Wpisy archiwalne w kategorii
Wypad
Dystans całkowity: | 81420.54 km (w terenie 333.00 km; 0.41%) |
Czas w ruchu: | 3572:53 |
Średnia prędkość: | 22.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.80 km/h |
Suma podjazdów: | 606506 m |
Suma kalorii: | 101309 kcal |
Liczba aktywności: | 475 |
Średnio na aktywność: | 171.41 km i 7h 31m |
Więcej statystyk |
Sobota, 24 kwietnia 2021Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon 2021, Wypad
Wiosna w Tatrach - dzień 1
Wiosna w tym roku nie rozpieszcza, jak niedawno przeczytałem mamy najzimniejszy od 24 lat kwiecień ;). Ale, że normalnie to miesiąc w którym rowerowa aktywność eksploduje po zimowych ograniczeniach - pomimo marnych warunków ochota do jazdy jest duża. Umawiamy się więc z Gosią na intensywny wyjazd w góry, przez cały tydzień obserwując coraz mocniej pogarszające się prognozy, z solidnymi opadami śniegu w Zakopanem włącznie ;). Gdybym miał jechać samemu to pewnie bym odpuścił, ale jadąc we dwójkę zawsze łatwiej jest przetrwać złe warunki - więc decydujemy się zaryzykować.
Startujemy ok. 11.30 w sobotę, pogoda niezła, jest słonecznie, ale i wietrznie. Początek to nieprzyjemny wyjazd z warszawskiej aglomeracji, dopiero po 15-20km ruch się uspokaja. Pierwsza część trasy to mnóstwo sadów jabłkowych na trasie, w końcu Grójec to stolica polskiego jabłka ;)
Pogoda zmienna, a to słonecznie, a to straszy deszczem, do tego wiatr wyraźnie przeszkadza; szczególnie na odcinku do Nowego Miasta, gdzie droga bardziej odbija na zachód dał nam popalić. W Nowym Mieście ubieramy się więc cieplej, pod tym kątem byliśmy dobrze przygotowani, ubrań zabraliśmy tyle, że i na mrozie dalibyśmy radę :)). Na długich trasach fajne jest to jak można obserwować zmiany krajobrazu, powoli kończą się mazowieckie równiny, za Drzewicą wjeżdżamy na Wzgórza Koneckie, a w samych Końskich odpoczywamy na Orlenie.
Mieliśmy obawy jak to będzie z tymi stacjami w związku z ograniczeniami, bo konieczność odpoczywania na zimnie w temperaturach poniżej 5 stopni to byłby duży problem w czasie nocnej jazdy. Ale okazuje się, że jest bardzo OK, obsługa się nie czepia i można skorzystać z wygodnych kanap, przy których nawet są kable do ładowania elektroniki. Hitem trasy są Konkret Burgery, które braliśmy chyba na każdym postoju :). Za Radoszycami powoli zaczyna zmierzchać, temperatura spada do poziomu mniej więcej 2-3 stopnie, na drogach ruch jest symboliczny, więc nocna jazda idzie sprawnie, kolejny postój mamy na Orlenie w Koniecpolu po ok. 210km. Wyjeżdżając z miasta to jak wiele już ujechaliśmy dobrze widać po szerokości Pilicy, dużo węższej niż ta którą przekraczaliśmy w Nowym Mieście:
Za Koniecpolem kończy się płaski odcinek trasy, wjeżdżamy na Jurę, a to oznacza konkretne podjazdy. Ale jazda idzie sprawnie, pokonujemy kolejne górki, jadąc trasą przez Pradła i Pilicę, by na kolejny postój dotrzeć do Olkusza, jakżeby inaczej - oczywiście na Orlenie :)). Tutaj Gosia musiała się trochę zdrzemnąć, gdy ruszamy dalej są już pierwsze przejaśnienia, a to zawsze zwiększa motywację. Przebijamy się przez dolinki podkrakowskie z kilkoma solidnymi podjazdami i zjeżdżamy nad Wisłę, którą pokonujemy tamą w Łączanach.
Za Wisłą krótki kawałek płaskiego i wjeżdżamy w Pogórze Wielickie, które mocno daje w kość ostrymi podjazdami, szczególnie ścianka w Witanowicach zapada w pamięć
Po przejechaniu pasma pogórzy okrążamy Zalew Zembrzycki i odpoczywamy na Orlenie pod Suchą, tym razem już na powietrzu, bo tutaj obsługa już kwękała, ale już było cieplej niż w nocy, a mieliśmy ze sobą grube kurtki na postój. Za Suchą wjeżdżamy na krajówkę do Jordanowa, która robi zdecydowanie mniej przewyższeń niż boczne drogi w okolicy, z początku jedzie się nieprzyjemnie, bo ruch jest spory, ale kawałek za Makowem się to uspokaja. W Jordanowie Gosię już mocno muli, więc robimy postój na szybką drzemkę, 20m od krajówki, a Gosia bez problemu usypia :))
Za Jordanowem zaczynają się już solidne góry, m.in. długi podjazd na Harkabuz, ponad 300m w pionie. Za podjazdem mocne rozczarowanie, powinno być widać Tatry, a tymczasem całe skrywają się w chmurach. Podjazd do Kir ciągnie się nieskończoność, to bardzo długi, ze 20km podjazd z niewielkim nachyleniem, na którym wiatr mamy oczywiście w twarz, więc ciągną się te kilometry i ciągną. Ale pod koniec jest nagroda za włożony trud, pierwsze tatrzańskie szczyty wyłaniają się zza chmur, jest też symbol wiosny, czyli śliczne krokusy
Nocujemy na kwaterze w Kościelisku, pomimo wymagających warunków na trasie daliśmy radę przejechać cały dystans, duże brawa dla Gosi, która w tym sezonie jeszcze więcej jak 160km nie przejechała, a tu czekał ją od razu skok na głęboką wodę, ponad 400km z mocno górską końcówką
Zdjęcia z wyjazdu
Wiosna w tym roku nie rozpieszcza, jak niedawno przeczytałem mamy najzimniejszy od 24 lat kwiecień ;). Ale, że normalnie to miesiąc w którym rowerowa aktywność eksploduje po zimowych ograniczeniach - pomimo marnych warunków ochota do jazdy jest duża. Umawiamy się więc z Gosią na intensywny wyjazd w góry, przez cały tydzień obserwując coraz mocniej pogarszające się prognozy, z solidnymi opadami śniegu w Zakopanem włącznie ;). Gdybym miał jechać samemu to pewnie bym odpuścił, ale jadąc we dwójkę zawsze łatwiej jest przetrwać złe warunki - więc decydujemy się zaryzykować.
Startujemy ok. 11.30 w sobotę, pogoda niezła, jest słonecznie, ale i wietrznie. Początek to nieprzyjemny wyjazd z warszawskiej aglomeracji, dopiero po 15-20km ruch się uspokaja. Pierwsza część trasy to mnóstwo sadów jabłkowych na trasie, w końcu Grójec to stolica polskiego jabłka ;)
Pogoda zmienna, a to słonecznie, a to straszy deszczem, do tego wiatr wyraźnie przeszkadza; szczególnie na odcinku do Nowego Miasta, gdzie droga bardziej odbija na zachód dał nam popalić. W Nowym Mieście ubieramy się więc cieplej, pod tym kątem byliśmy dobrze przygotowani, ubrań zabraliśmy tyle, że i na mrozie dalibyśmy radę :)). Na długich trasach fajne jest to jak można obserwować zmiany krajobrazu, powoli kończą się mazowieckie równiny, za Drzewicą wjeżdżamy na Wzgórza Koneckie, a w samych Końskich odpoczywamy na Orlenie.
Mieliśmy obawy jak to będzie z tymi stacjami w związku z ograniczeniami, bo konieczność odpoczywania na zimnie w temperaturach poniżej 5 stopni to byłby duży problem w czasie nocnej jazdy. Ale okazuje się, że jest bardzo OK, obsługa się nie czepia i można skorzystać z wygodnych kanap, przy których nawet są kable do ładowania elektroniki. Hitem trasy są Konkret Burgery, które braliśmy chyba na każdym postoju :). Za Radoszycami powoli zaczyna zmierzchać, temperatura spada do poziomu mniej więcej 2-3 stopnie, na drogach ruch jest symboliczny, więc nocna jazda idzie sprawnie, kolejny postój mamy na Orlenie w Koniecpolu po ok. 210km. Wyjeżdżając z miasta to jak wiele już ujechaliśmy dobrze widać po szerokości Pilicy, dużo węższej niż ta którą przekraczaliśmy w Nowym Mieście:
Za Koniecpolem kończy się płaski odcinek trasy, wjeżdżamy na Jurę, a to oznacza konkretne podjazdy. Ale jazda idzie sprawnie, pokonujemy kolejne górki, jadąc trasą przez Pradła i Pilicę, by na kolejny postój dotrzeć do Olkusza, jakżeby inaczej - oczywiście na Orlenie :)). Tutaj Gosia musiała się trochę zdrzemnąć, gdy ruszamy dalej są już pierwsze przejaśnienia, a to zawsze zwiększa motywację. Przebijamy się przez dolinki podkrakowskie z kilkoma solidnymi podjazdami i zjeżdżamy nad Wisłę, którą pokonujemy tamą w Łączanach.
Za Wisłą krótki kawałek płaskiego i wjeżdżamy w Pogórze Wielickie, które mocno daje w kość ostrymi podjazdami, szczególnie ścianka w Witanowicach zapada w pamięć
Po przejechaniu pasma pogórzy okrążamy Zalew Zembrzycki i odpoczywamy na Orlenie pod Suchą, tym razem już na powietrzu, bo tutaj obsługa już kwękała, ale już było cieplej niż w nocy, a mieliśmy ze sobą grube kurtki na postój. Za Suchą wjeżdżamy na krajówkę do Jordanowa, która robi zdecydowanie mniej przewyższeń niż boczne drogi w okolicy, z początku jedzie się nieprzyjemnie, bo ruch jest spory, ale kawałek za Makowem się to uspokaja. W Jordanowie Gosię już mocno muli, więc robimy postój na szybką drzemkę, 20m od krajówki, a Gosia bez problemu usypia :))
Za Jordanowem zaczynają się już solidne góry, m.in. długi podjazd na Harkabuz, ponad 300m w pionie. Za podjazdem mocne rozczarowanie, powinno być widać Tatry, a tymczasem całe skrywają się w chmurach. Podjazd do Kir ciągnie się nieskończoność, to bardzo długi, ze 20km podjazd z niewielkim nachyleniem, na którym wiatr mamy oczywiście w twarz, więc ciągną się te kilometry i ciągną. Ale pod koniec jest nagroda za włożony trud, pierwsze tatrzańskie szczyty wyłaniają się zza chmur, jest też symbol wiosny, czyli śliczne krokusy
Nocujemy na kwaterze w Kościelisku, pomimo wymagających warunków na trasie daliśmy radę przejechać cały dystans, duże brawa dla Gosi, która w tym sezonie jeszcze więcej jak 160km nie przejechała, a tu czekał ją od razu skok na głęboką wodę, ponad 400km z mocno górską końcówką
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 437.80 km AVS: 20.85 km/h
ALT: 4155 m MAX: 59.60 km/h
Temp:6.0 'C
Wtorek, 27 października 2020Kategoria >100km, Canyon 2020, Wypad
Pogórza 4
Pierwsza część dzisiejszego dnia to przejazd przez Beskid Wyspowy, trasa mordercza, nachylenia jeszcze cięższe niż wczoraj na pogórzach, kilka odcinków z sekcjami powyżej 15%. Ale poranne widoki wynagradzają trudy jazdy z nawiązką. Przejeżdżam też przez "polską Italię", czyli rozległe sady pod Łąckiem, do złudzenia przypominające włoskie winnice na górskich zboczach. Ma ten rejon mnóstwo klimatu, są tu wąziutkie dróżki z minimalnym ruchem (większość z doskonałym asfaltem) dodające jeździ wiele klimatu.
Druga część dnia to przejazd do Nowego Targu Velo Dunajec, szlak wykonany bardzo porządnie, sporo ciekawszy od analogicznej Wiślanej Trasy Rowerowej - bo i okolica dużo ładniejsza. Ale bardzo mało brakowało do poważnego wypadku, na sekcji szlaku z dużą ilością zakrętów nagle tuż przed nosem wypada mi dwóch jadących obok siebie ze sporą prędkością szosowców, centymetrów tylko brakowało do zderzenia, którego cudem uniknąłem, niestety nie brakuje rowerzystów jeżdżących bez głowy.
Z Nowego Targu wracam na Kraków, chciałem odbić na Skawinę by wylecieć na Trasę Tyniecką, ale jako że moje plany zakładały jazdę przez Słowację (z czego musiałem zrezygnować bo wprowadzili tam ograniczenia covidowe) to nie miałem sensownego śladu i skorzystałem ze śladu znajomego. A to okazało się niezłą wpadką, wrąbałem się na jakąś górską drogę z kamulcami, musiałem długi kawał sprowadzać rower i to już po zmierzchu. A i czasu na to dużo poleciało, więc by wyrobić się na pociąg do Krakowa pojechałem już zakopianką, nabita samochodami strasznie, ale mimo wszystko lubię tę drogę ;).
Zdjęcia
Pierwsza część dzisiejszego dnia to przejazd przez Beskid Wyspowy, trasa mordercza, nachylenia jeszcze cięższe niż wczoraj na pogórzach, kilka odcinków z sekcjami powyżej 15%. Ale poranne widoki wynagradzają trudy jazdy z nawiązką. Przejeżdżam też przez "polską Italię", czyli rozległe sady pod Łąckiem, do złudzenia przypominające włoskie winnice na górskich zboczach. Ma ten rejon mnóstwo klimatu, są tu wąziutkie dróżki z minimalnym ruchem (większość z doskonałym asfaltem) dodające jeździ wiele klimatu.
Druga część dnia to przejazd do Nowego Targu Velo Dunajec, szlak wykonany bardzo porządnie, sporo ciekawszy od analogicznej Wiślanej Trasy Rowerowej - bo i okolica dużo ładniejsza. Ale bardzo mało brakowało do poważnego wypadku, na sekcji szlaku z dużą ilością zakrętów nagle tuż przed nosem wypada mi dwóch jadących obok siebie ze sporą prędkością szosowców, centymetrów tylko brakowało do zderzenia, którego cudem uniknąłem, niestety nie brakuje rowerzystów jeżdżących bez głowy.
Z Nowego Targu wracam na Kraków, chciałem odbić na Skawinę by wylecieć na Trasę Tyniecką, ale jako że moje plany zakładały jazdę przez Słowację (z czego musiałem zrezygnować bo wprowadzili tam ograniczenia covidowe) to nie miałem sensownego śladu i skorzystałem ze śladu znajomego. A to okazało się niezłą wpadką, wrąbałem się na jakąś górską drogę z kamulcami, musiałem długi kawał sprowadzać rower i to już po zmierzchu. A i czasu na to dużo poleciało, więc by wyrobić się na pociąg do Krakowa pojechałem już zakopianką, nabita samochodami strasznie, ale mimo wszystko lubię tę drogę ;).
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 177.60 km AVS: 20.03 km/h
ALT: 2778 m MAX: 62.70 km/h
Temp:13.0 'C
Poniedziałek, 26 października 2020Kategoria >100km, Canyon 2020, Wypad
Pogórza 3
Dzisiaj wreszcie jest zapowiadana dobra pogoda, choć drogi długo schną, dopiero po niemal 100km robi się wreszcie sucho. Ale słońce jest od rana, co daje jesiennym pejzażom masę uroku. Jazda pogórzami mocno daje w kość, tutaj praktycznie nie ma płaskiego, ze zjazdu od razu się wpada w podjazd kończący się kolejny zjazdem ;). Do tego niemal każda ścianka ma sekcję 10%+, więc trzeba się nieźle napracować. Ale widoki Pogórza Ciężkowickiego z nawiązką wynagradzają trudy. Druga część dnia to przejazd nad jeziorem Rożnowskim, z którego przerzucam się pod Limanową, już nocą zaliczając większą część przełęczy pod Ostrą. Nocuję trochę przed szczytem, niełatwo było po ciemku znaleźć dogodną miejscówkę, bo wszędzie były ostre zbocza, śpię na sporej pochyłości.
Zdjęcia
Dzisiaj wreszcie jest zapowiadana dobra pogoda, choć drogi długo schną, dopiero po niemal 100km robi się wreszcie sucho. Ale słońce jest od rana, co daje jesiennym pejzażom masę uroku. Jazda pogórzami mocno daje w kość, tutaj praktycznie nie ma płaskiego, ze zjazdu od razu się wpada w podjazd kończący się kolejny zjazdem ;). Do tego niemal każda ścianka ma sekcję 10%+, więc trzeba się nieźle napracować. Ale widoki Pogórza Ciężkowickiego z nawiązką wynagradzają trudy. Druga część dnia to przejazd nad jeziorem Rożnowskim, z którego przerzucam się pod Limanową, już nocą zaliczając większą część przełęczy pod Ostrą. Nocuję trochę przed szczytem, niełatwo było po ciemku znaleźć dogodną miejscówkę, bo wszędzie były ostre zbocza, śpię na sporej pochyłości.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 176.20 km AVS: 19.65 km/h
ALT: 2768 m MAX: 71.80 km/h
Temp:13.0 'C
Niedziela, 25 października 2020Kategoria >100km, >200km, Canyon 2020, Wypad
Pogórza 2
Rano wita mnie bardzo gęsta mgła, liczyłem że to z czasem opadnie, a tymczasem utrzymywały się dobre 70km. Pierwsza część trasy to zupełnie puste drogi Roztocza, ruch praktycznie zerowy (to jest wielki atut Ściany Wschodniej). Przed Jarosławiem pogoda zaczęła sie poprawiać, ale wystarczyło wjechać w pogórza za miasta, by zanurkować w chmurach i ciągłej mżawce, od czasu do czasu przechodzącej w solidniejsze opady. Coś ta zapowiadana poprawa pogody nie bardzo się pojawiła, do tego cały dzień z temperaturą poniżej 10 stopni; ale jazda po górach zawsze ma sporo uroku. Nocuję kawałek za Wielopolem Skrzyńskim.
Zdjęcia
Rano wita mnie bardzo gęsta mgła, liczyłem że to z czasem opadnie, a tymczasem utrzymywały się dobre 70km. Pierwsza część trasy to zupełnie puste drogi Roztocza, ruch praktycznie zerowy (to jest wielki atut Ściany Wschodniej). Przed Jarosławiem pogoda zaczęła sie poprawiać, ale wystarczyło wjechać w pogórza za miasta, by zanurkować w chmurach i ciągłej mżawce, od czasu do czasu przechodzącej w solidniejsze opady. Coś ta zapowiadana poprawa pogody nie bardzo się pojawiła, do tego cały dzień z temperaturą poniżej 10 stopni; ale jazda po górach zawsze ma sporo uroku. Nocuję kawałek za Wielopolem Skrzyńskim.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 205.60 km AVS: 22.63 km/h
ALT: 1914 m MAX: 71.30 km/h
Temp:9.0 'C
Sobota, 24 października 2020Kategoria >100km, Canyon 2020, Wypad
Pogórza 1
Pierwszy dzień wyjazdu w pogórza, startuję z Dęblina, niestety wita mnie padający deszcz, który trzyma aż do Kazimierza. Później już coraz lepiej, choć mokre drogi utrzymują się przez większość dnia. Ale jazda całkiem OK, dużo pustych dróg, dobry wiatr, nocuję niecałe 10km od bazy Zlotu w Górecku.
Zdjęcia
Pierwszy dzień wyjazdu w pogórza, startuję z Dęblina, niestety wita mnie padający deszcz, który trzyma aż do Kazimierza. Później już coraz lepiej, choć mokre drogi utrzymują się przez większość dnia. Ale jazda całkiem OK, dużo pustych dróg, dobry wiatr, nocuję niecałe 10km od bazy Zlotu w Górecku.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 169.50 km AVS: 25.17 km/h
ALT: 877 m MAX: 44.80 km/h
Temp:11.0 'C
Niedziela, 11 października 2020Kategoria >100km, >200km, Canyon 2020, Wypad
W niedzielę niestety zupełnie zepsuły się warunki - było zimno i mokro. Do tego trasa do Terespola wymagała jazdy pod wiatr. Jednym słowem dzień z gatunku wykuwania kolarskiego charakteru ;)). Tereny ciekawe, za Zamościem solidne górki w rejonie Skierbieszowa, później puste drogi ściany wschodniej, szkoda tylko, że w takich warunkach nie cieszyło to tak jak powinno.
Zdjęcia ze Zlotu
Zdjęcia ze Zlotu
Dane wycieczki:
DST: 210.30 km AVS: 23.37 km/h
ALT: 1086 m MAX: 48.90 km/h
Temp:9.0 'C
Piątek, 9 października 2020Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon 2020, Wypad
Dojazd na Zlot
Razem z Markiem Dembowskim i Zbyszkiem ruszyliśmy z Jury (ja jeszcze dołożyłem kawałek z Częstochowy); Zbyszek niestety musiał zrezygnować z powodu problemów żołądkowych, które go tego dnia męczyły. Zimna noc dała nieźle w kość, ale w optymalnym momencie trafiła się całodobowa stacja w Chmielniku. Później bardzo przyjemna trasa po świętokrzyskich pagóreczkach aż do Sandomierza i końcowe 100km na Roztocze; razem z Jury lekko ponad 300km; na końcówce wyskoczył nam naprzeciw Transatlantyk.
Zdjęcia ze Zlotu
Razem z Markiem Dembowskim i Zbyszkiem ruszyliśmy z Jury (ja jeszcze dołożyłem kawałek z Częstochowy); Zbyszek niestety musiał zrezygnować z powodu problemów żołądkowych, które go tego dnia męczyły. Zimna noc dała nieźle w kość, ale w optymalnym momencie trafiła się całodobowa stacja w Chmielniku. Później bardzo przyjemna trasa po świętokrzyskich pagóreczkach aż do Sandomierza i końcowe 100km na Roztocze; razem z Jury lekko ponad 300km; na końcówce wyskoczył nam naprzeciw Transatlantyk.
Zdjęcia ze Zlotu
Dane wycieczki:
DST: 370.00 km AVS: 22.09 km/h
ALT: 2320 m MAX: 61.50 km/h
Temp:10.0 'C
Środa, 16 września 2020Kategoria >100km, Canyon 2020, Wypad
Powrót z Głodówki do Krakowa. Ładna trasa bocznymi drogami, dopiero końcówka od Myślenic już mniej przyjemna
Dane wycieczki:
DST: 125.80 km AVS: 25.16 km/h
ALT: 1110 m MAX: 64.00 km/h
Temp:27.0 'C
Wtorek, 25 sierpnia 2020Kategoria >100km, Canyon 2020, Wypad
Powrót z BBT, ładna trasa przez Pogórze Przemyskie
Dane wycieczki:
DST: 109.00 km AVS: 22.40 km/h
ALT: 1180 m MAX: 65.00 km/h
Temp:18.0 'C
Niedziela, 26 lipca 2020Kategoria Canyon 2020, Wypad
Z Ujsół na stację kolejową w Rajczy
Dane wycieczki:
DST: 4.80 km AVS: 24.00 km/h
ALT: 3 m MAX: 36.50 km/h
Temp:31.0 'C