wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 314295.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 572d 09h 48m
  • Prędkość średnia: 22.77 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:2008.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:87:15
Średnia prędkość:23.02 km/h
Maksymalna prędkość:63.40 km/h
Suma podjazdów:13913 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:83.67 km i 3h 38m
Więcej statystyk
Wtorek, 4 maja 2010Kategoria >100km, Treking, Wypad
Pradziad

II dzień - Grabowice - Kije - Pińczów - Działoszyce - Miechów - Trzyciąż - Ojców - Bolechowice - Krzeszowice - [pociąg] - Katowice

Noc dość mokra, sporo padało, pogoda rano niespecjalna, na skraju deszczu. Górki już trochę mniejsze niż wczoraj, w Pińczowie zjeżdżamy nawet poniżej 200m do zielonej doliny Nidy. Marcin czuje trudy wczorajszego dnia, jeszcze nie ma przyzwyczajonych mięśni do roweru poziomego, przesiadka ze zwykłego roweru nie jest taka prosta. Odcinek do Miechowa w pierwszej części raczej płaski, parę km przed samym Miechowem zaliczamy ostrą ściankę. Dziś jest dość zimno, wiatr choć sprzyjający bardzo zimny, temperatura powietrza 11'C, muszę jechać w długich spodniach, później nawet w bluzie pod windstoperem. Odcinek do Wolbromia męczący - długie łagodne podjazdy, robi się bardziej górzysto - Jura coraz bliżej. Postanawiamy zmienić pierwotną trasę - i zamiast jechać do Katowic i przebijać się przez brzydkie śląskie miasta postanawiamy zwiedzić Ojcowski Park Narodowy, którego Marcin jeszcze nie widział. Dojazd górzysty, ale Marcinowi pod koniec dnia zaczęło się jechać wyraźnie lepiej i tempo mamy wyższe niż w pierwszej bardziej płaskiej części. Ojców robi duże wrażenie, jest tu co pooglądać, niewiele mamy tak pięknych miejsc w Polsce. Park Narodowy opuszczamy malowniczym brukowanym podjazdem, z pięknymi widokami na wapienne skały.

Końcówka do Krzeszowic - bardzo przyjemna, mimo drobnego deszczu jedzie się fajnie, zaliczamy piękny długi zjazd z Zelkowa, kawałek dalej wjeżdżamy na drogę 79, którą docieramy do Krzeszowic. Tu czekamy ponad godzinę na pociąg (wykorzystując czas na zakupy) - po czym tłuczemy się osobowym do Katowic. Tam wita nas już mocniejszy deszcz, więc szybko jedziemy do położonego niedaleko akademika, w którym nocujemy u Michała Pieczary, który od jutra dołącza się do naszego wyjazdu.

Zdjęcia z wyjazdu

Dane wycieczki: DST: 148.10 km AVS: 20.91 km/h ALT: 1496 m MAX: 60.70 km/h Temp:11.0 'C
Poniedziałek, 3 maja 2010Kategoria >100km, Treking, Wypad
Pradziad

I dzień - Radom - Wąchock - Nowa Słupia - Łysa Góra (595m) - Daleszyce - Piotrkowice - Grabowice

Na majówkę wybrałem się na dość spontaniczny wyjazd z Cimanem, mimo nie najlepszych prognoz pogody - żal było marnować parę dni wolnego. By oszczędzić trochę czasu do Radomia jedziemy pociągiem, Marcin na wyjazd wybrał się na dopiero co złożonym nowym rowerze poziomym - by sprawdzić jak będzie się sprawował na poważniejszym wyjeździe. Pierwszy odcinek do Wierzbicy i Mirca raczej płaski, na horyzoncie pojawiają się pierwsze górki bo opuszczamy Mazowsze. Trochę we znaki zaczyna nam się dawać przeciwny wiatr, bardziej dotkliwy szczególnie na płaskiej części trasy. Po skręcie na Nową Słupię zaczynają się poważniejsze górki, wjeżdżamy na ponad 300m, pojawia się tez szeroki widok na nasz dzisiejszy główny cel - czyli Łysą Górę, widoczną z daleka ze względu na wielki maszt telewizyjny. W Nowej Słupi robimy sobie dłuższy postój, za miastem jest podjazd na ponad 400m, za nim ostry zjazd na którym przekraczamy 60km/h. Podjazd na Święty Krzyż zaczynamy w asyście wielu ciemnych chmur, deszcz wisi w powietrzu. Podjazd dość wymagający 5-7%, tutaj już widać wyraźnie, że jazda pod górę nie jest domeną roweru poziomego, im większe nachylenie proporcjonalnie traci się na nim więcej. Po paru fotkach na szczycie, gdy już zbieraliśmy się do zjazdu dopada nas gwałtowna ulewa, którą przeczekujemy pod wejściową budką na gołoborze.

Gdy deszcz się nieco uspokoił - szybko ruszamy w dół, zjazd nieprzyjemny, po mokrej szosie, na szczęście na dole już nie pada. Dalej jedziemy bocznymi drogami w stronę Daleszyc, po drodze swoich sił na rowerze poziomym próbuje miejscowy strażak, który wraz z kolegami w odświętnym mundurze święcił 3 maja; w ogóle rower Marcina budzi spore emocje wśród mijanych ludzi, szczególnie tych z mniejszych wiosek. Końcówka bardzo przyjemna - sporo lasów, piękne zupełnie puste drogi, tego kawałka świętokrzyskiego jeszcze nie miałem nigdy okazji oglądać. Gdy zaczyna zmierzchać rozbijamy się na nocleg pod laskiem na skraju małej wioski - Grabowic.

Zdjęcia z wyjazdu

Dane wycieczki: DST: 150.00 km AVS: 21.28 km/h ALT: 1281 m MAX: 62.90 km/h Temp:17.0 'C
Niedziela, 2 maja 2010Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.60 km AVS: 23.68 km/h ALT: 70 m MAX: 34.80 km/h Temp:13.0 'C
Sobota, 1 maja 2010Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 24.17 km/h ALT: 93 m MAX: 35.80 km/h Temp:19.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl