wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 27 marca 2011Kategoria Wypad, Treking, >100km
Przeł. Spalona - Zieleniec - Kudowa-Zdrój - [CZ] - Cerveny Kostelec - Trutnov - Przeł. Okraj (1056m) - Kowary - Karpacz - Jelenia Góra

Jest jednak na świecie jakaś sprawiedliwość, za to, że wczoraj wytrzymaliśmy w tych fatalnych warunkach - dzisiaj otrzymujemy w nagrodę piękną słoneczną pogodę, wszystko dookoła po wczorajszych śnieżycach we wspaniałej zimowej szacie. Pierwszy odcinek - zjazd do Mostowic jedziemy bardzo ostrożnie, droga zupełnie nieodśnieżona i fragmentami nieźle zalodzona, więc trzeba bardzo uważać, dopiero gdy wyjeżdżamy z lasu na słońce jest już czarny asfalt. Od Mostowic do Zieleńca jedzie się całkiem przyzwoicie, droga na fragmentach leśnych jest zaśnieżona i zalodzona, na fragmentach nasłonecznionych nie ma już po śniegu śladu. Do Zieleńca podjazd, w samym miasteczku jeszcze jest sporo narciarzy, oczywiście strzelamy sobie obowiązkową fotkę przy samym stoku! Ostry zjazd z Zieleńca nieprzyjemny, sporo śliskiej drogi, do tego wjeżdżamy w chmury (wysoko położony Zieleniec był ponad nimi) - i widoczność drastycznie maleje. Po wjeździe na krajówkę do Kudowy wraca dobra droga, zjazd z Polskich Wrót (660m) do samej Kudowy elegancki. Robimy jeszcze krótkie zjazdy w bok do Lewina Kłodzkiego i samej Kudowy - po czym wjeżdżamy do Czech.

Do Nachodu mamy jeszcze pod wiatr (wieje dość mocno, do tego jest to nieprzyjemny zimny wiatr, mocno wychładzający), ale później raczej nam pomaga. Przez Czechy droga dość pagórkowata, nie brakuje ładnych miasteczek (jak Cerveny Kostelec czy Upice (fajny podjazd do centrum wąskimi uliczkami po kostce). W dwóch miejscach pojechaliśmy skrótami, trochę krótsze, ale i bardziej górzyste odcinki, no i bez większego ruchu. Na większy postój stajemy w Svobodzie, przed nami główne danie dzisiejszego dnia - przełęcz Okraj (najwyższa przełęcz drogowa w Polce). Podjazd co prawda bardzo długi (od Trutnova aż 600m w pionie), ale w sumie dość łagodny, więcej jak 6% to chyba nie było. Ale za to widokowo niczego sobie, powoli przybliżająca się główna ściana Karkonoszy robi wrażenie. Na przełęczy orientujemy się, że z powodu zmiany czasu do odjazdu pociągu z Jeleniej Góry wcale nie zostało tak wiele czasu. Ja postanowiłem jeszcze przejechać do Karpacza, Marcin który musiał być na rano w Warszawie - wolał nie ryzykować. Zjeżdżamy więc wspólnie do Kowar (górna część zjazdu oczywiście z odcinkami w śniegu) - i tam się rozdzielamy.

Droga do Karpacza piękna widokowo - duże wrażenie robi wspaniały masyw Śnieżki w słońcu, niestety jadę i pod górę i pod wiatr, dopiero w samym Karpaczu jest już lepiej, budynki osłaniają. Podjazd ciągnie się przez całe miasto, a ja jeszcze odbiłem trochę w bok, by zaliczyć najsłynniejszy podjazd TdP - czyli Orlinek. Ścianka fragmentami dość ostra (do 14%), ale generalnie nic wielkiego, dużo bardziej męczący jest dojazd do Świątyni Wang - aż 17% po kostce, na 130 kilometrze górskiej trasy daje to nieźle w kość. Pod świątynią dostaję wiadomość od Marcina, że pociąg jest już o 19.17 (liczyłem że to będzie ok. 19.30). Oznaczało to więc już niezły sprint, a jak na złość na drodze do Jeleniej Góry wpakowałem się na jakąś trasę ze sporym podjazdem. Na dworzec docieram parę minut po 19 - a tu się okazuje że nie można płacić kartą (nie miałem gotówki), tylko jedna kasa otwarta, oczywiście ta bez obsługi karty, a kasjerka nie chciała się przesiąść do tej obok, gdzie terminal był; wkurzyło mnie to nieprzeciętnie, opieprzyłem ją zdrowo, złożę też skargę w PKP (ale tu pewnie nie ma co liczyć na cokolwiek, tej bandy nierobów nic nie zreformuje). Po rozmowie z Marcinem postanawiam jeszcze szybko skoczyć do odległego o jakieś 500m bankomatu, na całe szczęście się to udało, dotarłem dosłownie w ostatniej chwili, pociąg ruszył sekundę po tym jak się załadowałem do środka :))

Wyjazd mimo sporych kłopotów z pogodą drugiego dnia - bardzo udany, jak na tak krótki okres czasu zobaczyliśmy masę, zaliczając solidny kawałek gór ; dość nieoczekiwanie jechaliśmy w mocno zimowych warunkach, aż tyle śniegu pod koniec marca się nie spodziewaliśmy. Bez wątpienia to najciekawszy tegoroczny wypad!

Zdjęcia z wyjazdu


Zaliczone gminy - 7 (DUSZNIKI-ZDRÓJ, Lewin Kłodzki, KUDOWA-ZDRÓJ, KOWARY, KARPACZ, Podgórzyn, JELENIA GÓRA - miasto powiatowe + powiat grodzki)
Dane wycieczki: DST: 152.10 km AVS: 20.28 km/h ALT: 2151 m MAX: 51.90 km/h Temp:3.0 'C

Komentarze
Pełen szacunek fajna wycieczka i to w takich warunkach pogodowych. Jestem pełen podziwu. Ja to takie wycieczki na kilka dni muszę rozkładać. Pozdrawiam i czekam na kolejne ciekawe zdjęcia i opisy wycieczek. Naprawdę jestem pod wrażeniem.
rtut
- 21:21 wtorek, 29 marca 2011 | linkuj
bardzo ciekawy wypad :)
a co do zdjec to uwazaj na zdjecia kosciolow - obcinasz im czubki wiez, kadruj zeby caly objac jak mu zdjecie robisz :)
pzdr
bartek9007
- 14:57 wtorek, 29 marca 2011 | linkuj
Gratuluję najciekawsze wypadu! ;)
Faktycznie nieźle w kość dostaliście drugiego dnia, ale Ciebie jak zwykle to nie zniechęciło. Brawo! :)
aard
- 16:26 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl