Niedziela, 14 kwietnia 2024Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon 2024, Wypad
Wyprawka Roztoczańska - dzień 4
Pierwotnie planowałem jeszcze pokręcić 2 dni i dojechać do Zakopanego, ale że prognozy na poniedziałek były do niczego postanowiłem sobie zrobić mocny test przed zbliżającym się RTP i mając już kilkaset km w nogach pociągnąć kolejne 400km longiem aż do Skarżyska-Kamiennej.
Pierwszy odcinek to puściuteńkie asfalty wschodniej Słowacji, w niedzielny poranek jest tu tak pusto, że aż się człowiek zaczyna zastanawiać czy nie doszło tu do jakiejś katastrofy naturalnej czy uderzenia nuklearnego, które wszystkich ludzi wybiło ;)). Ale na rower to tylko plus, bo oznacza minimalny ruch na drogach; parę widoczków:
Do Polski wracam nietypowo, bo przez terenową przełęcz Wysowską i jest na niej kilka soczystych odcinków z dużym nachyleniem i solidnymi kamulcami. Przed najostrzejszą 15% ścianą spotykam rodzinę na MTB, która z niedowierzaniem patrzy jak na mojej szosówce z bagażem zaczynam atakować tę ścianę i ją najzwyczajniej w świecie wjeżdżam, widać nie wiedzieli, że tak się da :))
Dalszy odcinek przez pogórza coraz bardziej męczący, czuję dystans w nogach, łapie mnie senność, czuję narastające zmęczenie, a siedzenie daje coraz mocniej popalić. Do tego w rejonie Wisły zaczynają ostro błyskać pioruny, a wkrótce burza dopada i mnie. Główne jej uderzenie przeczekałem, ale już ta jazda po mokrych szosach tak przyjemna nie była, do tego musiałem cały czas pilnować mocno czasu by wyrobić się na 5 rano na pociąg ze Skarżyska. Takie można powiedzieć zmagania z samym sobą, z własną psychiką, która już roztaczała przede mną projekty rozbicia namiotu gdzieś po drodze, przespania się i dokończenia jazdy następnego dnia. Ale udało się to przewalczyć i do Skarżyska dojeżdżam zgodnie z planem, choć już mocno wypruty, bo przez te 4 bardzo intensywne dni zrobiłem aż 1150km.
Zdjęcia z Wyprawki
Komentarze
Pierwotnie planowałem jeszcze pokręcić 2 dni i dojechać do Zakopanego, ale że prognozy na poniedziałek były do niczego postanowiłem sobie zrobić mocny test przed zbliżającym się RTP i mając już kilkaset km w nogach pociągnąć kolejne 400km longiem aż do Skarżyska-Kamiennej.
Pierwszy odcinek to puściuteńkie asfalty wschodniej Słowacji, w niedzielny poranek jest tu tak pusto, że aż się człowiek zaczyna zastanawiać czy nie doszło tu do jakiejś katastrofy naturalnej czy uderzenia nuklearnego, które wszystkich ludzi wybiło ;)). Ale na rower to tylko plus, bo oznacza minimalny ruch na drogach; parę widoczków:
Do Polski wracam nietypowo, bo przez terenową przełęcz Wysowską i jest na niej kilka soczystych odcinków z dużym nachyleniem i solidnymi kamulcami. Przed najostrzejszą 15% ścianą spotykam rodzinę na MTB, która z niedowierzaniem patrzy jak na mojej szosówce z bagażem zaczynam atakować tę ścianę i ją najzwyczajniej w świecie wjeżdżam, widać nie wiedzieli, że tak się da :))
Dalszy odcinek przez pogórza coraz bardziej męczący, czuję dystans w nogach, łapie mnie senność, czuję narastające zmęczenie, a siedzenie daje coraz mocniej popalić. Do tego w rejonie Wisły zaczynają ostro błyskać pioruny, a wkrótce burza dopada i mnie. Główne jej uderzenie przeczekałem, ale już ta jazda po mokrych szosach tak przyjemna nie była, do tego musiałem cały czas pilnować mocno czasu by wyrobić się na 5 rano na pociąg ze Skarżyska. Takie można powiedzieć zmagania z samym sobą, z własną psychiką, która już roztaczała przede mną projekty rozbicia namiotu gdzieś po drodze, przespania się i dokończenia jazdy następnego dnia. Ale udało się to przewalczyć i do Skarżyska dojeżdżam zgodnie z planem, choć już mocno wypruty, bo przez te 4 bardzo intensywne dni zrobiłem aż 1150km.
Zdjęcia z Wyprawki
Dane wycieczki:
DST: 400.02 km AVS: 23.83 km/h
ALT: 4022 m MAX: 67.80 km/h
Temp:14.0 'C
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!