Wpisy archiwalne w kategorii
Wypad
Dystans całkowity: | 81420.54 km (w terenie 333.00 km; 0.41%) |
Czas w ruchu: | 3572:53 |
Średnia prędkość: | 22.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.80 km/h |
Suma podjazdów: | 606506 m |
Suma kalorii: | 101309 kcal |
Liczba aktywności: | 475 |
Średnio na aktywność: | 171.41 km i 7h 31m |
Więcej statystyk |
Sobota, 13 stycznia 2024Kategoria >100km, >200km, >300km, Wypad, Canyon 2024
MPP Winter dla WOŚP - część 2
Razem z Tadkiem postanowiliśmy w Łowiczu dołączyć do bardzo zacnej inicjatywy organizatorów z Koła Ultra i Race Through Poland - czyli zimowego przejazdu trasą MPP, którego celem była zbiórka pieniędzy na WOŚP. Oprócz zbiórki pieniędzy było również mocno sportowe założenie przejazdu, czyli zmieszczenie się limicie czasowym MPP - 72h. W lato nie jesteś to jakieś wielkie wyzwanie, ale jazda tego samego zimą to już zupełnie inna bajka. Z Helu wyruszyła czwórka mocnych i doświadczonych zawodników ultra - Joanna Rumińska-Pietrzyk, Jędrzej Gąsiorowski, Paweł Puławski i Maciek Kordas. Zgodnie z planem udało im się przez pierwszą dobę dojechać do Łowicza (500km), gdzie mielili zaplanowany dłuższy 8h nocleg i o 2 w nocy planowali wrócić na trasę.
My z Tadkiem dojechaliśmy ostatnim pociągiem do Łowicza o północy (w Łowiczu byliśmy jedynymi pasażerami), tu na 2h pojechaliśmy do Marcina Podrażki i przed 2 pojechaliśmy do ekipy jadącej MPP, Marcin towarzyszył nam do rejonu Skierniewic, a my z Tadkiem planowaliśmy zrobić z ekipą setkę do Opoczna. Pierwsze kilometry prowadziły dość bocznymi drogami, na których nie brakowało śniegu i lodu, tak więc trzeba było jechać dość ostrożnie. Ale ta zimowa jazda miała masę uroku, przede wszystkim ze względu na śnieg leżący w całej okolicy było dużo jaśniej niż jest normalnie nocą, przez co ta nocna jazda była dużo mniej monotonna. Na odcinku do Opoczna Asia zaliczyła glebę i to nie na jakimś mocno oblodzonym odcinku, a właśnie na takim z pozoru "czystym"; niestety okazało się, ze trochę lodu było na "akustycznej" linii rozdzielającej pasy. Ale nic się nie stało, Asia poleciała na biodro, a miała spodnie Assosa, które miały w rejonie bioder wmontowane specjalne wkładki mające absorbować uderzenia - i trzeba przyznać, ze idealnie spełniły swoje zadanie. Portki niestety się trochę rozdarły, ale podobno ta firma oferuje "crash replacement". W Opocznie powoli zaczyna świtać, na Orlenie dołącza do naszej ekipy trójka kolarzy, z czego dwóch towarzyszyło nam do Końskich.
Tadek ruszył do Radomia, a ja jako, ze świetnie mi się jechało - postanowiłem pociągnąć aż do Krakowa. Na postoju Paweł Puławski robił za złego żandarma mocno pilnując czasu postoju, by więcej niż 30min nie wyszło - rola trochę niewdzięczna, ale konieczna, bo bez dyscypliny postojowe nie było by mowy o tych 72h. Świętokrzyskie przywitało nas bardziej zaśnieżonymi drogami, w tym piękne odcinki leśne na bocznych drogach do Włoszczowy.
Ale prawdziwa zabawa to zaczęła się dopiero na Jurze - tam to już śniegu było naprawdę sporo, przed Ogrodzieńcem to już na moich oponach 28mm zaczynało się robić wesoło; kawałek przed Ogrodzieńcem na trasie odwiedzili nas Marek Dembowski ze Zbyszkiem, bardzo nam podeszły banany, które przywieźli - dzięki chłopaki!
A że ta zimowa jazda dawała mnóstwo frajdy uznałem, ze muszę zobaczyć jak to będzie wyglądać w górach - i postanowiłem pojechać z ekipą aż do samego końca.
W rejonie Krakowa dołączyło się do nas sporo lokalnych kolarzy, chwilami to jechaliśmy w peletonie pod 20 osób; dopiero przed przekroczeniem Wisły wróciliśmy do 5-osobowego składu. Na szczęście po przejechaniu z województwa śląskiego do małopolskiego - znacząco poprawił się stan dróg i mocno pagórkowaty odcinek do Kalwarii Zebrzydowskiej przejechaliśmy dużo sprawniej niż Jurę i po 22 meldujemy się na kolejnym noclegu
Zdjęcia z zimowego MPP
Film z zimowego MPP
Razem z Tadkiem postanowiliśmy w Łowiczu dołączyć do bardzo zacnej inicjatywy organizatorów z Koła Ultra i Race Through Poland - czyli zimowego przejazdu trasą MPP, którego celem była zbiórka pieniędzy na WOŚP. Oprócz zbiórki pieniędzy było również mocno sportowe założenie przejazdu, czyli zmieszczenie się limicie czasowym MPP - 72h. W lato nie jesteś to jakieś wielkie wyzwanie, ale jazda tego samego zimą to już zupełnie inna bajka. Z Helu wyruszyła czwórka mocnych i doświadczonych zawodników ultra - Joanna Rumińska-Pietrzyk, Jędrzej Gąsiorowski, Paweł Puławski i Maciek Kordas. Zgodnie z planem udało im się przez pierwszą dobę dojechać do Łowicza (500km), gdzie mielili zaplanowany dłuższy 8h nocleg i o 2 w nocy planowali wrócić na trasę.
My z Tadkiem dojechaliśmy ostatnim pociągiem do Łowicza o północy (w Łowiczu byliśmy jedynymi pasażerami), tu na 2h pojechaliśmy do Marcina Podrażki i przed 2 pojechaliśmy do ekipy jadącej MPP, Marcin towarzyszył nam do rejonu Skierniewic, a my z Tadkiem planowaliśmy zrobić z ekipą setkę do Opoczna. Pierwsze kilometry prowadziły dość bocznymi drogami, na których nie brakowało śniegu i lodu, tak więc trzeba było jechać dość ostrożnie. Ale ta zimowa jazda miała masę uroku, przede wszystkim ze względu na śnieg leżący w całej okolicy było dużo jaśniej niż jest normalnie nocą, przez co ta nocna jazda była dużo mniej monotonna. Na odcinku do Opoczna Asia zaliczyła glebę i to nie na jakimś mocno oblodzonym odcinku, a właśnie na takim z pozoru "czystym"; niestety okazało się, ze trochę lodu było na "akustycznej" linii rozdzielającej pasy. Ale nic się nie stało, Asia poleciała na biodro, a miała spodnie Assosa, które miały w rejonie bioder wmontowane specjalne wkładki mające absorbować uderzenia - i trzeba przyznać, ze idealnie spełniły swoje zadanie. Portki niestety się trochę rozdarły, ale podobno ta firma oferuje "crash replacement". W Opocznie powoli zaczyna świtać, na Orlenie dołącza do naszej ekipy trójka kolarzy, z czego dwóch towarzyszyło nam do Końskich.
Tadek ruszył do Radomia, a ja jako, ze świetnie mi się jechało - postanowiłem pociągnąć aż do Krakowa. Na postoju Paweł Puławski robił za złego żandarma mocno pilnując czasu postoju, by więcej niż 30min nie wyszło - rola trochę niewdzięczna, ale konieczna, bo bez dyscypliny postojowe nie było by mowy o tych 72h. Świętokrzyskie przywitało nas bardziej zaśnieżonymi drogami, w tym piękne odcinki leśne na bocznych drogach do Włoszczowy.
Ale prawdziwa zabawa to zaczęła się dopiero na Jurze - tam to już śniegu było naprawdę sporo, przed Ogrodzieńcem to już na moich oponach 28mm zaczynało się robić wesoło; kawałek przed Ogrodzieńcem na trasie odwiedzili nas Marek Dembowski ze Zbyszkiem, bardzo nam podeszły banany, które przywieźli - dzięki chłopaki!
A że ta zimowa jazda dawała mnóstwo frajdy uznałem, ze muszę zobaczyć jak to będzie wyglądać w górach - i postanowiłem pojechać z ekipą aż do samego końca.
W rejonie Krakowa dołączyło się do nas sporo lokalnych kolarzy, chwilami to jechaliśmy w peletonie pod 20 osób; dopiero przed przekroczeniem Wisły wróciliśmy do 5-osobowego składu. Na szczęście po przejechaniu z województwa śląskiego do małopolskiego - znacząco poprawił się stan dróg i mocno pagórkowaty odcinek do Kalwarii Zebrzydowskiej przejechaliśmy dużo sprawniej niż Jurę i po 22 meldujemy się na kolejnym noclegu
Zdjęcia z zimowego MPP
Film z zimowego MPP
Dane wycieczki:
DST: 359.53 km AVS: 21.53 km/h
ALT: 2799 m MAX: 57.02 km/h
Temp:-3.0 'C
Piątek, 12 stycznia 2024Kategoria Wypad, Canyon 2024
Sprint na dworzec
Dane wycieczki:
DST: 10.93 km AVS: 27.32 km/h
ALT: 38 m MAX: 36.65 km/h
Temp:-2.0 'C
Wtorek, 4 lipca 2023Kategoria >100km, Canyon Disc 2023, Wypad
Powrót spod Troków do Augustowa oznaczał cały dzień jazdy pod czołowy wiatr, niestety na tym kierunku najczęściej wieje z południowego zachodu, więc jadąc na Augustów trzeba się solidnie napracować. Ale pogodę miałem bardzo dobrą, po porannym chłodzie w drugiej części dnia zaczęło się robić wręcz upalnie, więc sprawnie dotarłem do Augustowa z zapasem czasu pozwalającym na zjedzenie obiadu przed powrotem pociągiem do Warszawy. Jazdę urozmaiciło spotkanie pod Olitą pary fińskich rowerzystów, którzy na gravelach z bikepackingowym bagażem jechali na dłuższą wyprawę do Słowenii, zaczynając z Rygi.
Cały wyjazd na Litwę bardzo udany, udało się w te 5 dni zrealizować cały plan i wykręcić ponad 1000km. Litwa o tej porze roku to bardzo wdzięczny kierunek na wyjazdy - wszędzie zielono, na Laudzie, już na północy kraju mamy już namiastkę białych nocy, nie jest może zupełnie jasno, ale pełen zmrok w nocy już nie zapada. Drugim celem wyjazdu było wypróbowanie nowego roweru szosowego, sprawował się elegancko, więc jestem bardzo zadowolony z zakupu, hamulce tarczowe dużo wnoszą na trasach z bagażem, czy też w górach lub w gorszej pogodzie. Nawet na mocnym deszczu hamowanie dalej mamy idealne.
Zdjęcia z wyjazdu
Cały wyjazd na Litwę bardzo udany, udało się w te 5 dni zrealizować cały plan i wykręcić ponad 1000km. Litwa o tej porze roku to bardzo wdzięczny kierunek na wyjazdy - wszędzie zielono, na Laudzie, już na północy kraju mamy już namiastkę białych nocy, nie jest może zupełnie jasno, ale pełen zmrok w nocy już nie zapada. Drugim celem wyjazdu było wypróbowanie nowego roweru szosowego, sprawował się elegancko, więc jestem bardzo zadowolony z zakupu, hamulce tarczowe dużo wnoszą na trasach z bagażem, czy też w górach lub w gorszej pogodzie. Nawet na mocnym deszczu hamowanie dalej mamy idealne.
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 178.70 km AVS: 23.83 km/h
ALT: 1039 m MAX: 43.60 km/h
Temp:21.0 'C
Poniedziałek, 3 lipca 2023Kategoria >100km, >200km, Canyon Disc 2023, Wypad
Celem tegorocznego wyjazdu na Litwę był rejon Laudy - uwieczniony na kartach "Potopu". Ciekawie było zobaczyć jak się prezentują na prawdę tereny o których się tyle razy czytało i słyszało. W skrócie Lauda zrobiła na mnie wrażenie bardzo spokojnego, wręcz sielskiego miejsca, gdzie życie toczy się na zupełnie innych obrotach niż w wielkich miastach. Wrażenie to potęguje fakt, że większość dróg w tym rejonie jest szutrowa, zrobiłem chyba ze 40km po szutrach, ale dzięki temu ruch w tym rejonie jest symboliczny, a wiele zdobyczy cywilizacji jeszcze tu nie dotarło i chwilami można się poczuć jak przed 100 laty. Można powiedzieć, ze Lauda to swoiste ucieleśnienie Pieśni Świętojańskiej Kochanowskiego "Wsi spokojna, wsi wesoła".
Ale po opuszczeniu Laudy skończył się spokój, a zaczęła żmudna walka z wiejącym dziś naprawdę mocno wiatrem, trwająca niemal do końca dnia. Z miejsc znanych z "Potopu" odwiedzam jeszcze Kiejdany; pałac Radziwiłłów co prawda został zburzony w 1944, ale zachowała się zabudowa Starego Miasta, miejsce ciekawe dzięki swojej wielokulturowości. Kiejdany były najważniejszym na Litwie ośrodkiem protestantyzmu (bo birżańska linia Radziwiłłów przeszła na kalwinizm), są tu zabytki protestanckie, są żydowskie synagogi, są klimatyczne uliczki na starówce.
Pod koniec dnia (bardzo urokliwy kawałek przez Pojezierze Dzukijskie) docieram do Troków, to obowiązkowy punktu wyjazdu na Litwę, który bez fotki na moście do zamku się zwyczajnie nie liczy ;))
Ale po opuszczeniu Laudy skończył się spokój, a zaczęła żmudna walka z wiejącym dziś naprawdę mocno wiatrem, trwająca niemal do końca dnia. Z miejsc znanych z "Potopu" odwiedzam jeszcze Kiejdany; pałac Radziwiłłów co prawda został zburzony w 1944, ale zachowała się zabudowa Starego Miasta, miejsce ciekawe dzięki swojej wielokulturowości. Kiejdany były najważniejszym na Litwie ośrodkiem protestantyzmu (bo birżańska linia Radziwiłłów przeszła na kalwinizm), są tu zabytki protestanckie, są żydowskie synagogi, są klimatyczne uliczki na starówce.
Pod koniec dnia (bardzo urokliwy kawałek przez Pojezierze Dzukijskie) docieram do Troków, to obowiązkowy punktu wyjazdu na Litwę, który bez fotki na moście do zamku się zwyczajnie nie liczy ;))
Dane wycieczki:
DST: 213.50 km AVS: 23.55 km/h
ALT: 1202 m MAX: 61.80 km/h
Temp:20.0 'C
Sobota, 1 lipca 2023Kategoria >100km, >200km, Canyon Disc 2023, Wypad
Litwa - dzień 2
Drugi dzień jazdy pod znakiem nieoczekiwanych spotkań - najpierw spotykam na Podlasiu sympatycznego Hiszpana znanego ze startów w maratonach Koła Ultra - Genisa Cami Subirę, który jedzie dookoła Polski trasą MRDP zbierając fundusze na rzecz pomocy uchodźcom. A pod koniec dnia w Wiżajnach pod sklepem mieszkańcy pytają mnie co to za impreza tutaj się dzisiaj odbywa, że tylu rowerzystów spotykają. Chwilę pomyślałem i uświadomiłem sobie, że przecież w pierwszy weekend lipca jedzie Pierścień 1000 Jezior, w którym parę razy miałem przyjemność wystartować i który zawsze o Wiżajny zahacza. I jako, ze moja trasa na paru km pokrywała się z trasą wyścigu - akurat udało mi się spotkać Maćka Blimela, który solidnie cisnął do nieodległego już punktu żywnościowego nad jeziorem. Zamieniliśmy parę słów, po czym odbiłem na drogę na granicę litewską, a parę km po jej przejechaniu znalazłem całkiem fajną miejscówkę noclegową (o co na Litwie wcale niełatwo ze względu na bardzo gęste, z reguły liściaste lasy).
Zdjęcia z wyjazdu
Drugi dzień jazdy pod znakiem nieoczekiwanych spotkań - najpierw spotykam na Podlasiu sympatycznego Hiszpana znanego ze startów w maratonach Koła Ultra - Genisa Cami Subirę, który jedzie dookoła Polski trasą MRDP zbierając fundusze na rzecz pomocy uchodźcom. A pod koniec dnia w Wiżajnach pod sklepem mieszkańcy pytają mnie co to za impreza tutaj się dzisiaj odbywa, że tylu rowerzystów spotykają. Chwilę pomyślałem i uświadomiłem sobie, że przecież w pierwszy weekend lipca jedzie Pierścień 1000 Jezior, w którym parę razy miałem przyjemność wystartować i który zawsze o Wiżajny zahacza. I jako, ze moja trasa na paru km pokrywała się z trasą wyścigu - akurat udało mi się spotkać Maćka Blimela, który solidnie cisnął do nieodległego już punktu żywnościowego nad jeziorem. Zamieniliśmy parę słów, po czym odbiłem na drogę na granicę litewską, a parę km po jej przejechaniu znalazłem całkiem fajną miejscówkę noclegową (o co na Litwie wcale niełatwo ze względu na bardzo gęste, z reguły liściaste lasy).
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 200.40 km AVS: 25.26 km/h
ALT: 1216 m MAX: 56.50 km/h
Temp:21.0 'C
Piątek, 30 czerwca 2023Kategoria >100km, >200km, Wypad, Canyon Disc 2023
Litwa - dzień 1
Długi przerzut z Warszawy na Podlasie. Jechało się całkiem wygodnie, na większości trasy wiatr pomagał, więc dystans sprawie przeleciał. Trasa dobrze znana i lubiana, na której mam wiele stałych punktów, które co roku staram się odwiedzić ;))
Zdjęcia z wyjazdu
Długi przerzut z Warszawy na Podlasie. Jechało się całkiem wygodnie, na większości trasy wiatr pomagał, więc dystans sprawie przeleciał. Trasa dobrze znana i lubiana, na której mam wiele stałych punktów, które co roku staram się odwiedzić ;))
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 291.10 km AVS: 27.90 km/h
ALT: 1183 m MAX: 53.40 km/h
Temp:24.0 'C
Sobota, 13 maja 2023Kategoria >100km, >200km, Canyon 2023, Wypad
Na kwietniowym wypadzie na Ukrainę i Słowację musiałem odpuścić ostatni dzień ze względu na chorobę - dzisiaj postanowiłem nadrobić te zaległości ;)). Trasa dobrze znana z MPP, który parę razy jechał w tym rejonie, grupuje najciekawsze szosowe podjazdy w tej okolicy. Na dzień dobry idą Krowiarki z pięknymi widokami na Babią Górę.
Później wjeżdżam w pas pogórzy z morderczymi ściankami na Makowską Górę czy Zachełmną. Pogoda przyjemna, choć gdy wyjeżdżam z gór zaczyna mocno wiać ze wschodu. W Olkuszu umówiłem się z mieszkającym na Jurze Markiem Dembowskim, zjedliśmy posiłek w Macu i ruszyliśmy na pętelkę po Jurze, żegnamy się przed Pilicą
Za Pilicą już się zaczyna wypłaszczać, a wiatr pod wieczór na szczęście się uspokoił, więc końcówkę do Włoszczowy jechało się całkiem przyzwoicie. Wracam pociągiem z Włoszczowy-Północ, o którą było swego czasu tyle szumu, ale jak dla mnie to bardzo wygodne połączenie - niecałe 2h i jestem w Warszawie.
Zdjęcia
Później wjeżdżam w pas pogórzy z morderczymi ściankami na Makowską Górę czy Zachełmną. Pogoda przyjemna, choć gdy wyjeżdżam z gór zaczyna mocno wiać ze wschodu. W Olkuszu umówiłem się z mieszkającym na Jurze Markiem Dembowskim, zjedliśmy posiłek w Macu i ruszyliśmy na pętelkę po Jurze, żegnamy się przed Pilicą
Za Pilicą już się zaczyna wypłaszczać, a wiatr pod wieczór na szczęście się uspokoił, więc końcówkę do Włoszczowy jechało się całkiem przyzwoicie. Wracam pociągiem z Włoszczowy-Północ, o którą było swego czasu tyle szumu, ale jak dla mnie to bardzo wygodne połączenie - niecałe 2h i jestem w Warszawie.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 243.00 km AVS: 22.85 km/h
ALT: 2677 m MAX: 68.60 km/h
Temp:16.0 'C
Piątek, 12 maja 2023Kategoria >100km, >200km, Canyon 2023, Wypad
Dzisiaj czekał mnie bardzo wymagający dzień - na dzień dobry Pogórze Ciężkowickie, skąd przerzucam się w Beskid Wyspowy, słynny z rzeźnickich podjazdów, zaliczam m.in. 22% piłę w Młyńczyskach oraz kawałek dalej Wierch Młynne.
Główny punkt programu tego wyjazdu to były Tatry, niestety trochę się pogoda zepsuła i słońce schowało się za chmurami, ale dalej było na co popatrzeć, Tatry o tej porze roku, gdy jeszcze są pod śniegiem wyglądają świetnie.
Podjazdów było całe multum, Garmin pokazał mi ubytek blisko 6000 kalorii, więc popas na Głodówce był obowiązkowym punktem programu :))
Przejeżdżam jeszcze Zakopane i na łąkach za Chochołowem znajduję elegancki nocleg.
Zdjęcia
Główny punkt programu tego wyjazdu to były Tatry, niestety trochę się pogoda zepsuła i słońce schowało się za chmurami, ale dalej było na co popatrzeć, Tatry o tej porze roku, gdy jeszcze są pod śniegiem wyglądają świetnie.
Podjazdów było całe multum, Garmin pokazał mi ubytek blisko 6000 kalorii, więc popas na Głodówce był obowiązkowym punktem programu :))
Przejeżdżam jeszcze Zakopane i na łąkach za Chochołowem znajduję elegancki nocleg.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 203.00 km AVS: 19.77 km/h
ALT: 3747 m MAX: 64.60 km/h
Temp:16.0 'C
Czwartek, 11 maja 2023Kategoria Canyon 2023, Wypad
Dojazd na dworzec
Dane wycieczki:
DST: 7.00 km AVS: 24.71 km/h
ALT: 26 m MAX: 36.20 km/h
Temp:7.0 'C
Czwartek, 11 maja 2023Kategoria >100km, >200km, Canyon 2023, Wypad
Przed zbliżającym się dużymi krokami RTP postanowiłem wybrać się na jeszcze jeden wypad, by trochę pojeździć po górach. A jako, że ostatniej trasy nie udało się zrealizować do końca ze względu na chorobę - postanawiam ją dokończyć. Dojeżdżam pociągiem do Skarżyska i stamtąd ruszam na południe.
Po przekroczeniu Wisły odbijam z trasy do Tarnowa do małej wioski Zalipie słynnej z malowanych zagród
Rejon Tarnowa niestety nieciekawy i z dużym ruchem, bo jechałem w trakcie popołudniowego szczytu. Zaraz po wjechaniu w pogórza planowałem nocleg, ale był duży problem z miejscówkami noclegowymi; te rejony są gęsto zamieszkałe, gdzie się nie spojrzy to widać chałupy. Tak więc zanim się udało znaleźć coś sensownego musiałem dokręcić z 15km.
Zdjęcia
Po przekroczeniu Wisły odbijam z trasy do Tarnowa do małej wioski Zalipie słynnej z malowanych zagród
Rejon Tarnowa niestety nieciekawy i z dużym ruchem, bo jechałem w trakcie popołudniowego szczytu. Zaraz po wjechaniu w pogórza planowałem nocleg, ale był duży problem z miejscówkami noclegowymi; te rejony są gęsto zamieszkałe, gdzie się nie spojrzy to widać chałupy. Tak więc zanim się udało znaleźć coś sensownego musiałem dokręcić z 15km.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 213.90 km AVS: 23.99 km/h
ALT: 1784 m MAX: 61.80 km/h
Temp:19.0 'C