wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 4 sierpnia 2017Kategoria Canyon 2017
Tour de Pologne Amatorów

W tym roku po raz drugi startowałem w TdP Amatorów, to masowy wyścig rozgrywany na trasie, którą po południu tego samego dnia jadą również zawodowcy. W tym roku trasa nieco się różniła od tej zawodowców, bo policja nie wydała zgody na tak długie zablokowanie zakopianki, więc trasę dla amatorów nieco zmieniono. W porównaniu do trasy z lat ubiegłych - znaczne urozmaicenia, trasę sporo wydłużono, z 31km do 58km, doszło też kilka nowych podjazdów, na czele z Łapszanką.

Na starcie długie oczekiwanie, jest upalnie, wyraźnie powyżej 30 stopni. Ruszam w miarę na początku stawki, na początek kawałek podjazdu w stronę Głodówki, następnie długi i szybki zjazd do Jurgowa. Na zjeździe sporo dziur, mocno rzuca rowerem, coś mi się wydawało, że coś mi wypadło - no i po wyścigu okazało się, że straciłem pompkę, którą miałem w małej podsiodłówce, ze względu na długość pompki nie zapiętą do końca. Pompka była mocno wysłużona, już od dłuższego czasu zbierałem się do jej wymiany, tak więc strata wielce dotkliwa nie była. Za Jurgowem zaczyna się prawdziwa jazda - podjazd na Łapszankę, ale nie główną drogą, którą dobrze znałem, a od południowej strony, bardzo ostrym grzbietem. Nachylenie dochodzi do 18%, tutaj następuje selekcja, część osób zsiada z rowerów, inni niestety mocno blokują tych jadących zgodnie z kolarskim savoir-vivrem, miotając się po całej szerokości drogi, co powoduje, że ciężko ich minąć, ja miałem to szczęście, że się udało bez zsiadania. Zjazd z Łapszanki szybki, w momencie gdy mam 70km/h na liczniku, jeszcze parę osób mnie wyprzedza jadąc powyżej 80km/h. Ale ja wolałem nie ryzykować, wypadek tuż przed najważniejszą dla mnie imprezą sezonu, czyli MRDP byłby katastrofą.

Mając na uwadze, że są jeszcze dwa trudne podjazdy nie szarpałem też tempa, nie podłączając się do mocniejszych grupek. Za Łapszami podczas zmiany przedniej przerzutki po raz drugi spadł mi łańcuch, za pierwszym razem dało radę założyć go podczas jazdy, tym razem się solidnie zaklinował, ze 2min straciłem na założenie go; dopiero po powrocie do domu zorientowałem się, że za te problemy był odpowiedzialny solidny luz na suporcie. Na odcinku pod Gliczarów jest kilka małych hopeczek, kawałek miałem tu przyjemność jazdy z samym Ryszardem Szurkowskim, a następnie z komendantem głównym policji, który sobie żartował, że zaraz dzwoni po blokadę, żeby zatrzymać konkurencję ;). Możliwość takich niecodziennych spotkań to właśnie jeden ze smaczków TdPA. Sam Gliczarów to klasa sama w sobie - szpaler kibiców, gromki doping, polewanie wodą zawodników, mała namiastka prawdziwych wyścigów. Na pierwszej ścianie ludzie jeszcze walczą, na drugiej już większość zsiadała; ja dysponując szeroką kasetą wjechałem bez większego problemu i zarzynania mięśni. Na szczycie punkt z wodą, trochę słabo pomyślany, bo na początku zjazdu, gdzie trzeba mocno trzymać kierownicę. Jest tu jeszcze jedna hopeczka, a potem fatalnie dziurawy zjazd w stronę Białki, do tego na wąziutkiej dróżce; choć trzeba dodać, że na zupełnie zamkniętej drodze, więc można korzystać z całej szerokości. Na koniec długi podjazd do Bukowiny, gdzie już nogi solidnie się i czuło - i z czasem 2h 7min melduję się na mecie, miejsce koło 450 na 2500 startujących ;).

TdPA to ciekawe doświadczenie, jechałem tu przede wszystkim dla frajdy, bo ten typ wyścigów to coś zupełnie innego niż ultra, do którego się coś tam przygotowuję; to jakby porównywać maraton do stumetrówki ;). Testowałem też dłuższy mostek, przez który na drugiej części trasy mocno bolały mnie plecy na podjazdach, jeszcze strata na zakładanie łańcucha; też na maksa nie chciałem się wypruwać; tak więc na złamanie 2h była szansa przy bardziej optymalnym rozegraniu paru spraw ;). Wpisowe wysokie (choć to mieliśmy z kolegami opłacone), ale pakiet startowy bardzo bogaty, jego najprzyjemniejszą część stanowił 2,5h wstęp na termy w Bukowinie, idealna regeneracja w tym upale ;)
Dane wycieczki: DST: 57.80 km AVS: 27.31 km/h ALT: 1175 m MAX: 73.60 km/h Temp:33.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl