wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 297372.41 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 542d 11h 35m
  • Prędkość średnia: 22.72 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:2949.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:116:13
Średnia prędkość:25.38 km/h
Maksymalna prędkość:69.80 km/h
Suma podjazdów:18913 m
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:128.23 km i 5h 03m
Więcej statystyk
Niedziela, 3 kwietnia 2016Kategoria >100km, >200km, Canyon, Wypad
Wiosna na Ukrainie i Słowacji - dzień 2

W nocy było -2'C, rano wszystko oszronione, gdy ruszam temperatura ledwo przekracza zero, ale szybko rośnie, bo jest równie słonecznie jak wczoraj. Na dzisiejszą trasę umówiłem się z Kviato, spotykamy się na moście na Wieprzu koło Nielisza. Razem ruszamy w stronę granicy ukraińskiej, ale od razu widać, że dziś takiej sielanki jak wczoraj nie będzie - bo tym razem wiatr jest przeciwny. W Zamościu robimy zakupy, odwiedzamy przepiękny rynek (o wczesnej godzinie jeszcze bez bud z jedzeniem i pamiątkami) - i ruszamy na wschód. Wiatr dał nam sporo popalić, bo tereny w rejonie Tyszowiec obfitują w długie proste po odkrytym terenie. Temperatura już całkiem znośna, ale wiatr zimny i nieprzyjemny. Za Tyszowcami kuriozalny wypadek z mojej winy, Kviato stał trochę przede mną na jezdni, ja natomiast jechałem wpatrzony w GPS i przywaliłem równo w jego rower. Obaj się wywróciliśmy bo prędkość była pod 20km/h, ale na szczęście nic poważniejszego się ani nam, ani rowerom nie stało, jedyna strata to pęknięta szprycha w kole Kviato, ale dało się z tym dalej jechać. Tak więc z GPS na pewno warto uważać :)). Końcówka do Dołhobyczowa to wredna walka z wiatrem na prostych, na granicę docieramy przed 14. Tutaj żegnam się z Kviato, który rowerem wraca do siebie (tego dnia wyszło mu ponad 200km) - dzięki za spotkanie i towarzystwo na trasie!

Wjeżdżam na Ukrainę, przejście w Dołhobyczowie wygodne, bo piesze, więc nie ma problemów z rowerami. Początek za Uhrynowem jeszcze od biedy w normie, ale gdy wjeżdżam na główniejszą do Czerwonogradu dziur znacznie przybywa. Wiatr się nieco uspokoił, więc jedzie się całkiem OK, tyle że boli siedzenie, bo dziury są wszechobecne. W Żółkwi fragment po masakrycznym szutrze, po czym na ładnym rynku staję na odpoczynek, również przykuwając uwagę menela liczącego na dwie hrywny ;). Dwa tygodnie temu razem z Żubrem również tu robiliśmy postój, ale wtedy było zimno i nieprzyjemnie, teraz bez problemu można siedzieć w krótkich spodenkach! Końcówka dnia to jazda fatalną drogą za Żółkwią, choć tereny ładne (rejon Jaworowskiego Parku Narodowego), wioseczki mocno zapyziałe, ale dzięki temu trzymające swój klimat. Nocuję w lesie na szczycie niewielkiego podjazdu.

Zdjęcia z wyjazdu


Dane wycieczki: DST: 203.00 km AVS: 23.07 km/h ALT: 912 m MAX: 39.20 km/h Temp:14.0 'C
Sobota, 2 kwietnia 2016Kategoria >100km, >200km, Canyon, Wypad
Wiosna na Ukrainie i Słowacji - dzień 1

W tym roku długo czekałem w blokach startowych na porządniejszy wiosenny wyjazd, pogoda jednak nie rozpieszczała. Parę razy już byłem bliski ruszenia w mało optymalnych warunkach - ale z pewnością warto było poczekać, bo okazało się, że z pogodą trafiłem niemal idealnie.

Pierwszego dnia ruszam na Lubelszczyznę, rano jeszcze chłodno, ale po 3h można się już przebrać w krótkie spodenki, pięknie świecące słońce wystarczająco ogrzało powietrze, jedzie się elegancko, z wiatrem w plecy. Przed Wilgą 6km odcinek po betonowych płytach na DW 801 - taki lajtowy trening przed Ukrainą ;)). Na krótki postój staję w Maciejowicach, gdzie od razu przykułem uwagę miejscowego menela, ostatnio na połowie wyjazdów budzę ciepłe uczucia wśród tego środowiska, widać muszę wyglądać tak naiwnie, że nadzieje że nieśmiertelne "złotóweczkę panie kierowniku" odniesie skutek są całkiem duże :). Kolejny, dłuższy postój w Kazimierzu, w słoneczny weekend całkiem sporo ludzi, ale jeszcze daleko do tłumów. Obowiązkowa wizyta na pięknym rynku i ruszam dalej. O ile do Kazimierza jechałem cały czas po płaskim to dalej zaczynają się wreszcie górki, jadę do Nałęczowa, w Niedrzwicy wjeżdżam na chwilę na trasę MP z 2014 roku, z którą wiąże się sporo miłych wspomnień. Końcóweczka już nocą, na biwak rozkładam się pod lasem, kawałek za Żółkiewką.

Zdjęcia z wyjazdu

Dane wycieczki: DST: 238.80 km AVS: 26.68 km/h ALT: 892 m MAX: 51.00 km/h Temp:11.0 'C
Piątek, 1 kwietnia 2016Kategoria Rower szosowy, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki: DST: 18.50 km AVS: 22.20 km/h ALT: 35 m MAX: 32.30 km/h Temp:4.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl