Niedziela, 12 stycznia 2020Kategoria >100km, >200km, Canyon 2020, Wypad
Tour de WOŚP - dzień 3
W niedzielę jest Finał WOŚP, więc i wtedy startuje nasz maraton. Pobudka już o 6, mamy dowiezione śniadanie, przygotowania sprzętu i koło 7.30 jesteśmy w oddalonej o kilka ledwie kroków hali widowiskowej Oaza, gdzie się odbywa kórnicki finał WOŚP. Nasz grupa na pierwszy z 3 przewidzianych dystansów, czyli 110km startuje jako ostatnia o 7.45, mamy w składzie nawet velomobil ;). Pogoda zupełnie odmienna od wczorajszej, wkrótce po starcie wychodzi słońce, drogi są suche, miejscami widać nawet zalodzenia, temperatura koło 0.
Jechało się przyjemnie, tempo sensowne, koło 26-27km/h, sporo lasów. Ale to były miłe złego początki, bo wszystko się zmieniło po zawróceniu na zachód, druga część trasy prowadziła terenami niemal bezleśnymi i tutaj wiatr mocno już masakrował, a odczuwalna temperatura sporo spadła; grupki się szybko porwały. Tak więc na metę wszyscy docierają z dużą ulgą, niby dystans nie tak wielki, ale ta końcówka nieźle przeczesała ludzi.
W bazie, w ciepełku i po zjedzeniu makaronu defetyzm sieje się na całego, ekipa Sanatorium już obmyśla jak tu się wycofać z ostatniego dystansu ;)
Następny w kolejce był dystans 25km, ten miał zupełnie inne oblicze niż 100km, szybko nastąpiło mocne szarpnięcie, sporo ponad 30km/h, kto się utrzymał to czerpał z grupowej jazdy, kto nie to musiał sam walczyć z wiatrem. Ja co prawda dojechałem w tej ostro tnącej grupce, ale widziałem, że parę osób było trochę zdegustowanych takim stylem jazdy.
Natomiast po tym dystansie defetyzm był już na całego, z tych co planowali jechać wszystkie trzy dystanse zostało już bardzo niewielu, razem z Gosią też ulegliśmy, oddaliśmy trackery i odebraliśmy medale. Ale po rozmowie z Achomem, Waldkiem i Pirzu, którzy mocno Gosię zachęcali do dalszej jazdy - ruszyło nas sumienie i jednak ruszyliśmy razem z nimi na trasę ;)). I to była dobra decyzja, bo całkiem fajna to była jazda. tempo już spokojne, wiatr też zmalał, do tego ładny zachód słońca na trasie. Już nocą dojechaliśmy pod podświetlony zamek w Kórniku
Jednym słowem - bardzo udana impreza, świetnie zorganizowana, udało się w ten sposób zebrać ponad 15tys zł na rzecz WOŚP. Po maratonie jeszcze krótki kawałek za Kórnik i rozkładam biwak w lesie za Zaniemyślem.
Zdjęcia
Komentarze
W niedzielę jest Finał WOŚP, więc i wtedy startuje nasz maraton. Pobudka już o 6, mamy dowiezione śniadanie, przygotowania sprzętu i koło 7.30 jesteśmy w oddalonej o kilka ledwie kroków hali widowiskowej Oaza, gdzie się odbywa kórnicki finał WOŚP. Nasz grupa na pierwszy z 3 przewidzianych dystansów, czyli 110km startuje jako ostatnia o 7.45, mamy w składzie nawet velomobil ;). Pogoda zupełnie odmienna od wczorajszej, wkrótce po starcie wychodzi słońce, drogi są suche, miejscami widać nawet zalodzenia, temperatura koło 0.
Jechało się przyjemnie, tempo sensowne, koło 26-27km/h, sporo lasów. Ale to były miłe złego początki, bo wszystko się zmieniło po zawróceniu na zachód, druga część trasy prowadziła terenami niemal bezleśnymi i tutaj wiatr mocno już masakrował, a odczuwalna temperatura sporo spadła; grupki się szybko porwały. Tak więc na metę wszyscy docierają z dużą ulgą, niby dystans nie tak wielki, ale ta końcówka nieźle przeczesała ludzi.
W bazie, w ciepełku i po zjedzeniu makaronu defetyzm sieje się na całego, ekipa Sanatorium już obmyśla jak tu się wycofać z ostatniego dystansu ;)
Następny w kolejce był dystans 25km, ten miał zupełnie inne oblicze niż 100km, szybko nastąpiło mocne szarpnięcie, sporo ponad 30km/h, kto się utrzymał to czerpał z grupowej jazdy, kto nie to musiał sam walczyć z wiatrem. Ja co prawda dojechałem w tej ostro tnącej grupce, ale widziałem, że parę osób było trochę zdegustowanych takim stylem jazdy.
Natomiast po tym dystansie defetyzm był już na całego, z tych co planowali jechać wszystkie trzy dystanse zostało już bardzo niewielu, razem z Gosią też ulegliśmy, oddaliśmy trackery i odebraliśmy medale. Ale po rozmowie z Achomem, Waldkiem i Pirzu, którzy mocno Gosię zachęcali do dalszej jazdy - ruszyło nas sumienie i jednak ruszyliśmy razem z nimi na trasę ;)). I to była dobra decyzja, bo całkiem fajna to była jazda. tempo już spokojne, wiatr też zmalał, do tego ładny zachód słońca na trasie. Już nocą dojechaliśmy pod podświetlony zamek w Kórniku
Jednym słowem - bardzo udana impreza, świetnie zorganizowana, udało się w ten sposób zebrać ponad 15tys zł na rzecz WOŚP. Po maratonie jeszcze krótki kawałek za Kórnik i rozkładam biwak w lesie za Zaniemyślem.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 209.70 km AVS: 25.47 km/h
ALT: 575 m MAX: 41.30 km/h
Temp:3.0 'C
Komentarze
Nie twierdzę, że powinien robić wszystko za darmo. Twierdzę natomiast, że nie ma przejrzystości i jawności w tym temacie, a gwałtowne i emocjonalne reakcje Jurija tylko nakręcają spiralę podejrzeń i nieufności.
mors - 20:04 poniedziałek, 27 stycznia 2020 | linkuj
A czy ja neguję, że dzieciom robi się dobro?
Problem w tym, że dla niektórych Owsienko to taki "świecki święty", nietykalny i niepodlegający krytyce, obojętnie ile by z tego dla siebie przytulił i jak pokrętnie by się wymigiwał od odpowiedzi... mors - 21:28 niedziela, 26 stycznia 2020 | linkuj
Problem w tym, że dla niektórych Owsienko to taki "świecki święty", nietykalny i niepodlegający krytyce, obojętnie ile by z tego dla siebie przytulił i jak pokrętnie by się wymigiwał od odpowiedzi... mors - 21:28 niedziela, 26 stycznia 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!