wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 316101.34 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.26%)
  • Czas na rowerze: 575d 21h 29m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Canyon 2019

Dystans całkowity:11001.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:455:20
Średnia prędkość:24.16 km/h
Maksymalna prędkość:74.10 km/h
Suma podjazdów:63292 m
Liczba aktywności:95
Średnio na aktywność:115.80 km i 4h 47m
Więcej statystyk
Niedziela, 24 lutego 2019Kategoria Canyon 2019, Wycieczka
Pętla do Chynowa, jechałem razem z Mateuszem, tempo bardzo solidne, nieraz trzeba się było nażyłować, żeby koło utrzymać ;)). Pogoda przyzwoita - idzie ku dobremu ;))
Dane wycieczki: DST: 100.70 km AVS: 27.97 km/h ALT: 300 m MAX: 46.80 km/h Temp:4.0 'C
Niedziela, 17 lutego 2019Kategoria >100km, Canyon 2019, Wypad
Powrót z wyprawki - tym razem wreszcie z wiatrem, więc sama jazda bardzo sprawna, pierwsze 100km bez żadnych przerw, a całość ledwie koło 30min. Ale wczoraj przed snem zrobił mi się wylew na oku, od tego na zimnie lekko sparaliżowało mi lewą stronę twarzy, były duże problemy z jedzeniem, a nawet szczękościski; czegoś takiego jeszcze na rowerze nie przerabiałem

Zdjęcia

Dane wycieczki: DST: 198.70 km AVS: 26.61 km/h ALT: 731 m MAX: 48.00 km/h Temp:6.0 'C
Sobota, 16 lutego 2019Kategoria Canyon 2019, Wypad
Ładny, słoneczny dzień, przewożenie rowerem nietypowego asortymentu ;)
A wieczorem dużo ciekawych prelekcji z wypraw w rozmaite miejsca (sam też prowadziłem prelekcję z NorthCape4000) i dużo świetnego jedzenia do spróbowania

Zdjęcia
Dane wycieczki: DST: 68.60 km AVS: 23.79 km/h ALT: 165 m MAX: 33.20 km/h Temp:7.0 'C
Piątek, 15 lutego 2019Kategoria >100km, >200km, Canyon 2019, Wypad
Dojazd na Wyprawkę Kulinarno-Slajdową

W skrócie 240km rąbanki równo pod wiatr, początek jeszcze całkiem przyjemny, nie wiało za mocno, pod Warszawą całkiem ciepło, koło 5'C. Ale za Łowiczem, na długich prostych do Kutna wiatr już wykańczał, do tego temperatura spadła do 2-3 stopni, koło godziny jechałem z tętnem circa 180, a na liczniku więcej niż 22km/h się nie pojawiało ;)) Nieco się uspokoiło po zmierzchu i już sensowniej się jechało, na miejsce docieram koło 21

Zdjęcia
Dane wycieczki: DST: 244.30 km AVS: 23.16 km/h ALT: 707 m MAX: 40.90 km/h Temp:4.0 'C
Piątek, 8 lutego 2019Kategoria >100km, Canyon 2019
Długa pętla do Chynowa
Dobre warunki do jazdy, sucho i słonecznie. Ale dystans spory, coś chyba nie za bardzo z testowaną pozycją trafiłem, bo pod koniec już mnie solidnie odcinać zaczęło i na miękkich nóżkach dojechałem ;))

Przyroda budzi się do życia, bażant już się rozgląda za panienkami ;))


Sanktuarium maryjne w Pieczyskach
Dane wycieczki: DST: 112.10 km AVS: 25.97 km/h ALT: 292 m MAX: 50.70 km/h Temp:5.0 'C
Czwartek, 7 lutego 2019Kategoria Canyon 2019, Wycieczka
Pętla do Cieciszewa
Ekstra pogoda, słońce i  5-6 stopni.
Chyba idzie wiosna, bo przyroda się zaczyna ożywiać, spotkałem całe stado łabędzi na polu chyba kapusty :))

Dane wycieczki: DST: 52.00 km AVS: 27.86 km/h ALT: 130 m MAX: 45.50 km/h Temp:5.0 'C
Środa, 6 lutego 2019Kategoria Canyon 2019, Wycieczka
Pętla przez Czersk.
Wreszcie fajne warunki do jazdy - suche szosy, sporo słońca, a temperatura chwilami dochodziła do 5 stopni

Dane wycieczki: DST: 88.00 km AVS: 27.79 km/h ALT: 203 m MAX: 52.40 km/h Temp:3.0 'C
Poniedziałek, 4 lutego 2019Kategoria Canyon 2019, Wycieczka
Pętla do Cieciszewa
Po pięknej pogodzie z soboty nie ma niestety śladu, w nocy znowu nawaliło śniegu, dzisiaj to wszystko się topie, więc syf na drogach straszliwy. Podkusiło mnie, żeby w formie błotnika założyć tzw. "poddupnik", ale to zupełna porażka, powinno się to nazywać "dodupnikiem", bo tylko do dupy się nadaje... Cała kurtka usmarowana, bo  sporej części syfu z drogi to nie wyłapuje.
Dane wycieczki: DST: 52.20 km AVS: 27.23 km/h ALT: 108 m MAX: 47.70 km/h Temp:1.0 'C
Środa, 23 stycznia 2019Kategoria >100km, >200km, Canyon 2019, Wycieczka
Zimą na Święty Krzyż

Nowy Rok się zaczął już ponad 3 tygodnie temu, więc w końcu trzeba się zmobilizować i zrobić jakąś porządniejszą traskę ;). Zima zagościła chyba na dłużej, więc nie ma się co na nią obrażać, tylko spróbować wziąć się z nią za bary ;)).

Cel klasyczny - czyli wyjazd na Święty Krzyż, jedna z moich najbardziej ulubionych tras z Warszawy, zawsze tam lubię jeździć. Prognozy może nie idealne, ale postanawiam jechać - ma być wiatr boczny (wschodni) koło 5m/s, ale za to ma być pełne słońce cały dzień; jednym słowem piękne oblicze zimy, a nie syf i szarość jakimi nas najczęściej ta pora roku raczy. Największe wyzwanie na takich długich trasach zimą - to wyjść z domu, jak już człowiek się do tego zmobilizuje - to połowa sukcesu ;). Budzę się o 4, długo rozważam, czy jechać czy nie jechać, ale że w prognozach ciągle pełne słońce - więc w końcu jadę, o 5.30 jestem na trasie.

Początek do Góry Kalwarii jeszcze po ciemku, mimo takiej pory i mrozu rowerzystów spotkałem chyba z dziesięciu, w tym trafił się klasyczny "wioskowy Armstrong", czyli rowerzysta który nas wyprzedza, by kawałek dalej skręcić w bok, pozostając niepokonanym ;). Jeszcze lepszy numer to baba, która jechała do Konstancina od strony Góry (a ranem jest tam naprawdę duży ruch osób jadących do pracy w Warszawie) - bez żadnego oświetlenia, ani przedniego, ani tylnego, jedynie kamizelkę odblaskową miała; jak widać dla niektórych "no risk no fun" :). Za Górą powoli zaczyna dnieć, jest nawet cieplej niż oczekiwałem, koło -6'C, bo przy wyżowej pogodzie ranem potrafi być bardzo zimno. Ale gdy się bardziej przejaśniło widzę czym jest to spowodowane, wcale nie ma jasnego nieba, wręcz przeciwnie, całe jest w chmurach, więc i trochę cieplej. Trasa dobrze znana, wiatr specjalnie nie przeszkadza, ale za to sporo czasu tracę na zmiany pozycji, bo ciągle to i owo pobolewa.


Do Radomia docieram po 100km jazdy na mrozie, więc uznałem, że pora na dobrą regenerację i zjechałem do Maca, gdzie zawsze dobrze grzeją ;). W czasie postoju sprawdzam prognozy, żeby zobaczyć co z tym słońcem, którego nie ma w ogóle. Wg prognozy (zarówno na yr.no jak i Accuweather) w Radomiu świeci słońce, szkoda tylko że ono nic o tym nie wiedziało ;).

Za Radomiem zaczyna się jechać cieniutko, przede wszystkim wiatr, który na odkrytych terenach za tym miastem daje bardzo w kość. A zimą wiatr niszczy w dwujnasób w porównaniu do lata - i mocniej spowalnia i bardzo wychładza, szczególnie twarz. Przed Wąchockiem zaczynają się górki, przybywa też śniegu w okolicy, co dodaje jej sporo uroku, a drogi dalej suche. Słońca niestety ciągle nie ma, totalna pomyłka w prognozach, w sumie wyszło na 3min przed Nową Słupią - i to była cała jego obecność dzisiejszego dnia


Niestety yr.no w prognozach dla Polski to jest dramat, wygodna grafika, ale jakość prognoz słabiutka. Ale widoki są niezgorsze, wrażenie szczególnie robił ośnieżony Święty Krzyż nad którym ulokowała się ciemniejsza chmura. W Nowej Słupi krótki postój na batonika oraz przelanie wody z większego termosa do mniejszego z którego da się pić w czasie jazdy, mróz dalej koło -6'C. Za Nową Słupią najbardziej górzysty odcinek trasy, najpierw przejazd przez ramię Łysej Góry, a następnie sama Łysa Góra. Podjazd idzie drętwo, parę razy stawałem na regulacje czy fotki jednocześnie łapiąc chwile odpoczynku, bo czułem już trudy trasy i prawie 200km w nogach. Droga na Święty Krzyż w dobrym stanie, jedynie kilka skorup lodowych się trafiło, poza tym jak na ten rejon bardzo OK. Na szczycie zimno, blisko -10'C, robię trochę fotek, wchodzę na taras widokowy, pisząc SMS do bliskiej osoby zupełnie kostnieją mi ręce.


Długi zjazd z prędkością 40-50km/h przy blisko -10'C to przeżycie z gatunku filmików na YT "Jestem hardcorem", ale wszystkiego w życiu warto spróbować, na dole przewiane na maksa zatoki fajnie łupały ;). Stąd już tylko rzut beretem do Górna, gdzie staję na obiad w restauracji na stacji BP, którą swego czasu pokazał mi Transatlantyk.

Niestety fatalnie mi się ułożyły pociągi ze Skarżyska, były tylko o 18 i 21, by się wyrobić na ten pierwszy musiałbym się cały dzień żyłować z minimalną liczbą postojów, a tego zupełnie nie miałem ochoty robić. Staję więc na dłuższy postój obiadowy, ponad godzinę siedząc w cieple. Nocna końcówka do Skarżyska idzie całkiem przyzwoicie, zaliczam dwa spore podjazdy - na przełęcz Krajeńską oraz za Bodzentynem, ruch na drogach niewielki, fajnie nocą z góry wyglądają oświetlone miejscowości. Do Skarżyska docieram ze sporym zapasem czasu, w Warszawie jestem po północy, a rano już robota czeka ;)

Wyjazd udany, chociaż nabrałem się na prognozy zapowiadające pełne słońce, gdybym wiedział jak będzie w rzeczywistości to pewnie bym wyjazd odpuścił. Ale jak wspominałem zimą największym wyzwaniem jest wyjść na tak długą trasę, jak już człowiek zacznie jechać - to połowa sukcesu ;). Tak więc na samej trasie nie miałem już zwątpień czy pokus by skrócić trasę i wcześniej wrócić, choć fragmentami jechało się ciężko, a trasa tej klasy (250km i 2000m w pionie) o tej porze roku to już daje popalić. Ale i frajda z walki z warunkami spora, jazda zimą jest ciężka, ale i daje sporo satysfakcji, a dzisiaj warunki drogowe były całkiem dobre, niemal całość trasy po suchych szosach.
Zdjęcia
Mapa
Dane wycieczki: DST: 248.50 km AVS: 22.69 km/h ALT: 1977 m MAX: 64.30 km/h Temp:-6.0 'C
Wtorek, 22 stycznia 2019Kategoria Canyon 2019, Wycieczka
Pętla do Cieciszewa.
Wreszcie fajna zimowa pogoda - słonecznie, mróz, a na drogach sucho. Ale jazda pod wiatr na odkryty terenie od razu potrafi solidnie wychłodzić ;)
Dane wycieczki: DST: 44.00 km AVS: 26.40 km/h ALT: 99 m MAX: 43.20 km/h Temp:-2.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl