wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 319318.44 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.26%)
  • Czas na rowerze: 581d 11h 01m
  • Prędkość średnia: 22.77 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

>100km

Dystans całkowity:238153.82 km (w terenie 665.00 km; 0.28%)
Czas w ruchu:10350:56
Średnia prędkość:22.86 km/h
Maksymalna prędkość:87.20 km/h
Suma podjazdów:1827518 m
Maks. tętno maksymalne:177 (94 %)
Maks. tętno średnie:151 (80 %)
Suma kalorii:580913 kcal
Liczba aktywności:1036
Średnio na aktywność:229.88 km i 10h 00m
Więcej statystyk
Niedziela, 12 stycznia 2020Kategoria >100km, >200km, Canyon 2020, Wypad
Tour de WOŚP - dzień 3

W niedzielę jest Finał WOŚP, więc i wtedy startuje nasz maraton. Pobudka już o 6, mamy dowiezione śniadanie, przygotowania sprzętu i koło 7.30 jesteśmy w oddalonej o kilka ledwie kroków hali widowiskowej Oaza, gdzie się odbywa kórnicki finał WOŚP. Nasz grupa na pierwszy z 3 przewidzianych dystansów, czyli 110km startuje jako ostatnia o 7.45, mamy w składzie nawet velomobil ;). Pogoda zupełnie odmienna od wczorajszej, wkrótce po starcie wychodzi słońce, drogi są suche, miejscami widać nawet zalodzenia, temperatura koło 0.


Jechało się przyjemnie, tempo sensowne, koło 26-27km/h, sporo lasów. Ale to były miłe złego początki, bo wszystko się zmieniło po zawróceniu na zachód, druga część trasy prowadziła terenami niemal bezleśnymi i tutaj wiatr mocno już masakrował, a odczuwalna temperatura sporo spadła; grupki się szybko porwały. Tak więc na metę wszyscy docierają z dużą ulgą, niby dystans nie tak wielki, ale ta końcówka nieźle przeczesała ludzi.

W bazie, w ciepełku i po zjedzeniu makaronu defetyzm sieje się na całego, ekipa Sanatorium już obmyśla jak tu się wycofać z ostatniego dystansu ;)


Następny w kolejce był dystans 25km, ten miał zupełnie inne oblicze niż 100km, szybko nastąpiło mocne szarpnięcie, sporo ponad 30km/h, kto się utrzymał to czerpał z grupowej jazdy, kto nie to musiał sam walczyć z wiatrem. Ja co prawda dojechałem w tej ostro tnącej grupce, ale widziałem, że parę osób było trochę zdegustowanych takim stylem jazdy.

Natomiast po tym dystansie defetyzm był już na całego, z tych co planowali jechać wszystkie trzy dystanse zostało już bardzo niewielu, razem z Gosią też ulegliśmy, oddaliśmy trackery i odebraliśmy medale. Ale po rozmowie z Achomem, Waldkiem i Pirzu, którzy mocno Gosię zachęcali do dalszej jazdy - ruszyło nas sumienie i jednak ruszyliśmy razem z nimi na trasę ;)). I to była dobra decyzja, bo całkiem fajna to była jazda. tempo już spokojne, wiatr też zmalał, do tego ładny zachód słońca na trasie. Już nocą dojechaliśmy pod podświetlony zamek w Kórniku


Jednym słowem - bardzo udana impreza, świetnie zorganizowana, udało się w ten sposób zebrać ponad 15tys zł na rzecz WOŚP. Po maratonie jeszcze krótki kawałek za Kórnik i rozkładam biwak w lesie za Zaniemyślem.


Zdjęcia

Dane wycieczki: DST: 209.70 km AVS: 25.47 km/h ALT: 575 m MAX: 41.30 km/h Temp:3.0 'C
Sobota, 11 stycznia 2020Kategoria >100km, Canyon 2020, Wypad
Tour de WOŚP - dzień 2

Drugiego dnia byłem umówiony na jazdę z Gosią z Zielonej Góry, więc składam biwak i pokonuję niecałe 20km dzielące mnie od miasta. Pogoda niestety do niczego, nie ma śladu po słońcu, w powietrzu siąpi mżawka, a drogi zasyfione. Gosia dojeżdża do Zielonej o czasie i trochę po 10 ruszamy, na szczęście dziś głównie z wiatrem. Rejony niebrzydkie do jazdy, sporo lasów, ruch niewielki, nadspodziewanie dobre asfalty; trasę urozmaica prom przez Odrę.


Postój robimy na Orlenie pod Kościanem, końcówka już nocna, ale na drogach generalnie niewielki ruch, jedynie przejazd przez rejon Mosiny dość nieprzyjemny; sama końcówka przed Kórnikiem już po pustych drogach przez lasy. Zakupy i po szukaniu wejścia do bazy meldujemy się na sali gimnastycznej miejscowej szkoły, gdzie mamy nocleg przed maratonem



Zdjęcia
Dane wycieczki: DST: 169.00 km AVS: 24.79 km/h ALT: 718 m MAX: 47.10 km/h Temp:4.0 'C
Piątek, 10 stycznia 2020Kategoria >100km, Canyon 2020, Wypad
Tour de WOŚP - dzień 1

Będąc zapisanym na organizowany w Kórniku Tour de WOŚP postanowiłem sobie połączyć udział w maratonie z parudniowym wypadem. Jako, że prognozy jak na styczeń były bardzo łaskawe można było parę dni sensownie pokręcić. Początkowo w planach miałem ruszać z Wrocławia, ale już w pociągu postanowiłem podjechać jeszcze do Legnicy, tak by mieć korzystniejszy układ mocno dziś wiejącego wiatru oraz by krócej jechać nocą. Startuję po 12, początek bardzo szybki, bo wiatr mocno pcha do przodu. Jak to w dolnośląskim - dziur i bruków nie brakuje ;)

W Ścinawie kończy się rumakowanie i zaczyna się orka pod wiatr, bo stąd moja droga wyraźnie odbijała na zachód. Ale poza wiatrem pogoda bardzo łaskawa, temperatura dochodzi do 9-10'C, jest trochę słońca, jednym słowem bardziej jak marzec niż styczeń ;)

Końcówka już nocna, trochę pagóreczków w rejonie kopalni miedziowych. Ale żeby nie było za dobrze to pod Kożuchowem zaczął padać deszcz i już przyjemnie być przestało ;)

Zdjęcia



Dane wycieczki: DST: 128.50 km AVS: 24.02 km/h ALT: 655 m MAX: 41.30 km/h Temp:8.0 'C
Poniedziałek, 18 listopada 2019Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon 2019, Wycieczka
Westerplatte

Jako, że listopadowa pogoda rozpieszcza postanowiłem jeszcze w tym roku wypuścić się na dłuższą trasę. Cel dobrze znany i lubiany - czyli Gdańsk. Ruszam o północy, początek to przejazd przez Warszawę, nadspodziewanie sporo wilgoci, przez co nie dało się już jechać w ciągle parujących okularach. Do Modlina z grubsza w oświetlonym terenie, choć w części miasteczek już o tej porze gasili lampy. 

Odcinek do Nasielska z nieco mniej korzystnym wiatrem, też dużo poprawek w rowerze. Na większej części odcinka do Ciechanowa jest już elegancki, nowy asfalt, trochę z tym gorzej przed samym Ciechanowem. Postój robię na wygodnym Orlenie przy wjeździe do miasta, zeszło się tam prawie godzinę, ale dzięki temu do świtu już ledwie godzinki brakuje. Niestety to oznaczało też poranne godziny szczytu na drogach, odcinek do Mławy zdecydowanie mało ciekawy, z dużym ruchem, za Mławą trochę maleje, ale dalej przeszkadza, dopiero za Działdowem się uspokoiło.

Za Działdowem zaczyna się najciekawszy odcinek tej trasy, coraz częstsze są pagóreczki, ekstra kawałek po morenach przed Lubawą, gdzie robię zakupy w markecie i postój. Temperatura dość stabilna, w nocy było koło 5-7 stopni, w dzień 9, brakuje tylko słońca, które miało być wg prognoz. Dopiero za Iławą zagościło parę razy na niebie i od razu dodało uroku jeździe.

Tym razem do Malborka postanowiłem wjechać innym wariantem, nie ruchliwą krajówką przez Sztum, a DW 515. Zaryzykowałem, bo już spory kawałek wcześniej były znaki, że droga jest zamknięta - ale na tym wygrałem. Remont drogi był już na ukończeniu, już jest nawierzchnia, a jeszcze ruch jest zamknięty, więc miałem elegancki asfalt i puściutką szosę aż pod sam Malbork.

Tam tradycyjnie obiad w Macu i o zmierzchu ruszam na ostatni odcinek do Gdańska. Tym razem wybrałem trasę nie przez Tczew, a mostem na DK8 i była to dobra opcja. Ruch o wiele mniejszy, choć trochę dziurawych dróg się trafiło, do tego w Gdańsku kawałek przez Westerplatte przejeżdżałem koło terminalu masowego, gdzie chyba jakiś większy rozładunek się odbywał, bo na może 2km to z 50 tirów i stojących i jadących mijałem. Westerplatte tradycyjnie robi duże wrażenie; noc dodaje pomnikowi sporo uroku. 

Na powrocie robię jeszcze krótką rundkę po centrum i przejazd Długim Dunajem przez starówkę i czasowo idealnie wpasowuję się na powrotny pociąg do Warszawy ;)

Dane wycieczki: DST: 374.50 km AVS: 26.50 km/h ALT: 1522 m MAX: 50.20 km/h Temp:8.0 'C
Czwartek, 17 października 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Biała Ruś 6

Źle rozstawiłem wczoraj obozowisko, w efekcie czego przez cała noc byłem wystawiony na mocne podmuchy wiatru, też trochę mi siadła motywacją, bo nie chciało mi się jechać kolejny cały dzień pod ten wiatr, którego podmuchy szarpały moim namiotem. Zastanawiałem się czy nie wrócić z pobliskiej Sokółki, ale gdy wsiadłem na rower uznałem, że szkoda pięknego rejonu by z niego zrezygnować.

Ten odcinek Podlasia  przy wschodniej granicy jest ekstra, zupełnie puściuteńko, a teraz jadąc pod ostro świecące poranne słońce prezentowało się kapitalnie. Przed Krynkami omyłkowo wpakowałem się też w parę km ostrego szutru i bruków, ale poza tym drogi w tym rejonie są bardzo przyzwoite. Tak więc dzisiejszy dzień to podlaska klasyka - szlak tatarski i Kruszyniany, dalej Michałowo, zalew Siemianówka, Hajnówka i Kleszczele. Wszystko tereny dobrze mi znane i lubiane, zawsze z chęcią tu wracam. Wiatr trochę mnie wymęczył, ale jak to stare porzekadło kolarskie mówi - z wiatrem to i śmieci polecą, właśnie jazda w trudniejszych dobrze wykuwa kolarski charakter, co się potem na maratonach przydaje.

Cały wyjazd bardzo udany, mnóstwo pięknych dróg, zarówno w Polsce jak i na Litwie, do tego krótki odcinek po Białorusi, która zrobiła na mnie zdecydowanie pozytywne wrażenie. Do tego świetna pogoda, ani kropla deszczu nie spadła, a przez ostatnie 4 dni miałem mnóstwo słońca, prawdziwą złotą jesień

Zdjęcia
Dane wycieczki: DST: 152.30 km AVS: 22.67 km/h ALT: 766 m MAX: 44.00 km/h Temp:13.0 'C
Środa, 16 października 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Biała Ruś 5

Na dzisiaj prognozy wiatrowe były mizerne, miało wiać z południa, gdzie właśnie jechałem - ale początek idzie nadspodziewanie sprawnie. Jadę tu dużo lasami na Druskienniki, a te nieźle wiatr blokują. Po 30km docieram do Merecza, to tutaj w tej niewielkiej miejscowości nastąpił zmierzch potęgi Rzeczypospolitej, tu nieoczekiwanie, wracając z Wilna zmarł król Władysław IV, od tego momentu Polska, mlekiem i miodem płynąca wplątana została w ciągnące się długimi latami wojny, z których wyszła gospodarczą ruiną.

Z Merecza jadę na Druskienniki, najsłynniejsze litewskie uzdrowisko, posiedziałem sobie dłużej w ładnym centrum, w międzyczasie zrobiło się ciepło i przyjemnie, tak więc dalej można było już jechać na krótko. Za Druskiennikami czeka mnie clou tego wyjazdu - czyli Białoruś, moja pierwsza wizyta w tym kraju. Granicę przejeżdżam bez żadnych problemów, bez cudów z traktowaniem roweru jako pieszego, normalnie przejściem samochodowym. Droga z Przewałki do Grodna dobrej jakości, nieporównywalna ze standardami Ukrainy, nie wiem na ile jest reprezentatywna dla reszty kraju - ale generalnie na tym odcinku Białoruś wygląda zaskakująco dobrze. W ogóle brak śmieci, jest tu bardzo czysto. Nie brakuje drewnianych domków, smaczku dodał też antyczny autobus dla dzieci, pamiętający myślę czasy wczesnego Breżniewa ;). 

Samo Grodno też robi na mnie zdecydowanie dobre wrażenie - miasto wygląda dużo lepiej niż oczekiwałem, ładna starówka, reprezentacyjne place w centrum, ekstra widok znad Niemna na położoną na wzgórzu starówkę. Czasu dziś miałem dużo, bo ze względu na dwie granice dystans był krótszy, więc mogłem sobie dłużej posiedzieć w centrum. Tez ciekawa społeczna obserwacja - podobnie jak w miastach na Ukrainie mnóstwo pięknych dziewczyn, nie bez powodów tyle Rosjanek, Ukrainek czy Białorusinek robi na zachodzie kariery jako modelki, bo ładnych dziewczyn jest tu bardzo dużo, sporo więcej niż się widuje w polskich miastach.

Z Grodna ok. 20km do granicy w Kuźnicy, pod mocny wiatr po odkrytych terenach - i przez granicę, która tyle razy kusiła z tej drugiej strony wracam do Polski ;))

Zdjęcia
Dane wycieczki: DST: 142.80 km AVS: 22.85 km/h ALT: 692 m MAX: 52.20 km/h Temp:17.0 'C
Wtorek, 15 października 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Biała Ruś 4

Poranek najzimniejszy na całym wyjeździe, ledwie koło 5 stopni. Jest też potężna mgła, chwilami widać na 50m, tak że nawet tylną lampkę odpaliłem na wszelki wypadek. Odcinek do Olity ruchliwy, po drodze jest też punkt widokowy na Niemen (ta rzeka bardzo często płynie w kanionie wysokim na 20-30m, więc jest na sporym odcinku bardzo malownicza), ale mgła jest taka, że ledwie widać koniec tarasu widokowego ;). W Olicie już mgły się podnoszą, Niemen widać sporo lepiej. Widać też, że skończyła się ulgowa jazda, przyszedł czas na zapłacenie rachunku za trzy dni dobrego wiatru ;)).

Na Troki jadę nową wersją trasy - i był to bardzo dobry pomysł, po zjechaniu z drogi 129 zaczął się elegancki i mocno widokowy kawałek, szczególnie pojezierze przed Trokami robiło duże wrażenie, że nawet jazda pod solidny wiatr (też dużo chłodniej niż wczoraj) nie irytowała. Samych Troków przedstawiać nie trzeba, to bez dwóch zdań zabytek klasy światowej, byłem tu już nie raz, a zawsze robi na mnie duże wrażenie kapitalnym położeniem. Z Troków skręcam na południe, a następnie na zachód, rozpoczynając powrót w stronę Polski. Jako, że przed sobą miałem tylko małe miasteczka wodę na nocleg musiałem już zatankować aż 40km przed planowanym noclegiem. Końcówka to malownicza droga z Rudiszek, dobrze mi znana z tras na Wilno. Zjeżdżam z niej kawałek za Hanuszyszkami, tutaj czeka mnie długi, 15km odcinek szutru, który kończę już po ciemku; nocleg elegancki, w klasycznym sosnowym lesie z mchem.

Zdjęcia

Dane wycieczki: DST: 187.70 km AVS: 23.27 km/h ALT: 1211 m MAX: 47.90 km/h Temp:12.0 'C
Poniedziałek, 14 października 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Biała Ruś 3

W nocy było zimno, poranek wilgotny, ale mgły szybko opadają zwiastując piękny dzień. Wreszcie jest to czego brakowało przez 2 pierwsze dni - czyli słońce! Teraz można podziwiać wspaniałe barwy jesieni w pełnej krasie. Początek to mocno pagórkowaty rejon Suwalszczyzny, do tego mocno wieje wiatr, a że moja trasa tu mocno kręci to i sporo mnie wywiewa. Ale widoczki są pierwsza klasa, dużo podjazdów pod ostre morenowe wzgórza,w tym i największy podjazd całych Mazur, czyli Góra Rowelska pod Wiżajnami (choć właściwie to Suwalszczyzna już do Mazur się nie zalicza, ale nie ma co być za bardzo drobiazgowym ;)). Ile jest tu górek świadczy najlepiej to, że na 50km nabiłem koło 600m w pionie.

W Wiżajnach kończę suwalską pętelkę i wjeżdżam na Litwę fajną drogą nad jezioro Wisztynieckie. Od Wisztyńca robi się ekstra jazda, jest na tyle ciepło że da się jechać w krótkim rękawku, a mocny wiatr zdecydowanie pomaga. Na drogach, jak to na Litwie pustki. W Kalwarii dłuższy postój, fajnie było posiedzieć w ciepełku, którego przez 2 pierwsze dni wyjazdu brakowało. Do Mariampola nieciekawy odcinek przerzutowy, dalej odbijam na boczne drogi na Preny, gdzie dojeżdżam późnym popołudniem, kawałek za miasteczkiem rozbijam się w lesie na nocleg.

Zdjęcia
Dane wycieczki: DST: 168.20 km AVS: 25.10 km/h ALT: 1251 m MAX: 56.80 km/h Temp:18.0 'C
Niedziela, 13 października 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Biała Ruś 2

Dzisiejszy dzień to taka mazurska klasyka, wiele pięknych dróg w tym rejonie. Na początek przejazd przez Mrągowo, później fajny odcinek krajówką do Rynu, z solidnymi wzgórzami. Bałem się że może tu być ruch, a tymczasem w niedzielę jest zupełnie puściutko. Później elegancki przejazd nad jeziorem Jagodno, następnie nieoczekiwany kawałek szutru do Sterławek. Odcinek w stronę Kętrzyna to jazda pod wiatr, ale cieszy mnie to, bo wiem, że za kilkanaście km zacznie mi sprzyjać. Odwiedzam Wilczy Szaniec, później kapitalny przesmyk na Wielkich Jeziorach w Sztynorcie. Potem kieruję się na Gołdap, tutaj pojechałem inną drogą niż normalnie, zamiast klasycznie szosą wojewódzką to w Boćwince odbiłem na boczną szosę - i to był błąd, droga dziurawa i mniej atrakcyjna od klasycznej wersji, gdzie są fajne podjazdy. 

Końcówka dnia to jazda przez Puszczę Romincką aż po wiadukty w Stańczykach, kawałek dalej rozbijam obozowisko na podmokłej łące

Zdjęcia

Dane wycieczki: DST: 193.90 km AVS: 24.49 km/h ALT: 1373 m MAX: 49.80 km/h Temp:13.0 'C
Sobota, 12 października 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Biała Ruś 1

Rano dojeżdżam pociągiem do Działdowa i ruszam na trasę. Pierwszy cel to Grunwald, na tym odcinku wiatr sporo przeszkadza, ale wiem, że gdy skręcę na wschód stanie się moim sprzymierzeńcem. I tak jest w rzeczywistości, za Grunwaldem jeszcze odcinek na południe, drogami technicznymi wzdłuż S-7, a potem jedzie się już lekko, łatwo i przyjemnie. W miarę zagłębiania się w mazury coraz więcej ładnych widoków, tylko słońca brakuje, bo bez nie kolory jesieni tak ładnie się nie prezentują. Nocuję na skraju lasu, kawałek przed Mrągowem.

Zdjęcia

Dane wycieczki: DST: 146.90 km AVS: 26.55 km/h ALT: 870 m MAX: 45.60 km/h Temp:16.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl