wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 297372.41 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 542d 11h 35m
  • Prędkość średnia: 22.72 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 12 maja 2012Kategoria >100km, >200km, >300km, Rower szosowy, Wycieczka, >500km
Katowice - Hel, czyli z cyklu "Jestem Hardkorem" ;))

Katowice - Lubliniec - Gorzów Śląski - Wieluń - Sieradz - Koło - Włocławek - Toruń - Grudziądz - Tczew - Gdańsk - Gdynia - Władysławowo - Hel


Przeglądając sieć natrafiłem na ogłoszenie Raptora organizującego maraton Katowice - Hel. Projekt bardzo ciekawy - jazda długą trasą "przed siebie", a nie jakieś nudne bicie kilometrów na pętlach; więc pomimo zapowiadanego mocnego tempa ponad 30km/h postanowiłem spróbować swoich sił, jazda nie miała charakteru wyścigu, a wspólnej jazdy grupowej.

Spotykamy się trochę przed 15 w samym centrum Katowic - pod Spodkiem. Krótkie przygotowania, segregacja rzeczy (towarzyszył nam samochód przewożący picie, jedzenie i inne potrzebne rzeczy). Pogodę na starcie mamy idealną - jakieś 27-28'C i zauważalny wiatr w plecy. Początek mało ciekawy - żmudne przebijanie się przez śląską aglomerację, dużo świateł, spory ruch i dość szarpana jazda ze względu na potrzebę licznych przyspieszeń. Ale za Tarnowskimi Górami robi się już całkiem przyjemnie, ruch na drogach w normie, jest sporo lasów, dobre asfalty - jedzie się bardzo przyjemnie. Tempo mocne, na dwóch 50km odcinkach mieliśmy średnie 34-35km/h, ale to zasługa paru mocnych osób (m.in. Raptor, Ficuś, Kurier), które się udzielały na przodzie naszej grupki. Ten odcinek niemal wszystkim jechało się bardzo przyjemnie, były to idealne warunki na rower. Na większy postój stajemy pod Wieluniem (tutaj też trafiła się guma); następny jest krótko po zapadnięciu zmroku w Sieradzu - tu już stoimy dłużej przygotowując się do nocnej jazdy. W ciemnościach jazda dalej nam idzie elegancko, średnia cały czas wysoka, dobre drogi, przyjemna temperatura 19-20'C; więc szybko docieramy do Turka, tam pojawiają się pierwsze zwiastuny zmian w pogodzie - zaczyna błyskać na horyzoncie, a wiatr zmienia kierunek i przybiera na sile.

W Kole dołącza się do nas Mad i jedziemy sprawne pod Włocławek, gdzie zaczynają się problemy - po odpoczynku na stacji benzynowej zaczyna padać deszcz, krótko po tym guma, na którą tracimy sporo czasu, do Włocławka docieramy już w niewielkim deszczu, w sumie na ok. 330km średnia wyszła 33,5km/h, odtąd już tylko spadała ;)). Tutaj dołączają do nas Łukasz (mieszkający we Włocławku) oraz Waxmund, który dotarł tu z Warszawy (200km). Przy wyjeździe z Włocławka wszystko się pokiełbasiło - fatalny dziurawy, śliski asfalt (na którym się przewrócił i poobcierał Mad - wkrótce zrezygnował, na szczęście asekurował go tata w samochodzie), silny deszcz - i co najgorsze jeszcze silniejszy przeciwny wiatr równo w twarz. Ten kawałek jechało się fatalnie, po ok. 30km zatrzymujemy się na stacji benzynowej, robiąc w środku niezłe jeziorko, do tego jeden z zasypiających już na stojąco rowerzystów przewrócił regał z pisemkami ;))
Po odpoczynku było już nieco lepiej, ale dalej w deszczu, temperatura ok.8'C i perspektywy przed nami (a zostało jeszcze 300km na Hel) - marniutkie. W Toruniu postanawiamy się rozdzielić, większość chłopaków mocno przeorana deszczem i zimnem zdecydowała się pojechać pociągiem do Gdyni i stamtąd dokończyć trasę na Hel, co było w pełni zrozumiałe bo warunki były rzeczywiście fatalne. Wersję "hard" wybrało 5 osób - Kurier, Tomek, Waxmund, jeszcze świeży Łukasz i ja, bo czułem się dobrze, a jako doświadczony sakwiarz miałem tą przewagę nad innymi, że byłem bardziej przyzwyczajony do jazdy w każdych warunkach, też nieco lepszy strój na deszcz (chyba tylko mi nie zamokły stopy ;)

Zaraz po wyjeździe za Toruń - okazuje się, że naszym przeciwnikiem nie będzie dzisiaj deszcz, ale to co najgorsze na rowerze - czyli silny wiatr. Wg prognoz miało wiać z zachodu, a wieje z północnego zachodu, więc czeka nas niemal 300km pod wiatr. Kawałek za Toruniem Tomek szybko zaczął daleko zostawać z tyłu, po krótkim postoju i zastanowieniu się - postanowił jednak odpuścić i wsiadł do samochodu (w Gdyni ponownie do nas dołączył). Dalej jedziemy więc w czwórkę, odcinek za Toruniem fatalny - odkryte tereny, niemal czołowo pod wiatr ok. 40km/h. Odetchnęliśmy nieco po skręcie na Grudziądz (inny kierunek drogi); tam robimy postój na coś ciepłego, niestety żadnego sensownego baru nie było i jedliśmy niesmaczne fast-foody w jakiejś obskurnej spelunce.

Za Grudziądzem wracamy na "jedynkę" - fajna droga do jazdy, niewielki ruch (bo jest równoległa autostrada), świetny asfalt i szerokie pobocze. Żeby nie ten wiatr... Na tym odcinku zaczynam troszkę zostawać w tyle, przejechane setki kilometrów robią swoje, ale nikomu w tych warunkach nie jest łatwo, na trasie tez nadspodziewanie sporo małych górek, a pod górę się wjeżdża w tych warunkach żółwim tempem. Kawałek przed Gdańskiem postój, umawiamy się na spotkanie na północy Trójmiasta przy skrzyżowaniu z obwodnicą. Ten odcinek jechałem w pierwszej części samotnie (w mieście wreszcie troszkę ulgi, zawsze to jakaś osłona przed wiatrem), później udało mi się skontaktować z Rafałem studiującym w Gdyni, który wyjechał mi naprzeciw, tak że spotkaliśmy się w Sopocie. Ta wspólna jazda dobrze mi zrobiła, Rafał jechał przede mną tempem akurat - szybciej niż ja samotnie, ale też nie za szybko, więc sobie nieco odpocząłem. Do tego pojechaliśmy najkrótszą drogą, a reszta ekipy nieźle tu pokołowała, więc na miejsce spotkania docieram krótko po nich. Tutaj chwila mobilizacji przed ostatnim kawałkiem na północ, bo na mierzei miało już nam wiać w plecy. Kawałek za Redą zaczyna się podjazd, całkiem spory, ale ładnie osłonięty, na szczycie żegnam się z Rafałem - dzięki za pomoc i towarzystwo! A dalej o dziwo odżyłem, wiatr wiał teraz równo na zachód - co przeszkadzało mniej, trzeba było tylko uważać, by nie wypaść z trasy, bo mocno dmuchało w bok. Nasza ekipa się potasowała - Kurier pojechał szybko do przodu, ja z Tomkiem (który po odpoczynku w samochodzie wrócił na rower) pojechaliśmy swoim tempem, a Waxmund i Łukasz jeszcze stanęli w McDonaldzie przed mierzeją. Na mierzei wreszcie mamy spokój od wiatru, ale też już nie ma sił na mocniejsze ciągnięcie, więc jedziemy spokojnie 25-27km/h w kierunku Jastarni, gdzie mamy nocleg. Ale to oczywiście nie był nasz cel - po takiej katordze po prostu nie mogłem zakończyć tej trasy bez dojechania na Hel - a to oznaczało jeszcze 30km. Na szczęście teren był głównie leśny, więc osłonięty od wiatru dobrze - i powolutku się dotoczyłem spotykając przed Helem wracającego do Jastarni Kuriera (zdecydowanie najmocniejszego z naszej czwórki). Już po zmierzchu docieram do helskiego portu, chwilę obserwując wzburzone morze i szalejący wiatr; zmordowany nieprzeciętnie, ale z ogromną satysfakcją, że w takich trudnych warunkach jednak nie wymiękłem i przejechałem tak morderczą trasę.
Powrót do Jastarni po ciemku i powolutku, tam wreszcie upragniony odpoczynek i sen



Na przebieg naszego maratonu ogromny wpływ miała pogoda, niestety ta za Włocławkiem zrobiła się fatalna, nie dziwne więc że wielu ludzi się wycofało, nie chcąc zamieniać jazdy na rowerze w katorgę czy ryzykować kontuzji, ci co przejechali całość ze spokojem mogą sobie przykleić etykietkę "Jestem hardkorem" ;)) Przyjemności to ta jazda za Włocławkiem nie sprawiała niemal żadnej, ale trzeba było sporo hartu ducha, trzeba było sporo zdrowia zostawić by ją ukończyć i sprawdzić swoje możliwości, niektórzy tego typu walkę z samym sobą po prostu lubią.

Duże podziękowania dla Raptora za organizację tego wyjazdu - udało się to zorganizować naprawdę fajnie, zupełnie po kosztach, płaciliśmy tylko za nocleg i gaz do samochodu, kierowcy (brat i chyba tata Raptora, jeśli dobrze zrozumiałem) pojechali całkiem charytatywnie i bardzo się przykładali do tego by pomóc uczestnikom, ze sobą musieliśmy wozić tylko podstawowe rzeczy. No i oczywiście dla innych uczestników maratonu, każdy dawał z siebie wiele - a atmosfera w grupie była bardzo fajna.



PS - Niech mi teraz tylko jakiś koleżka na Bikestats (Trenażerowy Kris91 to mój ulubieniec w tej branży) wyskoczy z tekstem, że ja tylko z wiatrem jeżdżę ;)) Niemal 300km pod wiatr o sile 40km/h (ponad 10ms), a w porywach dużo więcej, a to wszystko z bagażem kolejnych 300km w nogach! Przy takim wietrze żadna jazda w cieniu niemal nic nie daje, każdy walczyć musi samemu, a nie jest łatwo jechać z perspektywą, że przez kolejne 200-300km będziemy mieli taki przyjemniutki wiaterek w buźkę ;))

Zdjęcia


Zaliczone gminy - 57 (KATOWICE - miasto wojewódzkie + powiat grodzki, CHORZÓW - powiat grodzki, BYTOM - powiat grodzki, TARNOWSKIE GÓRY - miasto powiatowe, Tworóg, Krupski Młyn, LUBLINIEC - miasto powiatowe, Pawonków, Kochanowice, Ciasna, OLESNO - miasto powiatowe, GORZÓW ŚLĄSKI, PRASZKA, Mokrsko, Pątnów, WIELUŃ - miasto powiatowe, Czarnożyły, Ostrówek, ZŁOCZEW, Brzeźno, Sieradz - wieś, SIERADZ - miasto powiatowe, WARTA, DOBRA, Turek - wieś, TUREK - miasto powiatowe, Brudzew, Babiak, IZBICA KUJAWSKA, LUBRANIEC, BRZEŚĆ KUJAWSKI, Łysomice, Chełmża - wieś, Papowo Biskupie, Stolno, Grudziądz - wieś, GRUDZIĄDZ - miasto powiatowe + powiat grodzki, Dragacz, Warlubie, NOWE, Smętowo Graniczne, GNIEW, Subkowy, Tczew - wieś, TCZEW - miasto powiatowe, Pszczółki, Pruszcz Gdański - wieś, PRUSZCZ GDAŃSKI - miasto powiatowe, SOPOT - powiat grodzki, GDYNIA - powiat grodzki, RUMIA, REDA, Puck - wieś, PUCK - miasto powiatowe, WŁADYSŁAWOWO, JASTARNIA, HEL)
Dane wycieczki: DST: 670.10 km AVS: 27.80 km/h ALT: 1926 m MAX: 56.20 km/h Temp:12.0 'C

Komentarze
A ja się pytam po co pętlę? Czy nie jest dobrym rozwiązaniem dojechanie jak najdalej bez psychicznego ciążenia drogi powrotu do domu?
I jakie znów ''lansowanie'' ? Stali bywalcy odebrali tytuł tak jaki był w zamierzeniu - sarkastycznie. Michał akurat, w moim odczuciu, lansu uprawia minimum lub niewiele. Wybacz @AntyWilk, ale Twoja retoryka jest co najmniej kulawa. ;)
WuJekG
- 13:52 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj
A ja się pytam po co. Jaki jest sens jazdy non stop przed siebie... Przecież równie dobrze można byłoby wyznaczyć pętle 600 km i dojechać na metę w miejscu startu. Michał zawsze jeżdzi na wprost. Owszem, to jest medialne ale nic po nad to. Nie popieram takiego lansowania się. Anty Wilk - 13:35 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj
apaWilku, zadam ci to samo pytanie, co kiedyś, gdy jak autokar rejsowy pojechałeś z naszej stolicy do Rygi: kiedy takie osiągi będą ogólnodostępne dla szerszej rzeszy cyklistów? Czy naprawdę nie chcesz tych właściwości udostepnić innym??? Jak to działa, do cholery, na jakiej zasadzie? el kondor - 21:53 środa, 23 maja 2012 | linkuj
Mój czas samej jazdy to około 24h, ale Ty przecież jechałeś sporo szybciej, jak nie masz danych z licznika - to trudno powiedzieć, pewnie na oko koło 30km/h
wilk
- 10:31 poniedziałek, 21 maja 2012 | linkuj
to jaka mam sobie średnią wpisać ? jaki czas jazdy był twój ??
kurier
- 07:52 poniedziałek, 21 maja 2012 | linkuj
Podziwiam i gratuluje :)
sq3mka
- 18:56 sobota, 19 maja 2012 | linkuj
Może nie z wiatrem ale z górki ;p
Gratuluję! Daliście ognia :)
emes - 16:56 środa, 16 maja 2012 | linkuj
Dzięki wszystkim!

Pogoda rzeczywiście była taka, że wiele osób mądrze zrobiło wycofując się. Nic na siłę, w takich warunkach bardzo łatwo o groźną kontuzję; z pewnością dałyby radę przejechać tą trasę, tylko że nie byłaby to już przyjemność - a o to chodzi. Jak w tym roku długo męczyłem się z mniej lub bardziej upierdliwymi kontuzjami - to akurat na tym wyjeździe nie miałem żadnych problemów z kontuzjami, nawet mnie tyłek nie bolał; więc dlatego postanowiłem pojechać do końca.

A inne tego typu wyjazdu, w miarę możliwości i dostępnego czasu - chętnie się wybiorę, no i myślę, że z większością uczestników tego wyjazdu spotkamy się na tegorocznym BBTour - a tam to już niemal każdy chce ukończyć całą trasę, nawet za cenę kontuzji ;))
wilk
- 14:54 środa, 16 maja 2012 | linkuj
Dla mnie to niesamowity wyczyn, właściwie brak mi słów, gratuluję!!!
rowerzystka
- 17:45 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
Nie wierzę w to co czytam. ;)
michuss
- 17:31 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
Napisałeś: 670.1 km w czasie 24 godz. i 6 minut. To jest czas brutto, czy netto??
PAWSOL
- 16:07 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
Podziwiał Cię za wytrwałość w osiąganiu celu.
Dla mnie dystans jest niewyobrażalnie wielki jak na jeden dzień.
Naprawdę gratuluje i życzę powodzenia w spełnianiu marzeń oraz podnoszeniu poprzeczki.
kraszak
- 15:50 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem czytając to.
Gratulacje !
Gość - 07:32 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
Już Ci osobiście gratulowałem ,ale i tu też muszę to uczynić HARDKORU ,no i nie można też zapomnieć o dwóch następnych Kurierze i Waxmundzie.
tadzik1963
- 23:21 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Brawo!!!
robin
- 20:17 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Wyczyn urywa dupę za przeproszeniem, gratuluję !!!
Rzufiq
- 19:36 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Kosmos ! Jesteście Hardkorami !!!!! Dzięki za fajną relację !
tenbashi
- 16:12 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
wow :) chyba każdy chciałby w życiu przejechać taką trasę. A w sobotę wiało naprawdę mocno więc duży szacunek!
gdynia94
- 13:54 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Dzięki za jazdę. Nie było okazji zamienić słowa, ale mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze kiedyś na trasie.
madu
- 13:51 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Zatkało mnie z wrażenia. Szacunek.
limit
- 11:50 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Dokładnie, siedzieliśmy sobie w śpiworach popijając herbatę, zziębnięci niesamowicie, trzęsąc się jak galaretki i nagle wiadomość, że ekipa leci dalej zaliczyć Hel. Wyobraź sobie nasze osłupienie O.O Szczerze gratuluję samozaparcia i wytrwałości :)
Jedris
- 11:41 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Jesteś hardkorem! Ot co! :) Na prawdę podziwiam Was bardzo za przejechanie całej trasy w taką pogodę. Za opór, wytrzymałość! Ja czuję straszny niedosyt, ale wiem jak to wyglądało między Włocławkiem i Toruniem i nie żałuję decyzji o wycofaniu. Jeszcze w tym roku muszę zaliczyć tą całą trasę i to nie ulega dyskusji. :) Na prawdę masz moje ogromne uznanie i szacunek! Jak usłyszałem pod pensjonatem, że jedziesz jeszcze zaliczyć Hel to szczęka mi opadła... ;)
ficus
- 11:11 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
O kurde... Szacun!
lukasz78
- 09:26 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Moje gratulacje.
Na własnej skórze doświadczyłem jak mocno wiało.
Jechałem na trasie Rumia-Reda-Wejherowo
Czekałem na Was w Rumi około 17.00 - 17.40.
O której godz. byliście w Redzie??
PAWSOL
- 08:57 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Uau! Podziwiam, jesteś moim bajkstatsowym idolem :D
maratonka
- 07:10 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
brawo :)
flash
- 06:30 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Szacun :-)
Śledziłem krótkie donosy na forum szosowym trzymając za Was kciuki. Fajnie, że udało się Wam... podjąć tego wyzwania. To jest chyba najważniejsze. A pogoda... no cóż pewnie sprawiła, że... będziecie mieli okazję do kolejnej przejażdżki :-)
djk71
- 05:53 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Wilku, ogromne gratulacje :) Podziwiam, że chciało Wam się jechać do końca. Może gdybym miał suche ciepłe buty i cieplejszy strój... ale nie ma co gdybać :)

Na pewno wraz z Fickiem i Jedrisem, jedziemy ponownie zaraz po sesji na uczelniach (ale tak mniej oficjalnie), więc jeśli masz ochotę to zapraszam :)

Co do Krisa Żelisa (kris91) to się tam jego durnymi komentarzami nie przejmuj, bo chłopak dużo gada, mało robi :)

Co do organizowania- będą kolejne wyjazdy organizowane - info na moim BS albo ForumSzosowym, a na bank - za rok zrobimy ponownie taki sam.

Miło mi było wreszcie poznać osobiście :) Mam nadzieje - do następnego ;)
raptor
- 22:49 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj
Tekst "jestem hardkorem" to oczywiście takie nawiązanie z przymrużeniem oka do tego typu filmików:
http://www.youtube.com/watch?v=4mALSQI9QQo
wilk
- 22:32 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj
Gratulacje, myślę, że każdy kto czyta tą relację czuje przed wami respekt, a o tytuł bycia "hardkorami" chyba nie musicie już z nikim walczyć.
Niesamowita trasa, niesamowici uczestnicy i paskudne warunki, to chyba trzy słowa które najlepiej charakteryzują ten maraton.
Rabarbar
- 22:25 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj
Dzięki również!
Nad mapką jest link do zdjęć
wilk
- 22:18 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj
dzieki za jazdę wspólną
gdzie mozna zobaczyc fotki z trasy ?
kurier - 22:10 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj
Gratulacje i respekt za kontynuację trasy mimo pogody!!! To zapowiadane załamanie było główną przyczyną mojej rezygnacji z imprezy, która, jak czytam, zorganizowana była fajnie i pewnie będzie kontynuowana. Nie dziwię się rezygnacji części ekipy, o kontuzję w tych warunkach nie trudno, a szkoda w ten sposób załatwić sobie sezon.
Jeszcze raz - gratulacje!
WuJekG
- 22:00 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj
Takiego maratonu nie planuje się z dnia na dzień - tylko z paru tygodniowym wyprzedzeniem (trzeba zgrać ludzi, kierowców itd.), więc nie ma szans przewidzenia pogody; to nie to samo co samodzielne wyjazdy, gdzie szanse wyboru dobrej pogody są sporo większe.
wilk
- 21:30 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj
Gratulacje dla Ciebie jak i całej ekipy. Jedno co dziwi to ten termin bo ochłodzenie zapowiadali już dawno. Nie wyskoczę z tekstem o jeździe z wiatrem:) ale dodam swoje że "pętle" też można ciekawie ułożyć. Kiedyś jechałem trasę z Elblągą do Cieszyna w 3 dni i jak dla mnie to nudne zaczęły się równiny gdzieś za Włocławkiem na pd. Same pola, lasy, takie same wioseczki, miasteczka, płasko______ itp. To były dopiero nudy.
daniel3ttt
- 21:26 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl