wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 9 listopada 2018Kategoria Wypad, Canyon 2018, >100km
Sudety - dzien 2

Na dzisiaj czeka mnie główne wyzwanie tego wyjazdu, czyli wjazd na Śnieżkę. Pogoda nie budzi entuzjazmu - zimno i mgliście, gdy wjeżdżam na Okraj jest zaledwie 4'C i widoczność na 50m. Tak więc obawy co do tego co mnie czeka 600m wyżej były spore. Zjeżdżam na czeską stronę do Peca, tam zaczyna się rzeźnicki podjazd na Modre Sedlo (1505m) z długimi odcinkami w okolicy 20%. Daje to w kość niewąsko, ale za włożony trud otrzymuję nagrodę - pod Kapliczką chmury schodzą trochę niżej i odsłania się szeroki widok w stronę Śnieżki. Zjazd do schroniska Loucni Bouda krótki, ale za to atomowy - wyciągam aż 83,8km/h, już ledwo zdążyłem wyhamować przed końcem drogi ;)). Do Sląskiego Domu przeprawa terenowa, ciekawe przeżycie na szosówce, zaliczam między innymi z 15cm drop, którego nie zauważyłem w porę ;). Po dojeździe na granicę czeka mnie jeszcze 200m ciężkiego podjazdu na Śnieżkę, większa część powyżej 10%, końcówka to już koło 15%. Ale przede wszystkim męczy fatalnie nierówny bruk. Ale trudy podjazdu niweluje doskonała pogoda, bo akurat teraz zaczęło się przejaśniać, od zachodniej strony otwiera się szeroki widok na Kotlinę Jeleniogórską, od wschodu u stóp Śnieżki jest morze chmur. Tak więc na szczycie prawdziwa uczta widokowa, niestety zdjęcia tego nie oddają, bo algorytm Google przy wgrywaniu zdjęć je "poprawia" i fatalnie psuje te z mgłami, jasnymi chmurami czy błękitem.

Zjazd do Karpacza na szosówce to przeżycie jedyne w swoim rodzaju - między innymi długi odcinek nachylony koło 20%. Gdy już myślałem, że przejadę to na czysto - 50m przed końcem bruku łapię snejka. To też dobrze oddaje możliwości tej drogi, żeby złapać snejka w oponach pompowanych na 8 atmosfer - to już trzeba się nieźle postarać ;)). Szybki zjazd z Karpacza do Cieplic, gdzie umówiłem się z Morsem, który przyjechał na mono. Parę fotek i robimy rundkę po okolicy i ładnym deptaku w Cieplicach. Ale za dużo czasu nie miałem, bo musiałem dojechać za Węgliniec, a dzień listopadowy krótki. Po pożegnaniu z Morsem ruszam nad jezioro Pilchowickie, parę fajnych podjazdów, widowiskowe mosty i słynna pilchowicka tama na Bobrze. Już nocą kontynuuję jazdę do Lwówka, gdzie staję na pizzę, a następnie już po równinach docieram pod Węgliniec, do ostoi Asuan, gdzie powoli zbierają się ludzie na Antywyprawkę. Mocno zaskakują dolnośląskie asfalty, praktycznie całość po równiutkich szosach, wreszcie zaczęli w tym województwie remonty dotąd fatalnych dróg, co znacznie zwiększa przyjemność jazdy po tych terenach.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 155.20 km AVS: 18.44 km/h ALT: 2473 m MAX: 83.80 km/h Temp:7.0 'C

Komentarze
Po moim trupie. :) Zresztą - nawet jakbym chciał, to się nie da. :)
mors
- 21:05 niedziela, 18 listopada 2018 | linkuj
Może być i futerko, tylko ustaw tę kierownicę jak biały człowiek ;))
wilk
- 16:13 środa, 14 listopada 2018 | linkuj
Ostatnio kupiłem mu nowe futerko na kierę, zrobię go na Yeti. :)
mors
- 21:31 poniedziałek, 12 listopada 2018 | linkuj
Na to liczę, przejechać się na tak legendarnym sprzęcie to byłby prawdziwy honor :))
wilk
- 19:49 poniedziałek, 12 listopada 2018 | linkuj
O mono to powinien być przynajmniej jeden akapit. ;p
Następnym razem przyjadę Huraganem. ;))
mors
- 18:40 poniedziałek, 12 listopada 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl