wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 316004.15 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.26%)
  • Czas na rowerze: 575d 16h 49m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower szosowy

Dystans całkowity:89888.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:3688:54
Średnia prędkość:24.37 km/h
Maksymalna prędkość:86.60 km/h
Suma podjazdów:516539 m
Liczba aktywności:836
Średnio na aktywność:107.52 km i 4h 24m
Więcej statystyk
Piątek, 13 lutego 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Najpierw po mieście, a następnie wzdłuż Wisły po praskiej stronie, mostem w Górze Kalwarii i z powrotem do Warszawy. Piekna wiosenna pogoda - cały czas słonecznie, a temperatura 7-9 stopni
Dane wycieczki: DST: 76.10 km AVS: 26.70 km/h ALT: 156 m MAX: 50.90 km/h Temp:8.0 'C
Czwartek, 12 lutego 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Pętla przez Chynów. Przyzwoita pogoda do jazdy, co prawda dalej bez słońca, ale sucho, w miarę ciepło i z niewielkim wiatrem
Dane wycieczki: DST: 76.20 km AVS: 27.21 km/h ALT: 187 m MAX: 42.60 km/h Temp:4.0 'C
Niedziela, 8 lutego 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Pętla do Baniochy. Pierwsza część elegancko, ale powrót z Góry to męczarnia pod silny wiatr
Dane wycieczki: DST: 53.50 km AVS: 26.31 km/h ALT: 148 m MAX: 36.40 km/h Temp:1.0 'C
Sobota, 7 lutego 2015Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wycieczka
Terespol

Zima, choć mizerna ciągle trzyma, więc trudno o dobre warunki. Postanowiliśmy więc z Krzyśkiem pojechać do Terespola w warunki jakie "dają" ;))

Ruszamy wcześnie rano, przed 6 jesteśmy już na rowerach. Sprawnie przebijamy się nocą przez Warszawę, za Sulejówkiem już świta. Na drogach pusto, chwilami popaduje drobny śnieżek i trzyma mróz -3-4'C. Pierwszy odcinek to nudna trasa w stronę Stanisławowa, za którym zaczyna się niedawno wyremontowana, elegancka droga do Węgrowa. Wiatr pomaga, więc kilometry lecą sprawnie, na postój postanawiamy się zatrzymać dopiero po 100km w Sokołowie Podlaskim. Po odpoczynku w cieple - i na dworze robi się cieplej, temperatura z lekkiego mrozu skoczyła do ok. 0'C, a dalsza trasa też sporo ciekawsza. Jest trochę górek, a we Frankopolu oddzielającym Mazowsze od Podlasia wita nas rolnicza blokada na drodze ;)). Ale rowerzystom problemów nie robili, więc spokojnie pojechaliśmy w dół nad Bug. Co ciekawe, za Sokołowem nie ma w ogóle śniegu w okolicy, gdy tymczasem pod Warszawą leżało go całkiem sporo. Za Bugiem ładny pagórkowaty odcinek w stronę Siemiatycz. Krótki kawałek na północ do Sarnaków pokazał nam, że wiatr znacząco się od rana zwiększył, jadąc z wiatrem w plecy jego siły tak się nie odczuwa, ale gdy jest z boku zaczyna już przeszkadzać, a mocny wiatr przy temperaturze koło 0 daje popalić. 

Z Sarnaków ładnymi bocznymi drogami jedziemy do Konstantynowa, tam już mnie trochę zaczęło odcinać, bo za mało zjadłem w Sokołowie, w sklepie robimy sobie drugi postój. Tu z kolei zjadłem za dużo słodyczy, więc mnie zemdliło ;). Końcówka to ładne, dość puste tereny ściany wschodniej, do Terespola docieramy ze sporym zapasem czasowym, więc skoczyliśmy jeszcze na kiełbaski do baru pod dworcem.
Kilka zdjęć


Dane wycieczki: DST: 230.90 km AVS: 27.60 km/h ALT: 892 m MAX: 62.30 km/h Temp:-1.0 'C
Piątek, 6 lutego 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Przejażdżka do Gassów,nad Wisłę z Krzyśkiem
Dane wycieczki: DST: 43.50 km AVS: 25.34 km/h ALT: 60 m MAX: 54.80 km/h Temp:0.0 'C
Środa, 4 lutego 2015Kategoria Wycieczka, Użytkowo, Rower szosowy
Po mieście z Krzyśkiem, następnie krótka przejażdżka nad Wisłę i powrót przez konstancin
Dane wycieczki: DST: 60.30 km AVS: 24.78 km/h ALT: 190 m MAX: 46.10 km/h Temp:0.0 'C
Piątek, 30 stycznia 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Krótki wypad do Baniochy, wreszcie się zmobilizowałem do jazdy, bo ostatnio zupełnie mi się nie chciało nigdzie ruszać :)
Dane wycieczki: DST: 53.40 km AVS: 27.38 km/h ALT: 131 m MAX: 36.40 km/h Temp:4.0 'C
Niedziela, 18 stycznia 2015Kategoria Rower szosowy, Użytkowo
Odprowadziłem Kota na pociąg do Poznania
Dane wycieczki: DST: 22.20 km AVS: 23.37 km/h ALT: 50 m MAX: 38.00 km/h Temp:4.0 'C
Sobota, 17 stycznia 2015Kategoria >100km, >200km, >300km, Wycieczka, Rower szosowy
Styczniowa Warszawa

Styczeń to nie jest raczej miesiąc na długie dystanse, ale że zimę w tym roku mamy słabiutką - postanowiliśmy wraz z Kotem spróbować trzysetki. Dojeżdżam nocą do Poznania i po nieprzespanej nocy ruszam od razu na trasę. Po kilkunastu km spotykamy się o 5 rano z Marzeną w Swarzędzu i już wspólnie ruszamy w kierunku Warszawy. Udało mi się Kota namówić do jazdy po DK92, której się bardzo obawiała, ale znając realia tej drogi, wiedziałem że są to strachy na Lachy, a droga bardzo wygodna do jazdy rowerem. A przy dystansie ponad 300km w styczniu nie ma co sobie dokładać jeszcze dodatkowych trudności, bocznymi drogami wyszłoby ponad 350km i jechałoby się wolniej, po sporo gorszych nawierzchniach.

Początek to nocna jazda do Wrześni, na tym odcinku jest dwujezdniowa droga, pobocze na większości odcinków. Po drodze malutkie góreczki, do Wrześni docieramy jeszcze nocą, Marzenie mocno zmarzły stopy, więc rozgrzewamy się na stacji benzynowej. Temperatura to 1 stopień, ale i spora wilgotność, co zwiększa odczucie zimna. We Wrześni podziwiamy piękne dekoracje świąteczne na ratuszu, na drodze do Słupcy powoli zaczyna się przejaśniać. Z Wrześni do Goliny nie ma pobocza, ale jedzie się wygodnie, bo ruch sobotnim świtem symboliczny. Przy wyjeździe ze Słupcy króciutką chwilę podziwiamy wschodzące słońce - i to było tyle co się słońca dziś naoglądaliśmy :)). Wraz ze świtem warunki do jazdy robią się coraz lepsze, wiatr zaczyna pomagać, więc do Konina docieramy bardzo sprawnie, zjeżdżając kawałek do miasta, by odpocząć w cieple w McDonaldzie.

Wziąłem się tutaj za wymianę klocków hamulcowych na tyle, bo już się kończyły, a przy hamowaniu koło nieźle łupało. Przy zakładaniu ich na rower i regulacji hamulca okazało się jednak, że złe hamowanie nie było spowodowane klockami, a pękniętą obręczą. To już problem sporo poważniejszy, który szybko mógł zakończyć jazdę. Ale wyjścia specjalnego nie było, pojechałem więc na pękniętej obręczy dalej, licząc, że pęknięcie nie powiększy się na tyle, by obręcz przestała trzymać oponę. Za Koninem najciekawszy kawałek dzisiejszej trasy - ciąg góreczek kończący się przed Kołem. Od podjazdu znad Warty w Kole robi się już zupełnie płasko, odtąd jedyne zauważalne wzniesienia to wiadukty. Ale wiatr pomaga, więc gładziutki asfalt niesie nas elegancko, ociepliło się też do 4 stopni, więc na drugi postój w Kutnie docieramy bardzo sprawnie. 

Z Kutna dalszy ciąg nudnej drogi, kawałek przed Łowiczem łapie nas zmrok, niestety długie trasy w styczniu oznaczają bardzo krótki dzień. Nocą centrum Łowicza prezentuje się bardzo ładnie, a duży rynek nie jest obstawiony samochodami jak to często bywa. Wyjazd z miasta nieprzyjemny, parę km ruchliwą drogą na Skierniewice, z której odbijamy przed Nieborowem. Pałac mnie rozczarował, myślałem, że będzie ładnie podświetlony, a ledwo go było widać, do tego wejście do parku zamknięte. Dalej jedziemy bocznymi drogami przez Bolimów, trafia się trochę dziur, ale i pięknych szpalerów drzew, gdy włączam lampkę na maksymalnym trybie świecą na wprost - taki szpaler robi wrażenie. Na DK92 wracamy w Niepokalanowie, stąd jeszcze mamy kawałek do Warszawy. Czuć już dystans w nogach, a kilometry ciągną się i ciągną. Do Warszawy docieramy po 20 - i dzięki temu mamy puste drogi w bardzo ruchliwym normalnie mieście. Podjeżdżamy jeszcze do Krzyśka, od którego pożyczam nowiutkie szosowe koło (moja obręcz wytrzymała!) i z kołem na plecach jedziemy do mnie ;))

Trasa udana, udało się przejechać ponad 300km, a to w styczniu nie byle co; podziękowania dla Kota za miłe towarzystwo na trasie!

Zdjęcia
Dane wycieczki: DST: 328.70 km AVS: 25.85 km/h ALT: 834 m MAX: 42.90 km/h Temp:4.0 'C
Sobota, 20 grudnia 2014Kategoria >100km, >200km, >300km, Rower szosowy, Wycieczka
Mława z Kotem

Po grudniowej trasie do Wilna nie myślałem, że w tym roku będę robił jeszcze jakąś dłuższą trasę. Ale, że pogodę w grudniu mamy bardziej jak w marcu, więc trafiła się okazja do kolejnego długiego przejazdu tym razem już nie samotnie, a w bardzo miłym towarzystwie Kota ;))

O kierunku trasy zdecydował kierunek wiatru, bo zapowiedziano solidną wichurę z zachodu. Wieczorem dojeżdżam do Poznania, po 22 ruszam z dworca, w Swarzędzu spotykam się z Marzeną i już wspólnie jedziemy dalej. Pierwsza część trasy to dużo bocznych dróg w rejonie Poznania, można powiedzieć - legowisko Kota ;)). Jedzie się bardzo sprawnie, bo wiatr wyraźnie sprzyja, w miarę ciepło 4-5 stopni, a noc dość jasna, widać sporo gwiazd, nawet się zatrzymaliśmy i wyłączając lampki pooglądaliśmy rozgwieżdżone niebo. Po drodze mijamy sporo małych miasteczek, ze względu na liczne świąteczne iluminacje pod koniec grudnia nocą jedzie się przyjemniej. Na odcinku do Trzemeszna odbijaliśmy na północ, by zaliczyć brakującą mi gminę - tutaj dopiero czuć jak solidnie wieje, wiatr jest zauważalnie mocniejszy niż był na mojej trasie do Wilna, gdzie nagadano bzdur o rzekomym orkanie, a był jedynie wiatr jakich wiele. W Trzemesznie odcinek po kostce, jest też niebrzydka wieża - i znowu zatapiamy się w ciemność bocznych dróg. Trochę się zastanawialiśmy jak to będzie z postojem, bo przy takich temperaturach zdecydowanie lepiej odpoczywać w cieple, a jechaliśmy po takich zadupiach, gdzie nie było co marzyć o całonocnej stacji benzynowej. Nadzieję dawał jedynie Skulsk położony na 130km, gdzie był krótki kawałek krajówki i tam postanowiliśmy dociągnąć. I był to dobry pomysł, bo kawałek za miasteczkiem była stacja Orlenu na której zrobiliśmy ok. 30min przerwy. 

Ze Skulska czekało nas jeszcze 70km jazdy nocą do Włocławka, odcinek przeleciał bardzo sprawnie, większość dróg na tym kawałku była idealnie z wiatrem, za Lubrańcem, gdy wjechaliśmy na drogę wojewódzką zaczął się już poranny ruch, a na krajówce za Brześciem Kujawskim był już całkiem spory. Na horyzoncie zaczęły się pojawiać już pierwsze przejaśnienia, do Włocławka wjeżdżaliśmy już w świetle dziennym. Tu w McDonaldzie zrobiliśmy sobie długi postój, prawie 2h - aż tak długo bo akurat w ten sposób układały nam się pociągi z Mławy, lepiej było odpoczywać tu (w McDonaldach zawsze dobrze grzeją ;)) niż na kiepskim dworcu w Mławie. Marzena na nocnej i zimnej trasie trochę podziębiła krtań, tak więc od Włocławka coraz częściej pokasływała, by móc normalnie oddychać, takie niestety są uroki długich tras zimą, wiele godzin na chłodnym powietrzu swoje robi.

Przejazd przez Włocławek niezły, przede wszystkim ciekawy most nad szeroką Wisłą z którego nieźle widać miasto i drugi wysoki brzeg, na który trzeba było podjechać, nachylenie dochodziło aż do 10%. Wraz ze świtem siła wiatru jeszcze wzrosła, teraz wiało już koło 9-10m/s, a przy takim wietrze dobrze się jedzie jedynie jak jest równo w plecy, bo gdy wieje z boku bardzo to już zaczyna przeszkadzać. My mieliśmy to szczęście, że niemal całą trasę mieliśmy równo z wiatrem, tak więc odcinek do Sierpca i dalej do Bieżunia zleciał elegancko, a 30km/h często gościło na liczniku. Za to między Bieżuniem a Żurominem droga odbijała na północ i tam jadąc z bocznym wiatrem było już ciężko, wiatr często szarpał kołami, do tego droga była wąska i dość ruchliwa, więc dodatkowym utrudnieniem były ciężarowe samochody wytwarzające solidne podmuchy. Ale to było jedynie 10-12km, po czym końcówkę od Żuromina do samej Mławy mamy już z wiatrem. Przed Mławą trafiły się jeszcze dwie trochę większe góreczki, na dworzec przypominający czasy PRL-u dojeżdżamy krótko przed zachodem słońca.

Pociągiem dojeżdżamy do Warszawy Gdańskiej i tu mieliśmy zaledwie 40min na ekspresowe zwiedzanie Warszawy, do odjazdu pociągu Kota do Poznania. Ale to wystarczyło by się przejechać Traktem Królewskim, którego świąteczne iluminacje robią wielkie wrażenie, pierwszy raz tam byłem w tym roku, tak pięknego oświetlenia nigdy w Polsce nie widziałem, bez żadnego naciągania można powiedzieć, że to światowa klasa, niestety zdjęcia kiepskim aparatem tego zupełnie nie oddają.

Jednym słowem - cała trasa bardzo udana, dobrze zaplanowana tak by optymalnie wykorzystać pogodę, ponad 300km w grudniu to już kawał trasy, wymaga długiej jazdy w ciemnościach (my przejechaliśmy nocą 200km). Podziękowania za wspólną jazdę dla Kota, która bez problemów wytrzymała tak wymagający dystans, nie wierzcie w to co często pisze, że nie umie jeździć zimą ;))
Zdjęcia

Zaliczone gminy
 - 2 (CZERNIEJEWO, TRZEMESZNO)
Dane wycieczki: DST: 339.80 km AVS: 26.07 km/h ALT: 1232 m MAX: 50.90 km/h Temp:5.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl