wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 316004.15 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.26%)
  • Czas na rowerze: 575d 16h 49m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower szosowy

Dystans całkowity:89888.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:3688:54
Średnia prędkość:24.37 km/h
Maksymalna prędkość:86.60 km/h
Suma podjazdów:516539 m
Liczba aktywności:836
Średnio na aktywność:107.52 km i 4h 24m
Więcej statystyk
Wtorek, 10 marca 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Pętla do Chynowa. Pełna wiosna, słonecznie, powyżej 15'C. Żyłowałem się mocno, żeby wyciągnąć średnią 30km/h, do Piaseczna dowiozłem 30,3km/h, ale w mieście niestety korki mnie załatwiły i cały trud poszedł na marne ;)
Dane wycieczki: DST: 77.90 km AVS: 29.96 km/h ALT: 182 m MAX: 52.80 km/h Temp:16.0 'C
Środa, 4 marca 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Pętla do Baniochy.
Po tym jak wczoraj się wycofałem - dziś postanowiłem nie rezygnować, co nie było dobrym pomysłem ;) Ze 40km w deszczu, na drogach sporo syfu, rower nieźle usmarowany, a ja przemoczony i zmarznięty; jednym słowem nie była to trasa marzeń ;)
Dane wycieczki: DST: 53.70 km AVS: 27.31 km/h ALT: 182 m MAX: 42.20 km/h Temp:2.0 'C
Wtorek, 3 marca 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Krótka pętelka przez Konstancin i Wilanów, miałem pojechać kawałek dalej - ale zaczęło popadywać śniegiem ;)
Dane wycieczki: DST: 22.50 km AVS: 25.47 km/h ALT: 42 m MAX: 38.80 km/h Temp:4.0 'C
Niedziela, 1 marca 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Razem z Marzeną i Księgowym świętowaliśmy pierwsze urodziny Colnago ;))

Spotkaliśmy się na stacji metra w Młocinach, stąd w piękną wiosenną pogodę ruszyliśmy spokojnym tempem w stronę Modlina. Leciutki wiaterek w plecy, temperatura koło 10'C, po wyjeździe z warszawskiej aglomeracji jechaliśmy drogami z niewielkim ruchem. W Modlinie na krótki kawałek odbiliśmy pod samą twierdzę, następnie boczną drogą do Pomiechówka, skąd skręciliśmy na Nasielsk. Z Adamem pożegnaliśmy się przed Krogulami (dzięki za fajną trasę!), a my pociągnęliśmy jeszcze kawałeczek do Nasielska i położoną ze 3km za miastem stację kolejową.
Dane wycieczki: DST: 69.30 km AVS: 22.60 km/h ALT: 186 m MAX: 36.60 km/h Temp:10.0 'C
Sobota, 28 lutego 2015Kategoria Rower szosowy, Użytkowo
Na dworzec i razem z Marzeną po Warszawie
Dane wycieczki: DST: 23.90 km AVS: 21.40 km/h ALT: 54 m MAX: 33.00 km/h Temp:9.0 'C
Niedziela, 22 lutego 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Pętla do Baniochy, wraz z podjazdem do Góry Kalwarii. Znowu ładna pogoda, jak 2 dni temu
Dane wycieczki: DST: 55.90 km AVS: 26.62 km/h ALT: 117 m MAX: 38.20 km/h Temp:9.0 'C
Sobota, 21 lutego 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Pętla nad Wisłą, pogoda już gorsza niż wczoraj, chłodniej, a do tego sporo mocniejszy, zimny wiatr z południa
Dane wycieczki: DST: 42.30 km AVS: 28.20 km/h ALT: 68 m MAX: 51.10 km/h Temp:8.0 'C
Piątek, 20 lutego 2015Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Po mieście, a następnie dłuższa pętla przez Celestynów. Piękna, słoneczna pogoda, koło 10 stopni, było czuć wiosnę ;)
Dane wycieczki: DST: 87.30 km AVS: 28.31 km/h ALT: 229 m MAX: 54.80 km/h Temp:9.0 'C
Niedziela, 15 lutego 2015Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
Góry Świętokrzyskie z Transatlantykiem - dzień 2

Drugiego dnia postanawiam dojechać na pociąg do Skarżyska, tak by przejechać przez najwyższe pasma Gór Świętokrzyskich. Od samego początku dnia mamy doskonałą pogodę, za dnia okolice Sandomierza bardzo ładnie się prezentują, w okocy królują sady, ale wyglądają o wiele lepiej niż sady na Mazowszu, bo położone są na stromych wzgórzach, na które co rusz wspinamy się ściankami po 9-10%. W Garbowie złożyliśmy wizytę słynnemu Zawiszy Czarnemu, który stąd wlaśnie pochodził; żegnamy się z Transatlantykiem na skrzyżowaniu z szosą z Warszawy do Sandomierza - dzięki za gościnę i wspólną trasę! Szybko wjeżdżam na krajówkę do Kielc, którą zaczęła się bardzo przyjemna jazda. Pogoda wybitna, do tego zaczęło solidniej wiać w plecy, a szosa świetnej jakości, z minimalnym ruchem. Tak więc prawie 45km do Lechowa przeleciało bardzo szybko, a trasa urozmaicona, sporo górek i zjazdów, a od poziomu 300m nie brakuje śniegu w okolicy. W Lechowie odbijam w bok, tu już czuć, że solidnie wieje z boku, w lesie też pojawia się trochę lodu.

Ale gwoździem dzisiejszego programu był oczywiście podjazd na Święty Krzyż, do poziomu ok. 500m jechało się bez problemów, ale wyżej droga wjeżdża w las - i od razu pojawia się śnieg i lód. Z początku wydawało mi się, że nie ma szans po tym jechać, ale okazało się, że rower całkiem sensownie się trzyma, lód był dość "tępy", dobrze ubity kołami samochodów i wozów konnych. Sama jazda była OK, natomiast słabo się ruszało po postojach na zdjęcia, bo niedociążone tylne koło od razu buzowało. Na szczyt wjechałem w całości bez pchania, pod klasztor już nie zajeżdżałem, bo sporo było samochodów (w niedzielę w klasztorze są msze, na które przyjeżdża wielu ludzi z okolicy). Za to fantastycznie prezentowała się okolica gołoborza na Łysej Górze, same kamienie były pod śniegiem, ale na drzewach były jeszcze duże czapy śniegu, niektóre wystawione na wiatr miały fantazyjne kształty.

Wjeżdżając na szczyt myślałem, że w dół po tym lodzie na bank trzeba będzie sprowadzać, ale wbrew pozorom dało się jechać, choć oczywiście cały czas na hamulcu, 10-15km/h uważając by się za bardzo nie rozpędzić; oczywiście tylko do końca lasu, bo niżej dało się już normalnie jechać. Po kilkunastu km staję na obiad w Górznie, obiad dobry, ale zdecydowanie za dużo zjadłem, a duży posiłek w środku dnia to nie jest dobry pomysł. Tak więc cały podjazd pod przełęcz Krajeńską męczyłem się z pełnym żołądkiem ;)). A do końca trasy jeszcze sporo górek miałem, płaskich odcinków właściwie nie było. Z podjazdu za Bodzentynem miałem piękne widoki na masyw Łysogór, zaraz po tym zepsuła się pogoda, temperatura szybko spadła z 5-6 stopni do 0 a silny wiatr zmienił się na północny i na końcówce do Skarżyska wyraźnie przeszkadzał. Ale na pociąg udało mi się wyrobić, choć z niewielkim zapasem. Dworzec w Skarżysku niby nowy, ale jakość i pomysłowość typowa dla PKP - wejście na perony po wysokich kładkach, a same perony oczywiście niskie, więc wsiadanie z rowerem do pociągu niewygodne, poślizgnąłem się na wąskim stopniu i boleśnie uderzyłem się w piszczel, rozcinając nogę na parę centymetrów.

Cały wyjazd bardzo udany - prawie 400km w dwa dni, dobre towarzystwo i przede wszystkim doskonała pogoda, bardzo rzadka u nas o tej porze roku.

Zdjęcia

Dane wycieczki: DST: 145.50 km AVS: 23.85 km/h ALT: 1435 m MAX: 65.20 km/h Temp:4.0 'C
Sobota, 14 lutego 2015Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wypad
Góry Świętokrzyskie z Transatlantykiem - dzień 1

Na weekend zapowiadała się świetna pogoda, a jako, że akurat miałem wolne - postanowiłem przejechać się na dłuższy wyjazd. Ostatnio jeździłem głównie po płaskich trasach, więc tym razem ruszyłem w Góry Świętokrzyskie. Umawiam się z Transatlantykiem na spotkanie w Łagowie i po 6 ruszam z Warszawy. Początek mroźny, trzyma koło -3 stopni, ale już od rana jest piękna słoneczna pogoda, a cała okolica pokryta malowniczą szadzią. Mróz trzymał długo, dopiero po ok. 70km temperatura przekroczyła 0. Ale pomimo jazdy pod niewielki wiatr do Radomia dojechałem sprawnie, prawie bez postojów. Na dłuższy odpoczynek zatrzymuję się dopiero w centrum Radomia, pod pomnikiem Kochanowskiego. Po 15-20min ruszam dalej, po czym za 1,5km orientuję się, że nie mam telefonu! Wracam ekspresowym tempem do parku - telefonem na szczęście nikt nie zdążył się jeszcze zainteresować, pomimo że to dość uczęszczane miejsce ;)

Z Radomia kieruję się na Wierzbicę, za którą na horyzoncie pojawiają się pierwsze zarysy Gór Świętokrzyskich. Za Mircem ostrzejszy podjazd w stronę Wąchocka, tam oglądam jeszcze częściowo zamarznięty zalew na Kamiennej (Wąchock w ostatnich latach znacznie "odpicowano"). Przed Starachowicami łapie mnie kryzys, musiałem stanąć na zakupy i zjeść trochę słodyczy po których wyraźnie odżyłem. Za Starchowicami juz cały czas jedzie się po górkach, pogoda jest tak piękna, że nogi same kręcą. Przed Nową Słupią wyjechal mi naprzeciw Transatlantyk (bo trochę się spóźniałem) - i dalej jedziemy już wspólnie. Za Nową Słupią robimy sobie postój na pierogi w  Świętokrzyskim Dworze (elegancki lokal, a ceny w normie). Po obiedzie zaliczamy podjazd w stronę Łagowa, kawałek za tym miastem odbijamy bocznymi, bardzo fajnymi drogami na Iwaniska. Po dłuższym zjeździe zmiana krajobrazu - na wysokości koło 300m było sporo śniegu w okolicy, a 80-100m niżej jest zupełnie zielono. Ale, że to ciągle zima przypomina nam kawałek przez las, krótko po zachodzie słońca złapał mróz, a w lesie było jeszcze sporo zalodzeń, więc jechaliśmy tam bardzo ostrożnie, bo o wywrotkę na wąskich kołach nietrudno.

Z Iwanisk już nocą jedziemy do Marka (po drodze mijamy pięknie prezentujący się zamek Krzyżtopór), do Dwikozów, trasa męcząca, niby to już tylko "przedmurze" Gór Świętokrzyskich, ale małych podjazdów jest tu od groma, a po bardzo długiej trasie w lutym to się już w nogach wyraźnie czuło. Tak więc z ulgą meldujemy się w Dwikozach po 19 i z dużym apetytem wcinamy smaczny rosół przygotowany przez Marka.

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 251.30 km AVS: 23.97 km/h ALT: 1637 m MAX: 51.10 km/h Temp:4.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl