Środa, 17 kwietnia 2019Kategoria >100km, >200km, Canyon 2019, Wycieczka
Tour de Jabłko
Duża pętla po bardzo rozległych podwarszawskich sadach jabłkowych. Pierwsza długa trasa z moim bratem, wypadło to bardzo dobrze, dla brata to była pierwsza dwusetka w życiu i od razu ze średnią 28km/h, sam musiałem się nieraz pożyłować żeby tempo utrzymać; aż strach myśleć co będzie jak zacznie dużo jeździć ;). Pogodę trafiliśmy doskonałą, na pierwszej części trasy wiatr sprzyjający lub boczno-sprzyjający, a gdy wracaliśmy z Mszczonowa wiatr łaskawie się wyłączył ;).
Zamek w Czersku

Na rynku w Warce

Mój prywatny przystanek ;)

Doliną Pilicy

Modrzewiowa aleja pod Mszczonowem

Canyony dwa ;)):

Duża pętla po bardzo rozległych podwarszawskich sadach jabłkowych. Pierwsza długa trasa z moim bratem, wypadło to bardzo dobrze, dla brata to była pierwsza dwusetka w życiu i od razu ze średnią 28km/h, sam musiałem się nieraz pożyłować żeby tempo utrzymać; aż strach myśleć co będzie jak zacznie dużo jeździć ;). Pogodę trafiliśmy doskonałą, na pierwszej części trasy wiatr sprzyjający lub boczno-sprzyjający, a gdy wracaliśmy z Mszczonowa wiatr łaskawie się wyłączył ;).
Zamek w Czersku

Na rynku w Warce

Mój prywatny przystanek ;)

Doliną Pilicy

Modrzewiowa aleja pod Mszczonowem

Canyony dwa ;)):

Dane wycieczki:
DST: 200.80 km AVS: 28.08 km/h
ALT: 791 m MAX: 54.20 km/h
Temp:19.0 'C
Wtorek, 16 kwietnia 2019Kategoria Canyon 2019, Wycieczka
Szybka pętelka do Cieciszewa, cisnąłem na średnią 30km/h, ale za dużo przeszkadzał wiatr ;))
Dane wycieczki:
DST: 51.40 km AVS: 29.65 km/h
ALT: 143 m MAX: 42.70 km/h
Temp:14.0 'C
Poniedziałek, 15 kwietnia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 14.20 km AVS: 18.93 km/h
ALT: 30 m MAX: 30.90 km/h
Temp:10.0 'C
Niedziela, 14 kwietnia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 13.40 km AVS: 20.10 km/h
ALT: 30 m MAX: 31.30 km/h
Temp:10.0 'C
Sobota, 13 kwietnia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 13.30 km AVS: 19.46 km/h
ALT: 30 m MAX: 29.80 km/h
Temp:2.0 'C
Piątek, 12 kwietnia 2019Kategoria Scott 2019, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 13.90 km AVS: 19.40 km/h
ALT: 30 m MAX: 29.80 km/h
Temp:6.0 'C
Środa, 10 kwietnia 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Roztocze Plus - dzień 6
Rano tradycyjnie zimno, zastanawiałem się jak to będzie przy trawersowaniu Tatr, gdzie trzeba wjechać na ponad 1000m. Dojazd do Tarzańskiej Kotlinki pod wiatr, ale po dojechaniu do stóp Tatr - ucichł jak ręką odjął. Tak więc trasa przez przełęcz Zdziarską (1080m) całkiem przyjemna, tyle że Tatry schowane za chmurami. Zjazd z przełęczy pieruńsko zimny, koło 0 stopni i 50-60km/h )). W Tatrzańskiej Jaworzynie na chwilę przebiło się słońce i ukazał się bajeczny widok ośnieżonych Tatr, szkoda że na tak krótko.

Do Polski wracam przez Łysą Polanę, a na Głodówce, w świetnie kojarzącym się, klimatycznym schronisku (stała meta maratonu Północ-Południe) zatrzymałem się na śniadanie. Ciepła herbata i jajecznica po zimnym przejeździe przez Tatry - to było to czego potrzebowałem do naładowania akumulatorów, ze świeżymi siłami ruszyłem dalej. A trasę do Krakowa miałem bardzo górzystą, niemal same podjazdy, w tym pierwszy raz wjechałem na Czarną Górę zaliczając 16% ścianę w tym miasteczku. Na Podhalu niestety wrócił bardzo zimny wiatr, który towarzyszył mi już do samego Krakowa.

Ogólnie cały wyjazd bardzo udany - dobrze mi się jechało, poprawiłem parę spraw w ustawieniach roweru, dzięki czemu nie było większych problemów z kontuzjami, jedynie drobniejsze sprawy. Pogoda elegancka, sporo słońca, choć też i zimno nad ranem oraz mocny wiatr w górach przez ostatnie dwa dni.
Zdjęcia
Rano tradycyjnie zimno, zastanawiałem się jak to będzie przy trawersowaniu Tatr, gdzie trzeba wjechać na ponad 1000m. Dojazd do Tarzańskiej Kotlinki pod wiatr, ale po dojechaniu do stóp Tatr - ucichł jak ręką odjął. Tak więc trasa przez przełęcz Zdziarską (1080m) całkiem przyjemna, tyle że Tatry schowane za chmurami. Zjazd z przełęczy pieruńsko zimny, koło 0 stopni i 50-60km/h )). W Tatrzańskiej Jaworzynie na chwilę przebiło się słońce i ukazał się bajeczny widok ośnieżonych Tatr, szkoda że na tak krótko.

Do Polski wracam przez Łysą Polanę, a na Głodówce, w świetnie kojarzącym się, klimatycznym schronisku (stała meta maratonu Północ-Południe) zatrzymałem się na śniadanie. Ciepła herbata i jajecznica po zimnym przejeździe przez Tatry - to było to czego potrzebowałem do naładowania akumulatorów, ze świeżymi siłami ruszyłem dalej. A trasę do Krakowa miałem bardzo górzystą, niemal same podjazdy, w tym pierwszy raz wjechałem na Czarną Górę zaliczając 16% ścianę w tym miasteczku. Na Podhalu niestety wrócił bardzo zimny wiatr, który towarzyszył mi już do samego Krakowa.

Ogólnie cały wyjazd bardzo udany - dobrze mi się jechało, poprawiłem parę spraw w ustawieniach roweru, dzięki czemu nie było większych problemów z kontuzjami, jedynie drobniejsze sprawy. Pogoda elegancka, sporo słońca, choć też i zimno nad ranem oraz mocny wiatr w górach przez ostatnie dwa dni.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 178.90 km AVS: 21.21 km/h
ALT: 2464 m MAX: 64.80 km/h
Temp:7.0 'C
Wtorek, 9 kwietnia 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Roztocze Plus - dzień 5
Przyjechałem już nocą - a startuję jeszcze przed świtem ;)). Podobnie jak wczoraj zimny
poranek, ledwie 3 stopnie, ale po 40-50km jest już ciepło.

Pierwsza część trasy trochę łatwiejsza, więcej płaskiego, dopiero przed Margecanami czeka mnie długi podjazd, koło 300m w pionie, na początku którego robię sobie długi postój. Tak było przyjemnie posiedzieć w ciepełku, że przebimbałem tam aż 1,5h ;). Podjazd solidny, także zjazd bardzo szybki, prędkość rzadko poniżej 50km/h spadała. pogoda niestety się psuje, nie to żeby padać miało, ale pojawił się bardzo nieprzyjemny wiatr, głównie z północy, wiatr strasznie zimny. Niby temperatura powietrza była 19-20 stopni, ale z tym wiatrem było dobre 10 stopni mniej, bardzo to przeszkadzało. A druga część mojej dzisiejszej trasy najeżona jest podjazdami jak dobra kasza skwarkami, co rusz 100-150m do góry i z powrotem zjazd. Zastanawiałem się czy nie jechać dookoła Tatr, ale odpuściłem, bo za dużo czasu na postoje straciłem, zresztą gdy dojechałem pod Tatry, okazało się, że te skryły się za chmurami. Końcówka to walka z czołowym, strasznie zimnym wiatrem na drodze do Keżmaroku, ten mnie trochę rozczarował. Mają tam piękne stare miasto, ale tak było pozastawiane wszelakimi budami z tandetą oraz samochodami - że połowę uroku to traciło, nie sposób było zrobić sensownego zdjęcia. Miejscówka za to znowu elegancka, kawałek za Keżmarokiem, w takim szerokim wąwozie,
Zdjęcia
Przyjechałem już nocą - a startuję jeszcze przed świtem ;)). Podobnie jak wczoraj zimny
poranek, ledwie 3 stopnie, ale po 40-50km jest już ciepło.

Pierwsza część trasy trochę łatwiejsza, więcej płaskiego, dopiero przed Margecanami czeka mnie długi podjazd, koło 300m w pionie, na początku którego robię sobie długi postój. Tak było przyjemnie posiedzieć w ciepełku, że przebimbałem tam aż 1,5h ;). Podjazd solidny, także zjazd bardzo szybki, prędkość rzadko poniżej 50km/h spadała. pogoda niestety się psuje, nie to żeby padać miało, ale pojawił się bardzo nieprzyjemny wiatr, głównie z północy, wiatr strasznie zimny. Niby temperatura powietrza była 19-20 stopni, ale z tym wiatrem było dobre 10 stopni mniej, bardzo to przeszkadzało. A druga część mojej dzisiejszej trasy najeżona jest podjazdami jak dobra kasza skwarkami, co rusz 100-150m do góry i z powrotem zjazd. Zastanawiałem się czy nie jechać dookoła Tatr, ale odpuściłem, bo za dużo czasu na postoje straciłem, zresztą gdy dojechałem pod Tatry, okazało się, że te skryły się za chmurami. Końcówka to walka z czołowym, strasznie zimnym wiatrem na drodze do Keżmaroku, ten mnie trochę rozczarował. Mają tam piękne stare miasto, ale tak było pozastawiane wszelakimi budami z tandetą oraz samochodami - że połowę uroku to traciło, nie sposób było zrobić sensownego zdjęcia. Miejscówka za to znowu elegancka, kawałek za Keżmarokiem, w takim szerokim wąwozie,
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 195.70 km AVS: 21.23 km/h
ALT: 2413 m MAX: 67.00 km/h
Temp:14.0 'C
Poniedziałek, 8 kwietnia 2019Kategoria >100km, >200km, Canyon 2019, Wypad
Roztocze Plus - dzień 4
Rano zimno, ledwie 2-3 stopnie, namiot cały mokry, bo była duża rosa. Ale prognozy zapowiadały
ciepły dzień, więc wiedziałem, że będzie lepiej.

Od Sambora jest już dobra droga, a za Starym Samborem znacznie maleje ruch, wjeżdżam w Karpaty.
Droga na przełęcz Użocką to chyba najładniejsza szosa Ukrainy, na długich odcinkach piękne widoki,
na trasie puściuteńko, dobry asfalt - jedzie się więc kapitalnie, przy tym sporo dobrych wspomnień ;).

Po drugiej stronie przełęczy już standard ukraiński, czyli masa dziur, ale przeszło to dość
bezboleśnie, żadnych awarii. Druga strona przełęczy to nie tylko gorsza droga, ale też gorsze
widoki, od strony południowej już nie jest tak atrakcyjnie jak od północy, ale dzięki dużemu
przewyższeniu szybko to zlatuje. Na przejściu w Ubli przekraczam słowacką granicę, dziś miałem
bardzo wymagający dzień, więc i po słowackiej stronie czekało mnie prawie 100km mocno
pagórkowatych dróg. Końcówka już nocna, ale pomimo tego miejscówka noclegowa trafiła się
elegancka, tuż przy malutkiej kapliczce na wzgórzu.
Zdjęcia
Rano zimno, ledwie 2-3 stopnie, namiot cały mokry, bo była duża rosa. Ale prognozy zapowiadały
ciepły dzień, więc wiedziałem, że będzie lepiej.

Od Sambora jest już dobra droga, a za Starym Samborem znacznie maleje ruch, wjeżdżam w Karpaty.
Droga na przełęcz Użocką to chyba najładniejsza szosa Ukrainy, na długich odcinkach piękne widoki,
na trasie puściuteńko, dobry asfalt - jedzie się więc kapitalnie, przy tym sporo dobrych wspomnień ;).

Po drugiej stronie przełęczy już standard ukraiński, czyli masa dziur, ale przeszło to dość
bezboleśnie, żadnych awarii. Druga strona przełęczy to nie tylko gorsza droga, ale też gorsze
widoki, od strony południowej już nie jest tak atrakcyjnie jak od północy, ale dzięki dużemu
przewyższeniu szybko to zlatuje. Na przejściu w Ubli przekraczam słowacką granicę, dziś miałem
bardzo wymagający dzień, więc i po słowackiej stronie czekało mnie prawie 100km mocno
pagórkowatych dróg. Końcówka już nocna, ale pomimo tego miejscówka noclegowa trafiła się
elegancka, tuż przy malutkiej kapliczce na wzgórzu.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 245.80 km AVS: 23.15 km/h
ALT: 2511 m MAX: 66.50 km/h
Temp:16.0 'C
Niedziela, 7 kwietnia 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Roztocze Plus - dzień 3
Rano ruszam na południe, pogoda już nie taka dobra jak ostatnie dwa dni, chłodniej i mniej
słońca. Ale jedzie się bardzo sprawnie, odwiedzam m.in. Szumy nad Tanwią. Na drogach totalne
pustki, samochód spotkam raz na 5-10 min. Tereny urokliwe - najpierw Roztocze, później
przygraniczny rejon Wielkich Oczu, następnie równina Sanu przed Medyką.

Na granicy "zrobili mi dzień" Ukraińcy, którzy rowerami przewozili wielkie opony samochodowe, na każdym po 4 takie ogromne opony, sporo większe niż do zwykłych osobówek :)). Po to właśnie się jeździ na Ukrainę, tego się nigdzie poza Wschodem już nie spotka. Widać było, że nawet celniczce zaimponowali swoim pomysłem (a zaimponować komuś kto na tym przejściu pracuje cały czas - to niełatwa sztuka); mimo, że zapchali na całą szerokość bramki do przejścia to coś tam tylko lekko pokwękała, że to nie przejście towarowe, ale pod nosem się uśmiechała ;).

Tak więc na Ukrainę wjeżdżam w dobrym humorze, jazda przyjemna, wyszło słońce. Do Mościsk dobra
szosa, tam skręcam na Sambor, gdzie już jest gorzej, ale do przeżycia. Ze sklepami na Ukrainie
pełen wypas - mimo niedzieli nawet w malutkich wiochach są sklepy czynne do 20, podczas gdy w
Polsce był wielki problem, bo była niehandlowa niedziela. Nocuję kawałek przed Samborem.
Zdjęcia
Rano ruszam na południe, pogoda już nie taka dobra jak ostatnie dwa dni, chłodniej i mniej
słońca. Ale jedzie się bardzo sprawnie, odwiedzam m.in. Szumy nad Tanwią. Na drogach totalne
pustki, samochód spotkam raz na 5-10 min. Tereny urokliwe - najpierw Roztocze, później
przygraniczny rejon Wielkich Oczu, następnie równina Sanu przed Medyką.

Na granicy "zrobili mi dzień" Ukraińcy, którzy rowerami przewozili wielkie opony samochodowe, na każdym po 4 takie ogromne opony, sporo większe niż do zwykłych osobówek :)). Po to właśnie się jeździ na Ukrainę, tego się nigdzie poza Wschodem już nie spotka. Widać było, że nawet celniczce zaimponowali swoim pomysłem (a zaimponować komuś kto na tym przejściu pracuje cały czas - to niełatwa sztuka); mimo, że zapchali na całą szerokość bramki do przejścia to coś tam tylko lekko pokwękała, że to nie przejście towarowe, ale pod nosem się uśmiechała ;).

Tak więc na Ukrainę wjeżdżam w dobrym humorze, jazda przyjemna, wyszło słońce. Do Mościsk dobra
szosa, tam skręcam na Sambor, gdzie już jest gorzej, ale do przeżycia. Ze sklepami na Ukrainie
pełen wypas - mimo niedzieli nawet w malutkich wiochach są sklepy czynne do 20, podczas gdy w
Polsce był wielki problem, bo była niehandlowa niedziela. Nocuję kawałek przed Samborem.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 180.00 km AVS: 25.71 km/h
ALT: 998 m MAX: 54.00 km/h
Temp:14.0 'C

