Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2011
Dystans całkowity: | 3733.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 188:57 |
Średnia prędkość: | 19.76 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.60 km/h |
Suma podjazdów: | 40849 m |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 124.44 km i 6h 17m |
Więcej statystyk |
Do pracy
Dane wycieczki:
DST: 15.30 km AVS: 24.16 km/h
ALT: 38 m MAX: 38.90 km/h
Temp:18.0 'C
Do pracy. Tak się zagalopowałem za autobusem na Puławskiej - że aż musiałem pojechać innym niż zwykle wiaduktem ;)
Dane wycieczki:
DST: 16.90 km AVS: 24.14 km/h
ALT: 48 m MAX: 62.00 km/h
Temp:20.0 'C
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 25.30 km AVS: 23.00 km/h
ALT: 51 m MAX: 36.80 km/h
Temp:21.0 'C
Do pracy i po mieście
Dane wycieczki:
DST: 26.20 km AVS: 22.78 km/h
ALT: 57 m MAX: 39.00 km/h
Temp:20.0 'C
Do pracy i do sklepu
Dane wycieczki:
DST: 15.70 km AVS: 23.55 km/h
ALT: 35 m MAX: 37.10 km/h
Temp:23.0 'C
Do pracy
Dane wycieczki:
DST: 15.20 km AVS: 24.00 km/h
ALT: 39 m MAX: 37.10 km/h
Temp:19.0 'C
III dzień - Nikisiałka - Lipnik - Opatów - Bałtów - Ostrowiec Świętokrzyski - Iłża - Skaryszew - Radom
Dziś zagłębiam się mocniej w Świętokrzyskie - więc i sporo więcej górek, na bocznych drogach trafiłem nawet na ścianki po 10-11%. Na niebrzydkim rynku w Opatowie robię sobie większy postój, wyjeżdżając z miasta zaliczam większy podjazd, a po paru kilometrach napotykam na bardzo niecodziennego rowerzystę przy drodze. Okazało się, że to Odblaskowy Anioł ze Szczecina we własnej osobie!
Jego niesamowity sprzęt uległ awarii, złapał gumę w potężnie obciążonej przyczepce, w kółeczku od niej poleciało do tego jeszcze 5-6 szprych. Naprawa wcale nie była taka prosta, bo zdjąć koło z tak ciężkiej maszynerii nie należało do łatwości (Anioł twierdził, że ważyła 200kg, w tyle to wątpię, ale 80-100kg musiała mieć, bo we dwóch ledwo to koło zdjęliśmy - Anioł musiał leżeć na plecach jak pod samochodem, żeby utrzymać jej ciężar). Sprzęt Anioła niesamowity - rower i przyczepka w całości pokryty odblaskami, kilka kamizelek (do tego osobna w kolorze pomarańczowym przeznaczona specjalnie na naprawy drogowe :)); do roweru na kierownicy było zamontowane najprawdziwsze CB-radio, zasilane z normalnego 12V samochodowego akumulatora, na przyczepce była 50cm antena do niego; Anioł w czasie jazdy często rozmawia z kierowcami tirów, "jadąc" po kierowcach osobówek (a klął nasz pan Anioł iście niebiańsko :))
Ale trochę śmiać mi się chciało, że to ja jadący na 3-dniowy wyjazd z minimalnym bagażem musiałem sprzętowo ratować kolesia, jadącego z 4 sakwami i ogromną przyczepką; nie miał już ani dętek; ani łatek, ani klucza nr15 do koła od przyczepki, nie miał nawet pompki (którą dał jakiejś dziewczynie na trasie) dobrze że miał chociaż zapasową oponę, bo w starej były już dziury na wylot. Ale summa summarum - udało nam się sprzęt naprawić, tak by Anioł mógł dojechać do Ostrowca, gdzie można dokonać poważniejszej naprawy kół (jak opowiadał w zapasowym poleciały mu wszystkie szprychy z jednej strony); mój klucz do szprych nie pasował do jego nypli.
Pojechaliśmy jeszcze kawałek razem żeby zobaczyć czy z kołem jest wszystko w porządku i na drodze na Ostrowiec się pożegnaliśmy, bo ja zbaczałem w bok po gminy; Anioł za okazaną pomoc nagrodził mnie sowitym kawałkiem samoprzylepnej folii odblaskowej ważącym dobre pół kilo - myślę, że powinno mi jej starczyć do końca życia :))
Straciłem na tą naprawę z dobrą godzinę, co w efekcie spowodowało że nie dałem rady wyrobić się na pociąg do Skarżyska i musiałem wracać przez Iłżę do Radomia, ale spotkanie z takim niesamowitym oryginałem było tego na pewno warte, niewielu jest w Polsce tak zakręconych ludzi, oczywiście zakręconych w tym jak najbardziej pozytywnym sensie.
Co do mojej dalszej trasy - godny polecenia jest z pewnością piękny leśny kawałek z Ćmielowa do Bałtowa i same okolice Bałtowa z Kamienną ładnie wkomponowaną w okolicę (rzeką są organizowane spływy tratwami).
Powrót wieczornym osobowym z Radomia mało ciekawy, dwóch pijaków przez kilka stacji się awanturowało, na szczęście policja szybko ich uspokoiła i przymusowo wysadziła na jednej ze stacji
Zaliczone gminy - 5 (Iwaniska, Baćkowice, ĆMIELÓW, Bałtów, Waśniów)
Dziś zagłębiam się mocniej w Świętokrzyskie - więc i sporo więcej górek, na bocznych drogach trafiłem nawet na ścianki po 10-11%. Na niebrzydkim rynku w Opatowie robię sobie większy postój, wyjeżdżając z miasta zaliczam większy podjazd, a po paru kilometrach napotykam na bardzo niecodziennego rowerzystę przy drodze. Okazało się, że to Odblaskowy Anioł ze Szczecina we własnej osobie!
Jego niesamowity sprzęt uległ awarii, złapał gumę w potężnie obciążonej przyczepce, w kółeczku od niej poleciało do tego jeszcze 5-6 szprych. Naprawa wcale nie była taka prosta, bo zdjąć koło z tak ciężkiej maszynerii nie należało do łatwości (Anioł twierdził, że ważyła 200kg, w tyle to wątpię, ale 80-100kg musiała mieć, bo we dwóch ledwo to koło zdjęliśmy - Anioł musiał leżeć na plecach jak pod samochodem, żeby utrzymać jej ciężar). Sprzęt Anioła niesamowity - rower i przyczepka w całości pokryty odblaskami, kilka kamizelek (do tego osobna w kolorze pomarańczowym przeznaczona specjalnie na naprawy drogowe :)); do roweru na kierownicy było zamontowane najprawdziwsze CB-radio, zasilane z normalnego 12V samochodowego akumulatora, na przyczepce była 50cm antena do niego; Anioł w czasie jazdy często rozmawia z kierowcami tirów, "jadąc" po kierowcach osobówek (a klął nasz pan Anioł iście niebiańsko :))
Ale trochę śmiać mi się chciało, że to ja jadący na 3-dniowy wyjazd z minimalnym bagażem musiałem sprzętowo ratować kolesia, jadącego z 4 sakwami i ogromną przyczepką; nie miał już ani dętek; ani łatek, ani klucza nr15 do koła od przyczepki, nie miał nawet pompki (którą dał jakiejś dziewczynie na trasie) dobrze że miał chociaż zapasową oponę, bo w starej były już dziury na wylot. Ale summa summarum - udało nam się sprzęt naprawić, tak by Anioł mógł dojechać do Ostrowca, gdzie można dokonać poważniejszej naprawy kół (jak opowiadał w zapasowym poleciały mu wszystkie szprychy z jednej strony); mój klucz do szprych nie pasował do jego nypli.
Pojechaliśmy jeszcze kawałek razem żeby zobaczyć czy z kołem jest wszystko w porządku i na drodze na Ostrowiec się pożegnaliśmy, bo ja zbaczałem w bok po gminy; Anioł za okazaną pomoc nagrodził mnie sowitym kawałkiem samoprzylepnej folii odblaskowej ważącym dobre pół kilo - myślę, że powinno mi jej starczyć do końca życia :))
Straciłem na tą naprawę z dobrą godzinę, co w efekcie spowodowało że nie dałem rady wyrobić się na pociąg do Skarżyska i musiałem wracać przez Iłżę do Radomia, ale spotkanie z takim niesamowitym oryginałem było tego na pewno warte, niewielu jest w Polsce tak zakręconych ludzi, oczywiście zakręconych w tym jak najbardziej pozytywnym sensie.
Co do mojej dalszej trasy - godny polecenia jest z pewnością piękny leśny kawałek z Ćmielowa do Bałtowa i same okolice Bałtowa z Kamienną ładnie wkomponowaną w okolicę (rzeką są organizowane spływy tratwami).
Powrót wieczornym osobowym z Radomia mało ciekawy, dwóch pijaków przez kilka stacji się awanturowało, na szczęście policja szybko ich uspokoiła i przymusowo wysadziła na jednej ze stacji
Zaliczone gminy - 5 (Iwaniska, Baćkowice, ĆMIELÓW, Bałtów, Waśniów)
Dane wycieczki:
DST: 217.10 km AVS: 22.00 km/h
ALT: 1249 m MAX: 52.10 km/h
Temp:27.0 'C
II dzień - Zwoleń - Chotcza - Skaryszew - Iłża - Lipsko - Ożarów - Nikisiałka
Drugi dzień wyjazdu to zaliczanie kolejnych gmin w pasie nadwiślańsko-radomskim. Pogoda bardzo dobra, jedynie dość mocny wiatr wschodni przeszkadza, szczególnie na odcinku z Iłży do Lipska i Solca. Przycichł dopiero pod koniec dnia, dzisiejszy nocleg już sporo lepszy bo jednak na wyżynie w rejonie Lipnika, a na takich terenach komarów jest znacznie mniej.
Zaliczone gminy - 13 (Przyłęk, Chotcza, Ciepielów, Kazanów, Tczów, Gózd, Rzeczniów, Sienno, LIPSKO - miasto powiatowe, Solec nad Wisłą, Tarłów, OŻARÓW, Wojciechowice)
Drugi dzień wyjazdu to zaliczanie kolejnych gmin w pasie nadwiślańsko-radomskim. Pogoda bardzo dobra, jedynie dość mocny wiatr wschodni przeszkadza, szczególnie na odcinku z Iłży do Lipska i Solca. Przycichł dopiero pod koniec dnia, dzisiejszy nocleg już sporo lepszy bo jednak na wyżynie w rejonie Lipnika, a na takich terenach komarów jest znacznie mniej.
Zaliczone gminy - 13 (Przyłęk, Chotcza, Ciepielów, Kazanów, Tczów, Gózd, Rzeczniów, Sienno, LIPSKO - miasto powiatowe, Solec nad Wisłą, Tarłów, OŻARÓW, Wojciechowice)
Dane wycieczki:
DST: 211.50 km AVS: 21.40 km/h
ALT: 746 m MAX: 46.30 km/h
Temp:26.0 'C
I dzień - Warszawa - Góra Kalwaria - Warka - Jastrzębia - Pionki - Czarnolas - Zwoleń
Wykorzystując krótkie okno pogodowe postanowiłem się wybrać na intensywny 3-dniowy wypad. Głównym celem była próba zwalczenia uporczywej kontuzji kolana, zabrałem w tym celu m.in. pedały SPD. Przez dobre 100km przestawiałem siodełko i bloki ze 20 razy; ciągle było coś nie tak, na jedne kontuzje zatrzaski pomagają, inne wywołują. Celem dodatkowym było zaliczenie gmin z paru podwarszawskich i świętokrzyskich powiatów. Z Jastrzębiej do Pionek przejechałem spory kawałek terenem (był to duży skrót); niestety było tam dużo piachu, zaliczyłem m.in. wywrotkę spowodowaną SPD, w takim terenie jak piach te pedały do niczego się nie nadają. Z dużą ulgą przebiłem się ponad 10km drogą do asfaltu pod Pionkami - i tam się zorientowałem, że nie mam aparatu fotograficznego w kieszeni - oczywiście musiał wypaść w czasie wywrotki. Wkurzyłem się nieźle, musiałem przejechać cały terenowy odcinek jeszcze dwa razy - jednym słowem na tym całym skrócie wyszedłem jak Zabłocki na mydle. Na szczęście droga była tak boczna, że nikt się aparatem nie zainteresował, ale po tej nauczce (niedawno też w ten sam sposób nadrabiałem 20km) postanowiłem wozić go już tylko w sakwie, wtedy się zgubić już nie da.
W Czarnolesie cały teren muzeum rozryty - nie ma to jak wybrać dobry termin na remont ;). Nocuję na polu kawałek za Zwoleniem, komary występują w zastraszających ilościach, bardzo deszczowy lipiec sprawił, że rozmnożyły się na potęgę.
Zaliczone gminy - 8 (Grabów nad Pilicą, Stromiec, Jastrzębia, Garbatka-Letnisko, Sieciechów, Gniewoszów, Policzna, ZWOLEŃ - miasto powiatowe)
Wykorzystując krótkie okno pogodowe postanowiłem się wybrać na intensywny 3-dniowy wypad. Głównym celem była próba zwalczenia uporczywej kontuzji kolana, zabrałem w tym celu m.in. pedały SPD. Przez dobre 100km przestawiałem siodełko i bloki ze 20 razy; ciągle było coś nie tak, na jedne kontuzje zatrzaski pomagają, inne wywołują. Celem dodatkowym było zaliczenie gmin z paru podwarszawskich i świętokrzyskich powiatów. Z Jastrzębiej do Pionek przejechałem spory kawałek terenem (był to duży skrót); niestety było tam dużo piachu, zaliczyłem m.in. wywrotkę spowodowaną SPD, w takim terenie jak piach te pedały do niczego się nie nadają. Z dużą ulgą przebiłem się ponad 10km drogą do asfaltu pod Pionkami - i tam się zorientowałem, że nie mam aparatu fotograficznego w kieszeni - oczywiście musiał wypaść w czasie wywrotki. Wkurzyłem się nieźle, musiałem przejechać cały terenowy odcinek jeszcze dwa razy - jednym słowem na tym całym skrócie wyszedłem jak Zabłocki na mydle. Na szczęście droga była tak boczna, że nikt się aparatem nie zainteresował, ale po tej nauczce (niedawno też w ten sam sposób nadrabiałem 20km) postanowiłem wozić go już tylko w sakwie, wtedy się zgubić już nie da.
W Czarnolesie cały teren muzeum rozryty - nie ma to jak wybrać dobry termin na remont ;). Nocuję na polu kawałek za Zwoleniem, komary występują w zastraszających ilościach, bardzo deszczowy lipiec sprawił, że rozmnożyły się na potęgę.
Zaliczone gminy - 8 (Grabów nad Pilicą, Stromiec, Jastrzębia, Garbatka-Letnisko, Sieciechów, Gniewoszów, Policzna, ZWOLEŃ - miasto powiatowe)
Dane wycieczki:
DST: 216.70 km AVS: 21.71 km/h
ALT: 596 m MAX: 44.30 km/h
Temp:25.0 'C
Po Warszawie pozałatwiać parę spraw; wspólnie z Marcinem towarzyszyliśmy Danielowi odbierającemu rower wysłany z Norwegii w urzędzie celnym. Max wykręcony za autobusem na Puławskiej
Zmiana opon Marathon Supreme przedniej z tylną przy stanie 6854km. Dotychczasowy przebieg opon 5037km
Zmiana opon Marathon Supreme przedniej z tylną przy stanie 6854km. Dotychczasowy przebieg opon 5037km
Dane wycieczki:
DST: 48.70 km AVS: 23.01 km/h
ALT: 112 m MAX: 65.90 km/h
Temp:24.0 'C