Niedziela, 6 sierpnia 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Pętla po Gassach
Dane wycieczki:
DST: 36.80 km AVS: 27.26 km/h
ALT: 42 m MAX: 38.60 km/h
Temp:25.0 'C
Sobota, 5 sierpnia 2017Kategoria >100km, Canyon 2017, Wycieczka
Dookoła Tatr
Samo TdPA to trochę za mało by jechać aż z Warszawy na Podhale, więc dzień po wyścigu postanowiliśmy razem z Krzyśkiem przejechać się trasą wokół Tatr. Jechałem tu już nieraz, ale zawsze wracam z dużą chęcią; bo to jedna z najładniejszych tras na rower w Polsce i jej bliskich okolicach.
Ruszamy wcześnie rano, już koło 6, o tej godzinie przyjemna temperatura, pogoda słoneczna - więc jedzie się z przyjemnością. Na starcie zaliczamy kawałek wczorajszej trasy wyścigu, z Bukowiny zjeżdżamy do Jurgowa i tam skręcamy na nieodległą już granicę. Na Słowacji zaliczamy podjazd na przełęcz Zdziarską, na trasie ekstra widoki na Tatry Bielskie. Po dłuższym zjeździe wjeżdżamy na tatrzańską magistralę, z początku elegancko widać masyw Łomnicy, ale wkrótce chowa się za chmurami. Jazda Drogą Wolności łatwa, niby głównie podjeżdżamy, ale to dość łagodne górki. W Smokovcu robimy pierwszy postój, tutaj też widzimy pierwszego zawodnika Transcontinental Race, bo tak się akurat złożyło, że w tym okresie część zawodników jadących w tym roku TCR właśnie docierało na trzeci PK ulokowany nad Velickym Plesem. Samego odbicia pod Gerlach nie zaliczaliśmy (trochę za dużo by było, a po południu wracaliśmy do Warszawy), ale zawodników z TCR widzieliśmy co najmniej pięciu.
Za Strbskim Plesem prawie 40km zjazdu do Hradoku, przeleciało bardzo szybko, chmury znowu zeszły z tatrzańskich szczytów i mogliśmy podziwiać wielki masyw Krywania. Ale i temperatura z sensownej na górze zamieniła się w piekarnik na dole, w Liptowie. Kupujemy więc lody i w skwarze przebijamy się przez Mikulasz. Za miastem droga prowadzi przy wielkim aquaparku - Tatralandii, przy tej pogodzie aż się prosiło o wizytę ;). Ale zamiast odświeżającej kąpieli nas czekał najbardziej wymagający podjazd na trasie - czyli Kvacanske Sedlo. W tych warunkach nieźle dał w kość, pot zalewał oczy, dopiero wyżej zrobiło się przyjemniej. Zjazd do Zuberca elegancki, z odcinkiem dużego nachylenia, na którym przekraczam 70km/h. W miasteczku postój na kolejne lody, bo znowu praży niemiłosiernie. Kolejny odcinek to mocno pagórkowata jazda w stronę polskiej granicy w Chochołowie, zmęczenie już było czuć, a druga część trasy była dużo cięższa. Samo Zakopane omijaliśmy, pojechaliśmy krótszą drogą przez Ząb, ale wiązało się to z zaliczeniem ostrej ściany na zbocze wysokości 1000m na którym leży Ząb. W końcówce jeszcze omijanie remontu zakopianki w Poroninie i ostatni podjazd na rondo w Bukowinie, na miejsce docieramy po 18.
Trasa bardzo udana, świetna pogoda (chwilami może trochę za gorąco). Duże brawa dla Krzyśka, którego rekord dystansu na rowerze oscylował dotąd koło 90km, a tu zrobił prawie 200km, po ciężkich górach i w bardzo solidnym tempie.
Samo TdPA to trochę za mało by jechać aż z Warszawy na Podhale, więc dzień po wyścigu postanowiliśmy razem z Krzyśkiem przejechać się trasą wokół Tatr. Jechałem tu już nieraz, ale zawsze wracam z dużą chęcią; bo to jedna z najładniejszych tras na rower w Polsce i jej bliskich okolicach.
Ruszamy wcześnie rano, już koło 6, o tej godzinie przyjemna temperatura, pogoda słoneczna - więc jedzie się z przyjemnością. Na starcie zaliczamy kawałek wczorajszej trasy wyścigu, z Bukowiny zjeżdżamy do Jurgowa i tam skręcamy na nieodległą już granicę. Na Słowacji zaliczamy podjazd na przełęcz Zdziarską, na trasie ekstra widoki na Tatry Bielskie. Po dłuższym zjeździe wjeżdżamy na tatrzańską magistralę, z początku elegancko widać masyw Łomnicy, ale wkrótce chowa się za chmurami. Jazda Drogą Wolności łatwa, niby głównie podjeżdżamy, ale to dość łagodne górki. W Smokovcu robimy pierwszy postój, tutaj też widzimy pierwszego zawodnika Transcontinental Race, bo tak się akurat złożyło, że w tym okresie część zawodników jadących w tym roku TCR właśnie docierało na trzeci PK ulokowany nad Velickym Plesem. Samego odbicia pod Gerlach nie zaliczaliśmy (trochę za dużo by było, a po południu wracaliśmy do Warszawy), ale zawodników z TCR widzieliśmy co najmniej pięciu.
Za Strbskim Plesem prawie 40km zjazdu do Hradoku, przeleciało bardzo szybko, chmury znowu zeszły z tatrzańskich szczytów i mogliśmy podziwiać wielki masyw Krywania. Ale i temperatura z sensownej na górze zamieniła się w piekarnik na dole, w Liptowie. Kupujemy więc lody i w skwarze przebijamy się przez Mikulasz. Za miastem droga prowadzi przy wielkim aquaparku - Tatralandii, przy tej pogodzie aż się prosiło o wizytę ;). Ale zamiast odświeżającej kąpieli nas czekał najbardziej wymagający podjazd na trasie - czyli Kvacanske Sedlo. W tych warunkach nieźle dał w kość, pot zalewał oczy, dopiero wyżej zrobiło się przyjemniej. Zjazd do Zuberca elegancki, z odcinkiem dużego nachylenia, na którym przekraczam 70km/h. W miasteczku postój na kolejne lody, bo znowu praży niemiłosiernie. Kolejny odcinek to mocno pagórkowata jazda w stronę polskiej granicy w Chochołowie, zmęczenie już było czuć, a druga część trasy była dużo cięższa. Samo Zakopane omijaliśmy, pojechaliśmy krótszą drogą przez Ząb, ale wiązało się to z zaliczeniem ostrej ściany na zbocze wysokości 1000m na którym leży Ząb. W końcówce jeszcze omijanie remontu zakopianki w Poroninie i ostatni podjazd na rondo w Bukowinie, na miejsce docieramy po 18.
Trasa bardzo udana, świetna pogoda (chwilami może trochę za gorąco). Duże brawa dla Krzyśka, którego rekord dystansu na rowerze oscylował dotąd koło 90km, a tu zrobił prawie 200km, po ciężkich górach i w bardzo solidnym tempie.
Dane wycieczki:
DST: 193.80 km AVS: 23.68 km/h
ALT: 2659 m MAX: 75.50 km/h
Temp:30.0 'C
Piątek, 4 sierpnia 2017Kategoria Canyon 2017
Tour de Pologne Amatorów
W tym roku po raz drugi startowałem w TdP Amatorów, to masowy wyścig rozgrywany na trasie, którą po południu tego samego dnia jadą również zawodowcy. W tym roku trasa nieco się różniła od tej zawodowców, bo policja nie wydała zgody na tak długie zablokowanie zakopianki, więc trasę dla amatorów nieco zmieniono. W porównaniu do trasy z lat ubiegłych - znaczne urozmaicenia, trasę sporo wydłużono, z 31km do 58km, doszło też kilka nowych podjazdów, na czele z Łapszanką.
Na starcie długie oczekiwanie, jest upalnie, wyraźnie powyżej 30 stopni. Ruszam w miarę na początku stawki, na początek kawałek podjazdu w stronę Głodówki, następnie długi i szybki zjazd do Jurgowa. Na zjeździe sporo dziur, mocno rzuca rowerem, coś mi się wydawało, że coś mi wypadło - no i po wyścigu okazało się, że straciłem pompkę, którą miałem w małej podsiodłówce, ze względu na długość pompki nie zapiętą do końca. Pompka była mocno wysłużona, już od dłuższego czasu zbierałem się do jej wymiany, tak więc strata wielce dotkliwa nie była. Za Jurgowem zaczyna się prawdziwa jazda - podjazd na Łapszankę, ale nie główną drogą, którą dobrze znałem, a od południowej strony, bardzo ostrym grzbietem. Nachylenie dochodzi do 18%, tutaj następuje selekcja, część osób zsiada z rowerów, inni niestety mocno blokują tych jadących zgodnie z kolarskim savoir-vivrem, miotając się po całej szerokości drogi, co powoduje, że ciężko ich minąć, ja miałem to szczęście, że się udało bez zsiadania. Zjazd z Łapszanki szybki, w momencie gdy mam 70km/h na liczniku, jeszcze parę osób mnie wyprzedza jadąc powyżej 80km/h. Ale ja wolałem nie ryzykować, wypadek tuż przed najważniejszą dla mnie imprezą sezonu, czyli MRDP byłby katastrofą.
Mając na uwadze, że są jeszcze dwa trudne podjazdy nie szarpałem też tempa, nie podłączając się do mocniejszych grupek. Za Łapszami podczas zmiany przedniej przerzutki po raz drugi spadł mi łańcuch, za pierwszym razem dało radę założyć go podczas jazdy, tym razem się solidnie zaklinował, ze 2min straciłem na założenie go; dopiero po powrocie do domu zorientowałem się, że za te problemy był odpowiedzialny solidny luz na suporcie. Na odcinku pod Gliczarów jest kilka małych hopeczek, kawałek miałem tu przyjemność jazdy z samym Ryszardem Szurkowskim, a następnie z komendantem głównym policji, który sobie żartował, że zaraz dzwoni po blokadę, żeby zatrzymać konkurencję ;). Możliwość takich niecodziennych spotkań to właśnie jeden ze smaczków TdPA. Sam Gliczarów to klasa sama w sobie - szpaler kibiców, gromki doping, polewanie wodą zawodników, mała namiastka prawdziwych wyścigów. Na pierwszej ścianie ludzie jeszcze walczą, na drugiej już większość zsiadała; ja dysponując szeroką kasetą wjechałem bez większego problemu i zarzynania mięśni. Na szczycie punkt z wodą, trochę słabo pomyślany, bo na początku zjazdu, gdzie trzeba mocno trzymać kierownicę. Jest tu jeszcze jedna hopeczka, a potem fatalnie dziurawy zjazd w stronę Białki, do tego na wąziutkiej dróżce; choć trzeba dodać, że na zupełnie zamkniętej drodze, więc można korzystać z całej szerokości. Na koniec długi podjazd do Bukowiny, gdzie już nogi solidnie się i czuło - i z czasem 2h 7min melduję się na mecie, miejsce koło 450 na 2500 startujących ;).
TdPA to ciekawe doświadczenie, jechałem tu przede wszystkim dla frajdy, bo ten typ wyścigów to coś zupełnie innego niż ultra, do którego się coś tam przygotowuję; to jakby porównywać maraton do stumetrówki ;). Testowałem też dłuższy mostek, przez który na drugiej części trasy mocno bolały mnie plecy na podjazdach, jeszcze strata na zakładanie łańcucha; też na maksa nie chciałem się wypruwać; tak więc na złamanie 2h była szansa przy bardziej optymalnym rozegraniu paru spraw ;). Wpisowe wysokie (choć to mieliśmy z kolegami opłacone), ale pakiet startowy bardzo bogaty, jego najprzyjemniejszą część stanowił 2,5h wstęp na termy w Bukowinie, idealna regeneracja w tym upale ;)
W tym roku po raz drugi startowałem w TdP Amatorów, to masowy wyścig rozgrywany na trasie, którą po południu tego samego dnia jadą również zawodowcy. W tym roku trasa nieco się różniła od tej zawodowców, bo policja nie wydała zgody na tak długie zablokowanie zakopianki, więc trasę dla amatorów nieco zmieniono. W porównaniu do trasy z lat ubiegłych - znaczne urozmaicenia, trasę sporo wydłużono, z 31km do 58km, doszło też kilka nowych podjazdów, na czele z Łapszanką.
Na starcie długie oczekiwanie, jest upalnie, wyraźnie powyżej 30 stopni. Ruszam w miarę na początku stawki, na początek kawałek podjazdu w stronę Głodówki, następnie długi i szybki zjazd do Jurgowa. Na zjeździe sporo dziur, mocno rzuca rowerem, coś mi się wydawało, że coś mi wypadło - no i po wyścigu okazało się, że straciłem pompkę, którą miałem w małej podsiodłówce, ze względu na długość pompki nie zapiętą do końca. Pompka była mocno wysłużona, już od dłuższego czasu zbierałem się do jej wymiany, tak więc strata wielce dotkliwa nie była. Za Jurgowem zaczyna się prawdziwa jazda - podjazd na Łapszankę, ale nie główną drogą, którą dobrze znałem, a od południowej strony, bardzo ostrym grzbietem. Nachylenie dochodzi do 18%, tutaj następuje selekcja, część osób zsiada z rowerów, inni niestety mocno blokują tych jadących zgodnie z kolarskim savoir-vivrem, miotając się po całej szerokości drogi, co powoduje, że ciężko ich minąć, ja miałem to szczęście, że się udało bez zsiadania. Zjazd z Łapszanki szybki, w momencie gdy mam 70km/h na liczniku, jeszcze parę osób mnie wyprzedza jadąc powyżej 80km/h. Ale ja wolałem nie ryzykować, wypadek tuż przed najważniejszą dla mnie imprezą sezonu, czyli MRDP byłby katastrofą.
Mając na uwadze, że są jeszcze dwa trudne podjazdy nie szarpałem też tempa, nie podłączając się do mocniejszych grupek. Za Łapszami podczas zmiany przedniej przerzutki po raz drugi spadł mi łańcuch, za pierwszym razem dało radę założyć go podczas jazdy, tym razem się solidnie zaklinował, ze 2min straciłem na założenie go; dopiero po powrocie do domu zorientowałem się, że za te problemy był odpowiedzialny solidny luz na suporcie. Na odcinku pod Gliczarów jest kilka małych hopeczek, kawałek miałem tu przyjemność jazdy z samym Ryszardem Szurkowskim, a następnie z komendantem głównym policji, który sobie żartował, że zaraz dzwoni po blokadę, żeby zatrzymać konkurencję ;). Możliwość takich niecodziennych spotkań to właśnie jeden ze smaczków TdPA. Sam Gliczarów to klasa sama w sobie - szpaler kibiców, gromki doping, polewanie wodą zawodników, mała namiastka prawdziwych wyścigów. Na pierwszej ścianie ludzie jeszcze walczą, na drugiej już większość zsiadała; ja dysponując szeroką kasetą wjechałem bez większego problemu i zarzynania mięśni. Na szczycie punkt z wodą, trochę słabo pomyślany, bo na początku zjazdu, gdzie trzeba mocno trzymać kierownicę. Jest tu jeszcze jedna hopeczka, a potem fatalnie dziurawy zjazd w stronę Białki, do tego na wąziutkiej dróżce; choć trzeba dodać, że na zupełnie zamkniętej drodze, więc można korzystać z całej szerokości. Na koniec długi podjazd do Bukowiny, gdzie już nogi solidnie się i czuło - i z czasem 2h 7min melduję się na mecie, miejsce koło 450 na 2500 startujących ;).
TdPA to ciekawe doświadczenie, jechałem tu przede wszystkim dla frajdy, bo ten typ wyścigów to coś zupełnie innego niż ultra, do którego się coś tam przygotowuję; to jakby porównywać maraton do stumetrówki ;). Testowałem też dłuższy mostek, przez który na drugiej części trasy mocno bolały mnie plecy na podjazdach, jeszcze strata na zakładanie łańcucha; też na maksa nie chciałem się wypruwać; tak więc na złamanie 2h była szansa przy bardziej optymalnym rozegraniu paru spraw ;). Wpisowe wysokie (choć to mieliśmy z kolegami opłacone), ale pakiet startowy bardzo bogaty, jego najprzyjemniejszą część stanowił 2,5h wstęp na termy w Bukowinie, idealna regeneracja w tym upale ;)
Dane wycieczki:
DST: 57.80 km AVS: 27.31 km/h
ALT: 1175 m MAX: 73.60 km/h
Temp:33.0 'C
Czwartek, 3 sierpnia 2017Kategoria Canyon 2017, Wycieczka
Krótki, wieczorny rekonesans razem z Krzyśkiem. Zaliczyliśmy Gliczarów, po drodze złapała nas też burza
Dane wycieczki:
DST: 33.20 km AVS: 19.34 km/h
ALT: 696 m MAX: 71.60 km/h
Temp:21.0 'C
Środa, 2 sierpnia 2017Kategoria Scott 2017, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 14.10 km AVS: 19.23 km/h
ALT: 30 m MAX: 30.00 km/h
Temp:29.0 'C
Poniedziałek, 31 lipca 2017Kategoria Scott 2017, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 14.00 km AVS: 18.67 km/h
ALT: 30 m MAX: 28.30 km/h
Temp:31.0 'C
Niedziela, 30 lipca 2017Kategoria Scott 2017, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 13.40 km AVS: 19.61 km/h
ALT: 30 m MAX: 30.90 km/h
Temp:29.0 'C
Sobota, 29 lipca 2017Kategoria Scott 2017, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 13.40 km AVS: 19.14 km/h
ALT: 30 m MAX: 30.70 km/h
Temp:24.0 'C
Piątek, 28 lipca 2017Kategoria Scott 2017, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 13.40 km AVS: 19.14 km/h
ALT: 25 m MAX: 30.30 km/h
Temp:26.0 'C
Środa, 26 lipca 2017Kategoria Canyon 2017, Użytkowo
Powrót z lotniska
Dane wycieczki:
DST: 8.60 km AVS: 22.43 km/h
ALT: 19 m MAX: 32.60 km/h
Temp:17.0 'C

