wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 295010.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 538d 00h 20m
  • Prędkość średnia: 22.73 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:2260.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:95:53
Średnia prędkość:23.57 km/h
Maksymalna prędkość:61.60 km/h
Suma podjazdów:11829 m
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:107.62 km i 4h 33m
Więcej statystyk
Piątek, 16 lipca 2010Kategoria >100km, >200km, Treking, Wypad
Ukraina

I dzień - Warszawa - Maciejowice - Dęblin - Puławy - Kazimierz Dln. - Opole Lub. - Chodel - Zakrzówek

Nad wyjazdem na Ukrainę zastanawiałem się już jakiś czas, w czerwcu zdecydowałem się na Litwę - ale i na tej kraj nadszedł czas :))

Ruszam ok. 7.30, już od rana widać, że będzie bardzo gorąco - a akurat początek wyjazdu to długie dni dojazdowe; za Górą Kalwarią jest powyżej 30 stopni, gdy docieram na pierwszy postój w Maciejowicach jest już potężny upał. Kupuję więc lody i zimne picie. Dalej jadę niebrzydką leśną trasą do Dęblina, następnie ciekawy odcinek nad Wisłą - i na kolejny odpoczynek zatrzymuję się w Puławach w parku Czartoryskich, przyjemnie było chwile poleżeć w cieniu. Do Kazimierza jadę w dużym ruchu, co ma także wpływ na nawierzchnię, która fragmentami zaczyna się topić, bo temperatura rekordowo dochodzi do 39'C! W Kazimierzu robię długi postój, na rynku można było sobie nabrać zimnej wody i trochę się obmyć, odpoczywam w parku z ładnym widokiem na Górę Trzech Krzyży. Za Kazimierzem zaczynają się małe górki, wjeżdżam na ponad 200m, dalej ciężka jazda, bo praży niemiłosiernie, dopiero za Chodlem robi się przyjemniej, temperatura w granicach 30'C to dziś pełny luksus. Za Urzędowem wjeżdżam na boczne dróżki, nabieram wodę na nocleg i zaczynam się rozglądać za miejscówką na nocleg, trochę się najechałem i w końcu już mocno zmęczony rozbiłem się w niespecjalnym miejscu pod lasem, blisko drogi, do tego komary nieźle dają się we znaki.

Zdjęcia z wyprawy

Dane wycieczki: DST: 203.80 km AVS: 22.90 km/h ALT: 600 m MAX: 48.30 km/h Temp:34.0 'C
Czwartek, 15 lipca 2010Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 15.20 km AVS: 23.38 km/h ALT: 42 m MAX: 33.80 km/h Temp:31.0 'C
Środa, 14 lipca 2010Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 15.20 km AVS: 22.80 km/h ALT: 41 m MAX: 34.80 km/h Temp:30.0 'C
Wtorek, 13 lipca 2010Kategoria Treking, Użytkowo
Do sklepu
Dane wycieczki: DST: 11.90 km AVS: 21.00 km/h ALT: 29 m MAX: 31.50 km/h Temp:36.0 'C
Poniedziałek, 12 lipca 2010Kategoria >100km, Rower szosowy, Wycieczka
Warszawa - Błonie - Sochaczew - Żyrardów - Mszczonów - Grójec - Radom

Kolejna trasa śladem Imagisu, postanowiłem sprawdzić jak wygląda jazda bardzo ruchliwą drogą nr 50; mimo że tak blisko Warszawy - nigdy nie miałem okazji nią jechać, właśnie ze względu na ruch.

Ruszam o 7.30, temperatura jeszcze przyjemna, niestety dużo korków, dopiero na szosie poznańskiej zaczyna się jechać przyjemniej. Do Sochaczewa szybka jazda, za miastem wjeżdżam już na trasę Imagisu. Ruch duży (ale porównywalny z szosą poznańską), głównie tiry - ale ogromnym plusem jest pobocze, które powoduje że jazda jest znacznie bezpieczniejsza; zaczyna już mocno prażyć, temperatura 33-35'C. W Żyrardowie w McDonaldzie staję na lody i zimne picie, bardzo przyjemnie było posiedzieć w klimatyzowanym pomieszczeniu baru. Odcinek do Mszczonowa to krótkie podjazdy, w sumie wjeżdża się na 180m, w samym mieście - tragedia, ruch za Mszczonowem jest dużo większy (sporo tirów skręca na szosę katowicką), a pobocza brak. I tak jest przez jakieś 6-7km, wtedy ku wielkiej uldze pobocze wraca i jest już do Grójca. Trasa w tym rejonie pagórkowata, sporo malutkich podjazdów i zjazdów.

Przed samym Grójcem wjeżdżam na szosę krakowską, która w tym rejonie ma charakter drogi ekspresowej. Można próbować kombinować z jazdą drogą techniczną obok szosy - ale to już pewna loteria, co jakiś czas ta droga zanika, czy też mocno odbija od głównej szosy, na Imagisie, gdy ma się w nogach już 600km - mało komu będzie się chciało w to bawić. A szosą ekspresową trzeba przejechać ponad 40km, nawierzchnia elegancka, dwa pasy i bardzo szerokie pobocze. Mocno daje się we znaki upał, teraz jest już 36-37'C, na drugi postój staję w rejonie Białobrzegów, pod mostem na Pilicy (trzeba było znieść rower na dół).

Droga ekspresowa kończy się jakieś 15km przed Radomiem, ale dalej jest to droga dwujezdniowa, dochodzą tylko światła i pogarsza się nawierzchnia, na długich odcinkach są też znaki zakazu jazdy rowerem (a tutaj w żaden sposób nie da się tego ominąć). Do miasta docieram z godzinnym zapasem, posiedziałem trochę w parku, jeszcze raz byłem na lodach w McDonaldzie (naprawdę dobre!) i wróciłem do Piaseczna pociągiem osobowym (trasą już jeżdżą nowe wypasione składy); z Piaseczna do domu już rowerem.

Generalnie przegląd trasy wypadł sporo lepiej niż się spodziewałem, na szczęście na większości DK50 jest pobocze, które na takiej drodze zmienia bardzo wiele, jedynie kawałek pod Mszczonowem jest bardzo kiepski. Ale oczywiście - nie jest to droga, która zapada w pamięć, to bez wątpienia najbrzydszy kawałek Imagisu - drogi z ogromnym ruchem, nieciekawe widokowo, to po prostu trzeba przejechać, na szczęście wyścig będzie tędy jechał w niedzielę, co powinno spowodować, że ruch będzie sporo mniejszy niż ten z którym miałem teraz do czynienia.

Kilka fotek

Dane wycieczki: DST: 197.30 km AVS: 27.79 km/h ALT: 541 m MAX: 50.80 km/h Temp:33.0 'C
Piątek, 9 lipca 2010Kategoria Wycieczka, Rower szosowy, >300km, >200km, >100km
Bydgoszcz - Toruń - Włocławek - Gostynin - Gąbin - Sochaczew - Błonie - Warszawa

Po długim zastanowieniu się i zmianie planów wyprawowych - postanowiłem w końcu wziąć udział w rajdzie Bałtyk - Bieszczady (dawny Imagis). 1008km ze Świnoujścia aż do Ustrzyk Górnych, trasa praktycznie przez całą Polskę, a nie nudne pętle jak większość wyścigów szosowych. Oczywiście ścigać się nie zamierzam, moim jedynym celem jest ukończenie tej trasy (limit 72h).

Ta wycieczka miała na celu sprawdzenie jakości dróg w rejonie kujawsko-mazowieckim, który na Imagisie trzeba pokonywać nocą, więc lepiej wiedzieć czego można się spodziewać. O 6.30 ruszam z Centralnego pociągiem, w Bydgoszczy jestem o 10.30. Szybko kieruję się w stronę obwodnicy, tam moja trasa łączy się z tą z Imagisu. Pierwszy kawałek to dobry asfalt, ale bez pobocza, ruch dość duży. Po skrzyżowaniu z krajówką na Poznań (w tym rejonie jest pierwszy duży punkt kontrolny) zaczyna się nowo wybudowana szosa ekspresowa, ale można jechać starą drogą, gdzie ruch jest symboliczny. Ekspresówka ma jakieś 10km, przy jej końcu trzeba nadrobić z 500m by wjechać na szosę na Toruń (uwaga bo łatwo zabłądzić!) Do skrętu na Makowiska dobry asfalt bez pobocza (cały czas lasy). Za Makowiskami z 10-15km z poboczem, następnie do Torunia już bez, niemal cały czas lasy (co nocą nie jest za przyjemne).

W Toruniu też trzeba uważać - bo łatwo się pomylić i wjechać na ekspresową obwodnice Torunia, a trasa Imagisu prowadzi przez lewobrzeżną część miasta, ja o tej godzinie miałem spore korki, nawierzchnia w mieście kiepska. Trasa do Włocławka to krajowa "jedynka" - ruch bardzo duży, ale cały czas pobocze, asfalt w kratkę - są i dziury, jest i gładka szklanka' przed Włocławkiem duże roboty drogowe, kilka odcinków z wahadłowym ruchem, może do sierpnia to zakończą. Sam Włocławek - marniutki, kiepska nawierzchnia, jedyny plus - miasto ciągnie się bardzo długo, na wjeździe jest obskurna dzielnica przemysłowa, ale nocą oznacza to długi odcinek w oświetlonym terenie. W mieście straszne korki w potwornym upale, zjechałem do centrum na lody i dłuższy postój.

Z Włocławka jeszcze leśny kawałek "1" po czym w Kowalu skręcam na Gostynin. Tutaj z nawierzchnią różnie - początek dość dziurawy (a w upale 36'C sporo podtopionego asfaltu), od granicy Mazowsza idealnie, przed Gostyninem znów gorzej. Do Łącka mini góreczka, przed samym miasteczkiem nieprzyjemny sfrezowany odcinek (jest szansa, że do sierpnia go zrobią). Do Gąbina małe pagóreczki, tam odpoczywam po raz drugi; kawałek do Sochaczewa elegancki, poza początkiem płaściutko. 7km przed Sochaczewem wjazd na cholernie ruchliwą obwodnicę Warszawy dla tirów, brak pobocza daje się we znaki. Z Sochaczewa już nocą wracałem szosą poznańską, w Błoniach chciałem jeszcze odpocząć, ale komary tak dawały się we znaki, że musiałem ruszyć dalej, do domu dotarłem równo o północy.

Fotek niestety brak, komórka na razie w naprawie.

Dane wycieczki: DST: 305.50 km AVS: 26.15 km/h ALT: 748 m MAX: 52.60 km/h Temp:32.0 'C
Środa, 7 lipca 2010Kategoria Użytkowo, Treking
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 24.17 km/h ALT: 44 m MAX: 35.00 km/h Temp:25.0 'C
Wtorek, 6 lipca 2010Kategoria Użytkowo, Treking
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 23.51 km/h ALT: 47 m MAX: 39.30 km/h Temp:26.0 'C
Poniedziałek, 5 lipca 2010Kategoria Użytkowo, Treking
Do pracy.

Wrócił z naprawy mój licznik VDO Z3. Działa OK, ale najlepsze jest to, że w nowym komputerku zmieniło się naliczanie sumy podjazdów, obecnie jest najsensowniejszy próg 2m.
Dane wycieczki: DST: 15.20 km AVS: 24.65 km/h ALT: 39 m MAX: 36.70 km/h Temp:28.0 'C
Sobota, 3 lipca 2010Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wypad
Warszawa - Mszczonów - Rawa Maz. - Jeżów - Brzeziny - Łódź - Piątek - Kutno

Po wieczornym meczu wybrałem się do Łodzi by odprowadzić na pociąg Marka, Mikiego i Daniela wyruszających właśnie na wyprawę w Alpy. Ze względu na jazdę nocą wybrałem jazdę szosą katowicką, nie przyjemniejszą trasą przez Skierniewice (tamtędy zresztą niedawno jechałem do Pragi). Na katowickiej jest pobocze, więc nocą zawszę jest bezpieczniej i sprawniej. Aczkolwiek w rejonie Mszczonowa jechało się bardzo marnie, pobocze w bardzo złym stanie, niemal w całości sfrezowane, też trochę piachu. Dopiero za Mszczonowem zaczyna się przyzwoity asfalt. Trasa lekko pagórkowata, gdy opuszczam katowicką w Rawie Mazowieckiej powoli zaczyna już świtać. Kawałek do Łodzi, z reguły bardzo ruchliwy - tym razem zupełnie puściutki. W Jeżowie krótki postój, dalej coraz bardziej pagórkowata droga do Łodzi. Docieram akurat, Mikiego i Marka spotykam na trasie, nieźle ich zaskoczył mój przyjazd :). Jedziemy po Daniela - i dalej szybkim tempem bocznymi drogami opuszczamy Łódź. Po kilkunastu kilometrach wjeżdżamy na drogę do Kutna, więcej mamy w dół (Kutno leży poniżej 100m, Łódź na 200m), o tej porze ruch niewielki, pogoda piękna - jeszcze nie tak ciepło, a pełne słońce.

Do Kutna docieramy z dużym zapasem, jest czas by pogadać o zbliżającej się wyprawie. Przed 8 chłopaki wsiadają w pociąg do Berlina (powodzenia!), ja po pół godzinie również pociągiem wracam do Warszawy, w domu jestem przed 11, kilka h snu - w sam raz by obejrzeć wspaniałe zwycięstwo Niemców nad Argentyną :)

Dane wycieczki: DST: 207.00 km AVS: 27.18 km/h ALT: 783 m MAX: 51.70 km/h Temp:17.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl