wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 295010.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 538d 00h 20m
  • Prędkość średnia: 22.73 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014Kategoria >100km, >200km, >300km, Rower szosowy, Wycieczka, >500km
Kot z Wilkiem jadą do Berlina ;))

Pod koniec kwietnia planowałem jakąś długą jednodniówkę, a jako że ostatnio utrzymują się wiatry ze wschodu - padło na Berlin. Trasa z Warszawy do Berlina prowadzi przez Poznań - więc od razu pomyślałem o Kocie, która wraz z mężem Krzyśkiem ma już na koncie niejedną trasę podobnej skali trudności; a o której rowerowych przygodach czytałem już nieraz. A taka trasa jak Berlin - to wręcz idealna okazja do poznania się osobiście z ludźmi, którzy dzielą z nami rowerową pasję.

Ruszam z Warszawy przed 13, początek mało ciekawy, częściowo pod wiatr, dopiero za Łowiczem warunki się poprawiły, a zapowiadane przelotne opady nie zmaterializowały się. Trasa z Warszawy do Poznania jest śmiertelnie nudna, jedyne urozmaicenie to pagórkowaty odcinek pomiędzy Kołem a Koninem, który pokonuję już po zmierzchu. Za to droga dobrej jakości, a dziś dodatkowo ruch był bardzo mały. Na drugi postój zatrzymuję się na stacji w Golinie, po nim jeszcze koło 3h nocnej jazdy do Poznania i tam spotykam się z Kotem. Szybko jedziemy do domu na obiad (2 w nocy to idealny czas ;)), tam poznaję Krzyśka.

Po szybkim posiłku i krótkiej pogawędce - ruszamy na na trasę. Przez Poznań przebijamy się błyskawicznie, miasto o tej godzinie zupełnie puste. Od samego początku Krzysiek dyktuje szybkie tempo, koło 30km/h, więc głównie wiozę się na kole ;). Noc w miarę ciepła, zimniej robi się koło świtu, szczególnie na łąkach, gdzie witają nas malownicze mgły i dużo wilgoci. Na postój zatrzymujemy się na stacji w Zbąszyniu, ciepłe kawa i herbata są w sam raz na takie warunki. Z kolejnymi kilometrami szybko zaczyna się ocieplać, trasa ciekawa i mocno urozmaicona, nie to co nudna szosa do Poznania. Są lasy, są małe pagóreczki, są drogowe ciekawostki jak solidna lubuska kostka w Jeziorach, jest wreszcie atrakcja nie do przebicia, czyli gigantyczna statua Chrystusa w Świebodzinie, fajnie oświetlona porannym słońcem ;))

Ze Świebodzina odbijamy na południowy-zachód i leśnymi terenami docieramy do Krosna Odrzańskiego, tam postój pod marketem, a w czasie zakupów Marzena dowiedziała się od miejscowego policjanta-rowerzysty, że krajówka na Gubin, której trochę się obawialiśmy jest na rower bardzo wygodna a ruch niewielki. I sprawdziło się to w rzeczywistości, po szybkiej leśnej jeździe meldujemy się w Gubinie, gdzie stajemy na ostatni postój w Polsce, ze względu na szybkie tempo jakie cały czas utrzymywaliśmy czasu na postoje było w nadmiarze, więc nie trzeba było się spieszyć. Po obowiązkowych fotkach na granicy - wjeżdżamy do Niemiec, pierwszy kawałek zaraz za Gubinem to najładniejszy odcinek naszej trasy, zupełnie boczne dróżki, głównie w lesie, sporo pagóreczków, kilka niebrzydkich miasteczek, pogoda idealna, aż się chciało jechać, tutaj mijają 24 godziny na trasie, w które pokonałem 545km. W Berlinie byłem też 2 lata temu, ale wtedy od Świebodzina jechałem innymi drogami, granicę przekraczałem we Frankfurcie - tamta trasa była o wiele gorsza od dzisiejszej, znacznie bardziej ruchliwa i mniej widokowa, pomysł jazdy dłuższym wariantem przez Gubin był strzałem w dziesiątkę.

Po najciekawszym kawałku w Niemczech stanęliśmy sobie na postój nad jeziorem Oelsener, im bliżej było Berlina tym więcej spotykaliśmy jezior, przecinaliśmy całą masę kanałów składających się na skomplikowaną sieć wodną okolic Berlina, w paru miejscach widoki były jak na Mazurach, dotąd nie zdawałem sobie sprawy, że w tak bliskiej odległości od Berlina jest całkiem spore pojezierze. Im bliżej stolicy tym ruch robił się coraz większy, więc parę razy skorzystaliśmy z pozamiejskich ścieżek, jedna całkiem fajna, z leśnym odcinkiem, po króciutkich interwałowych pagóreczkach. Końcówka już mniej przyjemna, jazda typowo miejska, a po takim dystansie w nogach ciągłe ruszanie i hamowanie nie jest za przyjemne. Dobrym pomysłem był odjazd z lotniska Schonefeld, nie z centrum Berlina, co oszczędziło nam dobrych 20km po zwartej zabudowie miejskiej, a sam Berlin nie jest tak atrakcyjnym miastem by było czego specjalnie żałować.

Powrót autobusem z 3 rowerami to zawsze pewne wyzwanie, kierowca od razu zaczął gadkę żeby rowery składać i opakować, ale na widok Kota i informacji ile dziś przejechaliśmy - szybko zmiękł, nawet nam pomógł w załadunku, kolejny powód dla którego warto mieć dziewczynę w składzie ;)) Całą podróż do Poznania przegadaliśmy, to chyba najskuteczniejsza metoda walki z sennością, żegnamy sie na dworcu w Górczynie, Kot i Krzysiek mieli jeszcze kawałek rowerami do domu, mnie czekało jeszcze parę godzin podróży autokarem do Warszawy.

Wyjazd bardzo udany - świetne towarzystwo, fajna trasa, doskonała pogoda, a jak na taki długi dystans "weszła w nogi" bardzo przyzwoicie, ale to z pewnością zasługa tego, że od Poznania niemal cała trasę jechałem na kole Kota i Krzyśka. Od czasu do czasu coś mnie tam pobolewało, ale na tak długich dystansach to norma, do tego w tym roku wreszcie nie mam żadnych problemów z siedzeniem, co potrafi nieźle uprzykrzyć życie na tak długich trasach. Dużo podziwu dla Kota, po ponad 350km wcale nie wyglądała na specjalnie zmęczoną, a w przeciwieństwie do mnie sporo udzielała się na przodzie, a tempo utrzymywaliśmy solidne, średnia na całym dystansie od Poznania wynosiła koło 29-30km/h. Przyjemnie było poznać ludzi z podobną pasją, którzy kochają zarówno jazdę długodystansową, jak i wielodniowe podróżowanie z sakwami; liczę, że w przyszłości pewnie jeszcze niejedną ciekawą trasę razem przejedziemy ;))

Zdjęcia z trasy


Zaliczone gminy - 1 (Skąpe)
Dane wycieczki: DST: 647.40 km AVS: 28.31 km/h ALT: 1702 m MAX: 51.20 km/h Temp:16.0 'C

Komentarze
Gratuluję kolejnego morederczego dystansu! Ja mam do złamania 400 km, nie wiem tylko kiedy i dokąd się wybrać. Może zainspiruję się którąś z Twoich wycieczek. Pozdrawiam!
maratonka
- 06:52 sobota, 17 maja 2014 | linkuj
Serdecznie gratuluję.
angelino
- 12:53 środa, 14 maja 2014 | linkuj
Gratulacje Michał. Piękna średnia jak na tak długi odcinek. Trochę pomogła jazda we trójkę, ale mimo wszystko prędkość robi wrażenie.
transatlantyk
- 14:13 środa, 7 maja 2014 | linkuj
Cały czas się zastanawiam, czy jesteś człowiekiem, czy cyborgiem...
uziel75
- 19:11 wtorek, 6 maja 2014 | linkuj
Z autobusem nigdy nie ma 100% pewności, chyba w każdej firmie przewozowej jest tak, że ostateczna decyzja należy do kierowcy. Miałem kiedyś taką sytuację, że mi roweru nie wzięli, gdy wracałem z Wilna, bardzo mi to utrudniło powrót, musiałem nocować w hotelu, musiałem wracać cały następny dzień kolejami z kilkoma przesiadkami, w sumie kosztowało mnie to sporo kasy, nerwów i czasu. Miałem tez kłopoty przy powrocie z Pribałtyki, tam mi rower wzięli, ale z dużymi problemami. Wszystkie te kłopoty były z rosyjskimi kierowcami, a to bardzo często taki typ ludzi, że jak mogą człowiekowi zaszkodzić - to zaszkodzą.
wilk
- 14:18 czwartek, 1 maja 2014 | linkuj
Wielkie gratulacje. Ciekawi mnie koszt takiego powrotu. Miałeś kiedyś Michale jakieś problemy z rowerem w autobusie? Tzn chodzi mi o to czy kiedykolwiek kierowca odmówił zabrania roweru?
daniel3ttt
- 22:54 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
Podziwiam i lekko zazdroszczę ;) Mam nadzieję, że sam kiedyś będę mógł pochwalić się takimi liczbami, ale droga daleka, narazie przygotowuje się do 200 ;)
Pozdrawiam :)
piotrkol
- 22:33 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
Wilk, to potęga
yurek55
- 19:18 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
Jak zawsze - epic :)
WuJekG
- 18:48 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
Pełen podziw, cóż tu więcej pisać :)
rmk
- 17:04 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
Miałem niedawno przyjemność poznać Wilka w czasie objazdu trasy MP,pod najwyższy podjazd maratonu pod Szczebrzeszynem poszedł jakby dopiero zaczynał dzień jazdy a miał w nogach już 250 km.podziwiam,gratuluję i czekam na trasie MP.
kviato
- 13:20 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
Cieszę się, że jest forma. Będzie komu siąść na koło podczas MP ;-)
4gotten
- 12:17 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
Jak to wiosną... Wszystko kwitnie, to i dystanse też :) Niezły szach mat :)
Walery
- 10:28 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
Fajna wycieczka, w Twoim stylu. Planujesz może w tym roku jeszcze jakąś poprawkę ze stolic europejskich np. z Budapesztu?
TomliDzons
- 10:23 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
wiesz, naprawdę nie masz miłosierdzia - ale właśnie dlatego lubię czytać Twoje relacje!
elizium
- 08:34 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
fajny wyjazd - w jeden dzień tyle co ja przez cały kwiecień :D znaczy się muszę dziś 100 dokręcić żebym miał tyle :)
Waskii
- 06:20 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
"liczę, że w przyszłości pewnie jeszcze niejedną ciekawą trasę razem przejedziemy ;))"

Koniecznie!! :) Dziękuję za bardzo udany dzień.
Kot
- 05:29 środa, 30 kwietnia 2014 | linkuj
Szarża z Warszawy na Berlin, to brzmi ciekawie. ;)

650km dla jednej nowej gminy? ;)))
mors
- 23:16 wtorek, 29 kwietnia 2014 | linkuj
Szacunek!!
Wracaliście Polskim Busem?
wloczykij
- 22:50 wtorek, 29 kwietnia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl