wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 319318.44 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.26%)
  • Czas na rowerze: 581d 11h 01m
  • Prędkość średnia: 22.77 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 17 czerwca 2022Kategoria >100km, Canyon Exceed 2022, Gruzja 2022
GRUZJA
II dzień - Old Abastumani - Zugdidi - Jezioro Inguri - Kartvani

Rano kończymy krótki odcinek terenowej drogi na którą wjechaliśmy wczoraj wieczorem i zjeżdżamy na boczne drogi do Zugdidi, gdzie się zaczyna nasz właściwy ślad. Pogoda niespecjalna, pochmurno i dużo wilgoci oraz kałuż na drogach, tak trochę straszy deszczem. Samo Zugdidi to już duże miasto, planowaliśmy tu jakiś postój śniadaniowy w barku (bo przy braku kuchenki wiele wieczorem nie podjedliśmy), ale jakoś nic specjalnego nie mogliśmy namierzyć, więc gdy zorientowaliśmy się, że w Zugdidi jest McDonald - postawiliśmy na klasykę ;). Szukaliśmy też kartusza gazowego, ale nic nie udało się namierzyć, pozostało nam tylko liczenie na bardziej turystyczną Mestię.

Trochę za dużo czasu nam w tym Zugdidi zeszło, ale gdy ruszamy dalej zaczęło się wypogadzać, a słońce coraz śmielej przeglądało zza chmur. Na szosie spotykamy po raz pierwszy przydrożne kapliczki upamiętniające zmarłych. W niemal każdej takiej kapliczce jest wino, albo inny napój alkoholowy by wypić za zmarłego, można także trafić i fajki lub energetyka ;)). To taka gruzińska tradycja, owe kapliczki spotkać można niemal w całym kraju.


Za Zugdidi (położonym na zaledwie niecałych 100m) mamy jeszcze tak ze 25km drogi łagodnie wznoszącej się pod górę, później zaczyna się już solidny podjazd nad jezioro zaporowe Inguri. Na tym odcinku trzymamy się szosy, choć ślad tu w paru miejscach odbija w bok na jakieś terenowe ścianki, ale uznaliśmy, że to nie ma sensu, bo te terenowe podjazdy nic ciekawego do trasy nie wnosiły, prowadziły po mocno zalesionych wzgórzach przy drodze, z których na żadne widoki nie było co liczyć, podczas gdy szosą całkiem OK się jechało. Było widać, że ślad projektowali tacy "zakamieniali terenowcy" i wyznawcy teorii o rakotwórczości asfaltu, którzy w ten teren wjeżdżali gdzie się tylko dało, nie patrząc czy ma to sens z punktu widzenia całości trasy oraz jej atrakcyjności i płynności przejazdu. 

Po wjechaniu nad jezioro zaporowe jazda zrobiła się atrakcyjniejsza - były liczne tunele, a sama szosa nad jeziorem wcale płaska nie była, bo z reguły szła wysokim trawersem nad taflą jeziora. Dalsza jazda tego dnia to liczący wiele kilometrów podjazd doliną rzeki Inguri, inaczej można powiedzieć doliną Mestii, która jest takim turystycznym sercem Swanetii. Im wyżej tym szersze widoki się otwierały i tym atrakcyjniejsza droga się robiła, tak mniej więcej po wjechaniu na poziom 1000m pojawiły się pierwsze widoki na ośnieżone szczyty Kaukazu, zbliżające się wysokością do 3000m, ekstra to wyglądało, bo pogoda po porannych chmurach fajnie się wyklarowała.


Pod koniec dnia mieliśmy problem z obiadem, bo nie za wiele było tu możliwości na posiłek, ten brak gazu mocno nam doskwierał. W wiosce w której liczyliśmy na knajpę jej nie było, więc wróciliśmy kawałek do takiej bardziej luksusowej knajpki, którą wcześniej spotkaliśmy po drodze. I nieźle trafiliśmy, bo knajpka była bardzo przyjemna, można było zjeść obiad na powietrzu.


Kawałek dalej zaczęliśmy się rozglądać za noclegiem, były z tym problemy, bo jechaliśmy wąską doliną z dość ostrymi zboczami i niełatwo było wyhaczyć kawałek płaskiego terenu. Ale cierpliwość popłaciła, za wioską Kartvani trafiamy na kapitalną miejscówkę z widokiem na niemal czterotysięczny zaśnieżony szczyt, na takie noclegi w Kaukazie właśnie liczyliśmy!


Dzień na duży plus, udało się zrealizować plan dojazdu w rejon Mestii, 140km i ponad 2000m w pionie to nie w kij dmuchał na rowerach z grubymi oponami. A na cały wyjazd mieliśmy 15 dni (+ niecała połowa dnia przylotu), więc wymagało to trzymania ok. 100km dziennie, co na tej trasie wbrew pozorom wcale nie jest takie proste.
Zdjęcia - Swanetia

Dane wycieczki: DST: 140.00 km AVS: 17.72 km/h ALT: 2450 m MAX: 54.10 km/h Temp:25.0 'C
Czwartek, 16 czerwca 2022Kategoria Canyon Exceed 2022, Gruzja 2022
GRUZJA
I dzień - Lotnisko Kutaisi - Samtredia - Senaki - Old Abastumani

Po bardzo udanej zeszłorocznej wyprawie do Jordanii razem z Marcelim mieliśmy spory apetyt na powtórkę wyprawy z solidnymi akcentami terenowymi. Wybór padł na Gruzję oferującą spory wybór interesujących terenowych tras nadających się pod rower, do tego kraj ciekawy i dla Europejczyka ciągle na swój sposób egzotyczny. Podstawą naszej wyprawy miała być trasa Caucasus Crossing ale też naszym założeniem nie było ścisłe trzymanie się tego śladu, szczególnie druga część z pieszą przeprawą przez przełęcz Atsunta budziła spore obawy co do realności przejścia w czerwcu i w ogóle sensu podejmowania takiej próby.

Startujemy 16 czerwca, pierwszy dzień to oczywiście bardzo żmudna operacja przelotu do Kutaisi. Mój samolot spóźnia się niemal 2h, co nam trochę skomplikowało założenia na ten pierwszy dzień. Bo myśleliśmy o dojeździe pociągiem do Poti nad Morze Czarne spod lotniska i stamtąd start wyprawy już na kołach, niemniej przez to opóźnienie samolotu nic z tego nie wyszło, nie było już sensownych połączeń kolejowych. Sprawnie ogarniamy logistykę - skręcamy rowery (które na szczęście doleciały bez strat), kupujemy karty SIM, wymieniamy pieniądze (bo w Gruzji w wielu sklepach nie ma co liczyć na płatności kartą). Udało się też załatwić kluczową sprawę przechowania kartonów na lot powrotny - za opłatą robią to tutaj taksówkarze, którzy sami taką usługę proponują; umawiamy się na konkretny dzień odbioru kartonów i wtedy taksówkarz je przywozi, a płatność jest przy odbiorze. Jedyną sprawą organizacyjną, której nie udało się załatwić - to zakup kartuszy gazowych, bo w tym roku postawiliśmy na kuchenki gazowe, nie benzynową jak w Jordanii; wg informacji z sieci kartusze miały być dostępne na stoisku przewoźnika autobusowego na lotnisku, ale jakoś się ta informacja nie zmaterializowała; tak więc na Gruzję polecam jednak bardziej kuchenki benzynowe ;)


Wobec braku pociągu ruszamy rowerami bezpośrednio z lotniska kierując się w stronę Poti. Pierwsze kilometry to od razu łyk gruzińskiej egzotyki - na dość głównej szosie co rusz spotyka się maszerujące krowy, a nawet i świnie, tutaj nikogo to nie dziwi ;). Także i zabudowa mijanych miast i wioseczek wyraźnie różni się od znanej nam z Polski czy zachodniej Europy, jest bardziej biednie, ale też i klimatycznie, po to się jeździ do takiego kraju by właśnie zobaczyć coś zupełnie innego i nowego. Na drodze ruch umiarkowany, mniejszy niż się obawialiśmy patrząc na kategorię drogi. Po 40km docieramy do Senaki, tutaj robimy pierwsze zakupy w markecie oraz mamy pierwszy obiad w knajpce. Trochę trudno się dogadać, bo menu tylko w niezrozumiałym dla nas gruzińskim alfabecie ;)


Pomimo, że temperatura wcale nie była jakaś skrajna, koło 26 stopni - to odczucie ciepła było zupełnie inne. Jedziemy bowiem pasem niziny (biegnącym przez większość Gruzji w układzie równoleżnikowym) pomiędzy dwoma wysokimi masywami górskim; przez co na owej nizinie niejako kumuluje się gorące i parne powietrze i odczucie gorąca jest sporo wyższe niż wynikałoby z samej temperatury; w prawdziwie upalny dzień potrafi więc być nieznośnie gorąco. Dobrze to widać po licznych psach wylegujących się gdzie popadnie, chwilami aż trudno poznać, czy to nie zwłoki ;)

Po obiedzie kierujemy się w stronę Zugdidi, gdzie zaczyna się nasz ślad, jak na złość pod wieczór był spory problem ze znalezieniem sensownej miejscówki noclegowej. Za miastem Khobi odbijamy na boczną drogę, widać, ze niedawno przechodziły tu mocne opady, jest tam masa wilgoci i głębokie kałuże, do tego szybko kończy się asfalt i zaczynają się szutry, a na sam koniec solidny podjazd po kamyczkach.


A mieliśmy tylko słabe czołówki (nie zakładaliśmy jazdy nocą). Musieliśmy tak jechać z 10km zanim udało się trafić całkiem fajną miejscówkę na łące
Zdjęcia - Swanetia

Dane wycieczki: DST: 68.90 km AVS: 22.11 km/h ALT: 211 m MAX: 35.10 km/h Temp:24.0 'C
Czwartek, 21 kwietnia 2022Kategoria Canyon Exceed 2022, Wycieczka
Miała być większa pętelka po Kampinosie, ale że rano padał deszcz więc odpuściłem. Zamiast tego krótka, ale całkiem sympatyczna pętelka przez Konstancin i wzdłuż Jeziorki nad Wisłę. Niestety w Lesie Kabackim sporo błota po porannych opadach, więc usyfiłem rower i ubranie ;)
Dane wycieczki: DST: 31.20 km AVS: 21.77 km/h ALT: 81 m MAX: 36.50 km/h Temp:12.0 'C
Wtorek, 19 kwietnia 2022Kategoria Canyon 2022, Wycieczka
Kolejny raz w Gassach, tym razem już lepiej ubrany, więc choć zimniej niż wczoraj tym razem termika w porządku ;)
Dane wycieczki: DST: 46.50 km AVS: 29.06 km/h ALT: 97 m MAX: 49.20 km/h Temp:7.0 'C
Poniedziałek, 18 kwietnia 2022Kategoria Canyon 2022, Wycieczka
Pierwszy raz od dobrego pół roku w Gassach ;))
Po oddaniu ścieżki rowerowej wzdłuż nowej trasy wylatującej z tunelu dojazd mam perfekcyjny, zero jazdy w ruchu i wygodne asfaltowe drogi dobrej jakości - a to wielki plus.

Pogoda niby częściowo słoneczna, ale wiał zimny wiatr, więc ubrany dość lekko trochę zmarzłem
Dane wycieczki: DST: 48.40 km AVS: 28.47 km/h ALT: 127 m MAX: 54.00 km/h Temp:12.0 'C
Sobota, 16 kwietnia 2022Kategoria Scott 2022, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 19.77 km/h ALT: 30 m MAX: 29.70 km/h Temp:7.0 'C
Piątek, 15 kwietnia 2022Kategoria Scott 2022, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 15.30 km AVS: 19.12 km/h ALT: 30 m MAX: 28.90 km/h Temp:11.0 'C
Czwartek, 14 kwietnia 2022Kategoria >100km, Canyon Exceed 2022, Wycieczka
Duża pętelka po Kampinosie.
Genialna pogoda, pierwszy raz w tym roku z krótkim rękawkiem, tak to można jeździć!
Dane wycieczki: DST: 107.30 km AVS: 20.97 km/h ALT: 532 m MAX: 40.90 km/h Temp:20.0 'C
Poniedziałek, 11 kwietnia 2022Kategoria Scott 2022, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 15.30 km AVS: 19.53 km/h ALT: 30 m MAX: 32.40 km/h Temp:6.0 'C
Niedziela, 10 kwietnia 2022Kategoria Scott 2022, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 19.77 km/h ALT: 30 m MAX: 30.40 km/h Temp:6.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl