Wpisy archiwalne w kategorii
Canyon 2017
Dystans całkowity: | 17410.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 752:01 |
Średnia prędkość: | 23.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.50 km/h |
Suma podjazdów: | 113758 m |
Liczba aktywności: | 131 |
Średnio na aktywność: | 132.90 km i 5h 44m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 20 lutego 2017Kategoria Wycieczka, Canyon 2017
Znowu do Gassów, nieprzyjemna pogoda, dalej sporo syfu na drogach, do tego dość mocny wiatr
Dane wycieczki:
DST: 39.40 km AVS: 26.27 km/h
ALT: 88 m MAX: 36.50 km/h
Temp:4.0 'C
Niedziela, 19 lutego 2017Kategoria Wycieczka, Canyon 2017
Pętelka przez Gassy
Dane wycieczki:
DST: 34.20 km AVS: 25.97 km/h
ALT: 59 m MAX: 34.40 km/h
Temp:3.0 'C
Sobota, 18 lutego 2017Kategoria Wycieczka, Canyon 2017
Pętelka przez Gassy, bardzo mokro na drogach
Dane wycieczki:
DST: 37.30 km AVS: 26.96 km/h
ALT: 56 m MAX: 34.40 km/h
Temp:2.0 'C
Czwartek, 16 lutego 2017Kategoria Wycieczka, Canyon 2017
Pętla przez Baniochę.
Wreszcie czuć wiosnę w powietrzu, temperatury 6-8'C, słonecznie; jakże przyjemna i oczekiwana zmiana po 1,5 miesiąca mrozów. Na drogach za to trochę syfiasto bo spływa na nie topiący się śnieg i mieszając się z piachem i brudem tworzy uroczą mieszankę. Ale jak się parę dni utrzymają takie temperatury to szybko to spłynie
Wreszcie czuć wiosnę w powietrzu, temperatury 6-8'C, słonecznie; jakże przyjemna i oczekiwana zmiana po 1,5 miesiąca mrozów. Na drogach za to trochę syfiasto bo spływa na nie topiący się śnieg i mieszając się z piachem i brudem tworzy uroczą mieszankę. Ale jak się parę dni utrzymają takie temperatury to szybko to spłynie
Dane wycieczki:
DST: 62.20 km AVS: 28.27 km/h
ALT: 98 m MAX: 41.60 km/h
Temp:7.0 'C
Sobota, 11 lutego 2017Kategoria Wycieczka, Canyon 2017, >300km, >200km, >100km
Mroźna Trzysetka
Jako, że większość zimy się obijałem, pod jej spodziewany koniec postanowiłem zrobić trudniejszą trasę. Spać poszedłem o 22, wstałem o 3 (z czego spałem może ze 20min ;)), chwilę po 4 jestem już na trasie. W Warszawie obserwuję powoli opadające wskazanie temperatury, mój pokładowy termometr zatrzymuje się aż na -10-11'C. Jazda przez Warszawę sprawna, o tej godzinie puściutko, podobnie jak i dość ruchliwy zazwyczaj odcinek do DK92 do Sochaczewa. Za miastem spada do -12-13'C i tak trzyma parę godzin. Miałem poważne obawy co do stóp, bo jechałem w butach SPD, ale jakoś dałem radę. Parę razy stawałem na przystankach by się ubrać cieplej, bądź poprawić coś w rowerze, oprócz niskiej temperatury jest dość mocny wiatr ze wschodu, który uczucia komfortu termicznego nie podnosi, a z wiatrem jedzie się dość szybko, więc powiew powietrza też wychładza. Koło Sochaczewa już świta, nocka wytrzymana, ale koło świtu jest najzimniej, chwilami dobija pod -15'C, dopiero za Łowiczem gdy słońce wyżej podnosi się nad horyzont zaczyna się ocieplać, sumarycznie ponad 100km poniżej -10'C.
Po 100km staję na chwilę w sklepie w Zdunach, gdy wchodzę do ciepła momentalnie pieką palce u stóp ;). Ale, gdy ruszam dalej już ok. -8-10'C jest akurat, nie spodziewałem się nawet że buty SPD dadzą sobie radę, byłem przygotowany, że będę się musiał wycofać koleją. Za Zdunami zaczyna się bardzo szybka jazda, na odkrytych terenach wiatr zdecydowanie pomaga. W Kutnie niestety łapię gumę, zmiana dętki na mrozie to sama słodycz, ale dobrze że zrobiłem to porządnie, sprawdzając dokładnie oponę, nie tylko ograniczając się do szybkiego przełożenia dętki, bo wykryłem wredny drucik, który przebiłby kolejną dętkę. A klejenie na mrozie jest mocno problematyczne, część klejów wulkanizacyjnych nie łapie w takich temperaturach. Kawałek dalej planowany postój w Macu, niestety tylko z menu śniadaniowym. Ale z czasem robi się słabo, a chciałem się spotkać z Kotem w Swarzędzu, co na tę chwilę wydawało się nierealne. Ale za Kutnem zaczynam nadrabiać czas, jadę jedynie z minimalną ilością postojów, na drugiej setce średnia ponad 30km/h, DK92 to idealna droga do jazdy z wiatrem - dobry asfalt, płasko i dużo odkrytych terenów, wieje tak, że nie da się korzystać z lemondki bo gdy zawiewa z boku to buja rowerem. Dzień ładny, słonecznie, temperatura z reguły w przedziale od-4'C do -6'C. W Koninie widzę że szanse na dotarcie do Swarzędza przed odjazdem pociągu rosną, więc jadę bez stawania, zmierzch łapie mnie za Wrześnią, o 17.20 docieram do celu, tak więc było jeszcze parę chwil by z Kotem pogadać ;))
Trasa męcząca, nie ma się co oszukiwać, zima to nie jest czas na dystanse ultra, pod kątem treningu fizycznego żadnego sensu to nie ma, jedynie zaszkodzić może, nawet jadąc z zasłoniętymi ustami mocno obciąża się płuca, mięśnie też nie pracują wydajnie. Dużo przyjemniejsze na zimową jazdę są trasy 3 x 100km, nie obciążająca tak organizmu, a dochodzi frajda zimowego biwaku.
Ale z drugiej strony to dobry trening psychiki (która na długich trasach ma kluczową rolę), bo trzeba wytrzymać w niekorzystnych warunkach wiele godzin, a poniżej -10'C każdy krótki postój kosztuje wychłodzenie po ruszaniu. Ze względu na spotkanie z Kotem padła cała strategia postojowa i całą trasę pokonałem z ledwie 20min posiadówką w cieple w Macu. Dieta też kuriozalna - 1 bułka w Macu, 3 Prince-Polo i 125g czekolady, jak na 300km na mrozie to rekordowo niskie spalanie ;). Ale nie miałem czasu na postoje, więc jechałem na słodyczach, znowu jedzenie w czasie jazdy też jest fatalne na mrozie, bo przy -4'C (najwyższa temperatura jaką miałem na trasie) woda szybko zamarza i trzeba stosować termosy, a z tego nie da się pić jadąc. Tak więc pod koniec byłem już strasznie głodny i na słodycze nie mogłem patrzeć, na szczęście na powrót pociągiem Kot przywiozła mi wałówkę z normalnym jedzeniem ;)).
Zdjęcia
Jako, że większość zimy się obijałem, pod jej spodziewany koniec postanowiłem zrobić trudniejszą trasę. Spać poszedłem o 22, wstałem o 3 (z czego spałem może ze 20min ;)), chwilę po 4 jestem już na trasie. W Warszawie obserwuję powoli opadające wskazanie temperatury, mój pokładowy termometr zatrzymuje się aż na -10-11'C. Jazda przez Warszawę sprawna, o tej godzinie puściutko, podobnie jak i dość ruchliwy zazwyczaj odcinek do DK92 do Sochaczewa. Za miastem spada do -12-13'C i tak trzyma parę godzin. Miałem poważne obawy co do stóp, bo jechałem w butach SPD, ale jakoś dałem radę. Parę razy stawałem na przystankach by się ubrać cieplej, bądź poprawić coś w rowerze, oprócz niskiej temperatury jest dość mocny wiatr ze wschodu, który uczucia komfortu termicznego nie podnosi, a z wiatrem jedzie się dość szybko, więc powiew powietrza też wychładza. Koło Sochaczewa już świta, nocka wytrzymana, ale koło świtu jest najzimniej, chwilami dobija pod -15'C, dopiero za Łowiczem gdy słońce wyżej podnosi się nad horyzont zaczyna się ocieplać, sumarycznie ponad 100km poniżej -10'C.
Po 100km staję na chwilę w sklepie w Zdunach, gdy wchodzę do ciepła momentalnie pieką palce u stóp ;). Ale, gdy ruszam dalej już ok. -8-10'C jest akurat, nie spodziewałem się nawet że buty SPD dadzą sobie radę, byłem przygotowany, że będę się musiał wycofać koleją. Za Zdunami zaczyna się bardzo szybka jazda, na odkrytych terenach wiatr zdecydowanie pomaga. W Kutnie niestety łapię gumę, zmiana dętki na mrozie to sama słodycz, ale dobrze że zrobiłem to porządnie, sprawdzając dokładnie oponę, nie tylko ograniczając się do szybkiego przełożenia dętki, bo wykryłem wredny drucik, który przebiłby kolejną dętkę. A klejenie na mrozie jest mocno problematyczne, część klejów wulkanizacyjnych nie łapie w takich temperaturach. Kawałek dalej planowany postój w Macu, niestety tylko z menu śniadaniowym. Ale z czasem robi się słabo, a chciałem się spotkać z Kotem w Swarzędzu, co na tę chwilę wydawało się nierealne. Ale za Kutnem zaczynam nadrabiać czas, jadę jedynie z minimalną ilością postojów, na drugiej setce średnia ponad 30km/h, DK92 to idealna droga do jazdy z wiatrem - dobry asfalt, płasko i dużo odkrytych terenów, wieje tak, że nie da się korzystać z lemondki bo gdy zawiewa z boku to buja rowerem. Dzień ładny, słonecznie, temperatura z reguły w przedziale od-4'C do -6'C. W Koninie widzę że szanse na dotarcie do Swarzędza przed odjazdem pociągu rosną, więc jadę bez stawania, zmierzch łapie mnie za Wrześnią, o 17.20 docieram do celu, tak więc było jeszcze parę chwil by z Kotem pogadać ;))
Trasa męcząca, nie ma się co oszukiwać, zima to nie jest czas na dystanse ultra, pod kątem treningu fizycznego żadnego sensu to nie ma, jedynie zaszkodzić może, nawet jadąc z zasłoniętymi ustami mocno obciąża się płuca, mięśnie też nie pracują wydajnie. Dużo przyjemniejsze na zimową jazdę są trasy 3 x 100km, nie obciążająca tak organizmu, a dochodzi frajda zimowego biwaku.
Ale z drugiej strony to dobry trening psychiki (która na długich trasach ma kluczową rolę), bo trzeba wytrzymać w niekorzystnych warunkach wiele godzin, a poniżej -10'C każdy krótki postój kosztuje wychłodzenie po ruszaniu. Ze względu na spotkanie z Kotem padła cała strategia postojowa i całą trasę pokonałem z ledwie 20min posiadówką w cieple w Macu. Dieta też kuriozalna - 1 bułka w Macu, 3 Prince-Polo i 125g czekolady, jak na 300km na mrozie to rekordowo niskie spalanie ;). Ale nie miałem czasu na postoje, więc jechałem na słodyczach, znowu jedzenie w czasie jazdy też jest fatalne na mrozie, bo przy -4'C (najwyższa temperatura jaką miałem na trasie) woda szybko zamarza i trzeba stosować termosy, a z tego nie da się pić jadąc. Tak więc pod koniec byłem już strasznie głodny i na słodycze nie mogłem patrzeć, na szczęście na powrót pociągiem Kot przywiozła mi wałówkę z normalnym jedzeniem ;)).
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 301.60 km AVS: 28.82 km/h
ALT: 787 m MAX: 50.80 km/h
Temp:-13.0 'C
Wtorek, 31 stycznia 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętla do Baniochy, jak tradycyjnie ostatnio pierwsza część chłodna pod wiatr, powrót z wiatrem
Dane wycieczki:
DST: 62.20 km AVS: 26.66 km/h
ALT: 101 m MAX: 38.10 km/h
Temp:0.0 'C
Poniedziałek, 30 stycznia 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętelka przez Gassy, jak na styczeń to zaskakująco długo się ta dobra pogoda utrzymuje ;))
Dane wycieczki:
DST: 35.40 km AVS: 26.55 km/h
ALT: 69 m MAX: 38.00 km/h
Temp:1.0 'C
Niedziela, 29 stycznia 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Wykorzystując świetną pogodę jaka się utrzymuje od kilku dni wybrałem się tym razem na dłuższą pętelkę do Warki. Do Grójca pod wiatr, liczyłem że dalej będzie dobrze, ale wiatr skręcił nieco na zachód, więc do Warki również przeszkadzał. Końcówka już lepsza, mimo, że temperatura spadła do -2'C odczuwalnie było cieplej, bo nie przeszkadzał wiatr. Widoczki fajne, zimą ta trasa wygląda lepiej niż przez większość roku.
Kilka fotek
Kilka fotek
Dane wycieczki:
DST: 114.50 km AVS: 26.12 km/h
ALT: 329 m MAX: 45.70 km/h
Temp:-2.0 'C
Sobota, 28 stycznia 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętelka do Góry Kalwarii, dalej piękna pogoda, w słońcu lekko powyżej zera, w zacienionych miejscach utrzymuje się mróz
Dane wycieczki:
DST: 67.80 km AVS: 26.25 km/h
ALT: 150 m MAX: 51.90 km/h
Temp:2.0 'C
Piątek, 27 stycznia 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętla do Baniochy
Dalej piękna i słoneczna pogoda, lekki mrozek i suchutko. Na jeziorku Czerniakowskim lód za pewnie nie wyglądał, ale paru odważnych wędkarzy się trafiło ;))
Dalej piękna i słoneczna pogoda, lekki mrozek i suchutko. Na jeziorku Czerniakowskim lód za pewnie nie wyglądał, ale paru odważnych wędkarzy się trafiło ;))
Dane wycieczki:
DST: 63.00 km AVS: 27.00 km/h
ALT: 115 m MAX: 36.50 km/h
Temp:-1.0 'C