wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 26 marca 2011Kategoria Wypad, Treking, >100km
Wójcice - Otmuchów - Paczków - Złoty Stok - Lądek-Zdrój - Przeł. Puchaczówka (897m) - Schronisko na Śnieżniku (1215m) - [pieszo} - Śnieżnik (1425m) - Bystrzyca Kłodzka - Przeł. Spalona (811m)

Po wczorajszej dojazdowej części wyjazdu dzisiaj zaczynamy właściwą trasę po górach. Pierwsza część zdecydowanie nieprzyjemna, aż niemal do samego Złotego Stoku zmagamy się z nieprzyjemnym i mocnym wiatrem, zwiedzając po drodze ładne miasteczka Otmuchów i Paczków. Za Złotym Stokiem zaczynają się wreszcie Góry Złote, pierwszy podjazd doprowadza nas na wysokość ok. 700m, stąd zjeżdżamy do Lądka-Zdroju, gdzie na ładnym ryneczku robimy sobie postój. Na trasie do Stronia Śląskiego widać już główny cel naszego wyjazdu - czyli Śnieżnik. Za Stroniem zaczyna się podjazd na Puchaczówkę, no i przede wszystkim zaczyna się też psuć pogoda. Z początku się nie przejmowaliśmy, licząc, że to zapowiadany w prognozie minimalny deszcz "konwekcyjny", niestety strumienie wody płynące szosą w rejonie ośrodka narciarskiego Czarna Góra powodują, że zaczynamy powoli dochodzić do wniosku, że z prognozą która skłoniła nas do wypadu w ten rejon - może jednak być coś nie tak.

Na Puchaczówkę dojeżdżamy już w śnieżycy, a z przełęczy zjeżdżamy już na zupełnie boczne dróżki. Z początku to jeszcze mocno dziurawy asfalt z płatami śniegu, później już kamieniste szutrówki. Zjeżdżamy na jakieś 800m i w krzakach zostawiamy większość bagażu i z jedną sakwą na dwóch ruszamy w górę. Pierwszy początek podjazdu to ostra, niemal 200m ścianka, poniżej 8% nachylenie nie spada, są i kawałeczki po 11-12%, po mokrym żwirze i kamyczkach nie jedzie się za dobrze. Wyżej jest długi trawers, od wysokości ok. 1000m zaczyna się pojawiać coraz więcej śniegu. Kolejny raz oszukaliśmy się na prognozie, bo z zapowiadanego mrozu u góry guzik wyszło, jest koło 0'C co powoduje że z w głębszym śniegu jedzie się do niczego, coraz częściej buzują koła, gdyby był zmarznięty byłaby to inna sprawa. Powyżej 1100m staje się już jasne, że na rowerach na szczyt nie wjedziemy, coraz częściej trzeba pchać, szczególnie na bardziej nachylonych kawałkach. W ten sposób trochę jadąc, trochę pchając docieramy do schroniska na Śnieżniku (1215m), tam zatrzymujemy się na postój, jemy żurek i już na piechotę ruszamy na szczyt.

Śniegu sporo, ja miałem zwykłe adidasy, które wkrótce zupełnie przemokły (na szczęście miałem również wodoodporne skarpetki, dzięki czemu stopy były suche). Podejście dość męczące, oczywiście od Stronia Śląskiego cały czas pada śnieg, w rejonie szczytu całkiem porządny. Niemniej na Śnieżnik docieramy, nie do końca tak jak to sobie wyobrażaliśmy - ale jednak! Zjazd rowerami ze schroniska bardzo nieprzyjemny, ślisko, śniegu w międzyczasie napadało dobre 5cm, naszych śladów z podjazdu już nie widać, bardzo trzeba uważać, po drodze zaliczyłem dość malowniczą glebę. Na wysokości ok. 800m gdzie z powrotem zakładamy bagaże śnieg powoli przechodzi w deszcz; w Międzygórzu, gdzie wraca asfalt już porządnie leje. Przebieramy się więc w przeciwdeszczowe kurtki i w ulewie jedziemy do Bystrzycy Kłodzkiej. Tam chwilę pokręciliśmy się po centrum, zrobiliśmy zakupy w Biedronce i już po zmroku zaczynamy ostatni podjazd dzisiejszego dnia - na Spaloną. Deszcz ponownie zamienia się w śnieg, im wyżej, tym więcej leży go na drodze. Podjazd ciągnął się niemiłosiernie, byliśmy już mocno zmęczeni całym dzisiejszym bardzo wymagającym dniem; niemniej wizja noclegu w schronisku podtrzymywała na duchu. Przed szczytem są fragmenty bardzo śliskiej drogi, najbardziej trzeba było uważać na kawalkach źle wyprofilowanej jezdni (na ukos), Marcin który dotarł tu jakieś 20min po mnie (więcej śniegu na drodze!) nawet się tu przewrócił.

W schronisku na szczęście bardzo ciepło, więc szybko wracamy do życia, można przesuszyć sporo przemoczonych rzeczy. Parę "ciepłych" słów należy tu poświęcić gównu zwanemu new.meteo.pl - po raz ostatni dałem się nabrać na dobry i wygodny design tej strony, oraz pozory dokładności. Pomyłka była po prostu totalna - miały być jakieś minimalne opady - a był potężny wielogodzinny deszcz i śnieg, od Stronia (czyli od jakiejś 12 godziny aż do zmroku cały czas padało). U góry miał być mróz - a śnieg był rozmoczony, wiatr miał być północny, był południowy (to nam akurat pomogło) - jednym słowem precyzja po prostu żenująca, lepiej planować trasy na podstawie prostszych, mniej dokładnych serwisów - skala pomyłek jednak niższa.

Zdjęcia z wyjazdu


Zaliczone gminy - 6 (OTMUCHÓW, PACZKÓW, ZŁOTY STOK, LĄDEK-ZDRÓJ, STRONIE ŚLĄSKIE, BYSTRZYCA KŁODZKA)
Dane wycieczki: DST: 114.40 km AVS: 16.30 km/h ALT: 2198 m MAX: 52.00 km/h Temp:1.0 'C

Komentarze
Mi kiedyś pogodynka.pl wstawiała cudne prognozy w żaden sposób nie korespondujące z rzeczywistością. Teraz jest nieco lepiej, ale i tak uważam, że wszystko ponad prognozę 3 dniowa to wróżenie z fusów :-). Pozdrower.
MARECKY
- 21:23 środa, 30 marca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl