wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 11 listopada 2011Kategoria >100km, >200km, >300km, Rower szosowy, Wypad
Warszawa - Sochaczew - Łowicz - Kutno - Konin - Września - Poznań - Nowy Tomyśl - Sulechów - Zielona Góra - Świdnica

Na okres Święta Niepodległości szykowałem się do wyjazdu na zaliczanie gmin na północnym Mazowszu, ale że zmobilizować się na ten mało atrakcyjny wyjazd było ciężko, a prognozy wietrzne zachęcały - postanowiłem pojechać na wyprawkę w Lubuskie. Ponad 400km w listopadzie - to już spore wyzwanie, ze względu na bardzo długie noce i niskie temperatury.

Ruszam na trasę o 20.30, by ominąć wiecznie remontowaną Dźwigową niepotrzebnie pojechałem przez Pruszków. A tam Jerozolimskie nieźle rozryte, następnie na kawałku do Ożarowa znowu dziury i objazd w rejonie nowo budowanej autostrady. Przebijając się przez te dziury nakląłem się na naszą prezydent zdrowo - bo głupie babsko cały ten remont Dźwigowej zafundowało nam tylko z tego powodu, że zachciało jej się zabłysnąć nowo otwartą ulicą tuż przed wyborami samorządowymi. I w wyniku silnego nacisku politycznego remont zakończono na łapu capu, podbudowę w tunelu zrobiono byle jak - i oczywiście natychmiast znowu się to rozwaliło i przez wiele miesięcy droga jest wyłączona z ruchu. A ulica jest kluczowa dla tego rejonu Warszawy, objeżdża się ja bardzo niewygodnie i daleko; tak więc warszawiacy mają komu być wdzięczni...

Za to po wjeździe na szosę poznańską jest już idealny asfalt i zaczyna się całkiem sprawna jazda. Dość zimno (1'C), ale noc widna (niemal pełnia), samego księżyca co prawda nie widać z powodu zachmurzonego nieba, ale i przez chmury nieźle rozjaśnia nocny mrok. Do Sochaczewa droga jest ruchliwa, za Sochaczewem robi się sporo gorzej (wjeżdżają tu tiry z ruchliwej DK50). Nieprzyjemnie jechało się do Łowicza, tutaj zdecydowana większość ruchu odbija w stronę Strykowa, by wjechać tam na autostradę poznańską. Natomiast stara szosa do Poznania - jest puściutka, świetny asfalt z poboczem. W Kutnie staję na odpoczynek pod stacją benzynową, gdy się nie kręci - organizm szybko się wychładza w takiej temperaturze (całą noc trzymało ten 1'C). Po wjeździe do województwa wielkopolskiego ok. 30km dość marnego asfaltu, za Kołem wraca dobra nawierzchnia, przed Koninem nudną trasę urozmaica kilka krótkich górek. Drugi postój robię kawałek za Koninem na stacji Orlenu, tym razem już w cieple, zafundowałem sobie herbatę i dwa hot-dogi. Jeszcze kawałek jazdy - i wreszcie zaczyna świtać, była to chyba moja najdłuższa noc na rowerze - w ciemnościach przejechałem aż koło 10h. Końcowy odcinek do Poznania pokonuje się sprawnie, do Wrześni co prawda nie ma pobocza, ale ruch jest na tyle symboliczny, że nic to nie przeszkadza; od Wrześni już do Poznania jest elegancka dwujezdniowa szosa.

Do Poznania udało mi się dotrzeć na czas, na dworcu PKP spotykam całą forumową ekipę pod "kierownictwem" Martwej Wiewiórki wybierającą się na wyprawkę w Lubuskie. Czekamy jeszcze na osoby dojeżdżające pociągiem z Gdańska i ok. 10.30 16-osobowym peletonem ruszamy w stronę Zielonej Góry. Pochmurna pogoda szybko zaczyna się poprawiać - i wkrótce mamy piękne słońce. Na wyjeździe z Zielonej Góry pojechaliśmy z Cimanem od razu drogą, natomiast większość grupy trzymała się ścieżek, na tym kawałku Yoshko niestety zaliczył na progu ograniczającym nieprzyjemny upadek i mocno stłukł nadgarstek, co bardzo utrudniało mu dalszą jazdę. Do Nowego Tomyśla droga porządnie wykonana, w miarę upływu kilometrów coraz fajniejsze widoki, ciekawe urozmaicenie po wielu km nudnej szosy poznańskiej. Jechaliśmy raczej takimi mniejszymi grupkami niż zwartym peletonem, część osób zostawała na zdjęcia, posiłek, czy też wolniej jechała - ale generalnie jak na tak duży peleton jechaliśmy bardzo sprawnie. W rejonie Nowego Tomyśla robimy większy postój na stacji benzynowej i coraz ciekawszymi drogami kierujemy się na Zbąszyń i Smardzewo. Niestety w Lubuskiem mniej główne drogi są w marniutkim stanie, nie brakuje dziur. Za Smardzewem już nocą zaliczamy większy podjeździk po dziurach i kierujemy się w stronę Sulechowa i mostu na Odrze. Sama Odra pięknie oświetlona wspaniałym księżycem, za rzeką zaczyna się dość długi podjazd do Zielonej Góry (ta góra to nie tylko w nazwie ;)), temperatura spada już do -1'C. Na wjeździe do miasta czekamy aż zbierze się cała grupa, większość osób jedzie jeszcze do miasta na pizzę, natomiast my w trójkę (z Tranquilo i Cimanem) kierujemy się już bezpośrednio do Świdnicy;natomiast Yoshko musiał się udać do szpitala, bo ból ręki stawał się coraz dotkliwszy (okazało się, że to silne stłuczenie nie złamanie). Przed samym bunkrem (który był bazą wyprawki) czeka nas nieprzyjemny 2km odcinek chamskiego bruku, na szosówce nie jedzie się po tym za fajnie.

Na miejscu było już sporo osób, które dojeżdżały z innych rejonów; rozmawiamy o wrażeniach z naszych tras, bierzemy się tez za pieczenie kiełbasek na grillu. Niestety za długo nie posiedziałem przy ognisku, bo po nieprzespanej nocy i 460km w nogach organizm domagał się natychmiastowego odpoczynku, dopóki się jeszcze jedzie to senność tak nie bierze, ale gdy się na dłużej stanie - kima łapie błyskawicznie ;)).

Pozdrowienia dla wszystkich forumowiczów - miło było spotkać na żywo tyle osób znanych dość długo w sieci!

Zdjęcia


Zaliczone gminy - 20 (GOLINA, Słupca - wieś, SŁUPCA - miasto powiatowe, Strzałkowo, WRZEŚNIA - miasto powiatowe, NEKLA, KOSTRZYN, SWARZĘDZ, POZNAŃ - miasto wojewódzkie i powiatowe + powiat grodzki, Tarnowo Podgórne, Dopiewo, BUK, OPALENICA, NOWY TOMYŚL - miasto powiatowe, ZBĄSZYŃ, Szczaniec, SULECHÓW, Zielona Góra - wieś, ZIELONA GÓRA - miasto wojewódzkie i powiatowe + powiat grodzki, Świdnica)
Dane wycieczki: DST: 465.80 km AVS: 26.19 km/h ALT: 1242 m MAX: 50.40 km/h Temp:2.0 'C

Komentarze
Tacy ludzie jak Ty motywują do działania dzięki :). ja poczekam na lipiec może uda mi się pobić magiczną barierę 300. pozdrawiam i zdrowych spokojnych świąt życzę :) Ćma Barowa - 14:52 sobota, 24 grudnia 2011 | linkuj
Podziwiam zapał,jazda w tak nieciekawym miesiącu,temperaturze i w sumie trasa też bardzo mało atrakcyjna.Chylę czoła... i ten dystans.
marekoclv
- 18:54 piątek, 16 grudnia 2011 | linkuj
zajechałbyś kiedyś do Stargardu szczec. i szczecina :)
szatan21292
- 15:36 środa, 16 listopada 2011 | linkuj
ostro :)
flash
- 00:53 środa, 16 listopada 2011 | linkuj
Dzięki wszystkim!
Co do stóp - to kwestia bardzo indywidualna, u każdego wygląda to inaczej. Ja jechałem w typowo letnich butach SPD, do tego jeszcze z wywietrznikiem w podeszwie. Miałem dwie pary skarpet i ochraniacze termiczne - i to wystarczyło. Ale już np. Ciman, który miał sporo grubsze buty od moich miał w tych samych warunkach problemy z marznącą jedną stopą. Tak więc wiele tu zależy od krążenia, także pozycji na rowerze czy stylu jazdy (np. w MTB jest zimą pod tym względem sporo łatwiej niż na szosie, bo często się zsiada z roweru, chodzi kawałek itd, a dzięki temu stopy się trochę rozgrzewają). Ale generalnie zima - to raczej czas dla platform, dużo łatwiej (i niebo taniej) znaleźć ciepłe buty trekingowe niż typowo kolarskie, do tego na mrozie metalowe bloki zawsze będą wychładzać.
wilk
- 14:34 wtorek, 15 listopada 2011 | linkuj
piękny dystans i ciekawe zdjęcia !
gp5150
- 17:14 poniedziałek, 14 listopada 2011 | linkuj
Co tu dużo pisać - dystans i pora roku budzą niemały respekt:)
WuJekG
- 15:15 poniedziałek, 14 listopada 2011 | linkuj
Toć wiadomo nie od dziś, że Wilk zwykłym śmiertelnikiem nie jest.
rammzes
- 07:42 poniedziałek, 14 listopada 2011 | linkuj
Fajnie że wpadłeś, zrobiłeś nam wszystkim sporą niespodziankę ;-)
olo
- 23:21 niedziela, 13 listopada 2011 | linkuj
Rammzes, Twoja teoria mnie powaliła ;)))
Misiacz
- 23:04 niedziela, 13 listopada 2011 | linkuj
Gratulacje, dystans robi wrażenie.
I miło było Cię poznać.
jatylkopobulki
- 20:37 niedziela, 13 listopada 2011 | linkuj
No i te zdjęcia (np. okolice Niepruszewa to z krzyżem)
Jurek57
- 19:50 niedziela, 13 listopada 2011 | linkuj
Czy masz jakiś specjalny sposób na marznące stopy? Czy już ich od dawna nie czujesz i nie zwracasz uwagi na chłód?
rammzes
- 19:46 niedziela, 13 listopada 2011 | linkuj
Moje gratulacje.
Taki dystans w tej pogodzie ... super !
Wiem coś o tym bo również wtedy jechałem z Rawicza.
Jechałeś przez moją miejscowość.
pozdrawiam
Jurek57
- 19:44 niedziela, 13 listopada 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl