Piątek, 1 kwietnia 2011Kategoria >100km, Rower szosowy, Wycieczka
Z bagażnikiem na kierownicy
Warszawa - Tłuszcz - Łochów - Brok - Radzymin - Warszawa
Ruszyłem na trasę parę minut po 17, w planach miał to być długi, ponad 300km wypad do Ełku. Przez Warszawę jechało się elegancko, ale tylko do ulicy Marsa, tam niestety zaczął się popołudniowy korek, najbardziej się dawał we znaki na wąskiej dróżce do Zielonki, przez ciąg miasteczek do Wołomina też spory ruch - błędem była jazda przez te rejony, trzeba było pojechać przez Radzymin. Przed Tłuszczem łapie mnie zmrok; do Jadowa jechało się całkiem przyzwoicie, sporo lasów.
Niestety dobra jazda skończyła się wraz z wjazdem na DK 50 - duży ruch, tiry i przede wszystkim fatalny asfalt w nocy dający popalić w dwujnasób. Wybrałem tą drogę tylko ze względu, że stanowiła jedyną sensowną alternatywę dla ekspresówki, nie chciałem przeginać i jechać szosą z zakazem 40km. Jechałem po tych dziurach dobre 25km. wkurzenie coraz bardziej narastało, odliczałem tylko kilometry pozostałe do Broku. I gdy już myślałem, że koniec tych problemów, jakieś 4km przed Brokiem - w wyniku wielokilometrowych wibracji pękł mi bagażnik sztycowy! Kląłem na cały regulator dobre 5min, aż zupełnie ochrypłem. Sytuacja fatalna, sprawdziłem w komórce połączenia kolejowe z Małkinii i Wyszkowa - pierwsze pociągi dopiero przed 4 rano (było koło 21); torba dość ciężka (koło 4kg) i zupełnie nieporęczna do wiezienia. Prawdziwym cudem - miałem akurat zamontowaną wyjątkowo lemondkę, bo chciałem sprawdzić czy na dłuższym wyjeździe coś da pod względem zmniejszenia problemów z siedzeniem. Wysunąłem więc pręty lemondki niemal na maksa do przodu - i na tym założyłem torbę. Trzymało się to kiepsko, na nierównościach trzeba było mocno zwalniać, do tego ze względu na wysokość ograniczało mi pole widzenia.
Powrót tą tragiczną drogą do Łochowa nie wchodził oczywiście w grę, w tych warunkach miałem gdzieś zakazy i postanowiłem wrócić idealnie gładką ekspresówką. Z Broku do szosy białostockiej dojazd elegancki, niemal cały czas w gęstym lesie, natomiast z 10km ze skrzyżowania pod Wyszków - kiepściutkie, z rozwalonym poboczem, wielkim ruchem i masą samochodów jadących z naprzeciwka. Przemordowałem się jakoś ten kawałek, gdy rozpoczęła się ekspresówka - zaczęła się przyzwoita jazda, szosa świetna, gładka, z 3m poboczem, bez wątpienia najbezpieczniejsza szosa na rower jaką dziś jechałem, te zakazy na tego typu szosach są dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Jechałem nią aż do końca za Radzyminem - niemal 40km, jazda bardzo monotonna, ani jednej wioski po drodze, w ogóle bez oświetlenia, które pojawiło się dopiero przed Markami. Przez Warszawę przejechałem sprawnie, mijając liczne grupki już upitej młodzieży, smutne że dla wielu osób to najlepsza (i często jedyna) forma rozrywki.
Tak "udanego" wyjazdu już dawno nie zaliczyłem - niemal 200km turlania się po nieciekawych drogach, w tym ponad 140km ciemną noca. Zawiódł mnie bagażnik sztycowy, mimo fatalnej drogi za Łochowem nie powinien pęknąć, ma nośność do 7,5kg, ja miałem koło 4kg - niestety takie mamy drogi, że na nich trzeba mieć nośność 3 razy większą od realnej :))
Kilka zdjęć
Zaliczone gminy - 6 (Klembów, Brańszczyk, WYSZKÓW - miasto powiatowe, Zabrodzie, Dąbrówka, RADZYMIN)
Komentarze
Warszawa - Tłuszcz - Łochów - Brok - Radzymin - Warszawa
Ruszyłem na trasę parę minut po 17, w planach miał to być długi, ponad 300km wypad do Ełku. Przez Warszawę jechało się elegancko, ale tylko do ulicy Marsa, tam niestety zaczął się popołudniowy korek, najbardziej się dawał we znaki na wąskiej dróżce do Zielonki, przez ciąg miasteczek do Wołomina też spory ruch - błędem była jazda przez te rejony, trzeba było pojechać przez Radzymin. Przed Tłuszczem łapie mnie zmrok; do Jadowa jechało się całkiem przyzwoicie, sporo lasów.
Niestety dobra jazda skończyła się wraz z wjazdem na DK 50 - duży ruch, tiry i przede wszystkim fatalny asfalt w nocy dający popalić w dwujnasób. Wybrałem tą drogę tylko ze względu, że stanowiła jedyną sensowną alternatywę dla ekspresówki, nie chciałem przeginać i jechać szosą z zakazem 40km. Jechałem po tych dziurach dobre 25km. wkurzenie coraz bardziej narastało, odliczałem tylko kilometry pozostałe do Broku. I gdy już myślałem, że koniec tych problemów, jakieś 4km przed Brokiem - w wyniku wielokilometrowych wibracji pękł mi bagażnik sztycowy! Kląłem na cały regulator dobre 5min, aż zupełnie ochrypłem. Sytuacja fatalna, sprawdziłem w komórce połączenia kolejowe z Małkinii i Wyszkowa - pierwsze pociągi dopiero przed 4 rano (było koło 21); torba dość ciężka (koło 4kg) i zupełnie nieporęczna do wiezienia. Prawdziwym cudem - miałem akurat zamontowaną wyjątkowo lemondkę, bo chciałem sprawdzić czy na dłuższym wyjeździe coś da pod względem zmniejszenia problemów z siedzeniem. Wysunąłem więc pręty lemondki niemal na maksa do przodu - i na tym założyłem torbę. Trzymało się to kiepsko, na nierównościach trzeba było mocno zwalniać, do tego ze względu na wysokość ograniczało mi pole widzenia.
Powrót tą tragiczną drogą do Łochowa nie wchodził oczywiście w grę, w tych warunkach miałem gdzieś zakazy i postanowiłem wrócić idealnie gładką ekspresówką. Z Broku do szosy białostockiej dojazd elegancki, niemal cały czas w gęstym lesie, natomiast z 10km ze skrzyżowania pod Wyszków - kiepściutkie, z rozwalonym poboczem, wielkim ruchem i masą samochodów jadących z naprzeciwka. Przemordowałem się jakoś ten kawałek, gdy rozpoczęła się ekspresówka - zaczęła się przyzwoita jazda, szosa świetna, gładka, z 3m poboczem, bez wątpienia najbezpieczniejsza szosa na rower jaką dziś jechałem, te zakazy na tego typu szosach są dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Jechałem nią aż do końca za Radzyminem - niemal 40km, jazda bardzo monotonna, ani jednej wioski po drodze, w ogóle bez oświetlenia, które pojawiło się dopiero przed Markami. Przez Warszawę przejechałem sprawnie, mijając liczne grupki już upitej młodzieży, smutne że dla wielu osób to najlepsza (i często jedyna) forma rozrywki.
Tak "udanego" wyjazdu już dawno nie zaliczyłem - niemal 200km turlania się po nieciekawych drogach, w tym ponad 140km ciemną noca. Zawiódł mnie bagażnik sztycowy, mimo fatalnej drogi za Łochowem nie powinien pęknąć, ma nośność do 7,5kg, ja miałem koło 4kg - niestety takie mamy drogi, że na nich trzeba mieć nośność 3 razy większą od realnej :))
Kilka zdjęć
Zaliczone gminy - 6 (Klembów, Brańszczyk, WYSZKÓW - miasto powiatowe, Zabrodzie, Dąbrówka, RADZYMIN)
Dane wycieczki:
DST: 196.60 km AVS: 26.45 km/h
ALT: 263 m MAX: 39.70 km/h
Temp:12.0 'C
Komentarze
Myślę, że jesteś tak szybki, że policja cię nie dogoni, nawet tajniacy vectrą albo octavią, więc spokojnie możesz śmigać :-)))
el kondor - 15:17 wtorek, 5 kwietnia 2011 | linkuj
Ciekawe, Wilku, kiedy wreszcie przejedziesz się autostradą? Niedługo pociągną A2 do Konotopy pod W-wą, będziesz miał okazję!
el kondor - 21:42 poniedziałek, 4 kwietnia 2011 | linkuj
Na 200+ zapraszam jak najbaardziej :) Nocleg się znajdzie :)
Co do wizyty w Twoich okolicach, to dzięki za zaproszenie, ale chyba nieprędko - do września mam raczej napięty harmonogram ;) aard - 07:48 poniedziałek, 4 kwietnia 2011 | linkuj
Co do wizyty w Twoich okolicach, to dzięki za zaproszenie, ale chyba nieprędko - do września mam raczej napięty harmonogram ;) aard - 07:48 poniedziałek, 4 kwietnia 2011 | linkuj
Taaa, nie sądziłem że tak Ci się spodoba :-)
Na razie szykuję formę na 200+ do Łodzi ale jak wpadniesz na jakiegoś pomysła to zapraszam do siebie. Może być nawet teren po Puszczy Bydgoskiej. Jest trochę kilkudziesięciometrowych wydm. cinek88 - 20:13 niedziela, 3 kwietnia 2011 | linkuj
Na razie szykuję formę na 200+ do Łodzi ale jak wpadniesz na jakiegoś pomysła to zapraszam do siebie. Może być nawet teren po Puszczy Bydgoskiej. Jest trochę kilkudziesięciometrowych wydm. cinek88 - 20:13 niedziela, 3 kwietnia 2011 | linkuj
Popieram Waxmunda - takie "lajtowe" opisy robią wrażenie ;)
aard - 17:08 sobota, 2 kwietnia 2011 | linkuj
chwytliwy tytuł wycieczki [; upitych nigdzie nie brakuje.... dobrze jednak że jest jeszcze tylu nas, jeżdżących (:
przejechałeś 200km, a czytając opis miałem wrazenie jakbyś był na wypadzie tuż za miasto :p waxmund - 16:43 sobota, 2 kwietnia 2011 | linkuj
przejechałeś 200km, a czytając opis miałem wrazenie jakbyś był na wypadzie tuż za miasto :p waxmund - 16:43 sobota, 2 kwietnia 2011 | linkuj
Bagażniki tak mają, psują się w nieodpowiednich momentach:(
Kajman - 12:10 sobota, 2 kwietnia 2011 | linkuj
Witam,
Mam nadzieję, że następnym razem do Ełku dojedziesz :)
Pozdrowionka z Mazur dodoelk - 11:21 sobota, 2 kwietnia 2011 | linkuj
Mam nadzieję, że następnym razem do Ełku dojedziesz :)
Pozdrowionka z Mazur dodoelk - 11:21 sobota, 2 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!