wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 28 października 2011Kategoria >100km, Góral, Wypad
Góry Świętokrzyskie 1

Warszawa - Piaseczno - [pociąg] - Radom - Wąchock - Bodzentyn - Góra Bukowa (484m) - Radostowa (451m) - Święta Katarzyna


Świetną jak na koniec października pogodę postanowiłem wykorzystać na krótki wypad terenowy w góry. Jako cel wybrałem Góry Świętokrzyskie, które znam dość dobrze - ale z perspektywy szosy; teraz postanowiłem zapoznać się z nimi bliżej także w wydaniu terenowym.

Rano jadę do Piaseczna, najzimniej w tym roku (zaledwie 2'C), następnie pociągiem dojeżdżam do Radomia. Stąd kieruję się szosą do Wąchocka, cały odcinek pod wiatr. W Wąchocku nad zalewem robię większy postój, w międzyczasie pogoda się zupełnie wyklarowała - jest piękne słońca i zrobiło się bardzo ciepło (14-16'C); tak więc mam problemy z zapakowaniem wszystkich rzeczy do torby podsiodłowej, bo na część ubrań, które w planach miałem wieźć na sobie - jest za gorąco. Za Wąchockiem wjeżdżam do rezerwatu Wykus drogą z charakterystycznej dla Świętokrzyskiego kostki, 2 lata temu, gdy przeprawiałem się tu szosówką - było to nie lada wyzwanie, ale na góralu idzie dość prosto. Z tej drogi po paru km odbijam na niebieski szlak przez Polanę Langiewicza, tutaj już jest wyraźnie trudniej - trzeba uważać na kamienie ukrywające się pod sporą warstwą liści. Las prezentuje się niesamowicie - piękna gra jesiennych barw w promieniach przebijającego się zza liści słońca. Po kawałku szlak wraca drogi, następnie znowu od niej odbija - i tutaj zaczęła się zabawa, bo oznaczony jest beznadziejnie, a w lesie jest cała plątanina wąskich dróżek, co chwilę są skrzyżowania. Dobrych parę razy musiałem zawracać, kawałek przebijałem się po prostu przez gęsty las na azymut do drogi, a gdy wreszcie trafiłem na szlak - to w pewnym momencie skończył się na wielkiej polanie z wykarczowanymi drzewami! Niestety tak to bywa z bocznymi szlakami, wytycza się je bez głowy, nikt tego nie używa - i po czasie po prostu zarastają. Lepiej oznaczona była Powstańcza Droga Krzyżowa - czyli nietypowa droga krzyżowa, której poszczególne stacje stanowią mogiły żołnierzy, którzy polegli za Polskę. A mogił w tym rejonie jest naprawdę wiele, ten rejon słynął z patriotycznego nastawienia mieszkańców, którzy chętnie wspierali powstańców i sami zaciągali się do ich oddziałów. W czasie II wojny światowej zapłacili za to wielką daninę krwi, bo niemieccy bandyci stosowali politykę odpowiedzialności zbiorowej - i za udane akcje oddziałów leśnych bestialsko palili całe wsie z kobietami i dziećmi. Akurat gdy tu przejeżdżałem z okazji zbliżającego się Święta Wszystkich Świętych odbywało się jakieś duże nabożeństwo patriotyczne - bo słyszałem z daleka nagłośnione słowa modlitwy (choć na samo nabożeństwo się nie natknąłem).

Jako, że niebieskim szlakiem jechać było nie sposób, a na to kluczenie straciłem mnóstwo czasu - wróciłem do drogi przez Wykus i nią dojechałem do Bodzentyna. Tutaj skręciłem na zielony szlak i rozpocząłem wspinaczkę na Bukową Górę. Co mnie zaskoczyło - szlak był przejezdny niemal w całości, jedynie na krótkim kawałeczku (zaraz po końcu asfaltu) trzeba było wprowadzić rower pod ściankę ok. 25%. Ze szlaku pięknie widać parabolę Łysicy, następnie odbija w bok w malowniczy bukowy las, po drodze mija się też Obrazik - drewnianą kapliczkę wybudowaną tu by upamiętnić mogiłę polskiego żołnierza z okresu napoleońskiego, który skonał tu wracając spod Moskwy. Na samej Bukowej Górze są fajne skałki, stąd przyjemny zjazd żółtym szlakiem doprowadza mnie do asfaltu, którym (szlakiem rowerowym) jadę do Koszarki, by wjechać na czerwony Główny Szlak Gór Świętokrzyskich. Również i tutaj jedzie się elegancko - nie jest wcale za łatwo, ale się jedzie a nie pcha. W Masłowie (do miasteczka elegancki zjazd po trawie) szlak na chwilę wraca na asfalt, podjazd pod Klonówkę dość łatwy, później przyjemny kawałek grzbietem do Diabelskiego Kamienia i bardzo ostry zjazd z Dąbrówki (na kawałku nawet musiałem sprowadzać). Równie ostry podjazd jest pod Radostową, z nachyleniem jeszcze dałoby się radę (choć dochodzi do 25%) - ale problemem jest tu droga i bardzo głębokie koleiny od traktorów, więc tu część pierwszą podjazdu trzeba podprowadzić. Na Radostową docieram już po zmierzchu, z góry jest fajny zjazd i ostra ścianka pod Wymyśloną, ale tu ściankę 20% podjechałem, bo była dobrze trzymająca koło trawa. Końcówkę jadę już nocą, szlak na tym odcinku nieciekawy prowadzi skrajem pola i dociera do asfaltu przed Przełęczą Krajeńską, z której zjeżdżam do Św. Katarzyny, gdzie nocuję w przyzwoitym schronisku młodzieżowym.

Zdjęcia z wyjazdu

Śladu GPS niestety brak, odbiornik mi go nie zarejestrował
Dane wycieczki: DST: 117.50 km AVS: 17.89 km/h ALT: 1585 m MAX: 57.40 km/h Temp:12.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl