koło 0, w nocy był lekki przymrozek, bo namiot był przymarznięty. Odbijam na południe, w kierunku Grabowa nad Prosną, kawałek dalej najciekawszy odcinek dzisiejszego dnia - czyli pagórki w rejonie Mikstatu, nie spodziewałem się tu takich górek, a wjeżdżało się nawet na 220m, ciekawe urozmaicenie na zupełnie płaskiej trasie. Odpoczywam w Ostrowie Wielkopolskim na rynku, następny odcinek to szybka jazda z wiatrem pod Pleszew. Wkrótce orientuję, że na szytce z przodu mam spory pęcherz, w miejscu które było przebite na trasie do Olszytna i "zaklejone" uszczelniaczem. Po kilkunastu kolejnych km pęcherz strzela - i leżę, bo nie mam zapasowej szytki. Dolałem jeszcze uszczelniacza, ale że nic to nie dawało pojechałem na obręczy, na szytce jedzie się w ten sposób lepiej niż na oponie, na płaskim koło 20km/h da się jechać, ale komfort takiej jazdy żaden. Po ponad 10km w końcu się tu uszczelniło i na ciśnieniu koło 5 atmosfer pojechałem dalej, jeszcze raz po drodze uszczelniacz puścił. Generalnie pokazało to duże minusy szytek, uszczelniacz daje zero pewności, szczególnie gdy chcemy poprawnie nabić szytkę do 8-10 atmosfer, to raczej jednorazówka. Szytka to trochę lepsze rozwiązanie do samej jazdy, przyjemniej się na nich jeździ, lepiej amortyzują - ale finansowo w porównaniu do opon to przepaść, szytki są wiele droższe od opon, a przebite już dają zero pewności na dłuższej trasie, może uszczelniacz zadziała, może nie...
Dociągnąłem kawałek za Tuliszków, gdzie zrobiłem zakupy, nocuję tuż przy drodze.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 18 (Czajków, Doruchów, MIKSTAT, Sieroszewice, Ostrów Wielkopolski-wieś, Przygodzice, OSTRÓW WIELKOPOLSKI - miasto powiatowe, RASZKÓW, Kotlin, PLESZEW - miasto powiatowe, Czermin, Chocz, Blizanów, Gołuchów, STAWISZYN, Żelazków, Mycielin, TULISZKÓW)
Kolejnego dnia już trochę gorsze warunki, rankiem zimno, koło 0, w nocy był lekki przymrozek, bo namiot był przymarznięty. Odbijam na południe, w kierunku Grabowa nad Prosną, kawałek dalej najciekawszy odcinek dzisiejszego dnia - czyli pagórki w rejonie Mikstatu, nie spodziewałem się tu takich górek, a wjeżdżało się nawet na 220m, ciekawe urozmaicenie na zupełnie płaskiej trasie. Odpoczywam w Ostrowie Wielkopolskim na rynku, następny odcinek to szybka jazda z wiatrem pod Pleszew. Wkrótce orientuję, że na szytce z przodu mam spory pęcherz, w miejscu które było przebite na trasie do Olszytna i "zaklejone" uszczelniaczem. Po kilkunastu kolejnych km pęcherz strzela - i leżę, bo nie mam zapasowej szytki. Dolałem jeszcze uszczelniacza, ale że nic to nie dawało pojechałem na obręczy, na szytce jedzie się w ten sposób lepiej niż na oponie, na płaskim koło 20km/h da się jechać, ale komfort takiej jazdy żaden. Po ponad 10km w końcu się tu uszczelniło i na ciśnieniu koło 5 atmosfer pojechałem dalej, jeszcze raz po drodze uszczelniacz puścił. Generalnie pokazało to duże minusy szytek, uszczelniacz daje zero pewności, szczególnie gdy chcemy poprawnie nabić szytkę do 8-10 atmosfer, to raczej jednorazówka. Szytka to trochę lepsze rozwiązanie do samej jazdy, przyjemniej się na nich jeździ, lepiej amortyzują - ale finansowo w porównaniu do opon to przepaść, szytki są wiele droższe od opon, a przebite już dają zero pewności na dłuższej trasie, może uszczelniacz zadziała, może nie...
Dociągnąłem kawałek za Tuliszków, gdzie zrobiłem zakupy, nocuję tuż przy drodze.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 18 (Czajków, Doruchów, MIKSTAT, Sieroszewice, Ostrów Wielkopolski-wieś, Przygodzice, OSTRÓW WIELKOPOLSKI - miasto powiatowe, RASZKÓW, Kotlin, PLESZEW - miasto powiatowe, Czermin, Chocz, Blizanów, Gołuchów, STAWISZYN, Żelazków, Mycielin, TULISZKÓW)
Dane wycieczki:
DST: 223.10 km AVS: 26.67 km/h
ALT: 721 m MAX: 48.20 km/h
Temp:8.0 'C
Czwartek, 27 lutego 2014Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wypad
Wschodnia Wielkopolska - dzień 1
W miarę przyzwoitą pogodę postanowiłem wykorzystać na pierwszy w tym roku "gminny" wypad. Za cel postanowiłem sobie wschodnie rejony Wielkopolski, trasę zaczynam na dworcu PKP w Kutnie. Pierwszy odcinek to elegancka jazda z wiatrem do Kłodawy, koło 30km/h, dalej odbijam na Uniejów, w Dobrej odpoczywam. Pogoda przyzwoita, w środku dnia koło 10 stopni, słonecznie. Sporo kołując docieram do Kalisza, troche pokręciłem się po centrum, opuszczam miasto o zmierzchu, na ostatnim nocnym kawałku jak na złość trafiło się sporo dziur, w dzień drogi były dobre. Nocuję w lasku koło drogi na Wieruszów.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 12 (Olszówka, DĄBIE, Przykona, Malanów, Ceków-Kolonia, Koźminek, Lisków, Szczytniki, Opatówek, KALISZ - miasto powiatowe + powiat grodzki, NOWE SKALMIERZYCE, Godziesze Wielkie)
W miarę przyzwoitą pogodę postanowiłem wykorzystać na pierwszy w tym roku "gminny" wypad. Za cel postanowiłem sobie wschodnie rejony Wielkopolski, trasę zaczynam na dworcu PKP w Kutnie. Pierwszy odcinek to elegancka jazda z wiatrem do Kłodawy, koło 30km/h, dalej odbijam na Uniejów, w Dobrej odpoczywam. Pogoda przyzwoita, w środku dnia koło 10 stopni, słonecznie. Sporo kołując docieram do Kalisza, troche pokręciłem się po centrum, opuszczam miasto o zmierzchu, na ostatnim nocnym kawałku jak na złość trafiło się sporo dziur, w dzień drogi były dobre. Nocuję w lasku koło drogi na Wieruszów.
Zdjęcia
Zaliczone gminy - 12 (Olszówka, DĄBIE, Przykona, Malanów, Ceków-Kolonia, Koźminek, Lisków, Szczytniki, Opatówek, KALISZ - miasto powiatowe + powiat grodzki, NOWE SKALMIERZYCE, Godziesze Wielkie)
Dane wycieczki:
DST: 205.20 km AVS: 27.12 km/h
ALT: 694 m MAX: 41.50 km/h
Temp:8.0 'C