wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 314295.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 572d 09h 48m
  • Prędkość średnia: 22.77 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:2163.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:87:18
Średnia prędkość:24.78 km/h
Maksymalna prędkość:65.30 km/h
Suma podjazdów:12729 m
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:77.27 km i 3h 07m
Więcej statystyk
Wtorek, 8 marca 2011Kategoria Rower szosowy, Wycieczka
Warszawa - Góra Kalwaria - Celestynów - Otwock - Warszawa

Standardowy wypad do Celestynowa. Do Góry Kalwarii pod wiatr, później już jechało się przyjemniej, powoli widać że wiosna coraz bliżej.
Dane wycieczki: DST: 82.10 km AVS: 26.77 km/h ALT: 206 m MAX: 40.90 km/h Temp:5.0 'C
Poniedziałek, 7 marca 2011Kategoria Treking, Wypad
W Krakowie od Waxmunda na dworzec, a w Warszawie z dworca do domu
Dane wycieczki: DST: 16.50 km AVS: 22.50 km/h ALT: 96 m MAX: 37.20 km/h Temp:3.0 'C
Niedziela, 6 marca 2011Kategoria >100km, Treking, Wypad
Zakopane - dzień 3

Ogrodzieniec - Olkusz - Kraków - Wieliczka - Dobczyce - Mszana Dolna - Rabka-Zdrój - Nowy Targ - Zakopane

Wcześnie rano ruszamy na trasę (Waxmund jeszcze wcześniej by znaleźć zgubioną wczoraj lampkę :)) - jeszcze raz dzięki za gościnę! Na trasie do Olkusza żegnamy się ze Zbyszkiem jadącym samochodem do Krakowa, jedzie się bardzo przyjemnie, w pierwszej części sporo górek, w Olkuszu żegnamy się z Szarnem wracającym do Zabrza. We czwórkę kontynuujemy jazdę na Kraków, wiatr na tym odcinku mamy idealnie w plecy, więc po kilku wspinaczkach na w sumie ok. 500m, gdy zaczęły się długie zjazdy do Krakowa - jechało się wyśmienicie, średnią w dawnej stolicy Polski mamy koło 30km/h. W Krakowie postój, po krótkim zastanowieniu się postanawiamy do Zakopanego pojechać drogą przez Dobczyce stanowiącą ciekawą alternatywę dla ruchliwej zakopianki.

W Wieliczce zaczyna się pierwszy poważniejszy podjazd, od czasu gdy w zeszłym roku jechaliśmy tu z MadManem zrobiono nowiutki asfalt i jedzie się wyśmienicie. Na tym kawałku z Waxmundem mocno docisnęliśmy, z Danielem i Mikim spotykamy się w Dobczycach. Miki chciał tu stanąć, więc umówiliśmy się na spotkanie pod Mszaną, bo ja zdecydowanie preferuję jazdę z rzadszymi postojami, jazda w grupie też mnie bardziej męczy niż samotnie, ale swoim tempem. Pierwszy odcinek trasy do Kasiny łagodnie wznosi się w górę, dopiero w drugiej części zaczynają się ostrzejsze podjazdy, w okolicy jest coraz więcej śniegu, na stoku w Kasinie wielu narciarzy. Na podjeździe ze 100m niżej zauważam, już zasuwającego Waxmunda (ten opis właściwie zbędny bo Waxmund zawsze zasuwa :), dlatego czekając na chłopaków na skrzyżowaniu z krajówką do Mszany zdziwiłem się czekając niemal pół godziny, przyjechali gdy już miałem dzwonić czy nie ma jakiejś awarii - okazało się, że odpoczywali kawałek wcześniej. Na drodze do Rabki był kawałek mokrej drogi, uświniłem sobie rower i kurtkę solą (padało trochę śniegu, więc zaczęli sypać).

Kawałek do Rabki nieprzyjemny, niemal czołowo pod wiatr i lekko pod górę, w miasteczku znowu się rozdzielamy, bo postoje co 15km to jednak nie dla mnie, co wpadnę w dobry rytm, to przerwa po której trzeba się rozkręcać na nowo; znudziła mnie już odmiana słowa nakurwianie* na wszystkie możliwe sposoby. Po wjeździe na zakopiankę wita mnie piękny widok na masyw Obidowej, serpentyny podjazdu widziane z tej strony robią wrażenie, podobnie jak i ciemne chmury nad szczytem. Pierwsza część podjazdu elegancka, nachylenie 6-7%, mocny wiatr w plecy, w słońcu 4'C. Ale od wysokości ok. 700m pogoda szybko zaczyna się zmieniać, jest trochę bocznego wiatru, przed szczytem temperatura bardzo szybko spada do -4'C i zaczyna się śnieżyca, w tych warunkach czekanie na szczycie nie miało zupełnie sensu, więc jak najszybciej zjeżdżam do Nowego Targu, warunki ciężkie, silny wiatr i dużo śniegu w którym przy 40-50km/h mam zaraz całą kurtkę, ale ma to swój niewątpliwy urok, właśnie takie przeżycia zapadają w pamięć najmocniej. Dojechałem na przedmieścia Nowego Targu zatrzymując się na stacji Orlenu, w barze kupiłem gorącą herbatę i hot-doga, co szybko mnie rozgrzało. Parę razy próbowałem się dodzwonić do Mikiego, wysłałem SMS-a, ale Miki jadąc przez Obidową tego nie usłyszał i niestety widziałem tylko jak chłopacy śmignęli zjazdem.

Po jakiś 10min ruszam i ja, licząc, że spotkamy się na dworcu w Zakopanem, ale nieoczekiwanie dość łatwo ich dogoniłem już koło Białego Dunajca, końcówkę do Zakopanego jedziemy już razem spokojnym tempem, bo wszystkim ta bardzo górzysta i długa trasa dała nieźle popalić. W Zakopanem idziemy do restauracji na obiad, niestety na dworcu PKS duży zgrzyt, kierowca nawet nie chce słyszeć o zabraniu roweru (mimo, że autobus nie był pełny; nawet nie chciał pokazać jak wyglądają luki bagażowe) - niestety takich bezinteresownie złośliwych chamów nie brakuje. Dla Waxmunda i mnie nie był to wielki problem, natomiast Mikiemu i Danielowi mocno komplikowało kwestię powrotu na rano do Łodzi. Postanawiamy więc jechać do Krakowa pociągiem, Miki mógł dotrzeć do pracy ok. 10 rano (jadąc rannym, nie nocnym pociągiem), natomiast Daniel musiał być na zajęciach już ok. 8. Dosłownie na minutę przed stacją w Nowym Targu wpadamy więc na pomysł, że Miki odtransportuje rower Daniela do Łodzi, a Daniel wysiądzie w Nowym Targu i złapie kolejny PKS do Łodzi. Akcja była niewąska, Daniel po chwili namysłu szybko złapał sakwy i wyskoczył na stacji, dobrze że nie zapomniał zabrać kasy, gorzej że zabrał też swój bilet na rower, co oznaczało 10,50zł (5,50 zł za bilet i 5zł za wypisanie w pociągu) :)). W międzyczasie mocno sypnęło śniegiem, z okien pociągu widzieliśmy, że zaczyna już zalegać nawet na zakopiance, boczniejsze drogi były całe białe, ale mocniej padało właściwie tylko na Podhalu, w rejonie Suchej śniegu nie było już niemal wcale.

Na stacji PKP w Krakowie okazało się, że jeden pasażer nie może kupić biletu na 2 rowery (ta firma nigdy mnie nie zawodzi, zawsze na jakąś ciekawą akcję można liczyć!), więc rower Daniela musiał pojechać na gapę. Do mieszkania Waxmunda mieliśmy parę kilometrów, Miki jadący na dwóch rowerach zatrzymywał na sobie wzrok wielu krakusów (a jechaliśmy przez sam rynek). U Waxmunda trochę pospaliśmy, Miki musiał ruszyć bardzo wcześnie (pociąg miał przed 6), ja nieco później (o 7.14)


Wyjazd bardzo udany, wyszedł zupełnie inaczej niż w planach (ja miałem jechać gdzieś do Kłodzka, Miki i Daniel wracać do Łodzi, Waxmund do Krakowa) - ale tutaj wiatr rozdawał karty. Niedzielna trasa do Zakopanego - piękna, masa gór z ogromną jak na tyle podjazdów średnią (tu pomógł bardzo wiatr), piękne widoki, mocniejsze przeżycia (jak zjazd w zamieci z Obidowej), doborowa kompania - piękniejszego otwarcia sezonu nie można sobie właściwie wyobrazić.
Wielkie dzięki dla wszystkich uczestników wyjazdu, dla gościnnych gospodarzy za noclegi, smaczne posiłki i towarzystwo - oby nam się w tym roku udało zorganizować więcej takich wypadów!

*Nakurwianie - termin autorstwa Mikiego, w mojej interpretacji ciśnięcie na maksa na prostym i przede wszystkim w dół, jazda na częstych zmianach z licznymi postojami, coś dla lubiących oglądać tylne piasty kolegów i średnią na liczniku ;)

Zdjęcia z komórki


Zaliczone gminy - 19 (Klucze, OLKUSZ - miasto powiatowe, Jerzmanowice-Przeginia, Wielka Wieś, KRAKÓW - miasto wojewódzkie i powiatowe + powiat grodzki, WIELICZKA - miasto powiatowe, DOBCZYCE, Raciechowice, Wiśniowa, Dobra, Mszana Dolna - wieś, MSZANA DOLNA - miasto, RABKA-ZDRÓJ, Nowy Targ - wieś, NOWY TARG - miasto powiatowe, Szaflary, Biały Dunajec, Poronin, ZAKOPANE - miasto powiatowe)
Dane wycieczki: DST: 179.80 km AVS: 25.38 km/h ALT: 2318 m MAX: 65.30 km/h Temp:0.0 'C
Sobota, 5 marca 2011Kategoria >100km, >200km, Treking, Wypad
Zakopane - dzień 2

Łódź - Łask - Szczerców - Nowa Brzeźnica - Kłomnice - Mokrzesz - Żarki - Kroczyce - Ogrodzieniec

Wyruszamy w trasę już ok. 6.30. Jedziemy w trójkę razem z Danielem, kierując się na Łask, a jako że to trasa w kierunku zachodnim trzeba było trochę powalczyć z wiatrem, dopiero po skręcie na południe do Szczercowa robi się wygodniej. Droga do Szczercowa bardzo przyjemna o nadspodziewanie dobrym asfalcie, pierwsze kilometry idą więc całkiem sprawnie. Przed Nową Brzeziną spotykamy się z Symfonianem i Waxmundem i już w dość sporym 5-os peletoniku kierujemy się w stronę Jury. Tempo na tym odcinku bardzo ostre szczególnie na odcinkach równo z wiatrem, osobiście takie mocne ciśnięcie mi nie pasuje, więc mnie ta trasa zmęczyła. W Borownie żegnamy się z Symfonianem, który musiał wracać na Śląsk, ale nasza kompania utrzymuje skład liczebny, bo z kolei w Kłomnicach dołącza się Szarn, który zastanawia się nad udziałem w letniej wyprawie do Norwegii razem z Danielem i Mikim (dziś spotkali się pierwszy raz).

Pokluczyliśmy trochę bocznymi drogami, w paru miejscach wiatr nas mocno obciągnął, bo od rana znacznie przybrał na sile, ostro wieje z zachodu. Krajobrazy robią się coraz ciekawsze - to widomy znak że dojeżdżamy na Jurę, przybywa też podjazdów. Przed Podlesicami zgubiliśmy się z Szarnem, który został trochę z tyłu i źle skręcił, po krótkich konsultacjach telefonicznych ustalamy osobne warianty dojazdu do Ogrodzieńca. My pojechaliśmy dłuższą, ale ciekawszą trasą przez Siamoszyce, zaliczając (już po ciemku) po drodze bardzo wymagający 12% podjazd. Na szczycie czeka na nas Marek Dembowski u którego mieliśmy nocować, popilotował nas do samego Ogrodzieńca boczniejszymi dróżkami. Końcówka już mnie mocno zmordowała, lekko zostawałem z tyłu, trochę źle się odżywiałem na trasie, no i przede wszystkim byłem zmęczony mocnym tempem na bardziej płaskich odcinkach; tak więc do Ogrodzieńca dotarłem z ulgą (po drodze zgarniamy Szarna).

U Marka czekała nas niezła wyżerka przygotowana przez jego żonę Ulę (też podróżuje na rowerze, w zeszłym roku była na wyprawie w Alpach) - a pięciu chłopa po dwustu kilometrach w nogach potrafi zjeść konia z kopytami :)). Trochę pogadaliśmy o rowerach i planach na lato, z Krakowa specjalnie przyjechał też Zbyszek - tak więc forumowa kompania zebrała się przyzwoita! Miki i Daniel długo się zastanawiali nad jutrzejszą trasą, wg planów mieli wracać do Łodzi rowerem (w poniedziałek musieli być u siebie), ale że zapowiedziano mocny północny wiatr za moją namową zaczęli się zastanawiać nad jazdą do Zakopanego, licząc na powrót PKS-em.

Zdjęcia z komórki



Zaliczone gminy - 20 (Ksawerów, PABIANICE - miasto powiatowe, Dobroń, ŁASK - miasto powiatowe, Buczek, Szczerców, Rząśnia, Sulmierzyce, Strzelce Wielkie, Nowa Brzeźnica, Mykanów, Kruszyna, Kłomnice, Mstów, Janów, Olsztyn, ŻARKI, Włodowice, Kroczyce, OGRODZIENIEC)
Dane wycieczki: DST: 211.80 km AVS: 25.21 km/h ALT: 1321 m MAX: 61.10 km/h Temp:5.0 'C
Piątek, 4 marca 2011Kategoria >100km, Treking, Wypad
Zakopane 1
Warszawa - Żyrardów - Skierniewice - Jeżów - Brzeziny - Łódź

Na weekend zapowiadała się fajna pogoda, więc postanowiłem się wybrać na parudniowy wypad, aż paru znajomych miało podobne plany - postanowiliśmy połączyć wysiłki :)

Pierwszego dnia ruszyłem do Łodzi, planowałem jechać na lekko, z dużą torbą podsiodłową; niestety wpadłem na bardzo marny pomysł zabrania zapasowych opon zwijanych gdyby w górach zrąbała się mocniej pogoda. W torbę wszystkie rzeczy zmieściłem (wyraźnie większa od tej na bagażnik sztycowy), ale była zapakowana na full, lekko ponad 5kg - a to już dla torebki montowanej paskami do siodełka okazało się za wiele, przejechałem z 5-6km i musiałem zawrócić, bo mimo różnych kombinacji z mocowaniem i sposobem załadowania - mocno nią bujało, a bujanie przenosiło się na rower.

Wracam więc do domu, z powrotem zakładam normalny bagażnik i biorę sakwy, w efekcie czego doszło też parę nowych rzeczy. Jako, że na całą tą operację straciłem ze 2h do Łodzi postanawiam jechać najkrótszą drogą przez Żyrardów i Jeżów, nie jak miałem w planach Sochaczew (by zaliczyć parę nowych gmin). Trasa bez większych przygód, droga dobrze znana, niemal cały dystans pod wiatr, nie jakiś bardzo mocny, niemniej odczuwalny. Do Łodzi dotarłem zgodnie z planem koło 18, krótka przejażdżka po pięknie oświetlonej Piotrkowskiej - i udałem się na nocleg do Mikiego. Trochę pogadaliśmy o rowerowych planach, postudiowaliśmy prognozy pogody - i w kimę, bo rano czekała nas wczesna pobudka

Zdjęcia z komórki


Zaliczone gminy - 6 (Skierniewice - wieś, SKIERNIEWICE - miasto powiatowe + powiat grodzki, Godzanów, Słupia, Nowosolna, ŁÓDŹ - miasto wojewódzkie + powiat grodzki + powiat ziemski (łódzki wschodni))
Dane wycieczki: DST: 159.40 km AVS: 23.21 km/h ALT: 609 m MAX: 52.30 km/h Temp:6.0 'C
Czwartek, 3 marca 2011Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy

Zmiana opon na Marathon Supreme (codzienne), przy stanie licznika 1 390km; przebieg opon Marathon Winter tej zimy to 2 168 km

Zmiana napędu na Deore XT przy stanie licznika 1 390km. Przebieg napędu zimowego Deore tej zimy to 2 434km (+ jakieś 6tys zeszłego sezonu). Przebieg napędu Deore XT przy zmianie to 6089km
Dane wycieczki: DST: 14.40 km AVS: 22.74 km/h ALT: 51 m MAX: 32.40 km/h Temp:3.0 'C
Środa, 2 marca 2011Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.40 km AVS: 22.74 km/h ALT: 54 m MAX: 34.20 km/h Temp:1.0 'C
Wtorek, 1 marca 2011Kategoria Treking, Użytkowo
Do pracy
Dane wycieczki: DST: 14.50 km AVS: 22.89 km/h ALT: 51 m MAX: 34.70 km/h Temp:-1.0 'C

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl