Poniedziałek, 14 kwietnia 2014Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wycieczka
Po szpilki ;)
Wyjazd nie miał na celu zakupu damskich szpilek, chodziło w nim natomiast o odzyskanie szpilek do namiotu. Podczas pierwszego noclegu na niedawnym wypadzie na Podkarpacie tak się pechowo złożyło, że zapomniałem zapakować szpilek do bagażu, zorientowałem się, że ich nie mam dopiero na kolejnym noclegu, gdy już było zdecydowanie za późno. Przejechałem, więc trasę zgodnie z planem, szpilki zastępując patykami (przy takim typie gruntu jak w sporej części Polski takie rozwiązanie daje radę). Ale, że szkoda mi było świetnych szpilek, a sprowadzanie ich z zagranicy byłoby bardziej kosztowne niż dojazdy na taką trasę - postanowiłem zorganizować wyprawę ratunkową ;))
Po nieprzespanej nocy ruszam przed 6 z Rzeszowa, pierwsze kilometry mało ciekawe - prawie 50km DK9, która pobocze ma dość wąskie, a ruch o tej godzinie już się zaczyna robić solidny. Ale, że wiatr sprzyja te kilometry szybko mijają, w Majdanie skręcam na Baranów Sandomierski i po jakiś 10km docieram na miejsce niedawnego noclegu. Okazuje się, że wyprawa była skuteczna, znajduję szpilki tam, gdzie jak przypuszczałem je zostawiłem - pozostaje więc przejechać resztę trasy do Radomia. Przejeżdżam Wisłę, w Osieku dopada mnie solidna ulewa, niestety prognoza pogoda na dziś nie pozostawiała wiele złudzeń. Po jakiś 20-30min deszczu przestało padać, zaryzykowałem też jazdę zamkniętą dla ruchu drogą do Staszowa, na czym dobrze wyszedłem, bo remont był już skończony i cały kawałek przejechałem bez samochodów po dobrym asfalcie. Za Staszowem drogi wyschły i najładaniejszy kawałek dzisiejszego dnia, liczne pagóreczki w rejonie Rakowa, Łagowa i Nowej Słupi jechałem w dobrych warunkach. Niestety pod Starachowicami skończyła się dobra jazda i solidnie lunęło, a temperatura spadła aż o 7 stopni do poziomu 6'C. W sporym deszczu jechałem już cały odcinek do Radomia, za przyjemnie nie było - ale przeżyć się dało ;)
Komentarze
Wyjazd nie miał na celu zakupu damskich szpilek, chodziło w nim natomiast o odzyskanie szpilek do namiotu. Podczas pierwszego noclegu na niedawnym wypadzie na Podkarpacie tak się pechowo złożyło, że zapomniałem zapakować szpilek do bagażu, zorientowałem się, że ich nie mam dopiero na kolejnym noclegu, gdy już było zdecydowanie za późno. Przejechałem, więc trasę zgodnie z planem, szpilki zastępując patykami (przy takim typie gruntu jak w sporej części Polski takie rozwiązanie daje radę). Ale, że szkoda mi było świetnych szpilek, a sprowadzanie ich z zagranicy byłoby bardziej kosztowne niż dojazdy na taką trasę - postanowiłem zorganizować wyprawę ratunkową ;))
Po nieprzespanej nocy ruszam przed 6 z Rzeszowa, pierwsze kilometry mało ciekawe - prawie 50km DK9, która pobocze ma dość wąskie, a ruch o tej godzinie już się zaczyna robić solidny. Ale, że wiatr sprzyja te kilometry szybko mijają, w Majdanie skręcam na Baranów Sandomierski i po jakiś 10km docieram na miejsce niedawnego noclegu. Okazuje się, że wyprawa była skuteczna, znajduję szpilki tam, gdzie jak przypuszczałem je zostawiłem - pozostaje więc przejechać resztę trasy do Radomia. Przejeżdżam Wisłę, w Osieku dopada mnie solidna ulewa, niestety prognoza pogoda na dziś nie pozostawiała wiele złudzeń. Po jakiś 20-30min deszczu przestało padać, zaryzykowałem też jazdę zamkniętą dla ruchu drogą do Staszowa, na czym dobrze wyszedłem, bo remont był już skończony i cały kawałek przejechałem bez samochodów po dobrym asfalcie. Za Staszowem drogi wyschły i najładaniejszy kawałek dzisiejszego dnia, liczne pagóreczki w rejonie Rakowa, Łagowa i Nowej Słupi jechałem w dobrych warunkach. Niestety pod Starachowicami skończyła się dobra jazda i solidnie lunęło, a temperatura spadła aż o 7 stopni do poziomu 6'C. W sporym deszczu jechałem już cały odcinek do Radomia, za przyjemnie nie było - ale przeżyć się dało ;)
Dane wycieczki:
DST: 223.30 km AVS: 27.91 km/h
ALT: 1349 m MAX: 61.10 km/h
Temp:8.0 'C
Komentarze
jak zobaczyłem wpis, to pomyślałem sobie "typowy Wilk" ;-) już chyba niczym nie jesteś w stanie zaskoczyć ;-)
olo - 19:15 środa, 16 kwietnia 2014 | linkuj
Wilku, w takim razie źle zrozumiałem to, co pisali ludzie i na forum (bodajże) NGT, i na PR (to chyba Mateusz pisał). W każdym razie pasowało mi to do koncepcji, bo te szpilki, które dostałem z Hubbą są leciutkie (8 g każda; aluminiowe w innych namiotach były ok. dwa razy cięższe). Nie są takie, jak na tej fotce, tylko (patrząc z góry) w kształcie gwiazdki.
Hipek - 20:55 wtorek, 15 kwietnia 2014 | linkuj
też kiedyś miałem motywację -po pokrętło rebound''a ;] dziwnym trafem jechałem bez słuchawek i słyszałem że coś zgubiłem, rozejrzałem się po rowerze i niczego nie wyhaczyłem -okazało się co to było po zjeździe w teren i chęci zmiany szybkości powrotu ;/
RamzyY - 20:12 wtorek, 15 kwietnia 2014 | linkuj
Bardzo mi się podoba Twoja wyprawa ratunkowa. Akcja błyskawica! :))
Kot - 16:39 wtorek, 15 kwietnia 2014 | linkuj
Jak wróciłeś z Radomia? PKS-em?
To były te karbonowe cudeńka do MSR Hubby? Jeśli tak, to warto było się po nie machnąć... Hipek - 12:06 wtorek, 15 kwietnia 2014 | linkuj
To były te karbonowe cudeńka do MSR Hubby? Jeśli tak, to warto było się po nie machnąć... Hipek - 12:06 wtorek, 15 kwietnia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!