Wpisy archiwalne w kategorii
Wycieczka
Dystans całkowity: | 106385.75 km (w terenie 504.00 km; 0.47%) |
Czas w ruchu: | 4204:55 |
Średnia prędkość: | 25.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.00 km/h |
Suma podjazdów: | 453881 m |
Suma kalorii: | 213173 kcal |
Liczba aktywności: | 896 |
Średnio na aktywność: | 118.73 km i 4h 41m |
Więcej statystyk |
Sobota, 15 stycznia 2022Kategoria >100km, >200km, >300km, Wycieczka, Canyon 2022
Augustowskie noce
Ostatni raz na rowerze szosowym siedziałem w połowie września na MPP, tak więc głód porządniejszej trasy był spory. Zimą o mobilizację na samotną długą trasę ciężko, ale gdy udało mi się umówić z Gosią na trasę do Augustowa - ruszyłem z wielką chęcią ;)
Sobotni poranek w Warszawie z lekkim mrozem, ale i pięknym słońcem. Przebijamy się ścieżkami rowerowymi do Okuniewa, tam już się zaczyna płynna jazda dobrymi drogami. Na szosach niewielki ruch, po paru godzinach temperatura lekko powyżej zera, niemniej momentami trafiają się niewielkie zalodzenia. Wiatr na tym odcinku zdecydowanie pomaga, więc sprawnie docieramy najpierw pod zamek w Liwie, a następnie do Węgrowa, gdzie na stacji robimy pierwszy postój.
Za Węgrowem kończy się sielanka, bo trasa skręca na północ i tutaj już zachodni, skręcający w północno-zachodni wiatr znacznie więcej przeszkadza niż pomaga. Ale słońca mamy sporo, co jak na warunki polskiej zimy jest sporym ewenementem, więc jedzie się z przyjemnością.
Przekraczamy Bug ładnie oświetlony nisko już wiszącym słońcem, kawałek dalej w Czyżewie w sklepie piękna scenka rodzajowa: miejscowy, nie do końca już trzymający pion (który dotarł do sklepu na rowerze) długo odliczając wszystkie posiadane monety kupuje 3 półlitrowe Żubrówki, co stojąca za nim w kolejce pani komentuje tekstem, że szkoda wódki jak się wywali na tym rowerze i rozbije butelki. Na co ten mistrzu odpowiada, że nie ma mowy o wywrotce, bo "lepiej niech się stodoła spali niż flaszka rozwali". Takie małomiasteczkowe smaczki zawsze świetnie dopełniają podróżowanie rowerem po naszym kraju ;)).
Kawałek za Czyżewem zmierzcha, już po ciemku docieramy do Wysokiego Mazowieckiego na zasłużony obiad, na który zjadłem m.in. bardzo smaczną zupę szczawiową, możliwość regeneracji w cieple dużo wnosi na zimowych trasach. Z Wysokiego ruszamy już na mrozie i ciemną nocą i tak będzie do końca trasy. Po ok. 40km docieramy do Tykocina, to miasteczko nocą ma mnóstwo klimatu, a teraz jeszcze załapujemy się na świąteczne dekoracje, na rynku jest nawet ładnie wykonana szopka bożonarodzeniowa.
Kolejny postój na maleńkim Orlenie w Knyszynie, załapaliśmy się jeszcze przed 22, bo nie jest to stacja całodobowa. W Korycinie decydujemy się pojechać objazdem Via Baltica, choć krótsza o dobre 10km trasa główną drogą kusiła. W rejonie Janowa seria góreczek, Gosia trochę zostaje z tyłu, wydawało się jej że zaczyna słabnąć, a tymczasem na szczycie kolejnej z hopek okazuje się, że przyczyną zwolnienia był flak w przednim kole.
Robienie gumy w środku nocy na mrozie to bardzo wątpliwa przyjemność, ale przy próbie dopompowania koła widzę, że odkręcony jest grzybek presty. Pompujemy więc koło bez łatania gumy i okazało się, że to owe niedokręcenie zaworu było odpowiedzialne za brak powietrza. Końcówka trasy już mocno męcząca, przed Augustowem droga odbija mocniej na zachód, więc wiatr zdecydowanie przeszkadza, do tego nad Biebrzą temperatura spada już do -5'C, a to już poniżej granicy komfortu jazdy w letnich butach, w jakich oboje jechaliśmy. Ostatnie kilometry po Via Baltica (dla której tu już nie ma alternatywy), ale tylko 5km do Sztabina jest bez pobocza. Na odcinku do Augustowa mija nas kilka konwojów tirów jadących po 6-7 jeden za drugim (co jest oczywistym łamaniem przepisów), do tego mamy jedną akcję, gdy nas jeden kierowca mocno strąbił zupełnie nie wiadomo z jakiej przyczyny, na odcinku, gdzie było już pobocze, oboje mieliśmy dobre oświetlenie, odblaski na torbach i kurtkach; niestety kierowcy z Pribałtyki i Rosji są jeszcze gorsi niż polscy.
Do Augustowa docieramy już mocno zmęczeni, miasto wita nas pięknymi świątecznymi iluminacjami, a o 2 w nocy jest zupełnie puściutko.
Po wielu godzinach jazdy na mrozie bardzo przyjemnie było wejść do hotelowego pokoju. Trasa bardzo udana, podziękowania dla Gosi za wspólną jazdę!
Zdjęcia
Ostatni raz na rowerze szosowym siedziałem w połowie września na MPP, tak więc głód porządniejszej trasy był spory. Zimą o mobilizację na samotną długą trasę ciężko, ale gdy udało mi się umówić z Gosią na trasę do Augustowa - ruszyłem z wielką chęcią ;)
Sobotni poranek w Warszawie z lekkim mrozem, ale i pięknym słońcem. Przebijamy się ścieżkami rowerowymi do Okuniewa, tam już się zaczyna płynna jazda dobrymi drogami. Na szosach niewielki ruch, po paru godzinach temperatura lekko powyżej zera, niemniej momentami trafiają się niewielkie zalodzenia. Wiatr na tym odcinku zdecydowanie pomaga, więc sprawnie docieramy najpierw pod zamek w Liwie, a następnie do Węgrowa, gdzie na stacji robimy pierwszy postój.
Za Węgrowem kończy się sielanka, bo trasa skręca na północ i tutaj już zachodni, skręcający w północno-zachodni wiatr znacznie więcej przeszkadza niż pomaga. Ale słońca mamy sporo, co jak na warunki polskiej zimy jest sporym ewenementem, więc jedzie się z przyjemnością.
Przekraczamy Bug ładnie oświetlony nisko już wiszącym słońcem, kawałek dalej w Czyżewie w sklepie piękna scenka rodzajowa: miejscowy, nie do końca już trzymający pion (który dotarł do sklepu na rowerze) długo odliczając wszystkie posiadane monety kupuje 3 półlitrowe Żubrówki, co stojąca za nim w kolejce pani komentuje tekstem, że szkoda wódki jak się wywali na tym rowerze i rozbije butelki. Na co ten mistrzu odpowiada, że nie ma mowy o wywrotce, bo "lepiej niech się stodoła spali niż flaszka rozwali". Takie małomiasteczkowe smaczki zawsze świetnie dopełniają podróżowanie rowerem po naszym kraju ;)).
Kawałek za Czyżewem zmierzcha, już po ciemku docieramy do Wysokiego Mazowieckiego na zasłużony obiad, na który zjadłem m.in. bardzo smaczną zupę szczawiową, możliwość regeneracji w cieple dużo wnosi na zimowych trasach. Z Wysokiego ruszamy już na mrozie i ciemną nocą i tak będzie do końca trasy. Po ok. 40km docieramy do Tykocina, to miasteczko nocą ma mnóstwo klimatu, a teraz jeszcze załapujemy się na świąteczne dekoracje, na rynku jest nawet ładnie wykonana szopka bożonarodzeniowa.
Kolejny postój na maleńkim Orlenie w Knyszynie, załapaliśmy się jeszcze przed 22, bo nie jest to stacja całodobowa. W Korycinie decydujemy się pojechać objazdem Via Baltica, choć krótsza o dobre 10km trasa główną drogą kusiła. W rejonie Janowa seria góreczek, Gosia trochę zostaje z tyłu, wydawało się jej że zaczyna słabnąć, a tymczasem na szczycie kolejnej z hopek okazuje się, że przyczyną zwolnienia był flak w przednim kole.
Robienie gumy w środku nocy na mrozie to bardzo wątpliwa przyjemność, ale przy próbie dopompowania koła widzę, że odkręcony jest grzybek presty. Pompujemy więc koło bez łatania gumy i okazało się, że to owe niedokręcenie zaworu było odpowiedzialne za brak powietrza. Końcówka trasy już mocno męcząca, przed Augustowem droga odbija mocniej na zachód, więc wiatr zdecydowanie przeszkadza, do tego nad Biebrzą temperatura spada już do -5'C, a to już poniżej granicy komfortu jazdy w letnich butach, w jakich oboje jechaliśmy. Ostatnie kilometry po Via Baltica (dla której tu już nie ma alternatywy), ale tylko 5km do Sztabina jest bez pobocza. Na odcinku do Augustowa mija nas kilka konwojów tirów jadących po 6-7 jeden za drugim (co jest oczywistym łamaniem przepisów), do tego mamy jedną akcję, gdy nas jeden kierowca mocno strąbił zupełnie nie wiadomo z jakiej przyczyny, na odcinku, gdzie było już pobocze, oboje mieliśmy dobre oświetlenie, odblaski na torbach i kurtkach; niestety kierowcy z Pribałtyki i Rosji są jeszcze gorsi niż polscy.
Do Augustowa docieramy już mocno zmęczeni, miasto wita nas pięknymi świątecznymi iluminacjami, a o 2 w nocy jest zupełnie puściutko.
Po wielu godzinach jazdy na mrozie bardzo przyjemnie było wejść do hotelowego pokoju. Trasa bardzo udana, podziękowania dla Gosi za wspólną jazdę!
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 311.70 km AVS: 23.47 km/h
ALT: 1363 m MAX: 42.70 km/h
Temp:-2.0 'C
Poniedziałek, 27 grudnia 2021Kategoria Canyon Exceed 2021, Wycieczka
Kolejny raz po Lesie Kabackim, najniższa temperatura tegorocznej zimy
Dane wycieczki:
DST: 17.00 km AVS: 20.40 km/h
ALT: 52 m MAX: 30.50 km/h
Temp:-8.0 'C
Niedziela, 26 grudnia 2021Kategoria Canyon Exceed 2021, Wycieczka
Kolejna pętelka po Lesie Kabackim
Dane wycieczki:
DST: 16.80 km AVS: 20.57 km/h
ALT: 50 m MAX: 30.00 km/h
Temp:-5.0 'C
Sobota, 25 grudnia 2021Kategoria Canyon Exceed 2021, Wycieczka
Wreszcie się trafiły piękne święta ze śniegiem i mrozem, wybrałem się na krótką pętelkę po Lesie Kabackim
Dane wycieczki:
DST: 16.80 km AVS: 19.38 km/h
ALT: 60 m MAX: 30.80 km/h
Temp:-6.0 'C
Poniedziałek, 25 października 2021Kategoria Canyon Exceed 2021, Wycieczka
Kolejne testy w MPK
Dane wycieczki:
DST: 52.20 km AVS: 19.58 km/h
ALT: 253 m MAX: 32.10 km/h
Temp:7.0 'C
Niedziela, 24 października 2021Kategoria Canyon Exceed 2021, Wycieczka
Testowa pętelka po MPK
Dane wycieczki:
DST: 56.80 km AVS: 19.81 km/h
ALT: 225 m MAX: 36.20 km/h
Temp:5.0 'C
Wtorek, 14 września 2021Kategoria >100km, Canyon 2021, Wycieczka
Po maratonie Północ-Południe była tak piękna pogoda, że pomimo 1000km w nogach nie mogłem sobie odmówić powrotu na kołach do Krakowa ;)
Dane wycieczki:
DST: 118.70 km AVS: 24.99 km/h
ALT: 1061 m MAX: 61.30 km/h
Temp:21.0 'C
Środa, 8 września 2021Kategoria Canyon 2021, Wycieczka
Przez Wilanów
Dane wycieczki:
DST: 16.10 km AVS: 27.60 km/h
ALT: 40 m MAX: 45.80 km/h
Temp:16.0 'C
Sobota, 14 sierpnia 2021Kategoria Canyon 2021, Wycieczka
Intensywna pętelka przez Czersk, nadspodziewanie spory upał, pod koniec już mnie odcinać zaczynało
Dane wycieczki:
DST: 79.80 km AVS: 31.09 km/h
ALT: 188 m MAX: 57.60 km/h
Temp:30.0 'C
Czwartek, 12 sierpnia 2021Kategoria Canyon 2021, Wycieczka
Solidna pętelka po Gassach
Dane wycieczki:
DST: 53.90 km AVS: 31.71 km/h
ALT: 133 m MAX: 49.70 km/h
Temp:26.0 'C