Wpisy archiwalne w kategorii
Wycieczka
Dystans całkowity: | 107164.05 km (w terenie 504.00 km; 0.47%) |
Czas w ruchu: | 4232:57 |
Średnia prędkość: | 25.32 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.00 km/h |
Suma podjazdów: | 456390 m |
Suma kalorii: | 228598 kcal |
Liczba aktywności: | 900 |
Średnio na aktywność: | 119.07 km i 4h 42m |
Więcej statystyk |
Środa, 12 grudnia 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Pętelka do Cieciszewa, trochę zimniej niż wczoraj (bo większy wiatr) oraz trochę bardziej ponuro ;))
Dane wycieczki:
DST: 44.90 km AVS: 25.90 km/h
ALT: 114 m MAX: 40.80 km/h
Temp:2.0 'C
Wtorek, 11 grudnia 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Pętla do Góry, pogoda ponura, ale wiatr niewielki, a szosy suche.
Dane wycieczki:
DST: 60.70 km AVS: 27.38 km/h
ALT: 115 m MAX: 48.20 km/h
Temp:3.0 'C
Piątek, 30 listopada 2018Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon 2018, Wycieczka
Westerplatte
Każdej zimy, szczególnie na jej początku, gdy jest czymś nowym, takim ciekawym urozmaiceniem (a nie porą roku na której koniec z utęsknieniem się czeka jak lutym-marcu) - kusi mnie by wybrać się na solidną trasę; tym razem nie było inaczej ;). Trafiły się dobre warunki wietrzne na Gdańsk - więc długo się nie wahając postanowiłem ruszyć.
Startuję o północy, w Warszawie kolo -6'C, wiaterek elegancko pomaga, widać że prognozy nie kłamały. Pierwsze 50km do Modlina jeszcze ulgowe, cały czas jazda oświetlonymi drogami, dopiero za Pomiechówkiem zaczyna się typowa nocna jazda. Temperatura spada do poziomu -8'C, to już się wyraźnie czuje, na głowie czapki zaczynają lekko sztywnieć, bo wilgoć z potu już częściowo zamarza. Noc jasna i bezchmurna, widać mnóstwo gwiazd, cały czas świeci połowa księżyca, tak więc choć zimno - to przyjemnie. Pierwszy postój miałem zaplanowany w Ciechanowie na stacji Orlenu, ku mojemu zadowoleniu była to duża, wypasiona stacja z kanapami; tak więc można się było dobrze zregenerować. Zjadam dwie zapiekanki, wypijam herbatę i energetyka o wdzięcznej nazwie "Sex Energy" - i po godzinie ruszam dalej.
Bliskość świtu motywuje, ale to też i najzimniejsza pora dnia, temperatura dochodzi pod -10'C. Najbardziej zaskakuje mnie brak problemów ze stopami, jechałem w letnich SPD z siateczką, a to dla takiego zestawu wartość sporo poza strefą komfortu - ale tym razem nie ma ze stopami w ogóle problemów, widać "Sex Energy" rozgrzało mnie odpowiednio ;)). Rozjaśniać zaczyna się pod Mławą, a w rejonie Działdowa wschodzi już słońce. Dzień zapowiada się ładny i słoneczny - tak więc motywację mam na wysokim poziomie, tym bardziej że zaczyna się najciekawszy kawałek; dobrze się to ułożyło, bo najnudniejszy odcinek pokonałem nocą. Już za Działdowem pojawiają się pagóreczki, wzgórza morenowe charakterystyczne dla mazurskiego krajobrazu, jest też trochę jeziorek, część już pozamarzana, choć widać, że lód jeszcze cieniutki. Największa kumulacja górek jest przed Lubawą, wjeżdża się na 230m. Za Lubawą trzeba przejechać kawałek krajówką na zachód, odcinek fatalny, wielki ruch, głównie tirów - a wystarczy odrobinę zmienić kierunek jazdy by wiatr zaczął niszczyć, szczególnie nieprzyjemne są momenty, gdy tiry jadące z naprzeciwka przecinają powietrze, rowerem potrafi wtedy nieźle rzucić. Niestety tak to jest z mocnym wiatrem (wieje 8-10 m/s) - pomaga tylko wtedy, gdy mamy go idealnie w plecy, a gdy tylko lekko zmieniamy kierunek jazdy wtedy znacznie więcej przeszkadza niż pomaga. O stawaniu na powietrzu nie ma mowy, wiatr wychładza błyskawicznie po ledwie paru minutach.
W Iławie rozczarowanie, stacje malutkie, bez miejsca do siedzenia, pojechałem więc do centrum poszukać jakiegoś barku, ale ze względu na dość wczesną porę (koło 10) jeszcze wszystko pozamykane, trafiłem tylko na jakiś obskurny barak z fast foodem. Pojechałem więc kawałek za miasto, gdzie była druga stacja, ale i tam bez miejsca do siedzenia, więc zawróciłem 2km by się przeprosić z fast foodowym baraczkiem ;)).Za Iławą fajny odcinek - pagóreczki, jeziora, a wszystko to pięknie oświetlone słońcem, nawet fragmentami i trochę śniegu leży w okolicy. Od Sztumu niestety już duży ruch, w Malborku miałem zaplanowany obiadowy postój w Macu, gdy przypinałem rower przed restauracją - do środka wparowała akurat jakaś wielka wycieczka dzieciarni złożona z dobrych 60 osób; jednym słowem coś o czym marzyłem :). Przez duże kolejki zeszło mi się tutaj ponad godzinę, trochę przed zmrokiem ruszam na Tczew, ten kawałek nieprzyjemny, wiatr mocno przeszkadzał, do tego duży ruch na krajówce. Od Tczewa już z grubsza w osi wiatru, ale pomimo jazdy bocznymi drogami ruch do samego Gdańska już solidny, niestety to już mocno zurbanizowane tereny i w dzień powszedni ruch nawet na bocznych drogach spory. Przed 17 docieram do Gdańska, tutaj robię duże odbicie na główny cel mojego wyjazdu - czyli Westerplatte, na którym nigdy nie miałem jeszcze okazji być.
Pomnik robi duże wrażenie, dobrze podświetlony, stojący na wysokim wzgórzu nad morzem, widoczny już daleka. Klimat niezwykły - bo jak to nad samym morzem wiatr urywa głowę, nie ma żywej duszy, ale takie warunki dobrze pasują do tego symbolicznego miejsca. Na pomniku znamienne słowa Jana Pawła II "Każdy z was moi młodzi przyjaciele, znajduje w życiu jakieś swoje Westerplatte". Do tego wyjazdu pasowało to nieźle, znalazłem Westerplatte i dosłownie i w przenośni, bo sporo trzeba było samozaparcia, by w trudnych zimowych warunkach tutaj dojechać. Dojazd na dworzec ostro daje w kość, parę kilometrów czołowo pod bardzo silny nadmorski wiatr, już się zaczynałem obawiać czy na pociąg zdążę, ale dałem radę, choć z ledwie 13min zapasu ;)). Powrót elegancki, Pendolino z Gdańska do Warszawy jedzie poniżej 3h, a po takiej trasie tylko się marzy o tym by jak najszybciej dotrzeć do domu ;)).
Trasa bardzo udana, trafiłem na świetne warunki - zimowo, ale z zupełnie suchymi drogami, dobrze wykorzystałem wiatr, który na tej trasie pomagał. Jazda bez poważnych kryzysów, cały czas dobra motywacja - taka zima to może być! :))
Zdjęcia
Każdej zimy, szczególnie na jej początku, gdy jest czymś nowym, takim ciekawym urozmaiceniem (a nie porą roku na której koniec z utęsknieniem się czeka jak lutym-marcu) - kusi mnie by wybrać się na solidną trasę; tym razem nie było inaczej ;). Trafiły się dobre warunki wietrzne na Gdańsk - więc długo się nie wahając postanowiłem ruszyć.
Startuję o północy, w Warszawie kolo -6'C, wiaterek elegancko pomaga, widać że prognozy nie kłamały. Pierwsze 50km do Modlina jeszcze ulgowe, cały czas jazda oświetlonymi drogami, dopiero za Pomiechówkiem zaczyna się typowa nocna jazda. Temperatura spada do poziomu -8'C, to już się wyraźnie czuje, na głowie czapki zaczynają lekko sztywnieć, bo wilgoć z potu już częściowo zamarza. Noc jasna i bezchmurna, widać mnóstwo gwiazd, cały czas świeci połowa księżyca, tak więc choć zimno - to przyjemnie. Pierwszy postój miałem zaplanowany w Ciechanowie na stacji Orlenu, ku mojemu zadowoleniu była to duża, wypasiona stacja z kanapami; tak więc można się było dobrze zregenerować. Zjadam dwie zapiekanki, wypijam herbatę i energetyka o wdzięcznej nazwie "Sex Energy" - i po godzinie ruszam dalej.
Bliskość świtu motywuje, ale to też i najzimniejsza pora dnia, temperatura dochodzi pod -10'C. Najbardziej zaskakuje mnie brak problemów ze stopami, jechałem w letnich SPD z siateczką, a to dla takiego zestawu wartość sporo poza strefą komfortu - ale tym razem nie ma ze stopami w ogóle problemów, widać "Sex Energy" rozgrzało mnie odpowiednio ;)). Rozjaśniać zaczyna się pod Mławą, a w rejonie Działdowa wschodzi już słońce. Dzień zapowiada się ładny i słoneczny - tak więc motywację mam na wysokim poziomie, tym bardziej że zaczyna się najciekawszy kawałek; dobrze się to ułożyło, bo najnudniejszy odcinek pokonałem nocą. Już za Działdowem pojawiają się pagóreczki, wzgórza morenowe charakterystyczne dla mazurskiego krajobrazu, jest też trochę jeziorek, część już pozamarzana, choć widać, że lód jeszcze cieniutki. Największa kumulacja górek jest przed Lubawą, wjeżdża się na 230m. Za Lubawą trzeba przejechać kawałek krajówką na zachód, odcinek fatalny, wielki ruch, głównie tirów - a wystarczy odrobinę zmienić kierunek jazdy by wiatr zaczął niszczyć, szczególnie nieprzyjemne są momenty, gdy tiry jadące z naprzeciwka przecinają powietrze, rowerem potrafi wtedy nieźle rzucić. Niestety tak to jest z mocnym wiatrem (wieje 8-10 m/s) - pomaga tylko wtedy, gdy mamy go idealnie w plecy, a gdy tylko lekko zmieniamy kierunek jazdy wtedy znacznie więcej przeszkadza niż pomaga. O stawaniu na powietrzu nie ma mowy, wiatr wychładza błyskawicznie po ledwie paru minutach.
W Iławie rozczarowanie, stacje malutkie, bez miejsca do siedzenia, pojechałem więc do centrum poszukać jakiegoś barku, ale ze względu na dość wczesną porę (koło 10) jeszcze wszystko pozamykane, trafiłem tylko na jakiś obskurny barak z fast foodem. Pojechałem więc kawałek za miasto, gdzie była druga stacja, ale i tam bez miejsca do siedzenia, więc zawróciłem 2km by się przeprosić z fast foodowym baraczkiem ;)).Za Iławą fajny odcinek - pagóreczki, jeziora, a wszystko to pięknie oświetlone słońcem, nawet fragmentami i trochę śniegu leży w okolicy. Od Sztumu niestety już duży ruch, w Malborku miałem zaplanowany obiadowy postój w Macu, gdy przypinałem rower przed restauracją - do środka wparowała akurat jakaś wielka wycieczka dzieciarni złożona z dobrych 60 osób; jednym słowem coś o czym marzyłem :). Przez duże kolejki zeszło mi się tutaj ponad godzinę, trochę przed zmrokiem ruszam na Tczew, ten kawałek nieprzyjemny, wiatr mocno przeszkadzał, do tego duży ruch na krajówce. Od Tczewa już z grubsza w osi wiatru, ale pomimo jazdy bocznymi drogami ruch do samego Gdańska już solidny, niestety to już mocno zurbanizowane tereny i w dzień powszedni ruch nawet na bocznych drogach spory. Przed 17 docieram do Gdańska, tutaj robię duże odbicie na główny cel mojego wyjazdu - czyli Westerplatte, na którym nigdy nie miałem jeszcze okazji być.
Pomnik robi duże wrażenie, dobrze podświetlony, stojący na wysokim wzgórzu nad morzem, widoczny już daleka. Klimat niezwykły - bo jak to nad samym morzem wiatr urywa głowę, nie ma żywej duszy, ale takie warunki dobrze pasują do tego symbolicznego miejsca. Na pomniku znamienne słowa Jana Pawła II "Każdy z was moi młodzi przyjaciele, znajduje w życiu jakieś swoje Westerplatte". Do tego wyjazdu pasowało to nieźle, znalazłem Westerplatte i dosłownie i w przenośni, bo sporo trzeba było samozaparcia, by w trudnych zimowych warunkach tutaj dojechać. Dojazd na dworzec ostro daje w kość, parę kilometrów czołowo pod bardzo silny nadmorski wiatr, już się zaczynałem obawiać czy na pociąg zdążę, ale dałem radę, choć z ledwie 13min zapasu ;)). Powrót elegancki, Pendolino z Gdańska do Warszawy jedzie poniżej 3h, a po takiej trasie tylko się marzy o tym by jak najszybciej dotrzeć do domu ;)).
Trasa bardzo udana, trafiłem na świetne warunki - zimowo, ale z zupełnie suchymi drogami, dobrze wykorzystałem wiatr, który na tej trasie pomagał. Jazda bez poważnych kryzysów, cały czas dobra motywacja - taka zima to może być! :))
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 376.80 km AVS: 26.69 km/h
ALT: 1752 m MAX: 51.40 km/h
Temp:-5.0 'C
Poniedziałek, 26 listopada 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Wieczorny wypad do Gassów, aż dwa razy spotykałem sarenki, raz ledwie 10m przede mną przecięły szosę. Tyle razy tu jeździłem a chyba pierwszy raz coś takiego trafiłem ;).
A wcześniej bardzo udany zakup - solidny stojak serwisowy do roweru z Lidla w bardzo okazyjnej cenie ledwie 79zł
A wcześniej bardzo udany zakup - solidny stojak serwisowy do roweru z Lidla w bardzo okazyjnej cenie ledwie 79zł
Dane wycieczki:
DST: 31.60 km AVS: 27.88 km/h
ALT: 54 m MAX: 45.90 km/h
Temp:0.0 'C
Sobota, 24 listopada 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Spontaniczny wypad, obudziłem się o 3 w nocy i postanowiłem ruszyć do Białegostoku ;)
Ale niestety pod Węgrowem padła motywacja - mróz i wiatr, który miał być pomagający, ale był przeszkadzający, jeszcze trochę śnieg zaczął popadywać, spać też się chciało - jednym słowem siła złego na jednego ;). Sumarycznie więc wymiękłem i postanowiłem zjechać do bazy, w tym celu odbiłem na Łochów
Ale niestety pod Węgrowem padła motywacja - mróz i wiatr, który miał być pomagający, ale był przeszkadzający, jeszcze trochę śnieg zaczął popadywać, spać też się chciało - jednym słowem siła złego na jednego ;). Sumarycznie więc wymiękłem i postanowiłem zjechać do bazy, w tym celu odbiłem na Łochów
Dane wycieczki:
DST: 93.40 km AVS: 25.24 km/h
ALT: 272 m MAX: 40.20 km/h
Temp:-2.0 'C
Piątek, 23 listopada 2018Kategoria Wycieczka, Canyon 2018
Pętelka do Cieciszewa.
Zimno, -3'C i do tego zimny wiatr, głównie ze wschodu. Myślałem, że będzie cieplej i po 15km musiałem się dodatkowo ubrać w kalesony i jedną koszulkę więcej ;)
Zimno, -3'C i do tego zimny wiatr, głównie ze wschodu. Myślałem, że będzie cieplej i po 15km musiałem się dodatkowo ubrać w kalesony i jedną koszulkę więcej ;)
Dane wycieczki:
DST: 46.70 km AVS: 25.94 km/h
ALT: 115 m MAX: 41.70 km/h
Temp:-3.0 'C
Środa, 31 października 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Pętla przez Czersk.
Piękna pogoda do jazdy, słonecznie i bardzo ciepło jak na końcówkę października
Sady jabłkowe w jesiennych barwach
Jabłek zatrzęsienie, w tym roku był wielki urodzaj na te owoce

Dobra pogoda nie tylko rowerzystów skłania do aktywności ;))

Piękna pogoda do jazdy, słonecznie i bardzo ciepło jak na końcówkę października
Sady jabłkowe w jesiennych barwach
Jabłek zatrzęsienie, w tym roku był wielki urodzaj na te owoce
Dobra pogoda nie tylko rowerzystów skłania do aktywności ;))
Dane wycieczki:
DST: 88.00 km AVS: 27.50 km/h
ALT: 205 m MAX: 52.60 km/h
Temp:15.0 'C
Piątek, 26 października 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Spokojna pętelka do Góry, ponure oblicze jesieni
Dane wycieczki:
DST: 58.20 km AVS: 23.76 km/h
ALT: 99 m MAX: 44.30 km/h
Temp:9.0 'C
Wtorek, 23 października 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Wypad do Gassów, 5'C, cały czas w deszczu i na silnym wietrze, stopy zupełnie mi przemarzły. Żywej duszy na rowerze nie spotkałem, w taką pogodę jeżdżą tylko ci co naprawdę kochają rower :)). Tutaj piękna, już trochę zapomniana piosenka dla ludzi z pasją:
Dane wycieczki:
DST: 31.20 km AVS: 26.00 km/h
ALT: 98 m MAX: 41.60 km/h
Temp:5.0 'C
Niedziela, 7 października 2018Kategoria Canyon 2018, Wycieczka
Pętelka do Cieciszewa.
Po MPP zasłużony odpoczynek od roweru, dopiero dziś świetna pogoda zmobilizowała mnie do wyjścia na rower. W Gassach jak zwykle w weekend mnóstwo rowerzystów, stopa po MPP jeszcze nie doszła do końca do siebie
Po MPP zasłużony odpoczynek od roweru, dopiero dziś świetna pogoda zmobilizowała mnie do wyjścia na rower. W Gassach jak zwykle w weekend mnóstwo rowerzystów, stopa po MPP jeszcze nie doszła do końca do siebie
Dane wycieczki:
DST: 42.70 km AVS: 28.15 km/h
ALT: 80 m MAX: 51.40 km/h
Temp:21.0 'C