wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 295010.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 538d 00h 20m
  • Prędkość średnia: 22.73 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:2020.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:81:24
Średnia prędkość:24.82 km/h
Maksymalna prędkość:64.20 km/h
Suma podjazdów:6748 m
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:74.81 km i 3h 00m
Więcej statystyk
Wtorek, 20 marca 2012Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 15.30 km AVS: 21.86 km/h ALT: 64 m MAX: 36.50 km/h Temp:9.0 'C
Poniedziałek, 19 marca 2012Kategoria Wycieczka, Rower szosowy
Powrót z dworca
Dane wycieczki: DST: 14.80 km AVS: 23.37 km/h ALT: 38 m MAX: 33.00 km/h Temp:6.0 'C
Niedziela, 18 marca 2012Kategoria >100km, >200km, >300km, Rower szosowy, Wycieczka, >500km
Wilno!

Warszawa - Węgrów - Czyżew - Tykocin - Suchowola - Augustów - Sejny - Ogrodniki - [LT] - Lazdijai - Alytus - Troki - Wilno

Jako, że na weekend zapowiedziano świetną pogodę - postanowiłem ją wykorzystać na bardzo długą trasę do Wilna, którą od pewnego czasu miałem w planach. Termin marcowy na takie dystanse - niespecjalny (długa noc), ale jako że miałem spory głód roweru po ulgowym lutym - postanowiłem spróbować. Na trasę ruszam o 20, pierwsze 30km to jeszcze jazda oświetlonymi drogami aglomeracji warszawskiej, naprawdę ciemno robi się dopiero za Sulejówkiem. Trochę się obawiałem remontów na drodze do Węgrowa - ale właściwie nic nie było, roboty toczą się ślimaczym tempem, od zeszłego roku, gdy tu przejeżdżałem zrobiono zaledwie parę krótkich kawałków. Na szczęście ruch minimalny, więc jak na nocną jazdę - było bardzo sprawnie (dlatego pojechałem tędy, a nie krótszą, ale dużo ruchliwszą szosą białostocką). Drobne problemy pojawiły się na bocznej drodze do Kosowa Lackiego, nawierzchnia była tam bardzo dobra, ale we znaki mocno dawały się psy - parę razy pogoniło mnie kilka dużych wilczurów podnosząc mi mocno ciśnienie; po kilku takich akcjach byłem już mocno cięty na te głupie kundle i nawet kawałek przewoziłem większe kamienie by w ten sposób do nich "dotrzeć" ;). Ale tak naprawdę powinno się przede wszystkim dotrzeć do ich przygłupich właścicieli puszczających psy samopas na noc.

Gdy docieram nad Bug - temperatura spadła do zaledwie 0-1'C, sporo zimniej niż zapowiadano, w takiej temperaturze musiałem jechać przez resztę nocy. Odpoczywam dopiero w Czyżewie, dalej ruszam na Wysokie Mazowieckie, rozwidniać zaczyna się dopiero koło Tykocina, świt to zawsze wielka ulga, szczególnie po tak długiej nocy. Okolice świtu - to i przyjemna trasa i ładne widoki, choć dalej bardzo zimno, nawet -1'C. Za Knyszynem świetna od Tykocina droga zmienia się w typowy dla Podlasia mocno chropowaty asfalt na którym traci się ze 2-3km/h; tak jest aż do Korycina, gdzie wjeżdżam na Via Baltica. Ale jest to i całkiem ładny kawałek - dość pusto, trochę małych góreczek, ładne szerokie łąki.

W Suchowoli na ładnym placu przed kościołem (podobno to geometryczny środek Europy) odpoczywam; niestety wraz z coraz późniejszą godziną - powoli staje się dla mnie jasne, że nic nie będzie z zapowiadanej dobrej pogody, po raz kolejny boleśnie się na nich oszukałem. Specjalnie pojechałem w letnich spodniach z nogawkami i lekkiej kurtce licząc że będę się mógł rozebrać - a tu nic z tego, w dzień temperatura nie przekracza nawet 6'C. Gdybym wiedział że tak będzie - w ogóle bym na tak długą trasę nie pojechał, a gdybym jechać musiał - ubrałbym się w zimowy strój. Jakoś mocno w tym co mam nie marznę, ale komfortu też nie ma, a długie godziny w niskich temperaturach robią swoje. W Augustowie - Kanał Augustowski jeszcze pod lodem, co wykorzystuje wielu wędkarzy, także i warstwy lodu nie brakuje na wielu mijanych jeziorach. Z Augustowa do Gib długi leśny odcinek, chwilami już mocno monotonny, zjeżdżam z drogi w bok do Sejn licząc że znajdę tam jakiś bar - ale nic czynnego od godz.11 nie było; na szczęście udało mi się znaleźć zajazd już przed samą granicą w Ogrodnikach; tu robię dłuższy postój i jem smaczny obiad.

Stąd na Litwę już tylko kawałeczek, liczyłem że tutaj zacznie mi wreszcie pomagać wiatr, który miał wiać z zachodu - ale i pod tym względem prognozy zupełnie zawiodły i niemal cały czas jest flauta - zjawisko na Litwie zupełnie niecodzienne. Jedzie mi się coraz gorzej, coraz bardziej zamulam, a trasa raz że nudna (Litwa w lato wygląda o niebo lepiej niż w marcu) - to jeszcze dość pagórkowata, nie są to wymagające górki (góra 5%) - ale są bardzo częste. Wiele godzin w niskich temperaturach robi swoje - to nie są warunki w których mięśnie pracują w normalny sposób, nogi mam wychłodzone, motywacja tez spada. Ale szkoda mi było włożonego wysiłku, więc nie poddając się turlałem się w stronę Wilna, do słynnego zamku w Trokach docierajam już nocą. Na ostatnich 30km do Wilna wreszcie zaczęło trochę wiać i nieco przyspieszyłem wyrabiając się spokojnie na autobus; 500km przejechałem w równe 24h.

Powrót - niestety bardzo nieprzyjemny, kosztowny i długi. Do autokaru nie zabrali mi roweru, musiałem nocować w Wilnie i wracać pociągiem z dwoma przesiadkami w Kownie i Sestokai. Kierowcami autobusu byli Rosjanie - mieli kupę wolnego miejsca; parę razy jeździłem autobusami po Pribałtyce - i zawsze problemy są tylko z kacapami, Litwini czy Łotysze nie robią problemów; ruscy - zawsze, nawet jak zabiorą to z wielką łaską. Mało się z tymi głąbami nie pobiłem - w skrócie nigdy więcej autobusów w tym rejonie. Generalnie Rosjanie to taka nacja - zwykli ludzie to osoby do rany przyłóż, ale niech tylko któryś ma nad tobą nawet minimalny zakres władzy - natychmiast zamienia się w sukinsyna.

Oceniając wyjazd - bardzo marny, strasznie się naciąłem na prognozie pogody, miało być 12-15'C; w rzeczywistości w nocy było koło zera, w dzień 5-6'C; szkoda słów na te żałosne wróżki zajmujące się prognozowaniem pogody; wymarzłem nieźle. Niemal cały czas było pochmurnie, widoki na trasie mizerniutkie; jednym słowem wyjazd do luftu. Jakaś tam satysfakcja z przejechania tak dużego dystansu oczywiście jest, ale okupione to zostało mocno zdrętwiałą ręką, bólem kolan, achillesa itd; jednym słowem - było za zimno na tyle kilometrów.

Zdjęcia z wyjazdu


Zaliczone gminy - 4 (Płaska, Giby, Sejny-wieś, SEJNY - miasto powiatowe)
Dane wycieczki: DST: 513.20 km AVS: 24.30 km/h ALT: 2050 m MAX: 44.00 km/h Temp:4.0 'C
Piątek, 16 marca 2012Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 15.30 km AVS: 21.35 km/h ALT: 44 m MAX: 36.20 km/h Temp:9.0 'C
Czwartek, 15 marca 2012Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wycieczka
Warszawa - Góra Kalwaria - Łaskarzew - Żelechów - Ryki - Nowodwór - Dęblin

Wyjazd śladem kolejnych mazowieckich gmin. Start klasycznie - przez Górę Kalwarię, następnie wjeżdżam na szosę puławską, kawałek przed Wilgą jest ok. 5km odcinek nierównych betonowych płyt, w ogóle większość szosy do Dęblina nadaje się do gruntowniejszego remontu. Wjeżdżam na chwilkę do gminy Maciejowice, po czym zawracam do Łaskarzewa, do którego docieram przez lasy. Następnie wjeżdżam na chwilę na szosę lubelską i klasycznymi "trzęsidupami" (tutejszym drogom daleko do mazowieckiej średniej jakości) docieram do Miastkowa Kościelnego, gdzie robię sobie odpoczynek. Pogoda marna, zimno, wiatr raczej zachodni, na szczęście nie taki mocny. Przebijam się przez Żelechów, na krótki kawałek wracam na szosę lubelską, w Rykach znowu odbijam na zachód do Nowodworu; końcówka niestety pod wiatr do Dęblina, gdzie wsiadam w pociąg.

Specjalnie wysiadłem na stacji Międzylesie - by ominąć remont ulicy Kadetów, a tymczasem okazuje się, że na Zwoleńskiej jest to samo, nawet Trakt Lubelski jest rozryty - bo budują kanalizację (mocno żenujące, że w Warszawie w XXI wieku nie wszędzie jeszcze jest kanalizacja). Te remonty paraliżują ruch w całej dzielnicy, nieźle się wkurzyłem przebijając się przez liczne kawałki z błotem, rower na tym niewielkim odcinku usyfił mi się zdrowo.


Zaliczone gminy - 15 ( Wilga, Maciejowice, Łaskarzew - wieś, ŁASKARZEW, Sobolew, Górzno, Miastków Kościelny, ŻELECHÓW, Kłoczew, Trojanów, RYKI - miasto powiatowe, Nowodwór, Ułęż, DĘBLIN, Stężyca)
Dane wycieczki: DST: 204.90 km AVS: 25.88 km/h ALT: 714 m MAX: 46.80 km/h Temp:5.0 'C
Środa, 14 marca 2012Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Wieczorna przejażdżka nad Wisłę - chłodno!
Dane wycieczki: DST: 44.00 km AVS: 25.63 km/h ALT: 67 m MAX: 47.50 km/h Temp:4.0 'C
Wtorek, 13 marca 2012Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 15.10 km AVS: 21.57 km/h ALT: 53 m MAX: 38.70 km/h Temp:6.0 'C
Poniedziałek, 12 marca 2012Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 15.20 km AVS: 22.24 km/h ALT: 49 m MAX: 36.80 km/h Temp:4.0 'C
Niedziela, 11 marca 2012Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Warszawa - Góra Kalwaria - Pilawa - Piaseczno - Warszawa

Niepotrzebnie się dziś wybrałem na rower, skusiła mnie nieco myląca słoneczna pogoda. Bo mimo dość wysokiej temperatury (8-9'C) ciepło wcale nie było - bo wiał bardzo mocny wiatr z północnego zachodu. Do Góry Kalwarii leciało się pięknie, ale powrót już bardzo ciężki; wiatr i bardzo spowalniał i wyziębiał; do domu dotarłem z ulgą
Dane wycieczki: DST: 57.20 km AVS: 24.69 km/h ALT: 180 m MAX: 51.40 km/h Temp:8.0 'C
Sobota, 10 marca 2012Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wycieczka
Warszawa - Nieporęt - Pułtusk - Goworowo - Rzekuń - Ostrów Mazowiecka - Małkinia Górna

Dłuższy wypad po gminy na północnym Mazowszu. Wyjeżdżam wcześnie, trochę po 6, sprawnie przejeżdżam przez Warszawę i kieruję się na Nieporęt. Zalew Zegrzyński jeszcze pod lodem, w rejonie Serocka jest już wybudowana obwodnica, co ruch w samym mieście zmniejszyło drastycznie. Niestety za Serockiem zaczyna padać, specjalnie wyruszyłem tak wcześnie by ograniczyć jazdę w deszczu, który zapowiadano na popołudnie - ale ten zaczął padać dużo wcześniej. Przez kolejnych 100km za wiele to nie przeszkadzało - ot po prostu lekko "pykało", ale na ostatnich 50km zaczęło już padać solidnie. W Pułtusku przejeżdżam Narew i kieruję się na Wyszków, przed tym miastem odbijam w bok na gminne drogi. Szybko czekają mnie niemiłe niespodzianki - domniemane asfalty okazują się dziurawymi szutrówkami, ale najgorsze były leśne fragmenty tej drogi. Nie sądziłem że jeszcze będzie gdzieś leżał śnieg - a tutaj jest jeszcze gorzej - bo jest to po prostu taki śnieg ubity w lód, jeszcze dodatkowo wyślizgany padającym deszczem, na szosowych oponach jechało się po tym fatalnie, właściwie w ogóle nie można było hamować.
Na szczęście za dużo takich rewelacji nie było, od Starej Wsi dało się już normalnie jechać.

Odcinek na północ aż pod samą Ostrołękę jechało się elegancko, ze sprzyjającym wiatrem, ale po tym jak zawróciłem na Ostrów Mazowiecką - musiałem swoje pod wiatr odrobić, a na domiar złego zaczęło solidniej padać. W Ostrowi przebieram się z zimowej w przeciwdeszczową kurtkę - bo już mi przemokła, końcówka do Małkini w miarę OK, zmarzłem dopiero w kiepsko ogrzewanym pociągu.


Zaliczone gminy - 13 (Pokrzywnica, PUŁTUSK - miasto powiatowe, Obryte, Zatory, Somianka, Rząśnik, Długosiodło, Goworowo, Rzekuń, Troszyn, Czerwin, Wąsewo, Stary Lubotyń)
Dane wycieczki: DST: 222.00 km AVS: 24.71 km/h ALT: 601 m MAX: 43.40 km/h Temp:3.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl