wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 295010.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 538d 00h 20m
  • Prędkość średnia: 22.73 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Canyon 2018

Dystans całkowity:19686.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:852:38
Średnia prędkość:23.09 km/h
Maksymalna prędkość:87.20 km/h
Suma podjazdów:138968 m
Liczba aktywności:149
Średnio na aktywność:132.13 km i 5h 43m
Więcej statystyk
Piątek, 30 listopada 2018Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon 2018, Wycieczka
Westerplatte

Każdej zimy, szczególnie na jej początku, gdy jest czymś nowym, takim ciekawym urozmaiceniem (a nie porą roku na której koniec z utęsknieniem się czeka jak lutym-marcu) - kusi mnie by wybrać się na solidną trasę; tym razem nie było inaczej ;). Trafiły się dobre warunki wietrzne na Gdańsk - więc długo się nie wahając postanowiłem ruszyć.

Startuję o północy, w Warszawie kolo -6'C, wiaterek elegancko pomaga, widać że prognozy nie kłamały. Pierwsze 50km do Modlina jeszcze ulgowe, cały czas jazda oświetlonymi drogami, dopiero za Pomiechówkiem zaczyna się typowa nocna jazda. Temperatura spada do poziomu -8'C, to już się wyraźnie czuje, na głowie czapki zaczynają lekko sztywnieć, bo wilgoć z potu już częściowo zamarza. Noc jasna i bezchmurna, widać mnóstwo gwiazd, cały czas świeci połowa księżyca, tak więc choć zimno - to przyjemnie. Pierwszy postój miałem zaplanowany w Ciechanowie na stacji Orlenu, ku mojemu zadowoleniu była to duża, wypasiona stacja z kanapami; tak więc można się było dobrze zregenerować. Zjadam dwie zapiekanki, wypijam herbatę i energetyka o wdzięcznej nazwie "Sex Energy" - i po godzinie ruszam dalej.

Bliskość świtu motywuje, ale to też i najzimniejsza pora dnia, temperatura dochodzi pod -10'C. Najbardziej zaskakuje mnie brak problemów ze stopami, jechałem w letnich SPD z siateczką, a to dla takiego zestawu wartość sporo poza strefą komfortu - ale tym razem nie ma ze stopami w ogóle problemów, widać "Sex Energy" rozgrzało mnie odpowiednio ;)). Rozjaśniać zaczyna się pod Mławą, a w rejonie Działdowa wschodzi już słońce. Dzień zapowiada się ładny i słoneczny - tak więc motywację mam na wysokim poziomie, tym bardziej że zaczyna się najciekawszy kawałek; dobrze się to ułożyło, bo najnudniejszy odcinek pokonałem nocą. Już za Działdowem pojawiają się pagóreczki, wzgórza morenowe charakterystyczne dla mazurskiego krajobrazu, jest też trochę jeziorek, część już pozamarzana, choć widać, że lód jeszcze cieniutki. Największa kumulacja górek jest przed Lubawą, wjeżdża się na 230m. Za Lubawą trzeba przejechać kawałek krajówką na zachód, odcinek fatalny, wielki ruch, głównie tirów - a wystarczy odrobinę zmienić kierunek jazdy by wiatr zaczął niszczyć, szczególnie nieprzyjemne są momenty, gdy tiry jadące z naprzeciwka przecinają powietrze, rowerem potrafi wtedy nieźle rzucić. Niestety tak to jest z mocnym wiatrem (wieje 8-10 m/s) - pomaga tylko wtedy, gdy mamy go idealnie w plecy, a gdy tylko lekko zmieniamy kierunek jazdy wtedy znacznie więcej przeszkadza niż pomaga. O stawaniu na powietrzu nie ma mowy, wiatr wychładza błyskawicznie po ledwie paru minutach. 

W Iławie rozczarowanie, stacje malutkie, bez miejsca do siedzenia, pojechałem więc do centrum poszukać jakiegoś barku, ale ze względu na dość wczesną porę (koło 10) jeszcze wszystko pozamykane, trafiłem tylko na jakiś obskurny barak z fast foodem. Pojechałem więc kawałek za miasto, gdzie była druga stacja, ale i tam bez miejsca do siedzenia, więc zawróciłem 2km by się przeprosić z fast foodowym baraczkiem ;)).Za Iławą fajny odcinek - pagóreczki, jeziora, a wszystko to pięknie oświetlone słońcem, nawet fragmentami i trochę śniegu leży w okolicy. Od Sztumu niestety już duży ruch, w Malborku miałem zaplanowany obiadowy postój w Macu, gdy przypinałem rower przed restauracją - do środka wparowała akurat jakaś wielka wycieczka dzieciarni złożona z dobrych 60 osób; jednym słowem coś o czym marzyłem :). Przez duże kolejki zeszło mi się tutaj ponad godzinę, trochę przed zmrokiem ruszam na Tczew, ten kawałek nieprzyjemny, wiatr mocno przeszkadzał, do tego duży ruch na krajówce. Od Tczewa już z grubsza w osi wiatru, ale pomimo jazdy bocznymi drogami ruch do samego Gdańska już solidny, niestety to już mocno zurbanizowane tereny i w dzień powszedni ruch nawet na bocznych drogach spory. Przed 17 docieram do Gdańska, tutaj robię duże odbicie na główny cel mojego wyjazdu - czyli Westerplatte, na którym nigdy nie miałem jeszcze okazji być. 

Pomnik robi duże wrażenie, dobrze podświetlony, stojący na wysokim wzgórzu nad morzem, widoczny już daleka. Klimat niezwykły - bo jak to nad samym morzem wiatr urywa głowę, nie ma żywej duszy, ale takie warunki dobrze pasują do tego symbolicznego miejsca. Na pomniku znamienne słowa Jana Pawła II "Każdy z was moi młodzi przyjaciele, znajduje w życiu jakieś swoje Westerplatte". Do tego wyjazdu pasowało to nieźle, znalazłem Westerplatte i dosłownie i w przenośni, bo sporo trzeba było samozaparcia, by w trudnych zimowych warunkach tutaj dojechać. Dojazd na dworzec ostro daje w kość, parę kilometrów czołowo pod bardzo silny nadmorski wiatr, już się zaczynałem obawiać czy na pociąg zdążę, ale dałem radę, choć z ledwie 13min zapasu ;)). Powrót elegancki, Pendolino z Gdańska do Warszawy jedzie poniżej 3h, a po takiej trasie tylko się marzy o tym by jak najszybciej dotrzeć do domu ;)).

Trasa bardzo udana, trafiłem na świetne warunki - zimowo, ale z zupełnie suchymi drogami, dobrze wykorzystałem wiatr, który na tej trasie pomagał. Jazda bez poważnych kryzysów, cały czas dobra motywacja - taka zima to może być! :))

Zdjęcia

Dane wycieczki: DST: 376.80 km AVS: 26.69 km/h ALT: 1752 m MAX: 51.40 km/h Temp:-5.0 'C
Poniedziałek, 26 listopada 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Wieczorny wypad do Gassów, aż dwa razy spotykałem sarenki, raz ledwie 10m przede mną przecięły szosę. Tyle razy tu jeździłem a chyba pierwszy raz coś takiego trafiłem ;).

A wcześniej bardzo udany zakup - solidny stojak serwisowy do roweru z Lidla w bardzo okazyjnej cenie ledwie 79zł
Dane wycieczki: DST: 31.60 km AVS: 27.88 km/h ALT: 54 m MAX: 45.90 km/h Temp:0.0 'C
Sobota, 24 listopada 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Spontaniczny wypad, obudziłem się o 3 w nocy i postanowiłem ruszyć do Białegostoku ;)
Ale niestety pod Węgrowem padła motywacja - mróz i wiatr, który miał być pomagający, ale był przeszkadzający, jeszcze trochę śnieg zaczął popadywać, spać też się chciało - jednym słowem siła złego na jednego ;). Sumarycznie więc wymiękłem i postanowiłem zjechać do bazy, w tym celu odbiłem na Łochów
Dane wycieczki: DST: 93.40 km AVS: 25.24 km/h ALT: 272 m MAX: 40.20 km/h Temp:-2.0 'C
Piątek, 23 listopada 2018Kategoria Wycieczka, Canyon 2018
Pętelka do Cieciszewa.
Zimno, -3'C i do tego zimny wiatr, głównie ze wschodu. Myślałem, że będzie cieplej i po 15km musiałem się dodatkowo ubrać w kalesony i jedną koszulkę więcej ;)
Dane wycieczki: DST: 46.70 km AVS: 25.94 km/h ALT: 115 m MAX: 41.70 km/h Temp:-3.0 'C
Niedziela, 11 listopada 2018Kategoria Wypad, Canyon 2018, >100km
Sudety - dzień 4

Noc zimna, nad ranem koło 0 stopni, a ruszyć musiałem wcześnie by wyrobić się do Poznania na pociąg do Warszawy. Wg prognoz miało być koło 10 stopniu - ale to były gruszki na wierzbie, przez cały dzień nie było więcej niż 6 stopni, bo cały dzień trzymały mgły, a tak duża wilgotność znacznie obniżyła temperaturę. Znowu nadspodziewanie dobre asfalty, praktycznie cały dzień po dobrych drogach, przeleciał w miarę sprawnie, do Poznania docieram z dużym zapasem.

Sumarycznie wyjazd bardzo udany, choć generalnie pogoda taka sobie i zimno - to na ten najciekawszy odcinek, czyli wjazd na Śnieżkę - trafiłem optymalne warunki, widoki były boskie!

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 179.60 km AVS: 23.95 km/h ALT: 438 m MAX: 45.60 km/h Temp:5.0 'C
Sobota, 10 listopada 2018Kategoria Wypad, Canyon 2018
Sudety - dzień 3

Na wyprawkę przyjechało aż 20 osób, tak więc peletonik mamy spory. Jedziemy terenowymi drogami po Borach Dolnośląskich, na szczęście w większości w miarę dobrze ubitych, więc na szosówce daję radę. Pierwszy cel na dziś to zamek Kliczków - robi duże wrażenie, a jesienią wygląda wyjątkowo atrakcyjne ze względu na porastające mury ogromne bluszcze. Kawałek dalej naprawiam rozerwaną oponę, którą naruszyły liczne na tym wyjeździe odcinki terenowe, na szczęście dało radę jechać dalej. Kolejny ciekawy punkt na trasie to przejazd przez poligon w Świętoszowie, wymagało to pchania rowerów ze 2km po drodze dla czołgów tak zrytej gąsienicami, że nie sposób było po tym jechać. Później przejazd asfaltową drogą na Pstrąże i przejazd przez Bóbr oryginalnym mostem kolejowym. Końcówka nocą, jechaliśmy do wiaty nad stawami Bobrowickimi, na tym odcinku z kolei Gavek złapał gumę i razem ze Średnim zostaliśmy mu pomóc. Po rozstawieniu obozowiska tradycyjne posiadówki przed ogniskiem.

Zdjęcia

Dane wycieczki: DST: 64.70 km AVS: 17.10 km/h ALT: 173 m MAX: 44.10 km/h Temp:8.0 'C
Piątek, 9 listopada 2018Kategoria Wypad, Canyon 2018, >100km
Sudety - dzien 2

Na dzisiaj czeka mnie główne wyzwanie tego wyjazdu, czyli wjazd na Śnieżkę. Pogoda nie budzi entuzjazmu - zimno i mgliście, gdy wjeżdżam na Okraj jest zaledwie 4'C i widoczność na 50m. Tak więc obawy co do tego co mnie czeka 600m wyżej były spore. Zjeżdżam na czeską stronę do Peca, tam zaczyna się rzeźnicki podjazd na Modre Sedlo (1505m) z długimi odcinkami w okolicy 20%. Daje to w kość niewąsko, ale za włożony trud otrzymuję nagrodę - pod Kapliczką chmury schodzą trochę niżej i odsłania się szeroki widok w stronę Śnieżki. Zjazd do schroniska Loucni Bouda krótki, ale za to atomowy - wyciągam aż 83,8km/h, już ledwo zdążyłem wyhamować przed końcem drogi ;)). Do Sląskiego Domu przeprawa terenowa, ciekawe przeżycie na szosówce, zaliczam między innymi z 15cm drop, którego nie zauważyłem w porę ;). Po dojeździe na granicę czeka mnie jeszcze 200m ciężkiego podjazdu na Śnieżkę, większa część powyżej 10%, końcówka to już koło 15%. Ale przede wszystkim męczy fatalnie nierówny bruk. Ale trudy podjazdu niweluje doskonała pogoda, bo akurat teraz zaczęło się przejaśniać, od zachodniej strony otwiera się szeroki widok na Kotlinę Jeleniogórską, od wschodu u stóp Śnieżki jest morze chmur. Tak więc na szczycie prawdziwa uczta widokowa, niestety zdjęcia tego nie oddają, bo algorytm Google przy wgrywaniu zdjęć je "poprawia" i fatalnie psuje te z mgłami, jasnymi chmurami czy błękitem.

Zjazd do Karpacza na szosówce to przeżycie jedyne w swoim rodzaju - między innymi długi odcinek nachylony koło 20%. Gdy już myślałem, że przejadę to na czysto - 50m przed końcem bruku łapię snejka. To też dobrze oddaje możliwości tej drogi, żeby złapać snejka w oponach pompowanych na 8 atmosfer - to już trzeba się nieźle postarać ;)). Szybki zjazd z Karpacza do Cieplic, gdzie umówiłem się z Morsem, który przyjechał na mono. Parę fotek i robimy rundkę po okolicy i ładnym deptaku w Cieplicach. Ale za dużo czasu nie miałem, bo musiałem dojechać za Węgliniec, a dzień listopadowy krótki. Po pożegnaniu z Morsem ruszam nad jezioro Pilchowickie, parę fajnych podjazdów, widowiskowe mosty i słynna pilchowicka tama na Bobrze. Już nocą kontynuuję jazdę do Lwówka, gdzie staję na pizzę, a następnie już po równinach docieram pod Węgliniec, do ostoi Asuan, gdzie powoli zbierają się ludzie na Antywyprawkę. Mocno zaskakują dolnośląskie asfalty, praktycznie całość po równiutkich szosach, wreszcie zaczęli w tym województwie remonty dotąd fatalnych dróg, co znacznie zwiększa przyjemność jazdy po tych terenach.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 155.20 km AVS: 18.44 km/h ALT: 2473 m MAX: 83.80 km/h Temp:7.0 'C
Czwartek, 8 listopada 2018Kategoria Wypad, Canyon 2018, >100km
Sudety - dzień 1

Parę dni wolnego w okresie święta niepodległości postanowiłem wykorzystać na wyjazd w Sudety, a następnie dołączenie do zbierającej się w Borach Dolnośląskich Antywyprawki. W czwartek dojeżdżam porannym ekspresem do Wrocławia - i zaczynam jazdę w kierunku gór. Na pierwszy ogień idzie mekka wrocławskich szosowców - czyli przełęcz Tąpadła, dalej jadę na główne danie dzisiejszego dnia, czyli przełęcz Jugowską. Końcówka dnia już po zmierzchu trasą MRDP, nocuję za Lubawką.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 148.20 km AVS: 22.57 km/h ALT: 1783 m MAX: 56.60 km/h Temp:11.0 'C
Środa, 31 października 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Pętla przez Czersk.
Piękna pogoda do jazdy, słonecznie i bardzo ciepło jak na końcówkę października

Sady jabłkowe w jesiennych barwach 

Jabłek zatrzęsienie, w tym roku był wielki urodzaj na te owoce


Dobra pogoda nie tylko rowerzystów skłania do aktywności ;))

Dane wycieczki: DST: 88.00 km AVS: 27.50 km/h ALT: 205 m MAX: 52.60 km/h Temp:15.0 'C
Piątek, 26 października 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Spokojna pętelka do Góry, ponure oblicze jesieni
Dane wycieczki: DST: 58.20 km AVS: 23.76 km/h ALT: 99 m MAX: 44.30 km/h Temp:9.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl