wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 1 grudnia 2010Kategoria >100km, Treking, Wycieczka
Mróz!

Warszawa - Góra Kalwaria - Warka - Grójec - Piaseczno - Warszawa

Po spróbowaniu swoich sił w padającym śniegu - tym razem nadszedł czas na próbę na silnym mrozie. Ruszam ok. 13, pierwsze kilometry idą całkiem sprawnie, droga dobrze odśnieżona. Przed Górą Kalwarią zaczynam już marznąć (jest aż -14'C!), więc dokładam dodatkową warstwę pod kurtkę i pancerne ochraniacze na buty, nieco to pomogło - ale do komfortu było daleko. Po skręcie na Warkę pogarsza się stan drogi, jest coraz więcej śniegu, niemniej do samej Warki w większości były jeszcze wąskie paseczki asfaltu. Za Warką robi się ciemno (choć akurat nocą w zaśnieżonej okolicy jeździ się dużo przyjemniej niż latem), ale mocno zepsuła się też droga. Najbardziej przeszkadzają liczne nierówności z mocno zmrożonego śniegu, cały czas się na tym skacze, bardzo to przeszkadza w jeździe i ogranicza prędkość. Tak się jechało właściwie cały odcinek do Grójca, bardzo mnie to zmęczyło. Najgorzej było za Grójcem, bo tam skręciłem na wschód, a w międzyczasie zaczęło mocno wiać z tego kierunku. Polepszyło się dopiero mniej więcej od granicy powiatu piaseczyńskiego, tam już droga była lepiej odśnieżona, skończyły się te fatalne nierówności. Niemniej zmęczony byłem już bardzo, ponad 100km w takich warunkach to już dystans ekstremalny. Z ulgą docieram do Warszawy, z 10cm soplem na kominiarce i czapką całą w szronie :))

Trasa była naprawdę ciężka, dawno już tak w kość nie dostałem, na takim mrozie jedzie się już wystarczająco ciężko - a tym razem jeszcze doszła fatalna droga na dużej części trasy; tak więc w porównaniu z podobnej długości trasą i w tej samej temperaturze co w zeszłym roku do Ciechanowa - było dużo ciężej.

Zdjęcia zaledwie trzy bo szybko padła mi bateria w komórce
Dane wycieczki: DST: 115.00 km AVS: 19.88 km/h ALT: 415 m MAX: 32.10 km/h Temp:-14.0 'C

Komentarze
Każdy inaczej odczuwa komfort termiczny, dlatego rady tu wiele nie pomogą, trzeba szukać samemu optymalnego stroju. Na tułów stosuję kilka dość cienkich oddychających koszulek (sztuczny Craft lub naturalne merino) i kurtka odporna na wiatr, w ten sposób łatwo regulować temperaturę, na nogi spodnie windstoper, jak jest bardzo zimno to i kalesony. Z głową rzeczywiście jest duży problem, ja używam kominiarkę i czapkę, ale po około 100km na dużym mrozie jest cała sztywna, niewygodne i wychładza (na mocnym mrozie od razu zamarza wypocona w kominiarkę i czapkę woda).
wilk
- 18:51 czwartek, 16 grudnia 2010 | linkuj
Ja tam turystą nie jestem, ale podoba mi się właśnie coś takiego jak jazda na rowerze przy ekstremalnych warunkach. Sam z chęcią bym to wypróbował gdybym po primo nie jeździł wyczynowo i po sekundo miał mtb :) To prawda, przy niskich temp. nie ma efektywności zbytnio co do treningu ale Wilk przeciez jezdzi dla przyjemnosci. Dla niego rower to frajda, odskocznia od rzeczywistosci. W tym wypadku moze sobie kolego rejziak79 pozwolic na takie eskapady :) gratuluję wytrwałości. Mi dziś ciężko było biec przez godzinę w -5 stopni. A mam dobre ciuchy. Nie wiem naprawde jak to zrobiles wilk ze wytrzymales ten mróz w dodatku na rowerze :) Mozesz zdradzic sekrety ubioru ? :D Ja tam założyłem dzis do tego biegania tylko podkoszulek termiczny, bluze kolarską, kurtkę kolarską z polarem i czapke, ale i tak byl dyskomfort zwlaszcza na twarzy (nie mam kominiarki).

pozdro
daniello24
- 17:11 czwartek, 16 grudnia 2010 | linkuj
A co - myślisz, że ja jestem cyborgiem, który ładuje baterie tylko jak zaliczy 50km dziennie? Czasem się ma ochotę więcej pojeździć, czasem nie - nic na siłę. A zimą oczywiście zawsze się jeździ mniej.
wilk
- 21:26 środa, 8 grudnia 2010 | linkuj
A co to sie stało? Przestałeś jeździć? Jednak zima cię pokonała? el kondor - 17:10 środa, 8 grudnia 2010 | linkuj
Dokładnie, silna wola to kluczowa sprawa. Kiedyś na rowerze nie przeszkadzał mi ani silny mróz, ani marznące stopy, ani brak specjalistycznego ubioru... teraz ubiór mam ale... vide dwie pierwsze, powiązane ze sobą pozycje :)
Jeszcze a propos porównania biegówek z rowerem - moim zdaniem na biegówkach o wiele łatwiej znieść zimno. Przede wszystkim jest mi ciepło w stopy i mogę spędzić kilka godzin w plenerze nawet w temperaturach poniżej -20 (przećwiczone wielokrotnie). Podobnie na nartach zjazdowych - spędzałem całe dnie na stoku w podobnych temperaturach i często dodatkowo przy silnym wietrze. Na rowerze to dla mnie nie do pomyślenia.
tomski
- 19:07 niedziela, 5 grudnia 2010 | linkuj
... Kolarstwo zimowe wymaga po prostu specjalistycznego ubioru, odporności na złe warunki i pewnego doświadczenia, którego Tobie najwyraźniej brakuje skoro pozwalasz sobie na tego typu uwagi...

Ja bym jeszcze dodał silną wolę. Jak byłem młodszy też trenowałem w silne mrozy, ale teraz nawet kijem nikt by mnie nie wygonił w taką pogodę na rower.
faloxx
- 19:21 sobota, 4 grudnia 2010 | linkuj
... Kolarstwo zimowe wymaga po prostu specjalistycznego ubioru, odporności na złe warunki i pewnego doświadczenia, którego Tobie najwyraźniej brakuje skoro pozwalasz sobie na tego typu uwagi...

Amen :-)
MARECKY
- 18:12 piątek, 3 grudnia 2010 | linkuj
"Odważnych" anonimków kasujemy
wilk
- 16:08 piątek, 3 grudnia 2010 | linkuj
@ Outoftimeman
Nie generalizuj bo wcale nie zawsze biegi są rozgrywane w terenach leśnych, a w takim Gallivare (gdzie były pierwsze zawody PŚ w tym roku) temperatury są nieporównywalne z polskimi (było i poniżej -20'C), więc i tak zimniej niż w Polsce z wiatrem. Tekst o zdrowych zmysłach sobie daruj, napisz raczej o "przeciętnych zmysłach", bo to że Ty tego nie rozumiesz - to jeszcze lata świetlne do takich uwag. Moje wyjazdy w porównaniu z prawdziwymi zimowymi rowerzystami - to jest bułka z masłem, na Alasce jest zimą wyścig ponad 1000km po śniegu (zaprzęgi z psami i rowery), w terenie i bez noclegów pod dachem - lasów tam nie ma w ogóle, zimniej jest wiele bardziej niż u nas - a jednak chętnych nie brakuje.

Kolarstwo zimowe wymaga po prostu specjalistycznego ubioru, odporności na złe warunki i pewnego doświadczenia, którego Tobie najwyraźniej brakuje skoro pozwalasz sobie na tego typu uwagi
wilk
- 12:58 piątek, 3 grudnia 2010 | linkuj
Petroslavrz te sporty zimowe które można porównać z rowerem, np narciarstwo biegowe rozgrywane są w zalesionych okolicach co zapewnia osłonę przed wiatrem. Dlatego m.in. tradycyjnie zimą kolarze szosowi uciekali przez zimnem do lasu. Nikt przy zdrowych zmysłach nie jeździ po otwartej przestrzeni, ani na nartach, ani na rowerze. Różnorakie dolegliwości potrafią objawić się po wielu latach.
outoftimeman
- 08:47 piątek, 3 grudnia 2010 | linkuj
Ale w terenie to jest dopiero zabawa:D:D

Gratulacje pokonania takiego dystansu... Trzeba mieć dużo silnej woli:) Bo np mnie by sie nie chciało po szosie pociskać. Strach się poślizgnąć i wpaść prosto pod jakiś pojazd. Wolę jednak gleby w terenie;)
kundello21
- 23:31 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Można pewnie w takich warunkach przejechać i 200 km, tylko czy satysfakcja wynagrodzi nadwyrężone zdrowie?

Jeśli ubiór odpowiedni i jedzie się zdroworozsądkowym tempem. To przy w miarę stałej temperaturze, chyba nie powinno być tak źle.
Weźmy takie sporty zimowe tam też biegają, skaczą... itp itd przy podobnych temperaturach i nikt nic dziwnego w tym nie widzi... normalna sprawa (jeśli jest się przygotowanym).
Petroslavrz
- 21:44 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Jakie nadwyrężone zdrowie?
Cieszę się, że razem z kondorem tak o mnie dbacie - ale czuję się doskonale; mimo wieloletnich wróżb moich znajomych jeszcze się nie rozpadam :))
wilk
- 21:43 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
"Ja jeżdżę TYLKO I WYŁĄCZNIE dla przyjemności, dlatego trenażery omijam z daleka, bo nikt mi nie wciśnie takiego kitu, że jazda na trenażerze może być przyjemnością :)"

Nie lubię się kłócić i dyskutować bo każdy ma prawo do swojego zdania, ale wtrącę swoje trzy grosze. Dla mnie też dziwne jest wpisywanie, że przejechało się jakiś tam dystans jeśli tak na prawdę człowiek nie przemieścił się nawet o cm... (no dobra może te kilka cm się rower przesunął). Ale faktem jest, że dla mnie jazda na rowerze wiąże się nierozerwalnie z odwiedzanie, zwiedzaniem i poznawaniem różnych miejsc. A kręcić w domu przed telewizorem... wieje mocną nudą...
Owszem zdarzało mi się na siłowni, ale nigdy o tym nie wspominałem bo dla mnie to nie jest prawdziwa jazda na rowerze.
Aczkolwiek swojego toku myślenia nie chcę nikomu narzucać.
Jeśli ktoś znajduje w sobie chęci do takiego kręcenia w miejscu to również to doceniam i podziwiam.
Petroslavrz
- 21:35 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Ludzie o co wam chodzi? Przecież wpisując dystans z rolki rejziak nie robił z tego tajemnicy - w końcu jest informacja, że dystans został przejechany na gumowej lali. Tak więc zarzut, że uczynił to żeby poszpanować jest kompletnie chybiony.
Każdy prowadzi dziennik dla siebie i o ile wpisuje uczciwie każdy trening to nie widzę nic złego w umieszczaniu dystansu z rolki. Sam byłbym ciekaw sumy kilometrów w sezonie z tymi z roweru stacjonarnego.

A wracając do dystansu wilka na tym koszmarnym mrozie. Możesz śmiało powtórzyć za klasykiem: "Jestem hardkorem". Można pewnie w takich warunkach przejechać i 200 km, tylko czy satysfakcja wynagrodzi nadwyrężone zdrowie?
outoftimeman
- 21:26 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Tornado jednak by mnie zatrzymało :))
Nienawidzę wiatru!!!
wilk
- 21:03 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Gratuluję wyczynu. Jesteś Gość :)
kali76
- 21:01 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
@aard, wilk: Rozumiem, że ty, aardzie, podobnie jak twój kolega wilk, też nie odstawiłeś roweru i siarczysty mróz oraz zwały śniegu na drogach nie zniechęcają cię do jazdy. Nie mam zamiaru wdawać się tu w dyskusje na temet zalet lub też wad trenażera, bo mało mnie to interesuje. Mnie powala to, że ktos w tak ekstremalnie niesprzyjających warunkach, jakie są teraz, decyduje się na wyjazd rowerem w trasę. Ciekaw jestem, czy istnieją w ogóle takie warunki pogodowe, które by wilka powstrzymały od jazdy. Mam podejrzenia, że nawet tornado by go nie powstrzymało, bo musiałby sprawdzić "jak to się je", czyli jak się jedzie w czasie tornada. Na taka chorobę nie ma jeszcze lekarstwa:-) el kondor - 20:48 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
@aard to było w kierunku do @wilka (to co napisałem w komentarzach), tylko i wyłącznie do niego, nie rozumiesz to masz problem :). Napisałeś się tylko po co, to samo jest na forum i może się zdziwisz, wszystko przeczytałem. Na koniec dodam, jakbyś był tak bardzo przejęty tematem to zwróciłbyś uwagę na to, że skorygowałem wpisy odnośnie trenażera, co prawda z innego powodu, ale co tam, kilometrów nie ma, więc o to Wam chodzi...
rejziak79-remove
- 20:36 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Rejziak, odchodzisz od tematu. Nie jest przedmiotem dyskusji, czy kręcenie na trenażerze jest przyjemne, czy tez nie jest. Dla jednego tak, dla innego nie, ale NIE O TU CHODZI!

Chodzi zaś o to, że kręcenie na trenarzeżenie NIE JEST JAZDĄ i że podczas nie dochodzi do przejechania KILOMETRÓW. Przestań wpisywać na BS "kilometry" "przejechane" na trenażerze, a nie będzie dyskusji.

Bo ludzi, którzy naprawdę jeżdżą zimą i którzy - nie oszukujmy się - mają ochotę pochwalić się swoim prawdziwym wyczynem, jakim jest taka trasa jak Wilka - wkurza jak cholera to, że ktoś na rolce wpisał "dystans" i śmie go porównywać (poprzez wpisanie na BS jako "kilometry") z ciężko przepracowanymi godzinami na mrozie. Przemyśl to. Są tacy, co już zrozumieli, że na rolkach się nie jeździ, tylko kręci. Np. ten Pan: http://www.bikestats.pl/rowery/Elite_3806_3373.html#comments
który zapisywał dystans z rolkl, ale po naszych tłumaczeniach zaprzestał tego idiotyzmu :)
aard
- 20:25 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
...i nie nazywaj mnie pseudo-zimowym rowerzystą, bo to kompletnie mija się z prawdą, zupełnie jakbyś wiedział, że to jedyna forma mojego "rowerowania" zimą...wpadnij czasami na mój blog i zobaczysz wpisy. A jak zima minie to może nazwiesz mnie zupełnie inaczej...pozdrawiam i mimo wszystko (tak zupełnie szczerze) życzę dużo radości z jazdy..nawet zimą :)
rejziak79-remove
- 19:29 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
@wilk, ostatni mój komentarz całkiem grzeczny, próbowałem na szybko wyjaśnić coś o trenażerach...ty jednak sugerujesz mi, że jestem nierozumny....podjąłem próbę, żebyś mnie zrozumiał, choć odrobinę, a ty wyjeżdżasz z takimi tekstami....
rejziak79-remove
- 19:24 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Z logiką to Ty kolego jesteś mocno na bakier :))
Co napisałeś?
"bo nikt mi nie wciśnie takiego kitu, że jazda na trenażerze może być przyjemnością :)" jest tutaj kompletnie nie na miejscu.

Rozumiesz znaczenie słowa MI? Czy nie do końca? :)
wilk
- 18:55 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Jazda dla przyjemności jest także pewną formą treningu, nie czepiaj się słówek :)
Nikt ciebie nie zmusza do trenażera, to jest tylko i wyłącznie Twoja decyzja !
Tylko kolejny raz piszesz, że wiesz lepiej (w tym sensie, że nikt ci kitu nie będzie wciskał)...Jazda na trenażerze może być przyjemna, szczególnie zimą, kiedy na zewnątrz mamy minus 15. Mało tego, jest to bardziej bezpieczne dla organizmu. Ale to moje zdanie i w przeciwieństwie do Ciebie nie staram się narzucać go innym. Sęk w tym, że ty do jazdy podchodzisz inaczej, w tym sensie, że jeździsz dla przyjemności, więc trenażer do szczęścia Ci jest zbędny. Nie czułbyś się na nim przyjemnie ? OK. Zgodzę się, ale nie twierdź, że dla innych to też żadna przyjemność bo nie masz racji. Nie możesz wypowiadać się za kogoś, każdy ma prawo do własnej opinii i twoje stwierdzenie, "bo nikt mi nie wciśnie takiego kitu, że jazda na trenażerze może być przyjemnością :)" jest tutaj kompletnie nie na miejscu.

rejziak79-remove
- 18:39 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
@ Rejziak
A kto Cię tak oszukał? Skąd wyciągnąłeś wniosek, że ja cokolwiek trenuję? Ja jeżdżę TYLKO I WYŁĄCZNIE dla przyjemności, dlatego trenażery omijam z daleka, bo nikt mi nie wciśnie takiego kitu, że jazda na trenażerze może być przyjemnością :)
wilk
- 18:04 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
ładny dystans jak na taką pogodę! ja się przerzucam póki co na bieganie [;
waxmund
- 17:23 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Kolega poczytaj sobie trochę o metodyce treningu, jeżdżenie w takich temperaturach nic nie daje, wręcz przeciwnie, działa na niekorzyść organizmu, trenażer zimą daje większy efekt...wiem coś o tym. Szanuj zdrowie, masz tylko jedno :)
rejziak79-remove
- 16:31 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Gratuluje ...poprostu brak mi słów na ten wyczyn:):)
misiak2101
- 15:53 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Bez przesady z tą szosówką :))
To treking z barankiem, a teraz już zmieniłem opony na zimowe. Niemniej po tego typu nawierzchni nawet na szerszych oponach z kolcami jechało się fatalnie.
wilk
- 15:45 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Gratulacje! Na szosówce po kiepskiej nawierzchni, nieźle. Zmrożone "placki" to chyba najgorsza rzecz zimą, oczywiście zaraz po torach tramwajowych.
barklu
- 15:29 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Nie wysilaj się - i tak dystans miałem większy niż Twój rzekomy z trenażera, więc nie miało to znaczenia. Polemizuję z takimi pseudo-zimowymi rowerzystami jak Ty od dawna. A w zimie takie kantowanie wkurza tych co naprawdę jeżdżą dużo bardziej - bo nie ma żadnego porównania między machaniem na maszynce a jeździe na mrozie. Zrób sobie jak ja 100km na mrozie -14'C - to może zrozumiesz różnicę.
wilk
- 15:08 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
gratuluje dystansu w taki mróz :)
kkkrajek18-remov
- 15:05 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
No gratuluję, wreszcie jesteś na pierwszych "stronach gazet" ...teraz już po części wiadomo po co to całe zamieszanie z trenażerami :)
rejziak79-remove
- 14:02 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl