wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 5 czerwca 2011Kategoria >100km, Treking, Wypad
Karkonosze 4

IV dzień – Kłodzko – Polanica-Zdrój – Kudowa-Słone – [CZ] – Cerveny Kostelec – Trutnov – Pec pod Sneżkou – Kapliczka (1505m) – [PL] - Śnieżka (1602m) – Strzecha Akademicka (1258m)

Rano sprawnie się zwijamy, Marcin wymienia na pobliskiej stacji benzynowej uszkodzony ekspander. Pierwsza część trasy to kilka nowych gmin do zaliczenia, przejeżdżamy przez niebrzydkie uzdrowiska Polanicę i Duszniki. Następnie czeka nas wspinaczka na przełęcz Polskie Wrota (660m), nieoczekiwanie ruch na jednej z głównych tras przelotowych do Czech jest niewielki, mamy szczęście że to niedziela. Po zdobyciu przełęczy jużz elegancko w dół, szybko meldujemy się w Biedronce w Kudowie, gdzie robimy większe zakupy i odpoczynek na lody (temperatura już dochodzi do 30’C). Kolejne kilometry – to powtórka z marcowej wyprawy na Śnieżnik, niebrzydka, mocno pagórkowata trasa przez Cerveny Kostelec, Upice i Trutnov, sporo bocznymi drogami; sporo ładniej niż w marcu – bo wszędzie zielono. Właściwie bez postojów ciągnęliśmy aż do Peca pod Śnieżką, bo plan na dziś był bardzo napięty, chcieliśmy jeszcze przez Okraj dojechać do Karpacza. Natomiast do samego Peca odbiliśmy w bok by zaliczyć najcięższy i najwyższy czeski podjazd – Kapliczkę (1505m), błędnie nazywaną też Modrym Sedlem (przełęcz jest kawałek dalej od drogi, nie ma żadnych drogowskazów z tą nazwą, nikt nie wiedział o co chodzi gdy podawaliśmy ta nazwę).

W Pecu w barku robimy zasłużony postój regeneracyjny przed tak ciężkim podjazdem, gdy szykujemy się do trasy – pojawia się nieoczekiwany problem, nikt nie chce nam przechować bagaży na 2h, a pytaliśmy w paru miejscach; niestety Pec to już typowe komercyjne miasteczko nastawione tylko na turystów i ich pieniądze. Postanawiamy więc zostawić bagaże w lesie, w tym celu trzeba podjechać spory kawałek za miasto, już na tym odcinku nachylenia są po 13-14%. Na ok. 900m zaczynamy się przepakowywać, ale wkrótce pojawia się dwóch Czechów, po rozmowie z nimi decydujemy się na zupełną zmianę planów – czyli przejazd granicy w rejonie Śnieżki, oszczędzało nam to ogromnego objazdu przez mało ciekawy (i zaliczony w marcu) Okraj, ale oznaczało ryzyko jazdy po górskim terenie ze sporym bagażem.

Ale raz kozie śmierć – postanawiamy zaryzykować i ruszamy w górę z całym bagażem. Podjazd pod Kapliczkę morderczy, szczególnie pierwszy odcinek do schroniska Vyrovka daje strasznie popalić, jest tu kilometr nachylony średnio ponad 14%, ze ścianami ponad 20%. Ale treking to nie rower szosowy, tutaj mam odpowiednie przełożenia nawet do takich nachyleń, więc do Vyrovki udało mi się wjechać bez stawania. Po chwili dociera i Marcin, robimy krótki odpoczynek, małą sesję foto i ruszamy w górę. Ten odcinek także ostry, powyżej 10%, ale już nie aż tak ciężki; do tego u góry pojawiają się wspaniałe widoki, ze szczytu podjazdu widać już bardzo charakterystyczny masyw Śnieżki. Z Kapliczki zjeżdżamy ostrą ścianą (73,1km/h) do schroniska Lucni Bouda, tu kończy się asfalt i zaczyna górski szlak na polską granicę. Pierwsza część dość łatwa, natomiast w drugiej mocno przeszkadzają liczne kanałki odpływowe, ulokowane co 10-20m, po których nie było łatwo jechać na szosowych oponach, Marcin na jednym z nich łapie typowego snejka, tylna obręcz dobiła do opony. Łata więc gumę i zjeżdżamy do schroniska Śląski Dom (Czesi muszą bardzo lubić tą nazwę, bo to już trzecie schronisko pod tym wezwaniem jakie miałem okazję odwiedzać :)). Stąd czeka nas bardzo wymagające 200m podjazdu na samą Śnieżkę, raz że nachylenie w końcówce bardzo dotkliwe – to jeszcze dochodzi droga z fatalnej kostki. Ale taki cel jak Śnieżka, wspaniałe widoki (a w tym rejonie to rzadkość) – ogromnie motywuje, więc dajemy radę bez wprowadzania. Na szczycie puściutko, oprócz nas była chyba tylko jedna osoba (to już koniec dnia) – wspaniałe widoki i ogromna satysfakcja, że daliśmy tu radę wjechać z sakwami.

Zjazd niestety do przyjemności nie należał, jechało się cały czas na hamulcach, z prędkością około 10km/h, podobnie też wyglądała dalsza droga do schroniska Strzecha Akademicka, gdzie postanawiamy przenocować (byliśmy jedynymi gośćmi). Po zostawieniu rowerów robimy jeszcze spacer do bardzo malowniczego schroniska Samotnia nad Małym Stawem, podziwiamy wspaniałe krajobrazy Kotła Małego Stawu w promieniach zachodzącego słońca.

Parę słów można poświęcić na kuriozalny zakaz jazdy rowerami na Śnieżkę – faktycznie jest tu bita droga, po której jeżdżą samochody i do schroniska i do obserwatorium, na mapach w parku i schronisku są szlaki rowerowe prowadzące zarówno do Strzechy jak i Samotni, obsługa schroniska słowa na rowery nie powiedziała (nawet mogliśmy je zabrać do pokoju) zakaz jest jedynie na dole przy wjeździe do parku, oraz na odcinku od czeskiego schroniska Lyzni Bouda do Śląskiego Domu (i tylko tu ma pewną rację bytu).

Niewątpliwie królewski dzień wypadu, fantastyczne krajobrazy i przeżycia, bardzo byliśmy zadowoleni, że zaryzykowaliśmy przeprawę przez najwyższe rejony Karkonoszy z sakwami, zamiast okrążać góry przez Okraj.

Zdjęcia z wyjazdu


Zaliczone gminy - 2 (POLANICA-ZDRÓJ, SZCZYTNA)
Dane wycieczki: DST: 117.50 km AVS: 16.99 km/h ALT: 2304 m MAX: 73.10 km/h Temp:28.0 'C

Komentarze
Kasuję wszystkie anonimy, podobnie jak i zmyślone nazwiska; nie zamierzam się przerzucać błotem z grupką internetowych frustratów; więc nie masz się co wysilać. Dopóki nie będzie to osoba zalogowana na bikestats, lub nazwisko cokolwiek mi mówiące - kasuję natychmiast.
wilk
- 09:28 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl