Wpisy archiwalne w kategorii
Canyon 2017
Dystans całkowity: | 17410.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 752:01 |
Średnia prędkość: | 23.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.50 km/h |
Suma podjazdów: | 113758 m |
Liczba aktywności: | 131 |
Średnio na aktywność: | 132.90 km i 5h 44m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 19 marca 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętelka przez Gassy.
Wiosny ciągle nie widać, dalszy ciąg słabiutkiej pogody. Wczoraj lało cały dzień, dziś zimno. Ale widać, że w narodzie jest duże zapotrzebowanie na wiosnę - dziś spotkałem na trasie kolesia w krótkich spodenkach i krótkim rękawku, przy ledwie 5'C z zimny wiatrem! Mors przy takich wynikach to Cienki Bolek ;))
Wiosny ciągle nie widać, dalszy ciąg słabiutkiej pogody. Wczoraj lało cały dzień, dziś zimno. Ale widać, że w narodzie jest duże zapotrzebowanie na wiosnę - dziś spotkałem na trasie kolesia w krótkich spodenkach i krótkim rękawku, przy ledwie 5'C z zimny wiatrem! Mors przy takich wynikach to Cienki Bolek ;))
Dane wycieczki:
DST: 42.10 km AVS: 28.70 km/h
ALT: 65 m MAX: 41.60 km/h
Temp:5.0 'C
Piątek, 17 marca 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętelka do Góry Kalwarii
Do Góry ciężka walka z wiatrem, z powrotem za to powyżej 30km/h bez wysiłku. Cieplej niż wczoraj, ale dalej daleko do prawdziwej wiosny, choć już rowerzystów w krótkich spodenkach spotykam ;)
Do Góry ciężka walka z wiatrem, z powrotem za to powyżej 30km/h bez wysiłku. Cieplej niż wczoraj, ale dalej daleko do prawdziwej wiosny, choć już rowerzystów w krótkich spodenkach spotykam ;)
Dane wycieczki:
DST: 56.20 km AVS: 26.76 km/h
ALT: 127 m MAX: 59.60 km/h
Temp:12.0 'C
Czwartek, 16 marca 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętelka do Czerska
Mocny wiatr, który spowodował, że równie mocno się wyżyłowałem na trasie ;))
Mocny wiatr, który spowodował, że równie mocno się wyżyłowałem na trasie ;))
Dane wycieczki:
DST: 79.00 km AVS: 28.55 km/h
ALT: 160 m MAX: 47.90 km/h
Temp:8.0 'C
Niedziela, 12 marca 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętelka pod Górę Kalwarię.
Silniejszy i zimniejszy wiatr niż wczoraj, prawdziwej wiosny ciągle nie widać. Tyle dobrego, że dziś wreszcie sucho i nie trzeba bylo myć roweru po jeździe
Silniejszy i zimniejszy wiatr niż wczoraj, prawdziwej wiosny ciągle nie widać. Tyle dobrego, że dziś wreszcie sucho i nie trzeba bylo myć roweru po jeździe
Dane wycieczki:
DST: 53.70 km AVS: 27.54 km/h
ALT: 96 m MAX: 39.30 km/h
Temp:7.0 'C
Sobota, 11 marca 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętelka do Czerska.
Pogoda mizerna, taka "spetryfikowana" wiosna; ni to zimowo, ni wiosennie. Ledwie parę stopni, nieprzyjemny zimny wiatr i pod koniec mżawka
Pogoda mizerna, taka "spetryfikowana" wiosna; ni to zimowo, ni wiosennie. Ledwie parę stopni, nieprzyjemny zimny wiatr i pod koniec mżawka
Dane wycieczki:
DST: 77.10 km AVS: 27.21 km/h
ALT: 151 m MAX: 46.30 km/h
Temp:5.0 'C
Środa, 8 marca 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Dwie pętelki w rejonie Konstancina
Dane wycieczki:
DST: 38.20 km AVS: 25.19 km/h
ALT: 62 m MAX: 42.70 km/h
Temp:5.0 'C
Wtorek, 7 marca 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętla do Czerska, pogoda sensowna, choć nie za ciepło, no i bez opadów. W sadach pod Górą powoli zaczyna się już ruch.
Dane wycieczki:
DST: 79.10 km AVS: 27.92 km/h
ALT: 152 m MAX: 44.20 km/h
Temp:8.0 'C
Czwartek, 2 marca 2017Kategoria Wycieczka, Canyon 2017
Pętelka pod Górę Kalwarię
Pogoda mizerniutka z przelotnymi opadami, ale gdy po jednej fali opadów zrobiło się ładnie i wyszło słońce postanowiłem zrobić króką traskę. Pod Gassami zastanawiałem się czy już nie wrócić, ale niebo wyglądało sensownie, więc postanowiłem pojechać kawałek - i to był błąd ;). W ledwie 20 minut na horyzoncie pojawiły się ołowiane chmury i zaczęła się regularna burza, temperatura spadła z przyjemnych 11 stopni do zaledwie 4'C, a wiatr uderzył taki, że porywy zrzucały z jezdni, nawet kilka grzmotów było - jednym słowem piękną kumulację trafiłem ;). Przeczekałem na przystanku główne uderzenie, po czym już marznąc w deszczu przejechałem pozostałe 20km do Warszawy.
Pogoda mizerniutka z przelotnymi opadami, ale gdy po jednej fali opadów zrobiło się ładnie i wyszło słońce postanowiłem zrobić króką traskę. Pod Gassami zastanawiałem się czy już nie wrócić, ale niebo wyglądało sensownie, więc postanowiłem pojechać kawałek - i to był błąd ;). W ledwie 20 minut na horyzoncie pojawiły się ołowiane chmury i zaczęła się regularna burza, temperatura spadła z przyjemnych 11 stopni do zaledwie 4'C, a wiatr uderzył taki, że porywy zrzucały z jezdni, nawet kilka grzmotów było - jednym słowem piękną kumulację trafiłem ;). Przeczekałem na przystanku główne uderzenie, po czym już marznąc w deszczu przejechałem pozostałe 20km do Warszawy.
Dane wycieczki:
DST: 51.20 km AVS: 26.95 km/h
ALT: 122 m MAX: 46.90 km/h
Temp:4.0 'C
Wtorek, 28 lutego 2017Kategoria Wycieczka, Canyon 2017, >200km, >100km
Malbork
Wczorajsza piękna wiosenna pogoda zachęciła mnie do dłuższej trasy. Ruszam o 6, rano ledwie 4'C. Przebijam się przez budzącą się do życia Warszawę, lewym brzegiem Wisły jadę do Modlina, na Ciechanów kieruję się bocznymi drogami wzdłuż gdańskiej linii kolejowej. Po zimie daje się zauważyć pogorszenie się stanu nawierzchni na tej i tak już niespecjalnej drodze. Ale wiatr pomaga i sprawnie docieram do Ciechanowa, gdzie podkusiło mnie by ominąć centrum, w efekcie czego wpakowałem się na kilometr bruku ;). Za Ciechanowem droga zauważalnie odbija w kierunku zachodnim, a wieje z południa, nawet lekko skręcając na wschód, więc wiatr już zaczynam czuć, tyle samo przeszkadza co pomaga.
W Mławie postój na posiłek po czym ruszam na drugą, znacznie ciekawszą część trasy. Za Działdowem zaczynają się już pierwsze jeziorka (jeszcze skutem lodem), ekstra kawałek po pagóreczkach Rybno - Lubawa. Niestety na horyzoncie pojawia się coraz więcej ciemnych chmur i wkrótce zaczyna popadywać. Na główny postój chciałem dociągnąć do Iławy i zjeść obiad nad Jeziorakiem, ale w tych warunkach zdecydowałem się stanąć na przystanku przed Lubawą by mieć zadaszenie. Droga do Iławy ruchliwa, parę kilometrów przed miastem pojawia się dobrej jakości asfaltowa ścieżka, więc na nią wjechałem, co niestety było błędem, bo choć nawierzchnia gładka to było tam kupę piachu, co przy lekkim deszczu i mokrej drodze doszczętnie zasyfiło mi rower. Deszcz za Iławą się skończył, zresztą wiele to nie padało, ale już do końca trasy były mokre drogi i jak to po zimie kupa syfu na szosach, szczególnie wesoło było w paru miastach z wyślizganym brukiem ;)). Do Malborka docieram z bezpiecznym zapasem czasowym, chwilę posiedziałem nad Nogatem pod kapitalnie prezentującym się, podświetlonym zamkiem krzyżackim, po czym udałem się na dworzec.
Traska udana, jazdę trochę zepsuł deszcz na ostatnich 100km - ale takie uroki tej pory roku ;))
Zdjęcia
Wczorajsza piękna wiosenna pogoda zachęciła mnie do dłuższej trasy. Ruszam o 6, rano ledwie 4'C. Przebijam się przez budzącą się do życia Warszawę, lewym brzegiem Wisły jadę do Modlina, na Ciechanów kieruję się bocznymi drogami wzdłuż gdańskiej linii kolejowej. Po zimie daje się zauważyć pogorszenie się stanu nawierzchni na tej i tak już niespecjalnej drodze. Ale wiatr pomaga i sprawnie docieram do Ciechanowa, gdzie podkusiło mnie by ominąć centrum, w efekcie czego wpakowałem się na kilometr bruku ;). Za Ciechanowem droga zauważalnie odbija w kierunku zachodnim, a wieje z południa, nawet lekko skręcając na wschód, więc wiatr już zaczynam czuć, tyle samo przeszkadza co pomaga.
W Mławie postój na posiłek po czym ruszam na drugą, znacznie ciekawszą część trasy. Za Działdowem zaczynają się już pierwsze jeziorka (jeszcze skutem lodem), ekstra kawałek po pagóreczkach Rybno - Lubawa. Niestety na horyzoncie pojawia się coraz więcej ciemnych chmur i wkrótce zaczyna popadywać. Na główny postój chciałem dociągnąć do Iławy i zjeść obiad nad Jeziorakiem, ale w tych warunkach zdecydowałem się stanąć na przystanku przed Lubawą by mieć zadaszenie. Droga do Iławy ruchliwa, parę kilometrów przed miastem pojawia się dobrej jakości asfaltowa ścieżka, więc na nią wjechałem, co niestety było błędem, bo choć nawierzchnia gładka to było tam kupę piachu, co przy lekkim deszczu i mokrej drodze doszczętnie zasyfiło mi rower. Deszcz za Iławą się skończył, zresztą wiele to nie padało, ale już do końca trasy były mokre drogi i jak to po zimie kupa syfu na szosach, szczególnie wesoło było w paru miastach z wyślizganym brukiem ;)). Do Malborka docieram z bezpiecznym zapasem czasowym, chwilę posiedziałem nad Nogatem pod kapitalnie prezentującym się, podświetlonym zamkiem krzyżackim, po czym udałem się na dworzec.
Traska udana, jazdę trochę zepsuł deszcz na ostatnich 100km - ale takie uroki tej pory roku ;))
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 299.20 km AVS: 27.45 km/h
ALT: 1204 m MAX: 48.00 km/h
Temp:8.0 'C
Poniedziałek, 27 lutego 2017Kategoria Wycieczka, Canyon 2017
Pętla przez Czersk.
Wreszcie prawdziwa wiosna - słońce i 13-15'C, przy drodze pierwsze bazie - jednym słowem jechało się z dużą przyjemnością. Na wyjeździe z Góry Kalwarii smutny obrazek, serce boli jak się to widzi - właśnie wycinają drzewa przy drodze. Totalne barbarzyństwo - zdrowe drzewa, do tego spora część dobre 5-7m od drogi za głębokim rowem, a droga jest dość szeroka. Taki najklasyczniejszy przejaw polskiego buractwa, szczególnie widoczny poza większymi miastami, tak jest niestety w wielu rejonach kraju. Byleby samochodziarzom było wygodniej, byle łatwiej było przepisy łamać, byleby można walić po 100km/h, a że niszczy się przyrodę i część uroku miasteczka czy gminy - to co z tego? Niestety Polska jest obecnie w tym fatalnym okresie cywilizacyjnym, gdy już robi się u nas nowocześnie i znikają resztki zacofanych, ładnych wiosek jakie są jeszcze w Rumunii czy na Ukrainie. Ale jeszcze nie jest na tyle nowocześnie by ludzie zrozumieli, że warto dbać o swoje miasta i otoczenie i że ceną tego jest część własnej wygody - jak to się dzieje np. w Austrii czy Francji, gdzie są tysiące pięknych miasteczek, które zieleń bardzo upiększa. Ale u nas się liczy tylko to, żeby samochodem można było walić po 90-100km/h
Wreszcie prawdziwa wiosna - słońce i 13-15'C, przy drodze pierwsze bazie - jednym słowem jechało się z dużą przyjemnością. Na wyjeździe z Góry Kalwarii smutny obrazek, serce boli jak się to widzi - właśnie wycinają drzewa przy drodze. Totalne barbarzyństwo - zdrowe drzewa, do tego spora część dobre 5-7m od drogi za głębokim rowem, a droga jest dość szeroka. Taki najklasyczniejszy przejaw polskiego buractwa, szczególnie widoczny poza większymi miastami, tak jest niestety w wielu rejonach kraju. Byleby samochodziarzom było wygodniej, byle łatwiej było przepisy łamać, byleby można walić po 100km/h, a że niszczy się przyrodę i część uroku miasteczka czy gminy - to co z tego? Niestety Polska jest obecnie w tym fatalnym okresie cywilizacyjnym, gdy już robi się u nas nowocześnie i znikają resztki zacofanych, ładnych wiosek jakie są jeszcze w Rumunii czy na Ukrainie. Ale jeszcze nie jest na tyle nowocześnie by ludzie zrozumieli, że warto dbać o swoje miasta i otoczenie i że ceną tego jest część własnej wygody - jak to się dzieje np. w Austrii czy Francji, gdzie są tysiące pięknych miasteczek, które zieleń bardzo upiększa. Ale u nas się liczy tylko to, żeby samochodem można było walić po 90-100km/h
Dane wycieczki:
DST: 78.70 km AVS: 27.61 km/h
ALT: 153 m MAX: 46.50 km/h
Temp:14.0 'C