Środa, 29 czerwca 2022Kategoria Canyon Exceed 2022, Gruzja 2022
GRUZJA
XIV dzień - Omalo - Górne Omalo - Dartlo - Omalo - Khiso
Dzisiejszego dnia planowaliśmy zrobić traskę po Tuszetii, były różne możliwości, także i dość solidnej, terenowej pętli. Ale po wczorajszej ciężkiej przeprawie dziś zwyciężyła wizja zrobienia sobie bardziej ulgowego dnia i spokojnej turystyki bez presji czasu i rowerowych osiągów. Jako cel dzisiejszej trasy postawiliśmy sobie wioskę Dartlo uznawaną za najładniejsza osadę w Tuszetii.
Pierwsze kilometry to podjazd do Górnego Omalo, w którym elegancko prezentuje się twierdza Keselo wybudowana na wysokim wzgórzu panującym nad okolicą, a po drugiej stronie majestatyczne, 4-tysięczne szczyty Kaukazu, biegnąca nimi grań wyznacza granicę z rosyjskim Dagestanem.
W drodze do Dartlo trzeba było zaliczyć dwie większe górki, wjeżdżając na przełęcz 2300m, drogi są terenowe, ale sensownej jakości, a jako, ze mamy świetną pogodę to po drodze robimy sobie dłuższy popas w miejscu z dobrym widokiem na Keselo, teraz już od nas spory kawałek oddalonym. Z przełęczy 2300m do Dartlo (położonego na 1800m) jest długi zjazd, wykorzystując to, ze jadę na górskim rowerze lubię sobie poszaleć, więc prędkości na kamienistej drodze przekraczały 40km/h. W pewnym momencie uderzam w jakiś większy kamień i powietrze z tylnej opony momentalnie schodzi. Używałem systemu tubeless, ale poszukiwania dziury nic nie dały, nie byliśmy w stanie stwierdzić, którędy powietrze ucieka oraz uszczelnić systemu. Dopiero po powrocie do Polski okazało się, że lekko naruszona została taśma na obręczy; niestety troszkę za dużo spuściłem powietrza z koła dla lepszej trakcji w terenie i dobiłem obręczą ową taśmę uszkadzając.
Nie było więc wyjścia - trzeba było zakładać dętkę i okazało się to nie lada wyzwaniem. Opony TL są bardzo dopasowane do obręczy, więc założenie ich na obręcz nie jest wcale proste i trzeba bardzo uważać, by nie przyciąć dętki. A jako, że wyprawę jechaliśmy miesiąc po majowym RTP - jeszcze nie odzyskałem pełni sił w dłoniach zmasakrowanych i odrętwiałych na wyścigu i sam nie byłbym w stanie tej opony na obręcz naciągnąć, bo to właśnie wymaga sporej siły w dłoni; na szczęście Marcelemu udało się tego dokonać, bo inaczej byłoby krucho ;)). To jeszcze raz nam pokazało, że system tubeless to świetne rozwiązanie, ale tylko do momentu, gdy się nie rozszczelni, chwila roboty z tym zakładaniem dętki i już włosy na nogach mieliśmy zalepione bardzo klejącym uszczelniaczem.
Po naprawieniu koła kończymy zjazd do Dartlo, wioseczka rzeczywiście bardzo urokliwa i z tych, które mieliśmy okazję widzieć w Tuszetii zdecydowanie najładniejsza, wiele kamiennych domów wybudowanych na wysokim zielonym wzgórzu; można powiedzieć - pocztówkowa.
W Dartlo skusiliśmy się na obiad w knajpce (spotykając tu kolejny raz ekipę bogatych ruskich, która nas wczoraj mijała na podjeździe na Abano). Knajpka bardzo klimatycznie ulokowana w kamiennym domu, z pasującym do kamienia drewnianym wystrojem; niestety jedzenie to była porażka - drogie, mało i niesmaczne.
Wracamy do Omalo tą samą drogą, ale krajobrazowo jest na tyle pięknie, że wcale nam nie przeszkadza powtarzanie tego kawałka. Natomiast na nocleg postanowiliśmy pojechać dalej, tak by jutro mieć krótszy odcinek i mniej gór do przejechania na Abano, więc zaliczamy jeszcze górki z Omalo do rzeki Alzani. Na całej drodze na Abano jest bardzo mało miejsc, gdzie można sensownie biwakować, więc postanowiliśmy się rozbić kawałek przed właściwym podjazdem, trafiło się niezłe miejsce przy samej rzece
Zdjęcia - Tuszetia
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
XIV dzień - Omalo - Górne Omalo - Dartlo - Omalo - Khiso
Dzisiejszego dnia planowaliśmy zrobić traskę po Tuszetii, były różne możliwości, także i dość solidnej, terenowej pętli. Ale po wczorajszej ciężkiej przeprawie dziś zwyciężyła wizja zrobienia sobie bardziej ulgowego dnia i spokojnej turystyki bez presji czasu i rowerowych osiągów. Jako cel dzisiejszej trasy postawiliśmy sobie wioskę Dartlo uznawaną za najładniejsza osadę w Tuszetii.
Pierwsze kilometry to podjazd do Górnego Omalo, w którym elegancko prezentuje się twierdza Keselo wybudowana na wysokim wzgórzu panującym nad okolicą, a po drugiej stronie majestatyczne, 4-tysięczne szczyty Kaukazu, biegnąca nimi grań wyznacza granicę z rosyjskim Dagestanem.
W drodze do Dartlo trzeba było zaliczyć dwie większe górki, wjeżdżając na przełęcz 2300m, drogi są terenowe, ale sensownej jakości, a jako, ze mamy świetną pogodę to po drodze robimy sobie dłuższy popas w miejscu z dobrym widokiem na Keselo, teraz już od nas spory kawałek oddalonym. Z przełęczy 2300m do Dartlo (położonego na 1800m) jest długi zjazd, wykorzystując to, ze jadę na górskim rowerze lubię sobie poszaleć, więc prędkości na kamienistej drodze przekraczały 40km/h. W pewnym momencie uderzam w jakiś większy kamień i powietrze z tylnej opony momentalnie schodzi. Używałem systemu tubeless, ale poszukiwania dziury nic nie dały, nie byliśmy w stanie stwierdzić, którędy powietrze ucieka oraz uszczelnić systemu. Dopiero po powrocie do Polski okazało się, że lekko naruszona została taśma na obręczy; niestety troszkę za dużo spuściłem powietrza z koła dla lepszej trakcji w terenie i dobiłem obręczą ową taśmę uszkadzając.
Nie było więc wyjścia - trzeba było zakładać dętkę i okazało się to nie lada wyzwaniem. Opony TL są bardzo dopasowane do obręczy, więc założenie ich na obręcz nie jest wcale proste i trzeba bardzo uważać, by nie przyciąć dętki. A jako, że wyprawę jechaliśmy miesiąc po majowym RTP - jeszcze nie odzyskałem pełni sił w dłoniach zmasakrowanych i odrętwiałych na wyścigu i sam nie byłbym w stanie tej opony na obręcz naciągnąć, bo to właśnie wymaga sporej siły w dłoni; na szczęście Marcelemu udało się tego dokonać, bo inaczej byłoby krucho ;)). To jeszcze raz nam pokazało, że system tubeless to świetne rozwiązanie, ale tylko do momentu, gdy się nie rozszczelni, chwila roboty z tym zakładaniem dętki i już włosy na nogach mieliśmy zalepione bardzo klejącym uszczelniaczem.
Po naprawieniu koła kończymy zjazd do Dartlo, wioseczka rzeczywiście bardzo urokliwa i z tych, które mieliśmy okazję widzieć w Tuszetii zdecydowanie najładniejsza, wiele kamiennych domów wybudowanych na wysokim zielonym wzgórzu; można powiedzieć - pocztówkowa.
W Dartlo skusiliśmy się na obiad w knajpce (spotykając tu kolejny raz ekipę bogatych ruskich, która nas wczoraj mijała na podjeździe na Abano). Knajpka bardzo klimatycznie ulokowana w kamiennym domu, z pasującym do kamienia drewnianym wystrojem; niestety jedzenie to była porażka - drogie, mało i niesmaczne.
Wracamy do Omalo tą samą drogą, ale krajobrazowo jest na tyle pięknie, że wcale nam nie przeszkadza powtarzanie tego kawałka. Natomiast na nocleg postanowiliśmy pojechać dalej, tak by jutro mieć krótszy odcinek i mniej gór do przejechania na Abano, więc zaliczamy jeszcze górki z Omalo do rzeki Alzani. Na całej drodze na Abano jest bardzo mało miejsc, gdzie można sensownie biwakować, więc postanowiliśmy się rozbić kawałek przed właściwym podjazdem, trafiło się niezłe miejsce przy samej rzece
Zdjęcia - Tuszetia
Dane wycieczki:
DST: 49.50 km AVS: 11.79 km/h
ALT: 1472 m MAX: 43.40 km/h
Temp:20.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!