Wpisy archiwalne w kategorii
Rower szosowy
Dystans całkowity: | 89888.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 3688:54 |
Średnia prędkość: | 24.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 86.60 km/h |
Suma podjazdów: | 516539 m |
Liczba aktywności: | 836 |
Średnio na aktywność: | 107.52 km i 4h 24m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 27 czerwca 2011Kategoria >100km, >200km, >300km, Rower szosowy, Wycieczka
Zakopane
Warszawa - Grójec - Końskie - Jędrzejów - Miechów - Kraków - Dobczyce - Rabka-Zdrój - Nowy Targ - Zakopane
Marcin już od pewnego czasu przymierzał się do rekordowej dla niego trasy do Zakopanego, a jako że warunki zapowiedzieli sprzyjające (dobry wiatr, brak deszczu) - postanowił pojechać w poniedziałek, po zamianie w pracy udało mi się również dołączyć.
Spotykamy się przed 21 na Puławskiej, wyjeżdżamy z Warszawy drogą na Grójec, prawdziwa ciemność łapie nas dopiero koło 22 (czerwiec to doskonały miesiąc na trasy wymagające jazdy nocą). Pierwszy - mazowiecki odcinek dość monotonny, ale we dwójkę nocą jedzie się nieco łatwiej, można pogadać, coś się dzieje nie tylko żmudne odliczanie czasu do świtu. Dobrze sprawdziła się moja nowa lampka - Sigma Pava, bez wątpienia lepsza od sporo droższego Power Leda - lepsze mocowanie, dużo mniejsza i lżejsza, a siła światła i czas pracy właściwie te same, ale znacznie lepsza soczewka i do tego ciepła barwa światła (PL miał bardziej męczącą oczy zimną barwę); wśród lampek na 4AA to obecnie najlepszy model. Są co prawda tańsze i silniejsze "chińczyki" - ale w tych produktach są ogromne problemy z jakością wykonania, spotkałem się już z wieloma opiniami, gdzie ludziom takie lampki siadały.
Widno zaczyna się robić w okolicach Sielpi, możemy obserwować piękne widoki na tutejsze jezioro. Najbliższy odcinek (jak to w okolicach świtu) bardzo zimny, temperatura nawet po 6-7'C, co ciekawa najzimniej jest na poziomie łąk (bardzo malownicze mgły), gdy wyjeżdża się ponad mgłę, temperatura rośnie o 2-3'C. Na odcinku Łopuszno-Małogoszcz duże dziury, za to dalej do Jędrzejowa już elegancki asfalt, tam robimy duży postój, pierwsze sklepy (parę minut po 6) już są otwarte. Na szosie krakowskiej zmienia się charakter jazdy, dochodzą liczne pagórki, nie za ciężkie, ale w ilościach już istotnych ;) Wspólnie jechaliśmy do Słomnik, tutaj Marcin pojechał krótszą trasą bocznymi dróżkami do Wieliczki, ja natomiast chciałem tradycyjnie zahaczyć o Kraków. Tam zjadłem obiad i na południe wyjechałem "czwórką".
Spotykamy się na rynku w Wieliczce i w dalszą trasę ruszamy na Dobczyce. Tu są dwa dość wymagające podjazdy i piękny zjazd w okolicach kościółka w Dziekanowicach. W Dobczycach robimy zakupy i kierujemy się na Mszanę, droga stanowi bardzo dobrą alternatywę dla zakopianki - chyba nawet trochę ładniejsza, a ruch minimalny. Po serii podjazdów w rejonie Kasiny wyraźnie czujemy już ogromny dystans w nogach, mocno przeszkadza też brak snu (ja na nogach jestem od niedzieli rano). Nieoczekiwanie ruchliwy kawałek do Rabki poszedł gładko, Obidowę atakujemy z marszu, bez postoju. Podjazd jak na koniec tak długiej trasy daje nieźle w kość, ale na końcowym odcinku wyraźnie pomaga nam dotąd raczej słaby wiatr. W Nowym Targu na chwilę się rozdzielamy, ja jeszcze zaliczam gminę, podobnie jest na ostatnim kawałku do Zakopanego, niestety okropnym (wąska dziurawa droga z ogromnym ruchem).
Ale najważniejsze, że udało się dojechać, wielkie gratulacje dla Marcina, który dał sobie radę na tak ciężkiej trasie, 400km to już samo w sobie wielkie wyzwanie, co dopiero na dość górskiej (szczególnie w końcówce) trasie. Niestety od pewnego czasu Zakopane ma po prostu fatalne połączenia, z koleją są duże problemy (nocnymi TLK nie wolno przewozić rowerów). Próbowaliśmy pojechać PKS, chamidło ze Szwagropolu powiedziało nam, że rowerów nie weźmie "bo nie", na szczęście kierowca kolejnego PKS-u aż do Ciechanowa miał zupełnie inne podejście, nie robił żadnych problemów, za rowery dopłaciliśmy 10zł, czas jazdy zbliżony do tego z nocnego pociągu.
Zdjęcia z komórki
Warszawa - Grójec - Końskie - Jędrzejów - Miechów - Kraków - Dobczyce - Rabka-Zdrój - Nowy Targ - Zakopane
Marcin już od pewnego czasu przymierzał się do rekordowej dla niego trasy do Zakopanego, a jako że warunki zapowiedzieli sprzyjające (dobry wiatr, brak deszczu) - postanowił pojechać w poniedziałek, po zamianie w pracy udało mi się również dołączyć.
Spotykamy się przed 21 na Puławskiej, wyjeżdżamy z Warszawy drogą na Grójec, prawdziwa ciemność łapie nas dopiero koło 22 (czerwiec to doskonały miesiąc na trasy wymagające jazdy nocą). Pierwszy - mazowiecki odcinek dość monotonny, ale we dwójkę nocą jedzie się nieco łatwiej, można pogadać, coś się dzieje nie tylko żmudne odliczanie czasu do świtu. Dobrze sprawdziła się moja nowa lampka - Sigma Pava, bez wątpienia lepsza od sporo droższego Power Leda - lepsze mocowanie, dużo mniejsza i lżejsza, a siła światła i czas pracy właściwie te same, ale znacznie lepsza soczewka i do tego ciepła barwa światła (PL miał bardziej męczącą oczy zimną barwę); wśród lampek na 4AA to obecnie najlepszy model. Są co prawda tańsze i silniejsze "chińczyki" - ale w tych produktach są ogromne problemy z jakością wykonania, spotkałem się już z wieloma opiniami, gdzie ludziom takie lampki siadały.
Widno zaczyna się robić w okolicach Sielpi, możemy obserwować piękne widoki na tutejsze jezioro. Najbliższy odcinek (jak to w okolicach świtu) bardzo zimny, temperatura nawet po 6-7'C, co ciekawa najzimniej jest na poziomie łąk (bardzo malownicze mgły), gdy wyjeżdża się ponad mgłę, temperatura rośnie o 2-3'C. Na odcinku Łopuszno-Małogoszcz duże dziury, za to dalej do Jędrzejowa już elegancki asfalt, tam robimy duży postój, pierwsze sklepy (parę minut po 6) już są otwarte. Na szosie krakowskiej zmienia się charakter jazdy, dochodzą liczne pagórki, nie za ciężkie, ale w ilościach już istotnych ;) Wspólnie jechaliśmy do Słomnik, tutaj Marcin pojechał krótszą trasą bocznymi dróżkami do Wieliczki, ja natomiast chciałem tradycyjnie zahaczyć o Kraków. Tam zjadłem obiad i na południe wyjechałem "czwórką".
Spotykamy się na rynku w Wieliczce i w dalszą trasę ruszamy na Dobczyce. Tu są dwa dość wymagające podjazdy i piękny zjazd w okolicach kościółka w Dziekanowicach. W Dobczycach robimy zakupy i kierujemy się na Mszanę, droga stanowi bardzo dobrą alternatywę dla zakopianki - chyba nawet trochę ładniejsza, a ruch minimalny. Po serii podjazdów w rejonie Kasiny wyraźnie czujemy już ogromny dystans w nogach, mocno przeszkadza też brak snu (ja na nogach jestem od niedzieli rano). Nieoczekiwanie ruchliwy kawałek do Rabki poszedł gładko, Obidowę atakujemy z marszu, bez postoju. Podjazd jak na koniec tak długiej trasy daje nieźle w kość, ale na końcowym odcinku wyraźnie pomaga nam dotąd raczej słaby wiatr. W Nowym Targu na chwilę się rozdzielamy, ja jeszcze zaliczam gminę, podobnie jest na ostatnim kawałku do Zakopanego, niestety okropnym (wąska dziurawa droga z ogromnym ruchem).
Ale najważniejsze, że udało się dojechać, wielkie gratulacje dla Marcina, który dał sobie radę na tak ciężkiej trasie, 400km to już samo w sobie wielkie wyzwanie, co dopiero na dość górskiej (szczególnie w końcówce) trasie. Niestety od pewnego czasu Zakopane ma po prostu fatalne połączenia, z koleją są duże problemy (nocnymi TLK nie wolno przewozić rowerów). Próbowaliśmy pojechać PKS, chamidło ze Szwagropolu powiedziało nam, że rowerów nie weźmie "bo nie", na szczęście kierowca kolejnego PKS-u aż do Ciechanowa miał zupełnie inne podejście, nie robił żadnych problemów, za rowery dopłaciliśmy 10zł, czas jazdy zbliżony do tego z nocnego pociągu.
Zdjęcia z komórki
Dane wycieczki:
DST: 406.50 km AVS: 24.51 km/h
ALT: 3445 m MAX: 72.30 km/h
Temp:21.0 'C
Piątek, 17 czerwca 2011Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
Kielce - Daleszyce - Nowa Słupia - Starachowice - Wierzbica - Radom
Powrót z Kielc do Radomia śladami gmin. Jechało się dość marnie, przeszkadzał dość mocny wiatr wiejący głównie z północnego wschodu, dopiero w drugiej bardziej płaskiej części jechało się trochę lepiej. Zapowiadanych mocnych deszczy - ani śladu, rzetelność naszych prognoz pogody powoli staje się już anegdotyczna. W Radomiu ledwo wyrobiłem się na pociąg, myślałem że odjeżdża 10min później, miałem to szczęście, że akurat się spóźnił :)
Zaliczone gminy - 10 (DALESZYCE, Górno, Bieliny, Nowa Słupia, Pawłów, STARACHOWICE - miasto powiatowe, WĄCHOCK, Mirzec, Wierzbica, Kowala)
Powrót z Kielc do Radomia śladami gmin. Jechało się dość marnie, przeszkadzał dość mocny wiatr wiejący głównie z północnego wschodu, dopiero w drugiej bardziej płaskiej części jechało się trochę lepiej. Zapowiadanych mocnych deszczy - ani śladu, rzetelność naszych prognoz pogody powoli staje się już anegdotyczna. W Radomiu ledwo wyrobiłem się na pociąg, myślałem że odjeżdża 10min później, miałem to szczęście, że akurat się spóźnił :)
Zaliczone gminy - 10 (DALESZYCE, Górno, Bieliny, Nowa Słupia, Pawłów, STARACHOWICE - miasto powiatowe, WĄCHOCK, Mirzec, Wierzbica, Kowala)
Dane wycieczki:
DST: 144.40 km AVS: 24.75 km/h
ALT: 905 m MAX: 60.90 km/h
Temp:26.0 'C
Czwartek, 16 czerwca 2011Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wypad
Warszawa - Grójec - Białobrzegi - Szydłowiec - Skarżysko-Kamienna - Bodzentyn - Kielce
Wybraliśmy się razem z Marcinem do Kielc by pokibicować jego siostrze Gosi startujące w Mistrzostwach Polski w MTB. Trasa bardzo pokręcona bo zaliczaliśmy sporo gmin. W pierwszej części trasy męczyły mnie problemy żołądkowe (prawdopodobnie w wyniku zatrucia zepsutą colą z wiejskiego sklepiku), do tego na trasie w rejonie Białobrzegów było sporo objazdów, parę kilometrów musieliśmy jechać szutrami. Później zrobiło się upalnie, powyżej 30 stopni, ale i trasa była nieco ciekawsza, szczególnie w rejonie Bodzentyn-Masłów. Do Kielc dotarliśmy podmęczeni długą trasą koło 21; niestety okazało się, że Gosia startuje dopiero o 16 następnego dnia, co powodowało że nie mogłem zostać (niestety praca) na wyścigu sztafet (w niedzielę ma start indywidualny)
Zaliczone gminy - 21 (Pniewy, Goszczyn, Promna, BIAŁOBRZEGI - miasto powiatowe, Radzanów, Stara Błotnica, Przytyk, Zakrzew, Wolanów, Orońsko, Jastrząb, Mirów, SZYDŁOWIEC - miasto powiatowe, Skarżysko Kościelne, SKARŻYSKO-KAMIENNA - miasto powiatowe, Bliżyn, SUCHEDNIÓW, Łączna, BODZENTYN, Masłów, KIELCE - miasto wojewódzkie i powiatowe + powiat grodzki)
Wybraliśmy się razem z Marcinem do Kielc by pokibicować jego siostrze Gosi startujące w Mistrzostwach Polski w MTB. Trasa bardzo pokręcona bo zaliczaliśmy sporo gmin. W pierwszej części trasy męczyły mnie problemy żołądkowe (prawdopodobnie w wyniku zatrucia zepsutą colą z wiejskiego sklepiku), do tego na trasie w rejonie Białobrzegów było sporo objazdów, parę kilometrów musieliśmy jechać szutrami. Później zrobiło się upalnie, powyżej 30 stopni, ale i trasa była nieco ciekawsza, szczególnie w rejonie Bodzentyn-Masłów. Do Kielc dotarliśmy podmęczeni długą trasą koło 21; niestety okazało się, że Gosia startuje dopiero o 16 następnego dnia, co powodowało że nie mogłem zostać (niestety praca) na wyścigu sztafet (w niedzielę ma start indywidualny)
Zaliczone gminy - 21 (Pniewy, Goszczyn, Promna, BIAŁOBRZEGI - miasto powiatowe, Radzanów, Stara Błotnica, Przytyk, Zakrzew, Wolanów, Orońsko, Jastrząb, Mirów, SZYDŁOWIEC - miasto powiatowe, Skarżysko Kościelne, SKARŻYSKO-KAMIENNA - miasto powiatowe, Bliżyn, SUCHEDNIÓW, Łączna, BODZENTYN, Masłów, KIELCE - miasto wojewódzkie i powiatowe + powiat grodzki)
Dane wycieczki:
DST: 287.30 km AVS: 25.06 km/h
ALT: 1580 m MAX: 60.90 km/h
Temp:29.0 'C
Niedziela, 12 czerwca 2011Kategoria Rower szosowy, Użytkowo
Do sklepu
Dane wycieczki:
DST: 6.60 km AVS: 26.40 km/h
ALT: 10 m MAX: 39.00 km/h
Temp:25.0 'C
Sobota, 11 czerwca 2011Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Nocny wypad do Konstancina. Nie przejeżdżałem tutaj jakiś miesiąc - i mocne rozczarowanie, remont zakichanego mostku na rzeczce o szerokości 10m ciągnie się już od początku roku, a teraz panowie drogowcy wpadli na doskonały pomysł równoczesnego zaczęcia kolejnych robót niemal w całym mieście (nie skończywszy tej podstawowej) pod- skutkiem czego jazda po Konstancinie przypomina ta po miejscowościach Albanii czy Trzeciego Świata - w tak fatalnym stanie jest droga.
Skończyło się to dla mnie fatalnie - bo złapałem gumę, a że trasa miała być dość krótka, zapomniałem zabrać sprzętu do łatania - i musiałem te 11km wracać na piechotę nie chcąc ryzykować zniszczenia obręczy; spacer umilały grupki pijanej młodzieży świętującej (jak co tydzień) wolną sobotę.
Skończyło się to dla mnie fatalnie - bo złapałem gumę, a że trasa miała być dość krótka, zapomniałem zabrać sprzętu do łatania - i musiałem te 11km wracać na piechotę nie chcąc ryzykować zniszczenia obręczy; spacer umilały grupki pijanej młodzieży świętującej (jak co tydzień) wolną sobotę.
Dane wycieczki:
DST: 11.00 km AVS: 23.57 km/h
ALT: 15 m MAX: 30.60 km/h
Temp:21.0 'C
Piątek, 10 czerwca 2011Kategoria Rower szosowy, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki:
DST: 15.70 km AVS: 24.15 km/h
ALT: 40 m MAX: 38.00 km/h
Temp:19.0 'C
Czwartek, 9 czerwca 2011Kategoria Rower szosowy, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki:
DST: 15.20 km AVS: 26.06 km/h
ALT: 44 m MAX: 43.40 km/h
Temp:23.0 'C
Środa, 8 czerwca 2011Kategoria Rower szosowy, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki:
DST: 15.40 km AVS: 25.67 km/h
ALT: 45 m MAX: 39.80 km/h
Temp:28.0 'C
Niedziela, 29 maja 2011Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Warszawa - Zielonka - Marki - Nieporęt - Warszawa
Przejażdżka nad Zalew Zegrzyński z Marcinem
Przejażdżka nad Zalew Zegrzyński z Marcinem
Dane wycieczki:
DST: 82.20 km AVS: 20.99 km/h
ALT: 187 m MAX: 52.10 km/h
Temp:23.0 'C
Sobota, 28 maja 2011Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Powrót z dworca
Dane wycieczki:
DST: 11.40 km AVS: 24.43 km/h
ALT: 23 m MAX: 41.00 km/h
Temp:18.0 'C