wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 21 kwietnia 2012Kategoria >100km, >200km, Góral, Wycieczka
Harpagan - 43

W nocy sporo padało, co nie wróżyło najlepiej; na szczęście przed startem się uspokoiło. Spotykamy się z Szymonem (dzięki za zapasowy zacisk, na szczęście nie był potrzebny) i Turystą. Wkrótce na stadionie odbieramy mapy, po krótkiej analizie postanawiam ruszyć na punkt 7, już na starcie załapałem się za bardzo mocnego zawodnika (jak się okazało był to najbardziej utytułowany rowerzysta na Harpaganie - Paweł Brudło). Na punkt 7 docieramy tak szybko, że dopiero dobiegał tam organizator z czujnikiem :) Następnie sprawnie zaliczamy 13, w drodze na 19 trochę się nacięliśmy na mapie - most który był na niej zaznaczony istniał tylko na papierze, a rzeka za szeroka na forsowanie. Pojechaliśmy więc przez Bąk, Żebrowo i Borsk; po krótkim kołowaniu znajdujemy 19. Na drodze do 3 sam to bym zginął marnie, ale Paweł w prawdziwym gąszczu przecinek leśnych, których na mapie nie było orientował się doskonale, szybko wykrywając każde zboczenie z właściwego kursu. Jazda zrobiła się ciężka, zaczął padać deszcz, chwilami dość mocno, po mokrym piachu jechało się ciężko, z trudem utrzymywałem się za Pawłem, tętno cały czas w okolicach 175-180. Razem zaliczamy punkty 3 i 1, odpadam kawałek przed 11 na serii piaszczystych góreczek - podziękowania dla Pawła za ok. 60km wspólnej jazdy, trochę się od niego nauczyłem umiejętności nawigacyjnych.

Przed 11 robię głupi błąd, nie przeczytałem opisu punktu (że to pod leśniczówką) i w efekcie pojechałem sporo za daleko, a tablica na leśniczówkę stała jak wół. Tutaj odbijam na asfalt, w Kaliskach kupuję w sklepie Coca-Colę i słodycze, na 9 trafiam bez problemów; do tego wreszcie przestało padać; pogoda się zaczęła ładnie klarować, już przebłyskuje słońce. 17 znajduję z małymi problemami (za późny skręt w Bytoni, przegapiłem rzekę - w rzeczywistości kanałek na 40cm ;)) Z punktem numer 2 miałem spory problem, bo zamokła mi mapa (myślałem, że wystarczy samo zabezpieczenie mapnika, ale trzeba było ją wieźć jeszcze w plastikowej koszulce) - i fragmentu z tym punktem w ogóle nie miałem. Zrobiłem więc zdjęcie mapy od jednego z uczestników i z tym ruszyłem dalej :))

Punkt z pozoru banalny, ale nieźle się tu załatwiłem, źle skręciłem, jakaś babka mi mówiła, że jechało tędy sporo rowerzystów - jednak nie zawsze warto iść za tłumem... Nakołowałem się po serii piaszczystych przecinek strasznie, sporo było tu góreczek, tak więc na punkt trafiłem w końcu tak zjechany, że musiałem stanąć na dłuższy postój. Była to dobra decyzja - bo dalej zaczęło mi się jechać naprawdę dobrze i co ważniejsze - niemal perfekcyjnie pod względem nawigacyjnym, zacząłem zwracać dużą uwagę na kompas, reagując nawet na mniejsze odchyły od właściwego kierunku, dokładnie mierzyć odległości, przydatne były tez kamienne drogowskazy obecne w paru miejscach w lesie; bawiłem się też w Old Shatterhanda analizując ślady po oponach na piachu ;)) W efekcie punkty 15, 14 zaliczam bardzo sprawnie, co mnie na tyle rozbestwiło, że na punkt nr 8 pojechałem krótszą drogą (nie przez Kasparus) - i tak fartownie nawigowałem przez przecinki że wyleciałem elegancko na drewniany mostek zaznaczony na mapie. Stąd już nieco więcej asfaltu - w stronę punktów 16, a następnie 20; po którym długi przerzut na punkt numer 10.

Wszystkie te punkty były proste nawigacyjnie; ale zacząłem już mocno odczuwać trudy tego morderczego dnia, więc koło punktu 10 robię konieczny dla dalszej jazdy odpoczynek, analizuję też szczegółowo czas i mapę. Czasu na 18 już nie było, jadę więc na północ po 6 i 12, droga trafiła się niezłej jakości - dobrze ubita , a w drugiej części już asfalt. Same punkty prościutkie, tuż przy drodze. Wahałem się czy ryzykować jeszcze jazdę na punkt 4, ale głęboki piach w okolicach punktu 12 wybił mi ten pomysł z głowy, jeśli trafiłbym na coś takiego koło 4 - nie zdążyłbym na bank. Dojeżdżam więc do krajówki - i z wiatrem i bardzo już bolącymi nogami zasuwam ponad 30km/h do Czarnej Wody, jestem 9min przed limitem.


Rajd oceniam jako bardzo udany - zaliczyłem aż 17 punktów, zająłem przyzwoite 10 miejsce, do tego 140km z 200 jechałem samotnie i samodzielnie nawigowałem; w porównaniu do jesiennego Harpagana (gdzie znacznie więcej się woziłem) - spora zmiana. Choć inna sprawa - że pod względem nawigacyjnym chyba było nieco łatwiej; a przede wszystkim inny był tu rodzaj gleby. Mimo padającego deszczu po piachach w Borach Tucholskich dawało się sensownie jechać, pod Elblągiem były tony błota. Za to tutaj było jednak sporo więcej terenu,z tych 200km po asfalcie było pewnie z 70-80km. Forumowiczów na trasie nie spotkałem, zobaczyliśmy się dopiero zadowoleni na mecie; Rafał dość pechowo zerwał gwint w gwiazdce od sterów i kawał trasy bujał się z niesprawnymi sterami; z tego powodu nie mógł mi jutro towarzyszyć w drodze do Gdańska.

Zdjęcia z Harpagana


Zaliczone gminy - 6 (Karsin, Stara Kiszewa, Kaliska, Zblewo, Lubichowo, Osiek)
Dane wycieczki: DST: 205.70 km AVS: 20.50 km/h ALT: 915 m MAX: 38.90 km/h Temp:13.0 'C

Komentarze
Elegancko, 17 punktów na niektórych Harpaganach zapewniłoby Ci zwycięstwo :-). W Borach jak tydzień leje, to po ichniejszej piaskownicy śmiga sie fajnie, a na Wysoczyźnie Elbląskiej błoto po osie :-). Pozdrower.
MARECKY
- 19:03 czwartek, 26 kwietnia 2012 | linkuj
Jeśli masz na myśli maila z mojej strony www - to oczywiście tak
wilk
- 19:46 wtorek, 24 kwietnia 2012 | linkuj
Gratulacje :D

Na ten adres w WP poczta dojdzie?
rmikke
- 21:34 poniedziałek, 23 kwietnia 2012 | linkuj
Gratuluje zajetego miejsca! :)
bardzo podoba mi sie ta "zabawa" i moze kiedys uda mi sie sprobowac;)
ememka
- 14:04 poniedziałek, 23 kwietnia 2012 | linkuj
gratulacje i tutaj, za świetny przejazd! tym bardziej z racji tego, że to Ty sam miałeś zdecydowanie większy wpływ na zajętą lokatę ;)
waxmund
- 13:14 poniedziałek, 23 kwietnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl