Sobota, 13 listopada 2010Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
IV dzień - Sękowa - Gorlice - Krzyżówka (750m) - Krynica - Piwniczna - Stary Sącz - Przeł. Knurowska (846m) - Szaflary - Zakopane - Kościelisko
Z Sękowej wyruszam wcześnie rano, parę minut po 6, od samego świtu mocno wieje. Na krótkim kawałku do Gorlic wiatr jeszcze pomaga, ale za miastem daje już ostro w kość. Na podjeździe przed Grybowem wyczesało mnie nieźle, podobnie jak na dojeździe pod Berest. Sam podjazd pod Krzyżówkę jest dobrze osłonięty, głównie w lesie, więc jedzie się bardzo przyjemnie, oraz tak jak mnie Jacek i Marek zapewniali ładny widokowo. Ze szczytu szybko zjeżdżam do Krynicy, późną jesienią już nie robi takiego wrażenia jak latem (brak kwiatowych rzeźb, parki tez już nie tak piękne). Do Muszyny dość ruchliwa droga, dalej przyjemna trasa wzdłuż Popradu do Piwnicznej. Tam na rynku robię sobie postój, na trasie do Starego Sącza liczyłem na dobry wiatr, ale oczywiście musiał zmienić kierunek i więcej w sumie przeszkadzał. Ale ściana płaczu zaczęła się za Sączem, tam są bardziej odkryte tereny no i wiało naprawdę mocno, chwilami na płaskim jechało się poniżej 20km/h. Na parę kilometrów udało mi się załapać za jakiegoś strasznie zasuwającego szosowca (pod ten wiatr ciągnął 27-29km/h!) ale na dłuższą jazdę tym tempem byłem już za bardzo zmęczony.
Równo pod wiatr jechałem niemal na samą przełęcz Knurowską, bowiem podjazd od strony Ochotnicy jest bardzo łagodny, do poziomu jakiś 750m jedzie się właściwie w górę doliny, końcówka całkiem mi się spodobała, jazda po wąskich uliczkach Ochotnicy Górnej ma swój klimat. Zjazd z przełęczy dość kręty, pojawia się za to piękny widok na Tatry, dojazd do Zakopanego skróciłem sobie przez Szaflary, po drodze kilka małych podjazdów, ale za to bez ruchu i z wspaniałymi widokami na najwyższe polskie góry. Końcówka to jazda zakopianką, oczywiście równo pod wiatr (i pod górę); tak więc do Zakopanego docieram już po zmroku i to nieźle zmęczony. Miałem jechać aż do doliny Chochołowskiej, ale po ciemku nie miało to sensu, więc udałem się na sprawdzoną kwaterę w Kościelisku, Tatry zostawiając sobie na jutro.
Zdjęcia z komórki
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Z Sękowej wyruszam wcześnie rano, parę minut po 6, od samego świtu mocno wieje. Na krótkim kawałku do Gorlic wiatr jeszcze pomaga, ale za miastem daje już ostro w kość. Na podjeździe przed Grybowem wyczesało mnie nieźle, podobnie jak na dojeździe pod Berest. Sam podjazd pod Krzyżówkę jest dobrze osłonięty, głównie w lesie, więc jedzie się bardzo przyjemnie, oraz tak jak mnie Jacek i Marek zapewniali ładny widokowo. Ze szczytu szybko zjeżdżam do Krynicy, późną jesienią już nie robi takiego wrażenia jak latem (brak kwiatowych rzeźb, parki tez już nie tak piękne). Do Muszyny dość ruchliwa droga, dalej przyjemna trasa wzdłuż Popradu do Piwnicznej. Tam na rynku robię sobie postój, na trasie do Starego Sącza liczyłem na dobry wiatr, ale oczywiście musiał zmienić kierunek i więcej w sumie przeszkadzał. Ale ściana płaczu zaczęła się za Sączem, tam są bardziej odkryte tereny no i wiało naprawdę mocno, chwilami na płaskim jechało się poniżej 20km/h. Na parę kilometrów udało mi się załapać za jakiegoś strasznie zasuwającego szosowca (pod ten wiatr ciągnął 27-29km/h!) ale na dłuższą jazdę tym tempem byłem już za bardzo zmęczony.
Równo pod wiatr jechałem niemal na samą przełęcz Knurowską, bowiem podjazd od strony Ochotnicy jest bardzo łagodny, do poziomu jakiś 750m jedzie się właściwie w górę doliny, końcówka całkiem mi się spodobała, jazda po wąskich uliczkach Ochotnicy Górnej ma swój klimat. Zjazd z przełęczy dość kręty, pojawia się za to piękny widok na Tatry, dojazd do Zakopanego skróciłem sobie przez Szaflary, po drodze kilka małych podjazdów, ale za to bez ruchu i z wspaniałymi widokami na najwyższe polskie góry. Końcówka to jazda zakopianką, oczywiście równo pod wiatr (i pod górę); tak więc do Zakopanego docieram już po zmroku i to nieźle zmęczony. Miałem jechać aż do doliny Chochołowskiej, ale po ciemku nie miało to sensu, więc udałem się na sprawdzoną kwaterę w Kościelisku, Tatry zostawiając sobie na jutro.
Zdjęcia z komórki
Dane wycieczki:
DST: 196.30 km AVS: 21.69 km/h
ALT: 1996 m MAX: 61.20 km/h
Temp:14.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!